Kiedy wrogie armie ścierają się koło twego domu, kiedy Zieloni Mściciele wkraczają do akcji, a potężna klątwa egipska zagraża wszystkim i wszystkiemu, pojawia się On.
Nie jest super bohaterem, nadczłowiekiem, nie ratuje ludzkości w imię wyższych celów.
Rozpoznacie go bez trudu. Walonki, kufajka, czapka uszanka i ten specyficzny...aromat? Najbardziej charakterystyczny bohater polskiej fantastyki. Bimbrownik, egzorcysta...po prostu Jakub Wędrowycz. Powraca w wielkim stylu!
"Wieszać każdy może", to kolejna książka o tej kultowej postaci. W typowo „wędrowyczowskich” opowiadaniach poznacie jedną z wojennych przygód bohatera, dowiecie się kim są "Zieloni Mściciele" oraz wysłuchacie wykładu na tematy fachowe. Autor ujawni wreszcie prawdziwe imię Baby Jagi i pokaże zgubne efekty działania kaca. Po raz pierwszy okaże się również, że był ktoś, kto mógł wypić więcej niż Jakub Wędrowycz. Ale nie był człowiekiem, więc się nie liczy. A na koniec... na koniec poznacie siłę prawdziwej egipskiej klątwy.
Tym razem do Wędrowycza dołączy również Wieśmin – bohater opowiadania nagrodzonego w konkursie literackim "U nas za stodołą". Opowiadanie po części wyjaśnia tajemnicę niezwykłej płodności twórczej Andrzeja Pilipiuka.
Polish humoristic fantasy and science fiction writer. According to university degree an archeologist.
Debuted in 1996 with short story Hiena, first appearence of Jakub Wędrowycz - an alcoholic, civil exorcist - who later become a character of many short stories gathered in 5 books.
In 2002 he got Janusz A. Zajdel Award for short story Kuzynki (Cousins), extended later into book and sequels. Kuzynki, Księżniczka (Princess) and Dziedziczki portray the adventures of 3 women: an over 1000-years old teenage vampire, a 300-year old alchemist-szlachcianka, and her relative, a former Polish secret agent from CBŚ (Polish 'FBI'). A recurring character in the series alchemist Michał Sędziwój, and the universe is the same as the one of Wędrowycz (who makes appearances from time to time).
Kilka krótkich opowiadanek i jedno długie, mini powieść właściwie. Wędrowycz jaki jest, każdy widzi, jest tu mnóstwo rubasznego humoru, są całkiem błyskotliwe pomysły i szczypta (chochla) krindżu, ale bawiłem się świetnie, środkowe tomy przygód egzorcysty-degenerata zdecydowanie bardziej mi podchodzą niż pierwsze, jedyne co się nie zmienia to świetne interpretacje Grzegorza Pawlaka.
Lenin na sądzie Ozyrysa, a Wędrowycz został wykładowcą. No kto by się spodziewał.
Dobrze się bawiłam, ale na jakiś czas muszę odstawić przygody egzorcysty-bimbrownika, bo już mnie głowa rozbolała od tych absurdów :) W końcu jak to stwierdził sam ojciec medycyny Paracelsus: Omnia sunt venena, nihil est sine veneno. Sola dosis facit venenum. 7/10
Pomimo tego, że mam zupełnie dosyć Lubelszczyzny po tym roku, bo poznałem wszystkie jej złe strony, to i tak dalej uważam, że to najlepsze miejsce w Polsce, żeby osadzić w nim akcję książki fantastycznej.
A ta część przygód Jakuba Wędrowycza zdecydowanie nie jest najlepsza fabularnie, mimo to dalej bardzo śmieszy.
Sięgnęłam po tę pozycję ze względu na okładkę i intrygujący tytuł, a to co nastąpiło dalej z kolejną kartką przechodziło moje oczekiwania. Na poły zaintrygowana, na poły rozbawiona wchodziłam w świat wykreowany przez pana Andrzeja, przez przypadek zaczęłam od piątej części i normalnie wróciłabym do pierwszej, jednak przez brak dostępu i wstęp jaki zdąrzyłam przeczytać, postanowiłam kontynuować. Przygody Wędrowycza z Wojsławic są zadziwiającym połączeniem wszystkiego czego nie można było się spodziewać, bądź odwrotnie tak banalnego połączenia zdarzeń, że wydają się niemal niemożliwe. Potrzeba czymś się zabrać z Wojsławic do Egiptu? Nie ma problemu w stodole mamy sterowiec z I Wojny, może jakaś księżniczka by się przydała? Ok, uratuje ją trzynastoletni wnuk egzorcysty od szejka którego oszwabi... Połączenie znanych mi miejsc z magią i zabobonami tak daleko zabrniętymi jest ciężka do przyswojenia, jednak czytałam zafascynowana co jeszcze wymyśli. Wiele rzeczy wydaje się pisane bez ładu i składu, przez co dobrze oddaje życie nietrzeźwiejącego bohatera. Całość wzbudza sympatię i uśmiech na twarzy. Przyjemna lektura :)
Błyskotliwy humor, rzeki wysokoprocentowych trunków, komedia pomyłek, towarzysze Lenin i Stalin, a także hrabia Wlad „Dracula” Palownik i jeden Wieśmin. Ot prosty przepis na książkę słowiańską aż do zacieru… do szpiku znaczy. Jest zabawnie, jest przygoda, jest też akcja. No i on, towarzysz Wędrowycz - też jest.
Bardzo dobrze się bawiłam, Jakub podbija Egipt, jest są u Ozyrysa, i Lenin bo czemu by nie. Oczywiście tradycyjnie leje się bimberek, egzorcyzmy się odprawiają i śmiechu ciekną łzy (nie, aż tak to nie, ale pośmiane).
Another collection of short stories about Jakub Wędrowycz. I like all of them beside one about Lenin, Stalin and the hell - it was a little bit too long for me. Pilipiuk called hinself the biggest graphoman he knows - it's true.
Jakub Wędrowycz - menel, bimbrownik, cywilny egzorcysta..., a dla mnie przede wszystkim antykomunista. W opowiadaniu "Rekruci", pierwszym w tomie "Wieszać każdy może" razem z kumplem Semenem wieszają lokalnych komunistów, którzy zainstalowali się po przekroczeniu Bugu przez Sowietów: "- Kurde! - Jakub splunął z obrzydzeniem pod stopy powieszonego. - Jednego chwasta mniej. - Komunistów jest po prostu za dużo - zauważył Semen. - Wszystkich nie zabijesz. - Ale przynajmniej niektórych. - Jego przyjaciel przerzucił nowy stryczek przez belkę cegielni i ze stosu skrępowanych jak balerony pachołków nowej władzy wyciągnął kolejnego. - Nikomu niepotrzebni tacy <>. - Wydął z pogardą wargi." W "Polu trzcin", najdłuższym opowiadaniu w zbiorze, rozprawiają się z samym Leninem i Feliksem Dzierżyńskim, którzy ostatecznie trafiają do piekła (wcześniej ze względu na mumifikację znaleźli się w zaświatach egipskich faraonów). Nawet likwidując hordy wampirów nie zapominają o komunistach: "Osikowymi palikami przebito też truchła wszystkich miejscowych komunistów. - Na wszelki wypadek - mruknął Wędrowycz - z nimi nigdy nic nie wiadomo." Nie cały zbiór trzyma wysoki poziom. Opowiadanie "Pole trzcin" jest np. stanowczo za długie - można by z niego wykroić ze trzy krótsze. Są jednak takie, które podnoszą moją ocenę, jak: "Wykład", gdzie Jakub dzieli się swoim doświadczeniem egzorcysty z klerykami w seminarium, a także opowiadanie "Fabryka", w którym eko-terroryści przy pomocy Alkioneusa, syna bogini Gai próbują wymusić haracz od biznesmena za postawienie zakładu przemysłowego w zapadłej wsi.
Piąty już zbiór opowiadań Wielkiego Grafomana, który udowadnia, iż jego największa siła drzemie w krótkiej formie, oferując nam zakręcone wariacje na temat spraw, które sprowadzają na czytelnika istny zalew absurdalnego humoru. I trzeba być tego świadomym, co ja w takiej koncepcji kupuję w całości, choć akurat tą odsłoną czułem się znużony. Może wynika to z faktu, iż przeczytałem kilka części pod rząd i zwyczajnie czuję zmęczenie materiałem?
Mamy tu siedem krótkich opowieści oraz jedną, dłuższą powieść, która zajmuje większości omawianego tomu. Raz zawitamy w czasy II wojny światowej, gdzie Jakub rozwiąże problem młodych Niemców z powrotem do domu. Raz skonfrontujemy się z kacem bimbrownika. Innym razem trafimy na salę wykładową, gdzie egzorcysta podzieli się swoim doświadczeniem.
Mamy tu nawet wariację na temat Baby Jagi, tylko tutaj nazywana jest ona Agnieszką i ma chrapkę na wnuka Wędrowycza. Krótki format bawi niepomiernie, ale potem nadchodzi czas spotkania z Leninem, egipskimi bóstwami, wyprawą przez kontynent, po pewną wykopaliska archeologiczne. Dzieję naprawdę wiele, tyle że mało z tego wyniki i dostajemy tu sporo sarkazmu, wymieszanego ze skondensowaną dawką żartu/absurdu.
I tak dawka całkowicie starczy mi na jakiś czas, zwłaszcza że następny tom to podobny format. Niemniej w mniejszych dawkach seria Pilipiuka o unikalnym egzorcyście-bimbrowniku stanowi remedium na chandrę w chmurny dzień za oknem. jest duża szansa, że te opowiadania wywołają uśmiech na waszej twarzy.
Kolejna książka o przygodach Jakuba Wędrowycza, egzorcysty bimbrownika. Kolejny raz nie zawiodłam się na twórczości pana Andrzeja. Humor jak zawsze na poziomie, historie jak zawsze ciekawe i wciągające. Jedna rzecz, która mnie tylko zmęczyła to jedno opowiadanie ciągnące się praktycznie przez całą książkę. Było i tak fajne, ciekawe i śmieszne, ale strasznie długi. Równie dobrze mogło by robić za osobną książkę. Książka ma również ładne ilustracje pasujące do stylu książki oraz konkretnych fragmentów w niej. Książę całym serduszkiem mogę polecić każdemu czytelnikowi, a sama niedługo zabieram się za kolejną część!
Wymęczyła mnie ta książka. Jak uwielbiam opowiadania o Wędrowyczu, tak to chyba jest najgorsza część serii. Jeśli oczekujecie kolejnego zbioru krótkich, wesołych przygód wiejskiego egzorcysty, to możecie śmiało odpuścić ten tom, bo zajmują one jakieś 25% objętości książki. Pozostałe 75% to ponad dwustostronicowa podróż, która jest przekombinowana do granic możliwości — są w niej Lenin ze Stalinem, egipscy bogowie, Węgrzy, Arabowie przemytnicy, a nawet Vlad Palownik w duecie z Ceaușescu. W efekcie w połowie zapomina się o co tak właściwie chodziło na początku i jaki jest cel tego wszystkiego.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Nie ukrywam, że po te książki sięgnęłam, gdyż potrzebowałam czegoś lekkiego i mało zobowiązującego. Czegoś co na chwilę oderwie mnie od realiów i pozwoli zapomnieć o codzienności. Wiecznie zapijaczony egzorcysta ze swym towarzyszem, którzy tylko planują kolejne rozróby i nowe sposoby na destylację idealnie się nadają. Aparatura działa, więc można czytać dalej.
Kolejny raz przeniosłam się z przyjemnością w wykreowany przez autora świat, w którym nieustraszony egzorcysta Jakub Wędrowycz poradzi sobie z każdą przeciwnością losu. Bardzo odprężająca i zabawna lektura, chwilami trudno było mi powstrzymać się od śmiechu.
Rozumiem, czemu Pilipiuk sam siebie nazywa Wielkim Grafomanem. Co nie zmienia faktu, że kocham serię o Wędrowyczu i z radością do niej co jakiś czas wracam
GENIALNA. poziom absurdu na poziomie absurdalnym, ale jakże atrakcyjnym dla mojej zapaskudzonej duszy. nawiązanie do Geista, konfrontacja Lenina z Anubisem…JAKIE TO GŁUPIE, A JAKIE PIĘKNE JEDNOCZEŚNIE! Manifestuję spotkanie Wędrowycza z Bilbo albo Dumbldore’m!
Wieszać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej... - już nigdy nie będę mogła bez uśmiechu na ustach słuchać piosenki, która została tutaj nieco zmodyfikowana ;) Był to pierwszy tom przygód Wędrowycza jaki czytałam, nie zaczęłam od początku z dwóch powodów: aktualnie w mojej bibliotece nie było pierwszej części, a po drugie wiele osób mówiło mi, że forma, w jakiej napisany jest cykl to krótsze i dłuższe opowiadania nie mające ze sobą ścisłego związku. Dlatego można czytać od początku, od końca, od środka, jak kto chce. Lektura była lekka i przyjemna, przeczytałam książkę prawie jednym tchem, jadąc pociągiem. Całe szczęście nie śmiałam się zbyt często, bo inni pasażerowie mogliby to uznać za brak kultury :P Wędrowycz bawi, ale nie do tego stopnia, aby wybuchnąć niepohamowanym rechotem. Czegoś mi zabrakło zwłaszcza w najdłuższym opowiadaniu Pola Trzcin. Natomiast jeśli miałabym któreś wyróżnić to byłoby to opowiadanie Skansen. No cóż, mam słabość do tematyki Aniołów, szczególnie Aniołów Stróżów, a wizja Anioła opiekującego się Jakubem Wędrowyczem, opijusem, zabijaką i pasożytem społecznym, w moich oczach była przekomiczna. Całkiem niezła była także opowiastka o Alkioneusie rozwalającym budowę fabryki na zlecenie anarchistów czy też historyjka o Babie Jadze... która właściwie kazała się nazywać ciocią Agnieszką, ale i tak marnie skończyła. Wędrowycz jest bardzo kolorową postacią, której mimo tak wielu wad nie sposób nie darzyć sympatią ;)
K piatemu pokračovaniu som sa omylom dostal ako druhému v poradí. Konečne je v knižke dlhší súvislý príbeh (asi tak cez polovicu knihy), ktorý sa mi aj tak zdá ako pozliepanie viacerých krátkych poviedok. Celkovo to ale sedí a pekne odsýpa. Flákač a agresor Jakub tentokrát so svojim pravnukom Petríkom a kolegom Semenom vyrážajú na pomoc do Egypta zastaviť faraónsku kliatbu, Lenin v egyptskom podsvetí nastolil komunizmus a fintou sa dostáva aj do ríše živých, aby Jakuba a kumpánov zastavili. Absurdné riešenia, vtipné momenty, plno mŕtvych, nemŕtvych a následne mŕtvych nemŕtvych a dalšie príhody nenapraviteľného alkoholika Jakuba Vandrovca. Pre mňa zase 3.5.
Parádní úlet, co říct víc. Cestu z Polska do Egypta na palubě carské vzducholodi hned tak něco nepřekoná, zvlášť když vás u toho v předválečném jednoplošníku pronásledují reinkarnovaní Lenin s Džeržinským. Cestou se ještě zastavit v maďarském Nagyczuragu (podobnost není náhodná), vyřídit tam pár upírů, no a pak už jen zlomit starou faraonskou kletbu... Pro Jakuba Vandrovce a Semena Korčaška úplná brnkačka.