Polska oglądana z wytartych siedzeń dalekobieżnych pociągów i lokalnych pekaesów. Z okien przydrożnych barów z ceratą w kratkę, gdzie herbatę podaje się w szklankach. Polska zjechana wzdłuż i wszerz, a zawsze w poprzek. Z dala od autostrad, billboardów i tablic o dofinansowaniach unijnych. Opisana bez epatowania biedą i bez zachwytu nad transformacją. Lektura obowiązkowa dla piewców metafizyki codzienności.
"To drugie wydanie Zapisków na biletach, uzupełnione o nowe i chyba zasadniczo odmienne w tonie teksty. Mimo to, zestawiam je w jedno. Choć na dworcu w Katowicach żaden rezerwista nie robi już pompek, a część opisanych miejsc nie istnieje, zasada, jaka konstruowała pierwsze wydanie, pozostała niezmienna: na imię jej fascynacja. Nawet jeśli bywa to fascynacja przez łzy." - Autor
Absolwent polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był dziennikarzem krakowskiego wydania „Gazety Wyborczej”. W latach 2007–2012 pracował jako reporter i szef działu reportażu „Tygodnika Powszechnego”. Od 2014 redaktor naczelny krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”. W 2015 otrzymał Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki za książkę Najlepsze buty na świecie.
O mój boże, co to było. Najdłużej czytana przeze mnie książka w życiu. Zacząłem podekscytowany, a potem brew mi się unosiła coraz wyżej. Ponad 200 stron biadolenia i narzekania. Zazwyczaj gdy zaczynam książkę to ją kończę, a nuż trafi się gdzieś jakaś perełka. Książka trafiła na półeczkę nad kiblem i co jakiś czas przy okazji krótkich posiedzeń udało mi się przebrnąć przez któryś (zazwyczaj jednostronicowy) rozdzialik. Niektóre były dobre, większość nie. Pod koniec książka robi się wyraźnie lepsza, a może to moja euforia, bo już widzę nadchodzący koniec. Przeczytałem w życiu wiele złych książek i jakoś szybko to szło, a tu po prostu nie dawałem rady, no ale się nie poddałem. Perełki nie było, autor za to używa słów których sam nie rozumie (polecam sprawdzić w słowniczku co znaczy "gatunek endemiczny" czy "emigracja wewnętrzna" - nie to nie jest wyjazd z kieleckiego na Śląsk). Gwiazdek nie daję bo to wyraźnie nie była książka dla mnie więc nie chcę zaniżać statystyk.
W książce są też zdjęcia, zdjęcia są cudowne. Oh gdyby je wydać osobno w dobrej jakości... Nie zgrywam się, autor jest wybitnym fotografem polskiej rzeczywistości i pierwszy bym stanął w kolejce po jego album.
Książka jest zbiorem ciekawych spostrzeżeń z różnych przejazdów po Polsce i nie tylko. Często są to bardzo celne spostrzeżenia a i różnorodne. Autor pisze zarówno o miejscach - architekturze, jej degradacji, o ludziach, których spotyka jak i o tematach takich jak smog. Niestety mam wrażenie, że te felietony są dość różnorodne także poziomem. Niektóre naprawdę wciągają a przez niektóre prześlizgiwałam się nie wiedząc nawet do końca o czym czytam, bo ciężko było się wkręcić. Momentami - tam gdzie autor pisze o krajobrazach i architekturze, przypomina mi w tym Filipa Springera, ale jednak reportaże pana Filipa są dużo lepsze.