Jestem wysoki, przystojny, prawidłowo zbudowany, prawidłowo wyposażony, inteligentny, dowcipny, wrażliwy, skromny itp., itd. Ogólnie całość zasługuje na bardzo dużo lajków, zwanych swojsko polubieniami. Ja też osobiście like it, i to nawet bardzo!
Postanowiłem zatem pisać pamiętnik. Niech moi potomni dowiedzą się, jak ważna, potrzebna i odpowiedzialna jest praca terapeuty, czyli moja pasja i trud codzienny.
Dr Marcin, lat 35, rehabilituje, masuje i uzdrawia – głównie ciała i członki, ale czasem i dusze. Chociaż ma tytuł doktora, pacjenci nazywają go masażystą lub panem Marcinkiem... Jednak on lubi swoją pracę, swoich pacjentów i w ogóle swoje życie. I bardzo kocha swojego synka, lat 5. Kobiety również, ale związki różnie mu wychodzą i nie zawsze rozumie, dlaczego… Szuka, próbuje i ma nadzieję, że spotka kobietę swojego życia. Najlepiej na rowerze. Marcin umie słuchać, myśleć, zmieniać zdanie, a czasem nawet uczy się na błędach – tych własnych i tych cudzych. Swoje obserwacje zapisuje i komentuje. Bywa więc bardzo śmiesznie lub tylko śmiesznie, czasem trudno lub trochę smutno. A potem znowu jest wesoło, czyli zupełnie jak w życiu.
Zbyt naiwna jestem. Widzę tytuł i czytam w opisie że autorka chce pokazać jak ważny jest zawód fizjoterapeuty i liczę na to że pokaże mi to jakieś ciekawe przypadki i nauczy czegoś a przynajmniej zaciekawi i pokaże od kuchni mój (mam nadzieję) przyszły zawód. Mogłam się jednak domyślić że skoro napisała to kobieta o 35letnim super przystojnym Marcinie i na okładce jest klata mężczyzny to nie będzie to zawierało zbyt wiele treści merytorycznej. Ale że nie będzie zawierało żadnej to też się nie spodziewałam 🙄🤷♀️ Rzekomy fizjoterapeuta nie reprezentuje sobą nic poza rozdmuchanym ego, kiepskim humorem, ciągłym wciskaniem angielskich słówek w zdania, poziomem seksualnym żartów i anegdotami które mógłyby się wydarzyć w każdej innej robocie. W końcu o otwarte okno można się pokłócić i u lekarza i w biurze i w spożywczym. Nie jest tu opisany żaden przypadek medyczny. Może dwa razy pada nazwa jakiegoś więzadła i to tyle. Książka nie reprezentuje sobą nic na temat tego zawodu i nie pokazuje ani trochę jego wad czy zalet. To po prostu kiepski obraz życia prywatnego mężczyzny który ma niedobór seksu i inteligencji. Tylko jego życia i jego znajomych czy rodziny. Tu nawet o starych autach (pasji jego kolegi) jest więcej informacji niż o fizjoterapii/masażu/anatomii. Dno i wodorosty.