Jump to ratings and reviews
Rate this book

Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym

Rate this book
Choć pięciomilionowa Norwegia przyciąga Polaków wysokimi zarobkami i poziomem życia, na idealnym obrazie tego kraju jest rysa. Barnevernet – instytucja siejąca postrach, przed którą imigranci z Europy Wschodniej ostrzegają się na forach internetowych: zabiera dzieci, rozdziela rodziny, posądza rodziców o niestabilność psychiczną, podburza małoletnich do zeznawania przeciwko bliskim.

Czy jednak na pewno wszystko jest czarno-białe? Jaki związek z Barnevernet miał Anders Breivik? I dlaczego detektyw Rutkowski w norweskiej prasie nazywany jest Rambo? Maciej Czarnecki przedstawia obie strony medalu, zamiast czerni i bieli ukazując całą gamę szarości i oddając głos norweskim pracownikom społecznym, rodzicom zastępczym, ekspertom. Przede wszystkim jednak słucha uważnie i dokumentuje dzieje rodziców i odebranych dzieci. Jego książka to wstrząsający reportaż o tym, jak cienka potrafi być granica między rajem a piekłem.

240 pages, Hardcover

First published October 5, 2016

56 people are currently reading
3261 people want to read

About the author

Maciej Czarnecki

3 books8 followers
Maciej Czarnecki (ur. 1981) – dziennikarz działu zagranicznego Gazety Wyborczej. Pisze głównie o Europie i Afryce. Publikował reportaże w Dużym Formacie, Wysokich Obcasach i Magazynie Świątecznym.

Tropił losy Afrykanerów w Gruzji, w Nigrze rozmawiał z mieszkańcami marzącymi o emigracji do Europy, kibicował nawróconemu gangsterowi w Danii, przepytywał zwolenników Brexitu w Wielkiej Brytanii.

Pochodzi z Torunia, gdzie ukończył prawo i antropologię kulturową na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
303 (16%)
4 stars
878 (48%)
3 stars
525 (28%)
2 stars
97 (5%)
1 star
11 (<1%)
Displaying 1 - 30 of 188 reviews
Profile Image for teach_book.
434 reviews634 followers
May 28, 2020
Podobało mi się bardzo, że autor nie skupił się tylko na tych sytuacjach, gdzie instytucja działała bezzasadnie. Opisane tutaj zostały również sytuacje, gdzie Barnevernet działał bez zastrzeżeń. Mamy tutaj relacje prawników, osób związanych z systemem norweskim, z osobami związanymi z Barnevernetem, a także rodzinami, którym norweska instytucja zabrała dzieci. Są również statystyki, a także opisany styl życia Norwegów, aby czytelnik miał porównanie do tego polskiego.
Profile Image for Ewa (humanizmowo).
585 reviews101 followers
August 28, 2021
Bardzo dobry reportaż, w którym autor nie narzuca nam swojego stanowiska, tylko przedstawia obie strony w rzetelny sposób. Jedyne co mnie zraziło to odbieganie od tematu, w niektórych rozdziałach.
Profile Image for Bartek.
118 reviews22 followers
March 1, 2017
Dałem autorowi kredyt zaufania, bo się starał i choć dawał wiarę opowieściom rodziców, to przynajmniej próbował kontrować je statystykami, z których wynikało, że norweska opieka społeczna ani nie wyróżnia się specjalnie na tle innych krajów, ani nie "faworyzuje" Polaków w porównaniu z innymi grupami imigrantów czy też w porównaniu z Norwegami. I puszczałem mimo uszu lekkie przysrywki, np. że polskie małżeństwo, które ma bardzo dobrą opinię o Barnevernet (czyli służbach ochrony dzieci), wyglądało już tak bardzo norwesko, że nie był w stanie rozpoznać ich, wyczuć ich polskości w knajpie, w której się umówili. Albo że pracownicy Barnevernet, z którymi udało mu się porozmawiać, bardzo mili, sympatyczni i rzeczowi, na końcu rozdziału proszą nieśmiało o autoryzację - i czytelnikowi pozostaje domyślać się, co oni podczas tej autoryzacji wycięli.

No ale próbował. I wyszłaby z tego całkiem zrównoważona książka, ale autor na koniec postanowił przydzwonić z grubej rury i opisał sytuacje ekstremalne. Takie, wobec których czytelnik nie może pozostać obojętnym. I jednocześnie takie, w których Barnevernet nie stanął na wysokości zadania.

No więc nie podoba mi się takie zakończenie. Nie podoba mi się szantaż emocjonalny, nie podoba mi się utrudnianie racjonalnej oceny. Takie zakończenie uniemożliwia dyskusję, której ta książka mogła być zalążkiem.
Profile Image for Aleksandra Szawłowska.
81 reviews3 followers
December 21, 2020
Nie dokończyłam i nie mam zamiaru. Książka demonizująca „to okropne” Barnevernet, a jednocześnie ukazująca typową polską rodzinę, w której bicie, wrzaski i alkohol jest na porządku dziennym, i jak to niesłusznie zostało im odebrane dziecko. Dzieci odbierane z rodzin, w których ojciec alkoholik nie wraca do domu, bije żonę a matka mieszka w wynajmowanym jednym pokoju z dwójka dzieci. To ma być ok, a odebranie dziecka z takiego domu to dramat rodziny? Ludzie wyjeżdżają z Polski nie znając języka, kultury kraju i zwyczajów a potem dziwią się, że nie są akceptowani. Dodatkowo ten okropny język autora na zasadzie - „urodziła mu dziecko”. Nie polecam!
DNF w połowie
Profile Image for Monika M.
151 reviews5 followers
January 10, 2020
To czego zabrakło mi najbardziej to informacja, że pozycja ta nie jest absolutnie reportażem, a zbiorem bardzo subiektywnych osądów autora na temat instytucji Bernavernetu - klasyczna książka pisana ze z góry założoną tezą, kórej w mojej opinii nie udalo się autorowi dowieść. Rozpatrując pozycję pod tym kątem, muszę przyznać, że temat jest bardzo ciekawy, choć pozycja pokazuje mniej samą instytucję Barnevernetu, a więcej bagaż doświadczeń i różnice kulturowe, które przywożą ze sobą polscy emigranci do Norwegii. Chcą oni korzystać z wszelkich bogactw tego kraju, ale wyłącznie na swoich zasadach i nie dając z siebie nic w zamian - wiadomo, że my Polacy jesteśmy najmądrzejsi i wszystko wiemy najlepiej, a już szczególnie jak leczyć :-P To co uderzyło (i przeraziło) mnie najbardziej w trakcie czytania, to jak bardzo dużo jeszcze w Polsce jest patologii i jak trudno jest pozbyć sie złych wzorców, nabytych w dziciństwie. Nie miałam pojęcia jak wielu rodaków ma kłopty z prawem za granicą! Współczuję bardzo rodzicom, którzy stracili dzieci - na pewno nawet Ci je maltretujący na swój poplątany sposób pewno je kochają - jednak przerażające jest to, że oni nawet nie rozumieją na czym polega wyrządzana przez nich krzywda. Osobiście po przeczytaniu tej książki wierzę, że zdarzają się 'nadinterpretacje' i błędy w Bernavernecie, jednak samą instytucję uważam za świetną, w każdym kraju chciałabym by taka była. Jedną gwiazdkę ujmuję za żenujący sposób napisania dwóch ostatnich rozdziałów, w których przedstawione są tragiczne historie dwóch kobiet - rozumiem, że wydarzyły się tam 2 olbrzymie dramaty, jednak wyrywkowy, poplątany sposób pisania sprawił, że pomyslałam o tych kobietach nie jako o ofiarach, ale krętaczkach i kombinatorkach. Dno moim zdaniem autor osiągnął szydząc z jedynych bohaterów książki, którzy się zasymilowali z Norwegami (Ania i Bartek) oraz pisząc, że w Norwegii standardową sytuacją było molestowanie dzieci przez matki, gdy ich mężowie wypływali w morze. Polecam tę książkę tylko i wyłącznie ze względu na ciekawą tematykę.
Profile Image for Lidia Radzio.
71 reviews9 followers
December 8, 2017
Autor zadał sobie sporo trudu, żeby dotrzeć do wielu źródeł - polskich i norweskich rodziców, pracowników socjalnych, służb konsularnych. Z ich opowieści wyłania się smutny obraz i wcale nie jest to obraz norweskiego systemu, ale polskich rodziców.

Polskich rodziców o niskich kompetencjach kulturowych, którzy emigrują, nie myśląc o warunkach, jakie stworzą dzieciom ani ich aklimatyzacji, którzy nie są w stanie opanować norweskiego, dostosować się do miejscowych norm ani współpracować z urzędem. Polskich rodziców, którzy sami zostali w jakiś sposób skrzywdzeni przez swój kraj, bo w kraju pozbawieni są jakiegokolwiek systemowego wsparcia w rozwiązywaniu rodzinnych kryzysów, wychowaniu dzieci i zapobieganiu przemocy. Polskich rodziców, którzy wprawdzie przybywają do Norwegii na europejskich paszportach, ale są przez miejscowe służby traktowane na równi z diasporami z Somalii i Pakistanu, bo słabo się integrują i nie kierują racjonalnymi zasadami, ale uprzedzeniami i ploteczkami z forów internetowych.

Czy państwo norweskie jest nadopiekuńcze? Czy może po prostu "polskie standardy" zachowania się wobec dzieci tak mocno odstają od tych, którym hołdują Skandynawowie?
Profile Image for Antek.
157 reviews11 followers
October 19, 2016
Książka z tezą, w dodatku nieciekawie napisana. Niektóre historie zbyt chaotyczne, niektóre napisane jak kronika - rozwlekle i nudno. Autor podkreśla często, że chce być obiektywny, ale już pierwszą historię podsumowuje wyraźnym opowiedzeniem się przeciwko Barnevernetowi, gdzie akurat moim zdaniem postąpił słusznie.
Profile Image for Klaudia_p.
657 reviews88 followers
November 20, 2020
Nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego. Jest to rzecz świetnie napisana, a między wierszami można sporo o samej Norwegii i Norwegach wyczytać.
Profile Image for Iku.
Author 1 book8 followers
June 14, 2020
Mam bardzo mieszane uczucia. Na początku wydawało mi się, że książka jest bez tezy. Większość rozdziałów przeczytałam dwa razy i jednak mam wrażenie, że Barnevernet jest mocno demonizowany. Statystyki i komentarze pomiędzy historiami są dużo "cichsze" niż emocjonalne historie rodziców. Historie, o których autor sam pisze jako o pomyłkach Barnevernet zupełnie mnie nie przekonują - sami rodzice w tych historiach nie widzą absolutnie żadnych podstaw do czepiania się ich, choć szarpanie czy krzyczenie na dzieci jest dla nich ok. Dwie ostatnie historie to w ogóle jakaś emocjonalna sieczka i zarówno wstawienie jej na koniec, jak i zrobienie takiego zabiegu, że nagle zostajemy z obrazem strasznych norweskich ojców robi na mnie wrażenie manipulacji. Plus te wstawki, że molestowanie dzieci to dla nich norma. No nie, gdyby to była norma, to nie byłoby Barnevernetu. I dwie ostatnie historie to owszem, historie jakichś dwóch dramatów, ale niekoniecznie takich, jak nam przedstawiono.
W książce sporo jest polskiej paranoi o atakach na polską rodzinę, a mało z kolei opowieści z drugiej strony - dorosłych dzieci odebranych przez Barnevernet (poza jedną). Z większości stron przebija się raczej smutny obraz wielopokoleniowej przemocy w rodzinie, tej wiecznej traumy i zamiast współpracy potrzeby przechytrzenia, nabrania urzędników. Nie podoba mi się też patriarchalny język autora: "urodziła mu dziecko" czy jakieś takie dowalanie się do małżeństwa, które wygląda "bardzo norwesko", bo to małżeństwo akurat rozumie o co chodzi Barnevernetowi i na czym polega współpraca nad rozwojem dziecka, a nie tylko "przechytrzanie systemu". I asymilacja, dostosowanie się do kultury kraju i szacunek do dzieci jest jakby przez autora wyszydzany. Albo to podkreślenie, że Barnevernet chciał autoryzować wywiad - co mnie nie dziwi biorąc pod uwagę jaka w Polsce jest retoryka jeśli chodzi o działanie tego urzędu, jak ich działania pokazuje TVP czy inny "obrońcy polskich rodzin". Najbardziej podobają mi się statystyki i historie pomiędzy opowieściami rodziców.
Profile Image for micusiowo.
780 reviews32 followers
January 8, 2017
Norwegia i jej (nad)opiekuńczy system "ochrony"dzieci. Reportaż pisany z perspektywy doświadczeń polskich rodzin, które mieszkając w Norwegii zetknęły się z lokalnym Barnevernetem, czyli instytucją w teorii mającą na uwadze dobro dziecka. Czasem opisywane sprawy są mocno dyskusyjne, odbieranie dzieci, umieszczanie ich w rodzinach zastępczych itp - z drugiej strony widać ziejącą przepaść kulturową, do której Polacy czasem nie mogą/nie potrafią się "dostosować" lub po prostu nie potrafią jej zrozumieć. Ciekawe poznawczo, straszne miejscami - ale też pouczające. Szkoda tylko, że sama instytucja Barnevernetu nie ma głosu we własnej sprawie, ale to nie niedopatrzenie autora tylko przepisy prawa.
Profile Image for oscar wilde to nawet nie jest on.
137 reviews124 followers
August 16, 2025
gość co postawił sobie za punkt honoru demonizowanie norweskiego systemu opieki, ale od początku podkreśla swój brak stronniczości. biedni Polacy! przyjechali do obcego kraju i muszą się dostosować do obcego sobie prawa. jak każdy system, ten też musi mieć swoje błędy, natomiast mimo przekonywania autora (swoimi subiektywnymi opiniami i jechaniem po „norweskości”) jestem pozytywnie zaskoczona tym jak bardzo Norwegia dba o optymalny rozwój dzieci i jak kompleksowo podchodzi do zapewnienia wsparcia. Działanie prewencyjne w większości przypadków będzie lepsze, niż reagowanie po fakcie. Narracja w tej książce jest nie do wytrzymania. Co wywiad to komentarze autora (bardzo stronnicze i momentami ironiczne). Gość jest w szoku, że państwo nie chciało przyznać opieki typowi co był karany, poniewaz POBIŁ jakiegoś typa, po czym go ZWIĄZAŁ i przewiózł dla zadymy w bagażniku. Jakby, szok. No jak to, przecież to ojciec. A w polskich wartościach zawsze rodzina biologiczna jest wyżej niż dobro dziecka.
Profile Image for karo.
111 reviews
February 20, 2024
rzetelny reportaz, dwie ostatnie historie mna wstrzasnely
19 reviews
March 7, 2022
Z ciekawości weszłam na grupę „Moje doświadczenia z Barnevernet” na FB wspomnianą przez autora. Intersujące że prawie każda historia zaczyna się słowami „jesteśmy normalną rodziną” po czym pojawia się małe „ale” - a to matka popchnęła dziecko, a to „wyjątkowy” klaps. Może wynika to z mojego młodego wieku (inna generacja niż osoby, które zazwyczaj stykają się z Barnevernet) lub z tego że przez jakiś czas pracowałam w ośrodku dla dzieci, ale użycie jakichkolwiek(!) kar cielesnych jest dla mnie niezrozumiałe. Nie rozumiem czemu Polacy z książki bez przerwy szukali usprawiedliwienia dla swojego zachowania. Pod względem nastawienia do wychowywania dzieci, Norwegia powinna być stawiana jako wzór. Zamiast działać w momencie, gdy już po szkodzie, kraj stara się zapobiec nieprawidłowemu rozwojowi dzieci. Oczywiście jest to niezwykle skomplikowany proces i niektóre przypadki nie są proste. Wręcz przeciwnie, życie zapewnia nieprzewidywalne sytuacje, dlatego zwykły pracownik społeczny z minimalnym doświadczeniem nie powinien odpowiadać za rozwiązywanie takich dylematów. Problem jest systemowy i wynika z lat nieprawidłowych schematów, braku finansów itd. Niestety w Polsce jesteśmy wieki świetlne za Norwegią. Polacy nadal uważają, że kary cielesne są w porządku a nawet uczą! Mam nadzieję, że kiedyś dożyjemy zmiany do tego nastawienia. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału obawiałam się że autor będzie stać po stronie „polskiej”. Na szczęście książka ukazuje wiele przypadków a autor stara się być jak najbardziej neutralny przez co daje szanse na wyrobienie własnego zdania. Bardzo ciekawa i godna polecenia pozycja.
Profile Image for Juliusz.
64 reviews11 followers
March 9, 2018
Jeden z najsłabszych reportaży wydawnictwa Czarne, jakie miałem okazję czytać. Chaotyczny zbiór historii o norweskiej opiece społecznej, która czasem zachowuje się źle, a czasem dobrze. Tyle mniej więcej można z tej lektury wynieść.
Najciekawszym elementem tego reportażu jest zbiór faktów i statystyk, na podstawie których możnaby napisać naprawdę ciekawy artykuł. Niestety reszta książki to opowieści podlane dziwnym sosem niechęci i uprzedzenia do skandynawskiego podejścia do opieki nad dziećmi.
Profile Image for Magdalith.
412 reviews139 followers
November 17, 2021
Książka składa się w jakichś 70% z wielostronicowych, bardzo emocjonalnych i pełnych szczegółów opisów różnych mniej lub bardziej dysfunkcyjnych rodzin polskich w Norwegii, a w 30% z opisu działania Barnevernet. Spodziewałam się jednak odwrotnych proporcji...
Ale ogólnie reportaż niezły, obiektywny i niestronniczy, i człowiek dochodzi po nim do (smutnego ale chyba słusznego) wniosku: żaden system państwowej ochrony i opieki nad dziećmi nie jest idealny. I w Polsce, i w Norwegii popełnia się tu karygodne błędy.
Profile Image for Basia.
52 reviews3 followers
October 10, 2025
2,75
Nie mam prawa oceniać ludzkich przeżyć i tragedii. Zastrzeżenia mogę mieć jednak do samego tekstu i sposobu narracji, bo tu pojawia się problem. Po przeczytaniu tego reportażu, paradoksalnie, o instytucji barnevernet wiem mniej niż bym chciała. To co wyciągnęłam z lektury to głównie antysystemowe podejście do norweskiej polityki rodzinnej (takie jest przesłanie większości opowiadanych tu historii. Oczywiście nie wszystkich, jednak negatywne doświadczenia przeważają). Nie podoba mi się zwieńczenie całej książki szokującymi historiami o jednoznacznym wydźwięku. Zaburza to odbiór całości. Żałuję, że rozdziały były takie krótkie, przy czym niektóre odbiegające od tematu. Nie mam zbyt dużego doświadczenia z reportażami, ale wydaję mi się, że zabrakło w nim obiektywizmu i pogłębienia tematu w wielu przypadkach. Biorę też pod uwagę, że książka ukazała się prawie 10 lat temu, a niektóre wydarzenia miały miejsce lub swój zalążek w poprzednim wieku. Od tego czasu wiele mogło się zmienić.
Profile Image for Miku.
1,726 reviews21 followers
June 25, 2023
Barnevernet. Szybki research podpowiada, że to taki norweski Urząd Ochrony Praw Dziecka. Wiadomo czym się taka instytucja zajmuje, bo mamy odpowiednik w naszym kraju. Dlaczego Barnevernet jest jednak opisywane jako instytucja, która budzi strach? Dlaczego pojawia się wiele artykułów dotyczących odbierania dzieci, rozbijania rodzin, mimo, że nic takiego się w tej rodzinie nie dzieje oraz nie ma podejrzenia patologii? Ten reportaż spróbuje odpowiedzieć na te oraz pozostałe pytania oraz przybliży nam jak działa norweski system opiekuńczy.

Jak do tej pory nie interesowałam się tym jak działa norweski system opiekuńczy. Co nieco słyszało się w mediach i z reguły to były bardzo emocjonujące relacje rodziców, którzy walczyli o to, by dziecko do nich wróciło. Akurat trafił w moje ręce ten reportaż i stwierdziłam, że pora zrozumieć co w trawie piszczy.

Jak słusznie autor zauważył, większość sytuacji, z którymi spotkali się bohaterowie tych powieści, wynika z niefortunnego połączenia różnic kulturowych oraz błędów urzędników. W Norwegii postawiono na szeroką nadopiekuńczość. Złapanie dziecka za ucho już jest powodem do interwencji norweskich służb, a w wielu polskich rodzinach machnie się na to ręką. Coś co dla nich jest czerwoną lampką ostrzegawczą, my traktujemy wzruszeniem ramion i stąd dochodzi do konfliktu. Sami bohaterowie tych relacji przyznają się, że faktycznie zrobili coś nie tak - tu złapanie za ucho, tu klaps kapciem, tu dał po grzbiecie - ale zaraz potem pada "ale ja go nie biję" oraz "jesteśmy normalną rodziną". Na szczęście zmienia się mentalność w ludziach i powoli "tylko klaps" zamienia się w "aż klaps", a ludzie stosujący siłowe rozwiązanie na dzieciach są piętnowani.

Jednak Barnevernet w tym wszystkim również nie jest bez winy, bo widać sporo poważnych niedociągnięć w rozpatrywaniu spraw. Ta pozycja idealnie pokazuje, że stworzenie idealnego systemu opiekuńczego, z którego wszyscy będą zadowoleni, nie jest możliwe.

Na książkę składają się w większości relacje rodziców, którzy mieli styczność z tym urzędem oraz mały procent osób pracujących w nim. Przyznaję, że wolałabym poczytać więcej informacji od tej drugiej grupy, bo pierwsza zawsze mówi, że nic nie było ALE coś jednak było. 3 gwiazdki.
Profile Image for Czytajez.
312 reviews68 followers
August 18, 2022
4,5

Wspaniały wyczerpujący reportaż. Nie miałam świadomości o tej sytuacji i niesamowicie mnie to zaciekawiło- i przeraziło. Duży plus, że autor pokazuje nam obie perspektywy i nie narzuca zdania. :)
Profile Image for elske.
19 reviews
April 7, 2023
Podobało mi się, że jest bezstronna. Pokazane są błędy rodziców jak i błędy systemu.
Profile Image for Monika Cieplińska.
56 reviews
August 8, 2023
Bardzo dobra książka, pokazała wiele odcieni szarości w zagadnieniu barnevernet, nie jest pisana pod tezę. Brakowało odniesienia się norweskiej instytucji do zarzutów, ale po wyjaśnieniu w książce dlaczego tak się stało zrozumiała jest decyzja Barnevernet.
Czy polecam? Tak.
Czy przekona zwolenników instytucji, że ta jest zła i niepotrzebna? Nie.
Czy przekona zwolenników tezy, iż barnevernet to piekło, do twierdzenia przeciwnego? Również nie.
Ostatni rozdział rzedstawiony w sposób dość poplątany, niejasny - chciałabym poznać zdanie instytucji ewentualnie mieć lepszy wgląd w akta.
Profile Image for książkacper.
27 reviews2 followers
December 11, 2024
Instytucja ma na celu dbanie o rozwój dziecka poprzez ograniczanie zaufania do ludzi. Prawda jest taka, że niektórzy nie nadają się do bycia rodzicami i powinni się najpierw skupić na swoich problemach zanim podejmą taką decyzje.
Jednak, nie ogranicza tego zaufania do ludzi kierujących tą instytucją, zatrudnionych i „profesjonalnych rodziców zastępczych”. Odniosłem wrażenie, że norwegowie boją się ekspresji emocji, pozytywnych czy negatywnych. Dodając do tego uprzedzenie kulturowe, które jest bardzo pospolite wobec biedniejszych imigrantów w wielu krajach, dochodzi do sytuacji gdzie nad oceną trudnych sytuacji przewyższa brak poszanowania dla obcej kultury, języka i nawet religii. Potrafię zrozumieć zalety indywidualistycznego wychowania norwegów, ale patrząc na tolerancyjną wizytówkę tego kraju, hipokryzja i słoma wychodzą z butów.
Może palnę głupotę, ale moim zdaniem ta skłonność do „norwegowania” dzieci obcokrajowców to mechanizm obronny przed dzieleniem się bogactwami swojego kraju z nieswoimi. A może to faktycznie spisek, aby walczyć z malejącą liczbą narodzeń..

Książka jest mega obiektywna, ale jak dla mnie przedstawia zbyt wąski punkt widzenia. Najpierw gotuje aby następnie ochłodzić czytelnika, przedstawiając bardziej przyziemne i nieoczywiste sytuacje. Może to wykracza za tematykę książki, ale chciałbym trochę głębsze opisanie czynników kulturowych, które ukształtowały charakter a także patologiczne wzorce ludzi, m.in. opisane w ostatnich dwóch rozdziałach, a także szerszy opis historii instytucji i opisów strickte ze strony norweskiej.

Ja osobiście po tej książce nie villain’izuje tej instytucji ani Norwegii, nawet mimo pośredniej sugestii autora pod koniec. Miałem szczęście dorastać w domu bez większych problemów, ale z mojej perspektywy powinno to zastosowanie ograniczonego zaufania stosować także do dzieci - czasem przez bezstresowe wychowanie mogą być tak samo okrutne, jak dorośli. A takie instytucje nie potrafią przewidzieć każdego przypadku, jak i do każdego podejść indywidualnie.
Profile Image for Marcin Borkowski.
30 reviews7 followers
September 27, 2019
Książka, którą świetnie się czyta. Gdybym miał czas, skończyłbym ją w jednym posiedzeniu. Tylko, niestety, mam wrażenie, że to reportaż z tezą przebrany w obiektywizm. Próbujący nakierować czytelnika na uznanie, że Barnevernet to zło (choć z opowieści Polaków bardziej da się wyczytać traumy przeniesione z poprzedniego pokolenia oraz/lub paranoiczne przekonanie o ataku na polską rodzinę). Najbardziej pod tezę zostały napisane, a raczej umieszczone na końcu, dwa ostatnie rozdziały. Cel - zniwelować obiektywny obraz urzędu, który czasami(choć rzadko) działa nadgorliwie, ale robi to zazwyczaj z dobrych pobudek. Środek - wrzucenie dwóch opowieści nacechowanych dużą dawką emocji, w których Barnevernet zawiódł bardzo, bardzo mocno. Tani zabieg
Displaying 1 - 30 of 188 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.