W kolejnej książce z serii Bez tajemnic wybitny neurobiolog profesor Vetulani w rzeczowy, a zarazem barwny sposób opowiada o badaniach nad leczniczym zastosowaniem marihuany, o jej wpływie na nasz mózg, serce, układ oddechowy, pokarmowy i nerwowy (Marihuana jest kobietą). Opowiadając o zalegalizowanych w Polsce substancjach uzależniających i zmieniających świadomość, profesor wyjaśnia podstawy chemii w naszym mózgu i działania narkotyków i stymulantów. W przejrzysty, a jednocześnie niepozbawiony dowcipu sposób mówi o uzależnieniach behawioralnych, których przedmiotem mogą być zarówno używki, jak i seks czy sport (Seks, wspinaczka, pornografia i skręt). Objaśniając właściwości kanabinoidów, czyli substancji czynnych zawartych w marihuanie do celów terapeutycznych, cofa się do historii i tradycji związanych ze stosowaniem substancji psychoaktywnych opisanych już w Biblii (rozdział Mojżesz i grzyby halucynogenne). Przypomina również historię cannabis (Jerzy Waszyngton co rano doglądał swoich konopi, a królowa Wiktoria leczyła nimi miesiączki). Porusza aspekt kontrowersji o charakterze merytorycznym, prawnym, społecznym i etycznym, analizując polskie fobie i zbiorowe akty paniki związane z marihuaną (Co mają polowania na czarownice do lęku przed konopiami). Książkę zamyka rozmowa z doktorem Markiem Bachańskim, opowiadającym o nadziejach związanych z leczeniem ciężkich postaci padaczek lekoopornych u dzieci z wykorzystaniem substancji z grupy kanabinoidów pozbawionej działania psychoaktywnego.
Książka bardzo interesująca. Forma jest niesamowicie przystępna (dodatkowo neurobiologia wytłumaczona w taki sposób, że każdy ją zrozumie). Nienachalnie przedstawia korzyści związane z użytkowaniem konopi (nie na zasadzie hehe palcie zielsko bo fajna faza). Dobrze zestawione osobiste opinie z faktami naukowymi.
Cudowna książka, która za drugim razem zachwyca tak samo (pierwsza lektura: listopad 2016, druga: czerwiec 2018). Profesor Vetulani porusza tematy dotyczące różnych kontrowersyjnych substancji, m.in. spokojnie i merytorycznie objaśnia, skąd się wzięła niczym nieuzasadniona marihuanofobia, jak on to nazywa. Oczywiście w swoim wyjątkowym, pełnym humoru stylu :)
— Co Trzej Królowie przynieśli w darze malutkiemu Jezusowi? — Mirrę, kadzidło i złoto. — Otóż przynieśli dwie substancje psychotropowe oraz coś, za co można było kupić sporo innych takich substancji. ♥
Na całe szczęście w ciągu tych dwóch lat od wydania „A w konopiach strach” coś się ruszyło w Polsce, choćby to, że medyczna marihuana zaczęła być dostępna (na końcu książki jest zasmucający wywiad z dr. Markiem Bachańskim, który leczył tak dzieci chore na padaczkę oporną na leki, lecz szybko odebrano mu wtedy taką możliwość).
[…] nagle niegroźną substancję, którą przez wieki stosowano na całym świecie, przedstawia się jako ogromne zagrożenie. […] A przecież nie ma żadnych naukowych argumentów na to, że marihuana jest wybitnie szkodliwa, na to, że w linii prostej prowadzi do uzależnień od poważniejszych substancji. Istnieją za to dowody, że 100 lat temu pewnym grupom po prostu zależało, z przyczyn w dużej mierze ekonomicznych, żeby z marihuany zrobić demona. Przez wieki ludzkość stosowała konopie i nic złego się nie działo. Wręcz przeciwnie – pomagały one na wiele dolegliwości, bólów. — Jerzy Vetulani
Na przestrzeni ostatniego wieku konopia uległa bardzo silnej demonizacji i do dzisiaj, chociaż ludzie przekonują się do niej coraz bardziej, jako społeczeństwo dalej ulegamy "marihuanofobii".
Na pomoc przychodzi Jerzy Vetulani z prowadzącą wywiad Marią Mazurek, którzy w bardzo przystępny sposób, opowiadają nie tylko o działaniu marihuany, jej zastosowaniu, historii i przyczynie jej nagłego zwalczania, ale też budują dla niej spore i potrzebne do zrozumienia tematu tło tłumacząc ogólnie działanie używek, uzależnienia behawioralne i zbiorowe histerie. Całość uzupełniają rozdziały edukujące o "twardych" narkotykach i... mówiące o wykorzystaniu narkotyków w Biblii.
W książce pojawia się wiele nazw substancji chemicznych i terminów medycznych, które zostały użyte w bardzo umiejętny sposób - dostarcza nową wiedzę dla osób które mają głowę do chemii, ale i umysł po którym wszelka wiedza ścisła spływa jak po kaczce (taki jak mój :P) bez problemu zrozumie działanie opisywanych mechanizmów.
Wszystko napisane jest w sposób bardzo luźny, w formie wywiadu, gdzie naukowe fakty przeplatane są osobistymi anegdotami. Książka bardzo prosta do przyswojenia - i zdecydowanie obowiązkowa dla osób które interesują się tematem konopii
Fragmenty, które dotyczą korzyści z korzystania marihuany są nawet niezłe, ale przez większość książki Vetulani obraża swoją rozmówczynię poprzez seksistowskie uwagi, albo opowiada jak kiedyś to były czasy, co on myśli o wychowywaniu dzieci, starych pannach,prawie do posiadania broni i polityce. Nie da się tego słuchać.
Ta książka absolutnie nie jest popularnonaukowa i powinna się raczej nazywać: "A Vetulani gada, co mu ślina na język przyniesie". 2 z 11 jej rozdziałów tak naprawdę dotyczą marihuany, reszta opowiada o innych używkach, o zaburzeniach psychicznych, o masowych histeriach. Byłoby super, gdyby te pozostałe treści się jakoś ostatecznie odnosiły do marihuany, skoro tytuł i opis wydawcy sugerują, że książka jest o konopiach. Jednak nie wystarczyłby bardziej ogólny tytuł i opis, żeby obronić treść tej książki. Dostajemy wywiad, z którego dowiemy się m.in. co śp. prof. sądził o prawie do posiadania broni, czy o wykształceniu polityków w naszym kraju oraz że uważa, że kary cielesne są skuteczne, a przy okazji to on pamięta, jak przed katastrofą WTC się bezproblemowo latało samolotami. Kiedy przytaczał obrazowe metafory działania mózgu, nawet miło się go słuchało, tyle że niestety przez większość książki tenże "autorytet" wygłasza diagnozy dotyczące społeczeństwa i świata poparte niestety głównie swoją intuicją, która nie zawsze ma oparcie w faktach. Okrasza to wszystko rasistowskim językiem i szczyptą seksizmu. Nawet gdy już mowa o marihuanie i jej działaniu, to głównie w formie anegdot. Wymiennie mowa o działaniu THC i marihuany, jakby były tym samym i profesor nie pokusił się niestety, by wyjaśnić, dlaczego w takim razie nie używa się do leczenia wyekstrahowanego THC choćby w formie olejku czy kapsułek, tylko marihuany zawierającej max. kilkanaście procent THC. Gubi się w tym wszystkim fakt, że samo THC ma pewne działanie, samo CBD ma inne działanie, a marihuana zawierająca obie te substancje i towarzyszące im inne składniki, działa jeszcze inaczej. Profesor wymienia mnóstwo chorób, w których marihuana (lub THC, nie wiadomo do końca) ponoć może pomagać. I chociaż przy niektórych dolegliwościach dodaje, że nie wszystkim pacjentom marihuana pomaga, to już nie wyjaśnia dlaczego i że u innych pacjentów może mieć zupełnie odwrotny efekt. Szybkie wyszukanie artykułów naukowych choćby w temacie "marihuana a depresja" pokazuje, że anegdotyczne dowody leczenia marihuany przez depresję przytaczane przez profesora to bardzo duże niedopowiedzenie, bo występowanie depresji wręcz koreluje z używaniem marihuany, co równie dobrze w niektórych przypadkach może oznaczać, że marihuana sprzyja wystąpieniu epizodów depresyjnych bądź podtrzymuje ich objawy. Absolutnie nie polecam tej książki jako źródła wiedzy - to jedynie źródło chwytliwie opowiedzianych anegdotek na bardzo różne tematy. Po przeczytaniu polecam raczej zweryfikować w innych źródłach prawdziwość wygłaszanych tu tez. I chociaż cel książki jest słuszny, bo popularyzowanie wiedzy o tym, że marihuana nie jest aż tak szkodliwa, jak się powszechnie uważa, to realizowany jest w dość obrzydliwy sposób. W książce zamiast rzetelnych faktów jest wiele domysłów. Mam wrażenie, że nazywanie lęku przed skutkami marihuany "zbiorową histerią" i oceniające traktowanie osób, które skutków marihuany się boją, wcale się tej sprawie nie przysłuży.
W zasadzie nie do końca wiadomo, skąd wziął się wszechobecny strach przed konopiami i w zasadzie powszechny zakaz swobodnego ich uprawiania. Aż do XX wieku, towarzyszyły ludzkości na wszystkich kontynentach, służąc zaspokajaniu jej wszechstronnych potrzeb. Jeszcze przed II wojną światową, przy każdym domostwie było poletko zasiane konopiami.
Tabu konopne wynika oczywiście z psychoaktywnych i rzekomo uzależniających właściwości konopi indyjskich. W rzeczywistości, ich psychoaktywny efekt jest powszechnie wyolbrzymiany, tak jak ich rzekome silne właściwości uzależniające nie zostały nigdzie udowodnione. Nie udowodniono również dość powszechnego przesądu, że używanie marihuany to prosta droga do twardych narkotyków.
W rzeczywistości, działanie psychoaktywne i uzależniające cukru, nikotyny i alkoholu jest silniejsze niż marihuany. Są też te substancje o wiele bardziej zgubne dla zdrowia, niż trawa.
Co więcej, tak jak nie sposób wymienić wielu pozytywnych dla zdrowia skutków picia alkoholu, palenia papierosów, jak również jedzenia słodyczy, tak spektrum zdrowotnych właściwości konopi jest niezwykle szerokie. Pomaga osobom z nerwicami, depresją, schizofrenikom, autystom. Uśmierza cierpienie osób ze stwardnieniem rozsianym, nowotworami, chorobami neurologicznymi. Reguluje ciśnienie krwi, rozluźnia mięśnie, działa uspokajająco, pomaga cierpiącymi na brak snu.
Dlaczego zatem wykorzystywanie marihuany, zarówno w celach rekreacyjnych, jak i medycznych, jest tak ściśle zakazywane lub reglamentowane przez rządy? Na to i inne pytania próbują odpowiedzieć Maria Mazurek i wspaniały Jerzy Vetulani. Odpowiedź nie jest prosta, a argumentów, aby je zadawać jest mnóstwo.
PS. Nie jestem konsumentem konopi w żadnej postaci, a moje doświadczenia z trawką są bardzo ubogie i odległe w czasie. Po prostu tego nie potrzebuję, lecz krew mnie zalewa, kiedy tak wiele osób mogłoby czerpać z dobrodziejstw tej rośliny, leczyć swoje choroby, pomniejszać swoje cierpienie, i z zupełnie niezrozumiałych powodów ciemne rządy im to uniemożliwiają.
Za dużo anegdot i dykteryjek. Za mało nauki i faktów (poza tymi przedstawionymi, rzecz jasna, z których wiele można znaleźć ot choćby w Wikipedii). Powoływanie się na niesprawdzone narzędziami naukowymi teorie uważam za co najmniej nietrafione i nieprofesjonalne a w pewnych przypadkach nieodpowiedzialne. Tym bardziej nie przystoi prezentować niesprawdzone teorie (w tym swoje) profesorowi. Najnowsze badania prezentują znacznie bardziej ambiwalentny obraz oddziaływania THC na szlaki neuronalne i funkcje kognitywne, aniżeli lightowy obraz przedstawiony przez Vetulaniego. Niestety, w polskich realiach, „profesorowie” często uzurpują sobie prawo do mówienia czegokolwiek, tylko z uwagi na posiadany przed nazwiskiem prefix. Jest mnóstwo lepszych pozycji w dziedzinie, z solidnie udokumentowaną bibliografią.
The book is interesting because it presents cannabis from the perspective of a substance that could potentially improve some people’s quality of life. The topic is close to me—earlier this year I read a similar book that shared the stories of Polish citizens who sometimes broke the law to find relief from pain or neurological conditions. That book was more engaging for me because it included concrete facts and real-life stories. In this book, I missed that human aspect—practical examples and a look at how cannabis use actually plays out in reality. I felt that the whole thing was written more as a discussion of possibilities rather than a description of real experiences. I checked the publication date, and if my audiobook was from the first edition in 2016, it’s no wonder the book feels a bit outdated. Regardless of my personal views and knowledge, I think this is an average book—but I still recommend it. Marijuana is presented here as an option and a potentially valuable substance, as long as we know how to use it responsibly and truly use it for our own well-being, not just out of curiosity or a desire to experiment.
Jest bardzo mało o marihuanie, za to dużo dziwnych rasistowskich i seksistowskich stwierdzeń. Książka jest napisana ciekawym językiem, więc postanowiłem doczytać do końca. Niestety w kilku punktach zauważyłem, że profesor mija się z prawdą, np. o działaniu kortyzolu w organizmie. Jak po tym wierzyć w resztę tekstu, sprawdzać każde stwierdzenie?
Czytało się ciekawie, ale tekst książki ewidentnie nie pasuje do gatunku, tytułu ani do opisu.
4.5 Jeśli kogoś interesuje temat to książka z pewnością przydatna. Dość łatwy język, są rozdziały bardziej zaawansowane, ale też wiedza potrzebna. Cieszę się, że na nią trafiłam i po 3 latach w końcu przeczytałam :))
Przyjemna, lekka lektura z ciekawostkami. Sporo w niej jednak domysłów a niekoniecznie obiektywnych faktów. Dodam, że od mizoginistycznych komentarzy Profesora skręcało mnie od środka.
2,5 jeżeli myślicie, że tytułowa konopia będzie ogrywała główną rolę w tej książce to muszę was zmartwić, bo o konopii jest mało, a przeważają anegdoty