Sahara Zachodnia, ostatnia afrykańska kolonia i – jak mawiają sami Saharyjczycy – największe więzienie świata. Szesnaście lat wojny między partyzantami Frontu POLISARIO a wojskami marokańskimi i dwadzieścia pięć lat negocjacji nie przyniosły rozwiązania konfliktu. W jego wyniku połowa rdzennej ludności uciekła do Algierii i mieszka w obozach uchodźców. Druga żyje pod brutalną marokańską okupacją. Dzieli ich zbudowany przez Marokańczyków "mur wstydu" – fortyfikacja wojskowa, od której większy jest jedynie Wielki Mur Chiński. Tymczasem organizacje międzynarodowe, powołane by bronić pokoju na świecie, zdają się cierpieć na ciężki przypadek hipokryzji i przewlekłej niemocy.
Gdy Bartek Sabela jechał do El Aaiún, stolicy okupowanej Sahary Zachodniej, instrukcja, którą otrzymał od saharyjskich aktywistów, brzmiała: "Nie rozmawiaj z nikim dłużej niż czterdzieści sekund, nigdy nie podawaj żadnych szczegółów, miejsc, nazwisk". Musiał kłamać, by przedostać się przez granicę, a ukrywając się przed marokańską policją, obserwował, jak wygląda życie w okupowanym mieście. Pojechał również na drugą stronę muru, na Terytoria Wyzwolone kontrolowane przez partyzantów walczącego o niepodległość POLISARIO. I do Algierii, gdzie przez wiele tygodni mieszkał w obozach dla saharyjskich uchodźców – jedynym w swym rodzaju w pełni zorganizowanym państwie na wygnaniu.
Drugi raz przeczytałem tę książkę, na miejscu i pewnie dlatego mi się bardziej spodobała, w tym pustym miejscu gdzie nie wiadomo do kogo mówić po francusku, do kogo po hiszpańsku, gdzie jak ktoś pyta czy jestem tu pierwszy raz to nie wiem czy pyta o Maroko czy Saharę.
Temat niezwykle ciekawy praktycznie wogle nie poruszany w mediach. Imponująca praca reporterska obrazująca odwagę wyzyskiwanego społeczeństwa i jego wolę przetrwania, a jednocześnie bezsilność wobec działań bezwzględnej polityki międzynarodowej i systemu kapitalistycznego.
Such a great and important book I had to write a review.Hope it gets translated into english, for the truth to get through to more people.It's written powerfully and wise.
Opowieść jest podzielona na trzy części w rytm ceremoniału parzenia arabskiej herbaty. I tak, w dusznej od konfliktu atmosferze zaczynasz się zagłębiać w opowieść o istniejącej i istniejącej Saharze Zachodniej. Dla mnie książka trochę nie równa, nużyły opisy niekończących się przepychanek, suchych faktów, rys całego przebiegu tej niedokończonej wojny. Opis życia obozowego, tego jak ludzie trzymają się kurczowo powrotu do normalności na własnych zasadach był bardzo dobry. Na pewno autor jest człowiekiem bardzo wrażliwym i potrafi dobrze opowiadać kiedy nie skupia się na jak najbardziej szczegółowych rysach a daje się ponieść rytmowi odwiedzanego miejsca. Jest w nim coś z rewolucjonisty i chęci walki o przegraną sprawę.
Książka dobrze napisana. Dla mnie w reportażach tego typu ma szczególną wartość to, co autor dodaje od siebie - swoje spostrzeżenia. Opisy życia są przeplatane faktami, które pomagają zbudować pełen obraz sytuacji. Ta książka to dla mnie kolejna cegiełka do poszerzania swojej świadomości o świecie - o kolonializmie i praktykach, które stosują wielkie mocarstwa. O tym skąd czerpią swoje bogactwa i jaki wyzysk za tym idzie. Teraz na pewno inaczej spojrzę na tanie wakacje w Maroku.
Niesamowicie wrażliwy reportaż! Bardzo poruszyło mnie to jak autor widzi świat i ludzi, oraz jak pięknie i lekko to opisuje. Naprawdę czułam się jakbym tam była razem z nim. Chodź sama treść była momentami niezwykle przygnębiająca, rozdzierająca serce- to z jakiegoś powodu nie mogłam przestać go czytać. Podziwiam ogromnie Saharyjczyków za pogodność, cierpliwość i i wzajemny szacunek- kobiet i mężczyzn. Chciałabym dać temu reportażowi więcej niż 5 gwiazdek!
Książka dobrze napisana o ciekawej, bardzo mało znanej tematyce w Polsce. Problem tkwi w tym, że jest bardzo stronnicza, a na tym nie polega prawdziwy reportaż. Nie neguje całej sytuacji (okupacji Sahary Zachodniej) natomiast wszystkie strony konfliktu powinny mieć okazje wypowiedzenia się na ten temat, a tego niestety brakuje.
An amazing, beautiful book about Western Sahara and Sahrawi people struggle for freedom. Excellent report of forgotten conflict: it's genesis, progress, involved sides and activity of international organizations. Both - documentary and artistic in the same time.
OD TYGODNIA NIE MOGĘ PRZESTAĆ MYŚLEĆ O SAHARZE ZACHODNIEJ. Najlepszy reportaż jaki czytałam. Wyjaśnia historię i obecną sytuację Sahary Zachodniej tak, by polski czytelnik mógł łatwo zrozumieć istotę konfliktu, a jednocześnie nie pozbawia go emocji i zaangażowania. Sabela wielokrotnie podróżował na tereny okupowane, pisze więc z bliskiego dystansu własnych uczuć i doświadczeń. Niesamowita praca, jestem pod ogromnym, ogromnym wrażeniem.
Dawno nie miałam podobnych odczuć przy literaturze non-fiction. Trafiałam już na genialne publikacje, z pewnością też ważne i trudne. We “Wszystkich ziarnach piasku” było jednak coś wyjątkowego. Nie wiem czy to przez poziom oddania sprawie i ryzyka, jakiego podjął się Bartek Sabela, żeby spłodzić tę książkę, czy przez jego umiejętności filozoficznego, wręcz poetyckiego spoglądania na rzeczywistość. Wrażliwość, która kipiała ze stron tej pozycji, całkowicie mnie zalała i poruszyła.
Nie wiedziałam wcześniej nic o Saharze Zachodniej. Nazwa pozostawała znajoma, ale jedynie ze słyszenia, nigdy nie zagłębiałam się dalej. Nie miałam pojęcia o ich historii, sytuacji politycznej, zwyczajach i codziennych zmaganiach. Wszystko ukryło się za sentencją “obszar konfliktowy”, a ja to przyjęłam i uznałam za fakt daleki, który mnie nie dotyczy. I takie decyzje podejmujemy na codzień. Trudno się dziwić, trud dnia codziennego rzadko stwarza przestrzeń, by myśleć o innych, co dopiero tych, którzy są tak daleko i nie jesteśmy z nimi powiązani. A jednak, gdyby spytać losową osobę na ulicy, czy organizacje takie jak ONZ są ważne, to naturalnym będzie spodziewać się odpowiedzi twierdzącej. Wtedy ponownie sprawa nie dotyczy n a s. Bo przecież to o n i się tym zajmują. Prawda? A co jeśli nie?
Myślę, że szczególnie powinno to uderzać w serca Polaków. Druga wojna światowa nie była aż tak dawno, naprawdę już wszystko zapomnieliśmy? Czytając o sytuacji Saharyjczyków nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ich duch jest bardzo podobny do naszego - to samo pragnienie, potrzeba niezależności, odwaga i miłość do swojej ojczyzny, wola walki za nią. W naszych żyłach płynie podobna krew. Choć to poleganie na generalizacji i schematach utartych już częściowo przez mijający czas, to uważam to porównanie za piękne i dość dosadne.
Chciałam zakończyć, pisząc, że książka Bartka Sabeli była dla mnie jak saharyjska herbata. Gorzka jak życie, słodka jak miłość, łagodna jak śmierć. Nie znalazłam jednak w niej słodyczy, niespecjalnie też łagodności. Dostrzegłam za to gorycz, jak w życiu. Piękno jak w miłości. I wagę, jaką niesie za sobą śmierć.
Stosunki polityczne w Afryce od czasów kolonizacji zawsze były skomplikowane. Teraz El Aaiún, stolica Sahary Zachodniej zasadniczo wygląda jak obszar objęty doprowadzaną do absurdu kwarantanną.