Jesteś ciekaw, co średniowieczni mieszczanie jedli, pili? Jak się bawili, chorowali i umierali? Jak walczyli i kochali? Czytając tę książkę, poczujesz puls miasta tętniącego życiem, krzykiem, muzyką, kłótnią, ale też nierzadko dotkniętego chorobą i milczącego śmiercią. Henryk Samsonowicz, znakomity historyk mediewista, odsłania „tajemnice korzeni współczesnych metropolii”.
Miejskie mury dzieliły i czasem wykluczały, przeważnie jednak łączyły, dając poczucie wspólnoty. Jesteś ciekaw co średniowieczni mieszczanie jedli, pili? Jak się bawili, chorowali i umierali? Jak walczyli i kochali? To między miastami trwała wymiana towarów, dzięki czemu następowało mieszanie się kultur, religii, obyczajów. W miejskiej wspólnocie powstawały nowe idee, ścierały się koncepcje i poglądy, tworzył się nowy świat.
„Każda europejska metropolia tkwi korzeniami w mieście średniowiecznym, wyrastając z niego jak fantastyczna roślina z ziarna, które nie zostało zasiane przypadkiem. Dzięki książce profesora Samsonowicza średniowieczne miasto, mimo iż skąpo oświetlone, odsłania swe tajemnice. Autor zabiera nas we frapującą podróż w przeszłość, pozwalając podejrzeć dawnych mieszkańców w ich naturalnym środowisku. A poza tym, to klasyka!” – Elżbieta Cherezińska
"Życie miasta średniowiecznego" to już klasyczna książka polskiego mediewisty Henryka Samsonowicza. Najnowsze wydanie z 2017 zawiera uzupełnienia badawcze w przedmiocie dostępne do lat 90-tych. Publikacja jest bardzo ciekawie zarysowanym kompendium podstawowych elementów budujących miasto - urbanizację, strukturę społeczną, życie codzienne mieszkańców - przede wszystkim w wiekach XII-XV. Profesor skupił się głównie na opisach miast polskich. W przypadku pewnych zagadnień, dla których brak danych z naszych terenów, posiłkował się wiedzą z innych rejonów Europy, głównie Niemiec, Włoch i Francji.
Mimo wciąż ubogiej bazy faktograficznej o miastach polskich (szczególnie w wiekach przed lokacjami), Samsonowicz pięknie nakreślił najbardziej prawdopodobne scenariusze codzienności warstw społecznych osad miejskich na tym wczesnym etapie ich rozwoju. Sam okres lokowania na prawie niemieckim, to bardzo ciekawy fragment pracy. Wreszcie zrozumiałem istotę tego procesu, który skutkował nowymi formami działalności gospodarczej. Drugi, równie ciekawy dla mnie element, to dwa typy charakterystycznych relacji konfliktowych: miasto-miasto i mieszczanie-szlachta. Oba te związki były raczej napiętymi strunami nieufności. Miasta wałczyły między sobą o dominację gospodarczą (o kierunek szlaków handlowych, o prawo składu), a szlachta polska prawnie dążyła do eliminacji konkurencji politycznej i finansowej mieszczan (co skutecznie wprowadziła do końca XV wieku). Choć żaden temat książki nie został wyczerpany, jak to ma miejsce w monografii (którą z założenia opiniowana praca nie jest), to skupianie się na najistotniejszych rzeczach i dowodzenie ich dominującego wkładu w przemiany formujące przestrzeń miejską sprawiło, że czuję się dobrze poinformowany.
Najbardziej przekrojowe i reprezentatywne struktury miejskich społeczności oraz największy stopień skomplikowania procesów występowały w najludniejszych miastach późnośredniowiecznych, czyli w Krakowie, Gdańsku, Toruniu, Poznaniu i Lublinie. Przykłady i oś opisu panoramy miejskiej w większości pochodzi u Samsonowicza właśnie z dziejów tych miast. Historyk bardzo ciekawie opisał każdy aspekt miejskiej codzienności. Zarysował typowe elementy każdej grupy zagadnień, podał wyjątki od reguł i przedyskutował przemiany w całym okresie. Jak żyli mieszkańcy miast? Czym się trudnili? W jakim stopniu byli od siebie zależni? Jak bardzo majątkowo się różnili? W jakim stopniu wpływali na życie okolicy, księstw czy całych państw? Jaką mieli dietę i w jaki sposób zarobkowali? W jaki sposób struktura urbanistyczna miasta wynikała z jego spójności przestrzennej i warstw społecznych? Na te pytania padają w książce odpowiedzi.
Samsonowicz używa takiego języka, że z jednej strony zostawia margines niedomówienia na dalsze poszukiwania czytelnika, z drugiej daje poczucie, że uzyskujemy same najistotniejsze elementy podane przy tym ciekawie. W pracy wyczuwa się zrównoważenie prezentowanych zagadnień, wybrzmiewają najważniejsze niejasności i sprzeczne przekonania historyków. To solidny kawałek wiedzy o średniowieczu w niewielkiej w sumie książce.
Książka wyczuwalnie stara, niedoredagowana, na obecne czasy pełna banałów i frazesów. Dziś już raczej wstyd ją wznawiać.
Oryginalnie opracowanie wyszło drukiem w roku 1970. Wtedy być może miało sens, bo wiedza na temat średniowiecza była raczej skąpa i każda nowa książka mocno ją poszerzała. Od tego czasu - a minęło już przecież ponad pół wieku - sytuacja zmieniła się diametralnie i mamy zarówno nieporównanie lepszy dostęp do źródeł, jak i możemy przebierać w dość bogatej literaturze przedmiotu. Książka Samsonowicza, żeby dotrzymać kroku poszerzającemu się zasobowi wiedzy, musiałaby być zmodernizowana, a zawarte w niej źródła solidnie przejrzane i zaktualizowane. Wydawca ograniczył się jednak tylko do dorzucenia malutkiego rozdzialiku z tytułami opracowań "z ostatnich trzydziestu lat", pisanego gdzieś pod koniec lat 90., więc w roku 2017 - kiedy światło dzienne ujrzało piąte już wydanie książki - też już nieaktualnego.
Ktoś mógłby spytać - ale w czym problem? No na przykład w tym, że gros źródeł drukowanych mimo wszystko pochodzi sprzed 1965 roku, a wiele z nich w ogóle sprzed wojny. Że podawane w przypisach sygnatury źródeł archiwalnych najpewniej nie zostały zweryfikowane i mogą już być nieaktualne, bo przez ostatnie półwiecze sporo archiwów przewróciło do góry nogami numeracje swoich zasobów. Że - skoro jest to już piąte wydanie, i skoro uwspółcześniano niektóre zasady pisowni (tworząc przy okazji różne niezręczności, jak np. "dzień patrona wybierano nieprzypadkowo, ale w związku z mającymi nadejść wydarzeniami"; pierwotnie było tam "nie przypadkowo") - można było usunąć różne błędy językowe, przez które chwilami tekst jest zwyczajnie niezrozumiały (przygotowywanie się do zawodu "od lat dziennych"). I można było zadbać o to, żeby nie kłuł w oczy kompromitująco nieaktualny kawałek w brzmieniu "obecny plac Dzierżyńskiego", sam jeden świadczący o leciwości opracowania (dla niezorientowanych - plac ów zwie się Bankowym już od 35 lat).
Owszem, niektóre drobiazgi są umiarkowanie ciekawe, jak choćby kwestia małżeństw i liczby dzieci, a także długości czasu pracy, ale są to rzadkie rodzynki wciśnięte w nieciekawy, chaotycznie poprowadzony tekst, skaczący raz po Europie, raz po Polsce, bez jakiegoś konkretnego schematu. Lekturę urozmaicają obrazki z epoki - nie wiem, czy dorzucone dopiero w tym wydaniu, czy już wcześniej - ale i z nimi nie wszystko jest w porządku, bo np. jeden z nich, przedstawiający bawiącą się młodzież, został opisany jako "średniowieczni hipsterzy". Co jest bardziej żenujące niż dowcipne.
Uchybień i niedoróbek jest w książce zresztą znacznie więcej (np. nie wszystkie miasta są podawane w formie spolszczonej; autor nie zauważył też, że szybkie znajdowanie mężów przez wdowy po majstrach nie wynikało z atrakcyjności ich majątku, a z przepisów cechowych), co w powiązaniu z kiepską narracją i mnóstwem ogólników powoduje, że książkę odkłada się z poczuciem straconego czasu.
Lisioł w średniowiecznym mieście . Lisioł postanowił poszerzyć swoją wiedzę z zakresu średniowiecza. Z tego powodu sięgnął po pozycje Henryka Samsonowicza "Życie miasta średniowiecznego". Przedstawiona książka traktuje głównie o miastach polskich, przedstawiając podstawowe elementy składowe życia w mieście, czyli do czynienia mamy z urbanistyką, strukturą społeczną, architekturą itp. Lisioł szybko złapał rytm, przemierzając średniowieczne ulice, starając się nie wdepnąć w kałuże brudu albo uniknąć lecących z okna odpadków. Zapach przy tym był niesamowity, idealne perfumy à la marynarz – taki po dwumiesięcznym rejsie co najmniej. Taka wycieczka do średniowiecznego miasta zdecydowanie nie jest dla wrażliwych osób, zwłaszcza jak wdepnie się na ulicę rzeźników lub garbarzy. . Tutaj futrzak spotkał problemy, nie tylko dla łap oraz nosa, gdyż jeden garbarz tak się rozpędził, że chciał Lisioła przerobić na zmyślny kaptur, ale nie z Lisiołem te numery! Zgubił go na tłocznym rynku, gdzie jak zawsze wszyscy się kłócą ze wszystkimi! Jak tutaj w ogóle można dojść do jakiegoś porozumienia? Do tego jeszcze wzniosła architektura, ale jak ją Lisioł ma podziwiać? Ledwo łeb uniesie, jak już go ktoś nadepnie, taka tutaj kultura panuje! Dlatego Lisioł postanowił usadowić się na czapce biskupa. Tłusty okaz znalazł się dość szybko, a widok z niego był niesamowity. W końcu Lisioł mógł się skupić na podziwianiu, siedząc wygodnie na ozdobnej czapie przedstawiciela kleru. Nie lada przygoda wyszła mu z tego czytania, ale przyznać musi, że seria życie w średniowiecznym wydawnictwa Znak Horyzont podobała mu się bardziej i jest lżej napisana.
Książka jest chyba dobra jako bardzo ogólny przewodnik po problematyce miasta w średniowieczu, ale ja nie mam o niej dobrego zdania. Ze względu na to, że jest bardzo krótka a podejmuje bardzo obszerny temat, skazana jest na przechodzeniu wyłącznie po powierzchni zjawisk, bez pogłebiania żadnego z nich. Takie spojrzenie jest prawdopodobnie potrzebne, ale myślę że lepsze podejście zaprezentowali autorzy książki "Życie w średniowiecznym mieście", którzy zamiast iść w same ogólne uwagi bardziej szczegółowo opisali jedno przykładowe miasto. W tym porównaniu dzieło Samsonowicza wypada w mojej opinii dużo słabiej.
Widać naleciałości marksistowskie, ale cóż, takie czasy. Książka w miarę przejrzysta i logicznie ułożona, wiadomości zapewne już mocno zdezaktualizowane, lecz to nie wina autora. 4/5