Choć Pomroki są kontynuacją Mroków, to obie książki, poza imieniem i nazwiskiem podmiotu lirycznego (Duet Zezowaty), dzieli właściwie wszystko. Główną bohaterką Mroków była śmierć, a w Pomrokach jest nią miłość: do Słońca, do Urszuli Sipińskiej, do królików, do Janka Wędrowniczka, do starych rowerów, do Włodzimierza Lubańskiego, do świetlicy szpitala psychiatrycznego, do Krosna Odrzańskiego i miliona innych ludzi, rzeczy i zjawisk... W książce sprzed 35 lat Duet zastanawiał się jak pięknie umrzeć, a w Pomrokach – jak pięknie żyć, bo „Wszędzie dobrze, ale w życiu najlepiej”. A kiedy bohatera dopadną wątpliwości czy miłość w ogóle istnieje, to wybranka jego serca w mig rozwieje tę niepewność:
Oczywiście, że miłość istnieje, no bo jak inaczej wytłumaczysz fakt, że po każdym rozstaniu z tobą ważę o połowę mniej...?!
A czy przekonała Dueta? Hm, po odpowiedź zapraszamy do lektury Pomroków. Ale chyba tak, bo bohater pewnego romantycznego wieczora wyznaje jej szeptem:
Dobrze, że jesteś, bo już się bałem, że do końca życia będę niczyj...
Czytając dwa lata temu „Mroki”, byłam pod ogromnym wrażeniem kunsztu literackiego i wrażliwości którą wykazał się młody Borszewicz. Na „Pomrokach” bardzo sie zawiodłam. Odniosłam wrażenie, że autor bardzo próbował stworzyć coś na miarę wcześniejszej poezjopowieści, kompletnie mu się to jednak nie udało. W „Pomrokach”, Duet przeżywa śmierć słońca, zakochuje sie w Marysi i podejmuje się pracy w „Wieczorze Warszawy”. Ostrzeżenie dla fanów Mroków; nie traficie tutaj na dobry wiersz i błyskotliwe przemyślenia, szkoda
Dokładnie 68 znaczników, jedna miłość i ogromny zachwyt. Chociaż nie są to Mroki, chociaż nie czułam się, jakby ktoś włamał mi się myśli i je przeniósł na papier to nie mogę powiedzieć nic innego, że jestem zakochana w każdym słowie napisanym przez Borszewicza. Bałam się sięgnąć po Pomroki, bo wielokrotnie słyszałam, że są radośniejsze niż poprzedniczka, że to opowieść o życiu, a nie o śmierci.
A według mnie to usilne ratowanie się sarkazmem i cynizmem przed kompletnym rozpadnięciem na kawałki. Przed śmiercią.
nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam umysł borszewicza i to jak się bawi słowem, językiem etc., ale sama książka była poprostu nudna. mroki uwielbiam, ale tu czegoś mi zabrakło, oczywiście znajdzie się pare świetnych myśli, ale no, borszewicza też poprostu ciężko oceniać, on musi trafić do ciebie klimatem, stylem (i klimat jego książek jest naprawdę genialny), ale niestety jest przyrost formy nad treścią o
4.5⭐️ Zabawne, że autor potrafi opisać proces gotowania ziemniaków w sposób nieporównywalnie piękniejszy i bogatszy niż zostały napisane wszystkie książki z pewnego niezwykłego wydawnictwa razem wzięte
LIST OD NIEOBECNEJ Proszę:wróć, bo tylko przy tobie mogę leżeć w drewnianym łożku i nie myśleć jakżeż ono podobne do trumny. I tylko przy tobie jestem strumieniem, który nie cierpi na zanik pamięci.
Proszę:wróć, bo tylko przy tobie świat nie rozpada mi się na dwadzieścia trzy światki. I tylko przy tobie zdarzają się takie kwadranse, w czasie których nie myślę o śmierci.
Proszę:wróć, bo tylko przy tobie umieram wolniej, ciszej- po ludzku…
3,5… nawet nie wiecie jak bardzo mnie to boli… tbh jeśli czytaliście ,mroki’ to nie wiem czy dobrym pomysłem jest czytanie ,pomrokow’, a przynajmniej ja bardzo się zawiodłam, początek miał jeszcze w miarę naturalny wydźwięk i kształt tej poezjopowiesci, borszewicz nadal urzekał wrażliwością, ale ze stronicy na stronice tendencja spadkowa, ja przynajmniej czułam się, jakbym czytała próbę odtworzenia fenomenu stylu ,mrokow’
4.5 może nie zachwyca aż tak, jak mroki, ale to nadal świetna pozycja. warto wziąć pod uwagę, że to pierwsza (i jedyna) wersja tej książki, bo autor nie zdążył jej dokończyć.
3 gwiazki. Niby mroki 2 ale to nie mroki tylko kopia mroków???? Strasznie sie rozczarowałam dłużyła mi sie ta książka wogule nie relatywna niby o miłości ale pół książki zawiera kostuche... Jarek dał nam nawet kopie Wiktora (przyjaciel Dueta z 1 cz) Maryśke, głupia postać nic nie wniosła tak naprawdę. Zapewniano mnie że mroki sa takie same jak pomroki NIEPRAWDA nie chciało mi sie tego czytać nawet boze... pod koniec 6 stron opisu obierania ziemniaków przez Marysię .przesada. Głównie autor pisze o tym czy wybrać Monike czy Marysie i dlaczego nie poszedł na studia filmowe. Żeby nie bylo tak źle to dalej są oreginalne porównania określenia słowa charakterystyczne dla Jarka no i cytaty mniej realne niż w mrokach ale są.
3,75⭐️/5 Mam wrażenie, że pierwsza książka tego autora jest o niebo lepsza. Ta też zawierała wiele poruszających cytatów i przemyśleń jednak uważałam ze zbyt dużo razy one się powtarzały. Tamta książka mnie wciągnęła, a ta mi się trochę dłużyła. Pomimo to autor naprawdę dobrze umie ująć w słowa swoje emocje i uczucia. To jest książka przy której może ulotnić się łza, lecz mnie aż tak nie poruszyła jak pierwsza książka tego autora.
Kura ma pióra, jak tu w ogóle ocenić tę książkę??? Mroki Borszewicza zaliczam do panteonu książek mojego życia, o których nieustannie myślę i do których często wracam. Tymczasem Pomroki były... no, po prostu były, właśnie. Czy sama książka była zła? Niekoniecznie. Borszewicz pisze wybornie, więc czytało mi się ją przyjemnie i bez oporów. Ale odczucia już nie te... Mroki dały mi w idealnym momencie życia coś niesamowicie świeżego czego nie dała mi żadna inna lektura wcześniej, tymczasem Pomroki niby zaserwowały to samo, ale w nieco gorszej słabo odgrzanej wersji? Bardzo nie grała mi tutaj postać Maryśki, irytowała mnie do bólu i niewiele wnosiła, a ogólnie cała książka sprawiała wrażenie nieco wydumanej lub pisanej na siłę pod oryginalne Mroki. Czy odradzam? Też niekoniecznie, jest tu oczywiście kilka świetnych cytatów, ale całości zdecydowanie brakuje błyskotliwości. Pewnie jeszcze kiedyś tu wrócę, kto wie może wtedy Pomroki bardziej do mnie trafią. Teraz to będzie takie niecałe 3.5/5, z przymrużeniem oka.
Mroki to jedna z lepszych książek jakie czytałam, jednak pomroki też nie były jakimś ogromnym rozczarowaniem. Po przeczytaniu opisu bałam się, że historia ta będzie przepełniona samym optymizmem, ale na szczęście tak nie było. Jestem ogromna fanką tego w jaki sposób Borszewicz bawi się językiem oraz formą i zdecydowanie nie da się mu odmówić oryginalności. Nie dam 5 gwiazdek bo po prostu nie czułam tej ksiązki aż tak bardzo jak mroków i czegoś mi zabrakło.