Jump to ratings and reviews
Rate this book

Fałszerze pieprzu. Historia rodzinna

Rate this book
"Wbrew tytułowi, to nie jest książka historyczna. To książka o pamięci. A właściwie o dwóch pamięciach, które się w żadnym miejscu nie spotykają. I o losach, które od stuleci toczyły się równolegle, nigdy razem. Losach moich dwóch rodzin - polskiej i żydowskiej." — Autorka

Ze wstępu:

"Zanim autor rozpocznie pracę nad opowiedzeniem swojej rodzinnej historii, zastanawia się, po co w ogóle to robi. Czy nie byłoby lepiej, w każdym razie dla naszej psychicznej równowagi, pozostawić niektórych spraw w spokoju i przykryć ich milczeniem? Czy nie byłoby mądrzej tę lub inną osobę zostawić w łaskawym (albo też zawstydzającym) zapomnieniu? W końcu nikt nie może od nas żądać, byśmy się do wszystkiego dokopali i wszystko bez wyjątku ujawnili, także najczarniejsze plamy i najtragiczniejsze rozdziały przeszłości. A może jednak tak? Może to nasz obowiązek? Mimo że przysłowie poucza, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem?

Monika Sznajderman zdecydowała się na srebro, na otwartość, którą bez wątpienia i bez przesady można nazwać bezpardonową. Także wobec siebie.
Zasługuje tym na nasz bezgraniczny podziw. Opowieść o jej żydowskiej i polskiej rodzinie jest dziełem literackim, a jednocześnie ważnym dokumentem historycznym. To tak jak z kroplą, w której można zobaczyć całe morze:
Monice Sznajderman udało się w małym, wąskim wycinku rodzinnej historii pokazać tragiczną historię Polski XX wieku, jej ciemne i ponure karty, ale także dużo wielkich chwil." — Martin Pollack

288 pages, Hardcover

First published November 23, 2016

17 people are currently reading
574 people want to read

About the author

Monika Sznajderman

17 books14 followers
Antropolog kultury; stopień doktora nauk humanistycznych otrzymała w Instytucie Sztuki PAN w Warszawie. Zajmuje się antropologią współczesności (zwłaszcza problemami popularnej kultury audiowizualnej) i formami współczesnej wyobraźni religijnej.

Prowadzi Wydawnictwo Czarne. Jest prezesem Stowarzyszenia Rozwoju Sołectwa Krzywa zajmującego się dziećmi z byłych PGR-ów w Beskidzie Niskim.

Autorka książek Zaraza. Mitologia dżumy, cholery i AIDS, Współczesna Biblia Pauperum. Szkice o wideo i kulturze popularnej oraz Błazen. Maski i metafory. Od 1996 roku prowadzi Wydawnictwo Czarne. Urodzona w Warszawie, mieszka w Beskidzie Niskim w Wołowcu wraz z mężem Andrzejem Stasiukiem .

Jest córką kardiologa Marka Sznajdermana, wnuczką neurologa Ignacego Sznajdermana.

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
148 (27%)
4 stars
237 (43%)
3 stars
126 (23%)
2 stars
25 (4%)
1 star
7 (1%)
Displaying 1 - 30 of 39 reviews
Profile Image for Wojciech Szot.
Author 16 books1,418 followers
April 22, 2020
“(...) myślę, co jestem w stanie pojąć, z dostępnych mi relacji oraz suchych faktów nieporadnie budując własną opowieść (...).”

Umówmy się na wstępie - ocenianie książki właścicielki jednego z najlepszych polskich wydawnictw z ambicjami jest odrobinę krępujące. Nawet w rozmowach o “Fałszerzach…”, a przeprowadziłem ich kilka, wyczuwałem niepewność w wyrażaniu ocen. To zrozumiałe z dwóch względów - no przyznajmy się, kto by nie chciał mieć wydanej książki w Czarnym? A drugi - już bardziej na serio - trudno się mówi, wiesz Twoje wspomnienia, Twoja pamięć i Twoja rodzina to jednak nie to, no jednak gdzieś tam, ktoś tam ma ciekawszą, mocniejszą, barwniejszą czy może bardziej ekscytującą opowieść na ten temat. Bo “Fałszerze pieprzu” to książka bardzo delikatna, mimo braku silnych emocji, jakoś krucha. I nie jest to książka, o której pisze się łatwo. Z wielu innych powodów niż te podane powyżej.

Pytanie, które sobie zadaję po lekturze “Fałszerzy pieprzu” Moniki Sznajderman, brzmi: “dlaczego jednak nie poruszyło” i czy miało poruszać? Pewnie miało, w końcu znamy dobrze ten gatunek literacki - książki (auto)biograficzne, w których autor lub autorka poszukuje śladów swojej rodziny, ze zdjęć, dokumentów, gazet i topografii buduje swoją historię, tożsamość, odzyskuje i zagarnia historię. Poprzez fakt publikacji zdaje się, że nadaje ich życiu sensy i zwraca godność. Jednocześnie nadal mamy do czynienia z gatunkiem literackim, a więc czymś co podlega ocenie czysto artystycznej. I tu się z książką Sznajderman zaczynają kłopoty. O ile jest to ciekawy - tak to odczytuję - list do nieobecnego ojca, którego zrozumienia i bliższego poznania spodziewa się autorka, to już droga do tegoż poznania wydaje się być dobrze znana. Sznajderman miała dużo szczęścia - zachowało się sporo fotografii a rodzina od strony ojca była wielopokoleniowa i całkiem dzietna. Jej ślady zachowały się w archiwach czy prasie, po której oprowadza czytelników autorka. Właściwie przez cały czas miałem wrażenie, że ktoś tu próbuje napisać czy skopiować model użyty przez Joannę Olczak-Ronikier w książce “W ogrodzie pamięci” - swobodną wypowiedź o archeologii pamięci, w którą wplata się zarówno opowiadanie, autobiografię, wykład historyczny czy w końcu esej. Autorka chyba nie ucieka zbyt daleko od tej konotacji, bo już drugi rozdział tytułuje “Pensjonat pamięci”, mowa o faktycznym pensjonacie, który prowadzili w Miedzeszynie jej pradziadkowie, ale nawiązanie wydaje mi się czytelne.

Książka podzielona jest na dwie części - pierwsza, obszerniejsza i ciekawiej napisana to historia żydowskiej rodziny od strony ojca, druga to opowieść o polskiej, ziemiańskiej i rodzinie, bogatej i uprzywilejowanej, w której etos patriotyczny mieszał się z nacjonalistycznymi ciągotami. Mogła to być ciekawa opowieść o dwóch światach, które się spotkały, ale brak selekcji materiałów sprawił, że lądujemy w gąszczu genealogicznego drzewa, w którym trudno się poruszać. Problemem u Sznajderman jest zbyt duża chęć równego traktowania przodków - tak to brzydko nazwijmy. Brakuje wyrazistych bohaterów przeszłości (prababcia Amelia ma chyba największe szanse na pozostanie w mojej pamięci), a niektóre wyliczanki genealogiczne (rodzina z Radomia, ziemiańskie koligacje) przytłaczają i sprawiają, że książka jest niezrozumiała. Nie ukrywam, że miałem w pewnym momencie szczerą nadzieję, że gdzieś znajdę drzewo genealogiczne Sznajdermanów czy Lachertów, niestety nie dołączono takiegoż. To bardzo szlachetne, że chciała Sznajderman zapisać na kartach “Fałszerzy…” każdego przodka, o którym coś się zachowało ale jednak lektura chwilami przypominała przyjemność obcowania z książką telefoniczną.

Z drugiej strony to moje zagubienie odbieram jako odrobinę celowe, może autorka chciała byśmy wczuli się w jej sytuację - osoby, która składa w całość niełatwą przecież historię. To jest trochę pytanie o postawę etyczno-artystyczną, którą akceptujemy - lub, którą odrzucimy.

Pisze Sznajderman, że “żyła w cieniu milczenia” i przeciwko niemu występuje. Jest w tym - i to jest najciekawszy wątek książki - bunt przeciwko ojcu, ale wyrażony z niezwykłym szacunkiem i czułością wobec niego. I to jest to coś, co stanowi największą siłę “Fałszerzy pieprzu”, niestety literacko nie w pełni wykorzystaną. Ciekawe, że w części poświęconej rodzinie matki Sznajderman jest dużo mniej “biograficzna”, skupia się na poszukiwaniu motywacji i trzeźwej konstatacji, że jednak pochodzi z uprzywilejowanej rodziny. Najważniejsze jednak pytanie brzmi - czy Lachertowie byli antysemitami? Są w tej opowieści momenty wskazujące, że mogli mieć taką typową dla tego okresu mentalność, w której “nasze Żydki” to dobrzy ludzie, ale “żydostwo” to jednak plaga. Nad tym Sznajderman zastanawia się kilkakrotnie i dochodzi do bardzo ciekawego i chyba dość unikatowego w polskiej literaturze wniosku, że o Zagładzie nie-Żydzi piszą i myślą w kontekście własnego “dobrostanu”, swoich przeżyć:

“(...) nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że nie nad cierpieniem żydowskim boleliśmy, lecz nad własnym cierpieniem, że nie nad zniszczonym światem żydowskim płakaliśmy, lecz nad własnym utraconym światem, którego nieodłączną częścią, mimo swojej obcości, byli “szwargocący i uwijający się Żydzi w czarnych chatałach””.

Niestety ta refleksja nie rozbrzmiewa zbyt długo i znowu wracamy do zdań w rodzaju:

“Bez końca prowadzę w głowie takie rozmowy i wciąż nie wiem, czy cokolwiek mogło być inaczej. Nie wiem też, jak mam to wszystko poukładać w sobie i pomieścić.”

Szczerość tego wyznania jest bezsprzeczna, niestety angażowanie w ten proces poznawczy czytelników wydaje się być nie w pełni trafne. Autorka za często podkreśla, że “nie wie”, “nie rozumie”, stara się zrozumieć, “ma wrażenie”. Jednak oczekiwałbym większej pewności wyrażania sądów. Choć rozumiem ten sposób prowadzenia narracji, rozumianej jako uczestniczenie w procesie poznawania siebie. W tym momencie cisną się pytania o matkę, dlaczego autorka tak niewspółmiernie traktuje swoich rodziców, pisze co prawda, że to dzięki matce doszło do spotkania dwóch światów, że to dzięki niej “Ta historia nie musi się smutno kończyć”, ale poświęca jej zaledwie kilka stron w całkiem sporej książce. Gdy obnaża się przed czytelnikiem biografię swojej rodziny na przestrzeni kilku wieków, czytelnik ma prawo zadać pytanie o to, co jest przed nim ukryte. Bywają to pytania ważne dla recepcji tej książki.

Mam też małą pretensję do autorki za banalizację niektórych fragmentów. Jest taki model reporterski, w którym autor(ka) opisuje przestrzeń, w której będzie działa się akcja. Często są to dwa opisy - historyczny i skonfrontowany z nim, współczesny. Sznajderman korzysta z tego zabiegu dość namiętnie i mało subtelnie. Przyznaję, że od strony konstrukcji reportażu jest to książka-ćwiczenie, bo bardzo wyraźne są szwy konstrukcyjne, które doświadczone i doświadczeni reportażyści potrafią subtelniej ukryć i ciekawiej wykorzystać.

Żyjemy w świecie silnych emocji, książek, które mają wstrząsać i “przebijać” pozostałe. W konkursie na najbardziej wstrząsającą książkę (auto)biograficzną, w której przynajmniej dwójka bohaterów to Żydzi (mogę sobie taki konkurs wyobrazić) “Fałszerze pamięci” nie dotrą do wielkiego finału. Jednak wciąż w pamięci mam kompletne zagubienie i pustkę w głowie po lekturze “Proszę bardzo” Andy Rottenberg. Zaś na emocjach - jak chyba zawsze - najmocniej zagrała mi Agata Tuszyńska w “Rodzinnej historii lęku” (ocierając się o kicz, w kolejnych książkach autobiograficznych autorka przestała się o niego ocierać a ubrała całe książki w zalew kiczowatej materii). W “Fałszerzach…” mamy do czynienia z historią opowiedzianą delikatniej, dbającą o szczegół (czasem za bardzo) i unikającą silnych emocji. Trochę mi tego brakuje, ale rozumiem, że nie każdy ma ochotę na romans z kiczem. Chyba zaś najcenniejszy - od strony teoretycznej - jest spór, który prowadzi Sznajderman z Primo Levim, mając jako sekundantów Agambena i Yehudę Bauera. Autorka chciałaby móc jednak, mimo słynnego stanowiska Leviego, opisać Holokaust, ale stawiając to zadanie przed sobą widzi jego niewykonalność, niemożliwość znalezienia odpowiedzi, zrozumienia i niewyobrażalność przeżyć. Ale, “gdyby stało się inaczej, nie istniałabym”. Mam do tego jeszcze taką malutką uwagę, że pamięć przysługuje głównie uprzywilejowanym, to ich można znaleźć w gazetach, o nich wspominają w książkach, do nich dzwonią dziennikarze i dziennikarki z prośbą o opowieść. Historię znamy z perspektywy ludzi zamożnych, którzy nawet jak tracili cały majątek to posiadali koneksje, kontakty i kapitał kulturowy pozwalający na odbudowę. Zwłaszcza druga, “polska” część “Fałszerzy pieprzu” o tym przypomina.

“Fałszerze pieprzu” to książka, która w kategoriach literackich, jako autobiograficzny reportaż jest pozycją o sporych ambicjach, nie w pełni spełnionych. Choć pewnie dla autorki liczyły się inne rzeczy, niż płynność lektury czytelnika i dbanie o jego wygodę (i uwagę). Nie jest to dzieło wybitne, ale z pewnością ciekawa opowieść, z którą warto się zaznajomić mimo dość oczywistych problemów z materią literacką.
Profile Image for Agnieszka Kalus.
556 reviews240 followers
March 11, 2017
Książka o pamięci, osobista, lecz idąca w konkret, nie w emocje, chociaż od nich nie da się przy tej tematyce uciec.
Profile Image for Maria.
216 reviews49 followers
September 26, 2021
Monika Sznajderman reconstruye en Los falsificadores de pimienta su historia familiar y lo hace reuniendo documentos obtenidos en archivos públicos, fotografías y fragmentos de otras obras con menciones a sus antepasados, los lugares que habitaron y los hechos que les tocaron vivir.

La autora dedica la primera parte del libro a la familia judía de su padre, superviviente de la ocupación nazi en Polonia. Una total desconocida con la que parece recuperar una parte de ella misma que siempre ha sentido arrebatada. Y tan bonito es ser testigo de cómo reconstruye su historia como la forma en la que la cuenta, dirigiéndose a su propio padre, como si de una conversación íntima se tratara.

Después, conocemos a la rama Polaca, un clan de terratenientes católicos (me he quedado con ganas de conocer mas a María) del que si ha oído contar historias en casa y a través del cual la autora reflexiona sobre la actitud de la nobleza polca respecto a los judíos y al Holocausto. Reflexiones que llegan a causarle un dolor palpable y que como lectora he agradecido.

"O sea que, fuera de las excepciones que se hacían en el caso de "los nuestros" el mundo judío no existía para la nobleza rural polaca. Y, si existía, sólo era una parte de su mundo: una parte imprescindible sólo de vez en cuando, y atractiva por su exotismo sólo de vez en cuando. Jamás igual, siempre peor, siempre sumisa, nunca digna de un interés verdadero, y solamente a ratos necesitada de los cuidados y de la protección de los señores."

Los falsificadores de pimienta no es sino una investigación exhaustiva de la familia de la autora. Una lectura con la que no creo que todo el mundo pueda conectar, pero que yo he disfrutado como nunca pensé en sus primeras páginas que pudiera hacerlo. Y es que el comienzo puede resultar abrumador. No existe un árbol genealógico al que recurrir, lo que te obliga a volver continuamente atrás para recordar quién era quién. Además las imágenes no siempre están maquetadas en la misma página del texto en las que se describen. Detalles que podrían agilizar la lectura pero que al mismo tiempo ¿podrían hacer olvidar el sentido intimista y personal de la misma?

¿Es un libro que recomendaría? Si a quien disfrute con este tipo de lecturas algo mas densas que te permiten conocer una parte de la historia y un buen puñado de autores y obras en las que seguir indagando sobre la misma.
Profile Image for Beata.
141 reviews
August 15, 2018
Piękna historia rodziny, która, wydawałoby się, że nie powinna zaistnieć.
Książka jest bardzo poruszającą i ciekawą rekonstrukcją faktów o dwóch rodzinach, dokonaną na podstawie zdjęć i strzępów informacji. Monika Sznajderman opowiada w taki sposób, że jej opowieść
nie pozostawia obojętnym ze względu na wydarzenia historyczne, ale przede wszystkim ze względu na losy ludzi tu wspominanych - Polaków i Żydów. Nie jest to jednak książka rozliczeniowa ani taka, która ma czegoś dowodzić komukolwiek, jakiemukolwiek środowisku. Pewnie dlatego, że jest pisana z potrzeby serca oraz z ciekawości odkrywania własnej tożsamości. Dla mnie lektura bardzo wartościowa i godna polecenia.
Profile Image for Urszula.
Author 1 book33 followers
May 2, 2022
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Jest z jednej strony bardzo osobista, a z drugiej strony jakby przeintelektualizowana. Chyba wolałabym bardziej posłuchać prywatnej opowieści Sznajderman, niż ciągłych wtrąceń z najróżniejszych źródeł. Zastanawia mnie też, czy ta książka jest naprawdę interesująca, bo opowiada historię rodziny autorki, co dla niej samej na pewno jest bardzo ważne, ale dla czytelnika nie do końca łatwe w odbiorze. Prawdziwymi perełkami są tu jej własne refleksje pojawiające się między ogromną ilością nazwisk i cytatów nie do spamiętania. Refleksje o obojętności Polaków na los Żydów, a wręcz wykorzystywaniu go dla własnych celów. Refleksje porównujące sposób życia i stosunek do wojny jej rodzin: polskiej i żydowskiej. Chciałabym, by autorka napisała więcej o swoich odczuciach, by zadała więcej pytań osobom, które mogły pamiętać czas wojny i członków jej rodziny. Wykonana rekonstrukcja jest godna podziwu z uwagi na ilości pracy, dokładność i styl. Dobra, naukowa robota, która jednak poskutkowała tym, że nie była to książka porywająca, czy zachwycająca. Mnie by cieszyło, jakby była mniej skrupulatna a bardziej od serca, ale wiem, że naukowcy po prostu tak nie piszą. Polecam, ale z lekką rezerwą.
Profile Image for Robert Manderla.
3 reviews1 follower
June 2, 2024
Nierówna, sprawiająca że łapałem się za głowę czy to z powodu potoku nazwisk i miejsc, czy też z powodu krętej narracji około obozowej której ciężkości autorka chyba nie dała rady unieść. Jednak ostatnie 50 stron ratuje tą książkę. Ogólny przekaz i to jak bardzo można rozszerzyć swoją perspektywę na relacje polsko-żydowskie przed, w trakcie i po wojnie, sprawia że warto.
Profile Image for Magda Prz.
102 reviews7 followers
April 22, 2021
"Przywołuję te nazwiska, by dać odpocząć wyobraźni, rozpaczliwie poszukującej jakiegoś konkretu, jakiegoś punktu zaczepienia w straszliwej, abstrakcyjnej pustce. A także dlatego, że bardzo chcę wierzyć, iż twoim udziałem były jakieś gesty solidarności i pomocy, a nie ostateczna nieludzka samotność, obojętność, rozpacz".
.
"[...] gdy czytam zapiski mojego polskiego dziadka, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że patrząc na otaczającą go wojenną rzeczywistość, dostrzega on wokół siebie, podobnie zresztą jak większość Polaków, przede wszystkim polską krzywdę. Że jeżdżąc z Lublina do stolicy, ledwie widzi przepełnione lubelskie getto na Podzamczu [...] i rosnące mury getta warszawskiego. Ledwie widzi Żydów z opaskami na rękawach, Żydów głodujących i żebrzących na ulicach, Żydów, którzy przed wojną stanowili jedną trzecią obywateli jego studwudziestotysięcznego powiatowego miasta".
.
"Czy obojętność może zabić? Albo słowo - czy zabija równie skutecznie jak kamień, siekiera albo orczyk, jak ogień podłożony w stodole? Dla wielu, jeśli nie dla większości Polaków ich żydowscy sąsiedzi przez stulecia istnieli wyłącznie jako punkt odniesienia dla ich własnych, polskich poglądów i uczuć: w wyjątkowych i najlepszych wypadkach jako cenna część ich osobistego świata, najczęściej zaś jako mroczny obiekt zazdrości i nienawiści, jako grzeszna projekcja wstrętu i pożądania, jako ekonomiczny problem i polityczna sprawa do załatwienia, jako, mówiąc krótko, emanacja nieprzezwyciężalnej obcości, a nie jako prawdziwe ludzkie istnienie z krwi i kości".
95 reviews2 followers
June 1, 2019
Świetny reportaż. Wielowątkowy, przedstawiający opowiadaną historię z różnych punktów widzenia, oparty na na dobrej analizie archiwów, bez zbędnych teorytuzujących wtrąceń i nadmiernej widoczności narratorki. Wstrząsający obraz odmienności wojennych losów rodziny autorki: żydowskiej i polskiej. Jednocześnie bardzo intymny i uniwersalny. Koniecznie.
Profile Image for Iga.
61 reviews
Read
April 5, 2021
Czułabym się źle próbując jakkolwiek oceniać tą historię. Z pewnością porusza ona dla wielu Polaków ciężki (i jednocześnie warty zapoznania się) temat zachowań naszych rodaków wobec Żydów podczas wojny.
Osobiście zgadzam się z Jolą Szymańską, że jest to dobra pozycja na początek - wprowadzenie do twórczości prof. Leociaka i innych. 🙂
Profile Image for Wiktoria.
101 reviews1 follower
Read
May 12, 2025
Jedna z tych książek, których nie oceniam gwiazdkami. Trudna, bardzo osobista oraz intymna opowieść. Monika Sznajderman wspaniale opowiada, z dużą czułością i wyobraźnią. Bardzo się cieszę, że poznałam bohaterów tej książki, i że chociaż trochę mogę pamiętać.
Profile Image for Aleksandra Szranko.
859 reviews63 followers
October 2, 2017
Nie jest to takie cudo jak W ogrodzie pamięci, a mogłaby, bo znajduję tu podobieństwa.
Brakuje drzewa genealogicznego, indeksu nazwisk - trochę ciężko połapać się w tych wszystkich wujach, ciotkach, stryjecznych dziadkach z żydowskiej części rodziny. Widać, że tu autorka naprawdę odkrywa rodzinę.
Gdyby tę książkę jeszcze trochę dopracować, choćby o to drzewo właśnie, byłaby bardziej czytelna. Ale czy byłaby wtedy listem do ojca, czy po prostu opisaniem rodziny?
Profile Image for Kasia.
11 reviews
September 19, 2024
Dawno nie czułam pustki po skończeniu książki, dla mnie mogla by trwać jeszcze z 300stron. Wspaniala.
Profile Image for Józef Lorski.
51 reviews7 followers
August 1, 2017
Monika Sznajderman rekonstruuje historię swojej rodziny. Słowo "rekonstruuje" najlepiej oddaje zastosowaną tu metodę. Ponieważ nie może oprzeć się na wspomnieniach bliskich, działa podobnie jak historyk. Przegląda pisma sprzed lat, interpretuje fotografie, znajduje wzmianki we wspomnieniach ludzi związanych tylko pośrednio z jej przodkami, odwołuje się do prac historycznych i literatury pięknej. Ale ponieważ jest to jej osobista opowieść, stawiane tu hipotezy nie mają charakteru naukowego, są próbą wyobraźni, próbą zrozumienia. Pisze np.: "Pewnie czasem jeździliście też "ciuchcią" - koleją wąskotorową ze stacji Warszawa-Most Kierbedzia "w lecie co pół godziny, cena biletu 3 klasy - 0,80 zł". Albo: "Widzę ich wszystkich, gospodarzy Ciechanek, Sobianowic i Rudnika (...), jak gorączkowo przekazują sobie egzemplarze obu pism [chodzi o polską prasę podziemną podczas okupacji], a potem, zebrawszy się wieczorem w jednym z dworów przy szklaneczce porto, ekscytują się bitwami floty Wielkiej Brytanii, w której brały udział polskie okręty bojowe."
Siła tej książki bierze się z niezwykłych i nietypowych korzeni rodzinnych autorki. Z jednej strony są żydowscy przodkowie ojca, z drugiej, po matce, ziemiańsko-polski (autorka podkreśla, że pochodzący z Prus) klan Lachertów. Dwa kompletnie różne światy, może nawet trzy, bo dziadek od strony ojca wywodził się z typowej dla żydowskich sztetli biednej, rzemieślniczej rodziny radomskiej, a jego żona z zamożnych, zasymilowanych, mówiących i piszących wyłącznie po polsku Rozenbergów.
Podejrzewam, że "Fałszerze pieprzu" mogliby nie powstać, gdyby nie przesyłka, którą ojciec Moniki Sznajderman otrzymał przed kilku zaledwie laty z Ameryki. Wewnątrz były fotografie, które wysyłała w okresie międzywojennym swojej kuzynce jego matka. Zdjęcia, przedstawiające życie w eleganckim miedzeszyńskim pensjonacie należącym kiedyś do Rozenbergów i które autorka zamieszcza w książce, są punktem wyjścia do tej swoistej rodzinnej rekonstrukcji. Są one tym ważniejsze, że Marek Sznajderman, którego rodzice i młodszy brat, podobnie jak i prawie wszyscy dalsi krewni padli ofiarą Holocaustu, nigdy o ich losach nie chciał opowiadać. To bardzo typowe zachowanie dla tych, którzy uniknęli Zagłady, zdaje się zaczęło w pewnym momencie ciążyć jego córce, stąd ta książka, zawierająca dedykację, rozpoczynającą się od słów: "Tacie - zamiast rozmowy". Na szczęście babcia Amelia miała zwyczaj przed włożeniem do koperty opisywać fotografie na ich odwrocie, więc Monice Sznajderman otworzył się po ich obejrzeniu całkiem nowy, nieznany i fascynujący świat, który próbuje ożywić na podstawie innych dostępnych źródeł.
Być może, gdyby autorka miała odwagę pójść jeszcze dalej i przekształcić fakty, które udało jej się zebrać, w utwór beletrystyczny, powstałaby z nich prawdziwa literatura.
Przez większą część książki miałem poczucie niedosytu, pretensję, że Sznajderman jest zbyt powściągliwa, a z drugiej strony cytaty, które wykorzystuje, nazbyt oczywiste. Jednak w pewnym momencie temperatura tej prozy gwałtownie się podnosi. Kiedy autorka dochodzi do punktu, w którym musi zderzyć wojenne losy swoich dwóch rodzinnych gałęzi, kiedy okazuje się, że one w żaden sposób nie mogą się przeciąć, bo należą do kompletnie oddzielnych, obcych sobie światów, widać, że jest to problem boleśnie ją dotykający. Oba te światy się skończyły: ten żydowski i ten ziemiański. Pisze Monika Sznajderman: "Jestem więc świadkiem podwójnego końca świata. Świadkiem Zagłady i zagłady. Z perspektywy historyka oba te słowa oznaczają kres, jak jednak porównać ich ciężar?"
Mimo pewnych prób zachowania równego dystansu czuje się, że bliższy jest jej los żydowski. Bardziej zresztą chodzi o współczucie i empatię niż o prawdziwą bliskość, bo właściwie skąd by się ona mogła brać u kogoś urodzonego kilkanaście lat po wojnie? Konstatacja, że konsekwencją wielowiekowej obcości była obojętność środowiska polskiego w odniesieniu do kolejnych etapów "ostatecznego rozwiązania", jest najmocniejszym i najbardziej poruszającym momentem historii rodzinnej opowiedzianej przez Monikę Sznajderman.
Profile Image for Nina.
1,709 reviews42 followers
February 20, 2018
Zaczęło się od fotografii przysłanych zza oceanu. Są na nich krewni, powinowaci i znajomi ojca autorki, Marka Sznajdermana, a więc także jej, Moniki, choć wcześniej nic o nich nie wiedziała. Nie znała ich i nigdy ich nie spotka, nawet tych młodych, rówieśników ojca lub jeszcze młodszych, bo wszystkich, oprócz Marka, zabrał Holocaust.

Fałszerze pieprzu to podwójny portret rodzinny Moniki Sznajderman. Żydowska rodzina, w której przyszedł na świat jej ojciec i ród polskich ziemian, których potomkami byli jej matka, liczni wujkowie, ciocie, babcie i dziadkowie. Niektórzy ją wychowali i opiekowali się nią w dzieciństwie.

Opisując życie dwóch rodzinnych światów, żydowskiego i ziemiańskiego, autorka cofa się do odległych czasów, szczegółowo portretując dwa drzewa genealogiczne, oba bujnie rozrośnięte, od wieków kształtujące polski krajobraz. Jednego świata już nie ma. Aby opisać jego unicestwienie trudno znaleźć odpowiednie słowa. Być może jeszcze trudniej zwerbalizować (nie)życzliwą obojętność na Zagładę panującą w polskim świecie równoległym. Szczególnie, kiedy chodzi o konkretnych ludzi, często rówieśników, którzy są twoimi bliskimi krewnymi.

Dzięki rodzicom, lekarzom Małgorzacie i Markowi Sznajdermanom, osobista historia autorki ma optymistyczne zakończenie. Równoległe światy stały się jej jedną, kochającą rodziną.

W swojej rodzinnej historii Monika Sznajderman nie próbuje uwolnić się od emocji. Równocześnie wykonała mrówczą pracę dokumentującą swój podwójny rodowód. Powiedziałabym nawet, że dla czytelnika, w sposób zbyt szczegółowy. Liczba przywoływanych postaci, z krótkimi charakterystykami i koligacjami, przekracza możliwości przeciętnej percepcji. Najważniejsze jednak, że dzięki znajomości źródeł, opracowań i literatury na temat stosunków polsko-żydowskich oraz Holocaustu (bibliografia jest naprawdę imponująca) potrafi autorka szukać odpowiedzi na najistotniejsze pytania, dotyczące czasów przed, podczas i po okupacji. Pytania ważne z pewnością nie tylko dla niej.
Profile Image for Izabela Romańska.
228 reviews2 followers
June 29, 2021
3.5
Wspomnienia o tym jak w różny sposób potoczyły się losy polskiej i żydowskiej części rodziny autorki. Z ziemiańskiej, polskiej strony II Wojnę Światową przeżyli prawie wszyscy, z żydowskiej ocalał tylko ojciec pisarki, którego milczenie na temat przeszłości Monika Sznajderman próbuje przerwać zbierając okruchy opowieści, szukając dokumentów i sama tworząc z tego historię o swoich korzeniach oraz o Polsce.

Ta książka to przede wszystkim gorzka konstatacja, że żyjąc w tym samym miejscu Żydzi i Polacy zawsze byli sobie obcy i zawsze obok siebie. Jak to podsumowała cytowana w książce Anna Bikont "Nie było wspólnoty losów i nie ma wspólnoty pamięci". Stąd historię żydowskiej części rodziny autorka musiała odkrywać, składać z odnalezionych tropów, pozostawiając jednak wiele pytań bez odpowiedzi. Z kolei z rodzinnymi historiami ze strony polskiej miała do czynienia od zawsze. W rozdziale poświęconym polskiej gałęzi autorka jednak nie skupia się na przywołaniu tych historii, ale próbie znalezienia odpowiedzi na pytanie o stosunek tych ludzi do Żydów i szerzej o stosunek narodu polskiego do Zagłady. Jak się okazuje temat ten jakby nie istniał po tej stronie rodziny, co też ma być obrazem obojętności - w najlepszym razie - Polaków na los Żydów, którzy zamieszkiwali przez wieki ten sam kraj.

Ujęcie tematu jest ciekawe, rozumiem też, że wiele autorkę musiało kosztować odkrycie tego, co niezbyt kryształowe w postawach jej przodków. Uważam, że warto przeczytać, natomiast nie nazwałbym tej pozycji wybitną.
Profile Image for TumanHuman.
5 reviews
December 28, 2019
Fascynująca opowieść o pamięci, korzeniach, próbie odkrycia tego, czego już nie ma. Autorka snuje historię swej rodziny, a raczej swoich dwóch rodzin: żydowskiej i polskiej. Ojca i matki. Tej, która niemal w całości zniknęła, a jedynym dowodem jej niegdysiejszego istnienia są zdjęcia, oraz tej, która przeszła okres zawieruchy obronną ręką. Szczególną wartością "Fałszerzy pieprzu" jest właśnie ukazanie kontrastu między losami tych dwóch rodzin, który jest wręcz powalający. Przed wojną dwa różne światy, niechętne wobec siebie. Po wojnie drugi już prawie nie istniał. "Myśmy uratowali się wszyscy, oni wszyscy zginęli".
Autorka pisze pięknie, mimo bardzo trudnego tematu przez tę historię się płynie. Mało tego. Sznajderman podchodzi do drażliwego, nawet i dzisiaj, problemu relacji polsko-żydowskich z wielkim wyczuciem. Przytacza fakty, relacje. Muszę przyznać, że cała książka, od początku do końca, z każdym zdjęciem i cytatem, zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie i bardzo szanuję tą próbę przywrócenia jej przodkom głosu, wyrwania ich z niepamięci.Jednym słowem: polecam.
Profile Image for Angel 一匹狼.
1,003 reviews63 followers
May 7, 2022
A book about a person trying to find about their family's past, "Fałszerze pieprzu. Historia rodzinna" is not a bad book, but I found it to be too superficial and with little critical thinking (not towards the era or what happened, but towards the family): the father is successful, the mother is great, philanthropy work by the family is good... I don't know, if it was just the author trying to learn more about their past I would probably see it in a different light, but seen from the outside as a published work I want to know more than just random dates and information, I want to know about their feelings, or I need some critical thinking. Or it just might be the way Sznajderman writes it.

The best: to know more about the past

The worst: I didn't find the way the author tells it very engaging

Alternatives: only Imre Kertész comes to mind, but I didn't like his "Kaddis a meg nem született gyermekért" either, so...

5/10

(Spanish translation by Anna Rubió Rodón & Jerzy Sławomirski)
Profile Image for Adri Dosi.
1,941 reviews26 followers
July 7, 2025
mmmmmm
Takhle...jsou to memoáry, kdy autorka dává dohromady vzpomínky na svou rodinu. Z toho si vy můžete sekundárně udělat obrázek. Můžete si uvědomit určité věci. Není tu skryté chování Poláků k Židům. Tak, jak se to obvykle snaží v Polsku udělat. Je to vlastně smíšená rodina.
Jenže...
Je to přespříliš osobní a přínosné nejvíc pro autorku a její okruh a pak možná lidi z okolí, Poláky, pro nás v Česku je to tak trochu chaos, změť jmen a i když obdivuji, kolik fotek tam je a kolik lidí tam dohledala, včetně toho, že ví, kde kdo bydlel, co dělal a podobně. No tak to už je problém, protože zároveň tyhle stovky jmen a ulic a míst a hop sem a tam je prostě to much. Není to moc čtivé, nudí to, ztrácíte se. Je to skoro jako soupiska. Mno... Zdá se tři hvězdy moc? Možná... ale tu dávám spíš pro tu práci autorky, osobní zaujetí a prostě pro to, že jde o skutečné životy. V Polsku má kniha úctyhodných 3,9 o přečtení 500. Takže zjevně pro ně to smysl a význam má. Mnoooo
Ale pokud jde o naši kotlinku, tak ji nedoporučuji.
Profile Image for ajsinfajer.
275 reviews10 followers
January 27, 2021
przepiekny pamietnik rodzinny i wspaniala praca ocalenia od zapomnienia. dane i wspomnienia zebrane przez sznajderman robia wrazenie, zwlaszcza, ze autorka zamienia nieszczesna kronikarska forme w bardzo subtelna i wrazliwa opowiesc. niestety, historia jednej konkretnej rodziny - nawet osadzona w szerszym kontekscie, w tym przypadku holocaustu i wykluczenia spolecznosci zydowskiej - ma to do siebie, ze jest bardzo inkluzywna i dla czytelnika „spoza” nie jest tak bardzo angazujaca i wazna, jak dla samej autorki.
Profile Image for Magda.
3 reviews
August 19, 2025
“Dość chętnie uznajemy obowiązki, jakie mamy wobec ludzi nam współczesnych, ale co z obowiązkami wobec tych, którzy przyszli przed nami? Gładko rozprawiamy o tym, co się od nas należy przyszłości - ale co z naszym długiem wobec przeszłości? Wyjąwszy prymitywnie praktyczne sposoby - zachowywanie instytucji czy systemów - możemy ten dług w pełni obsłużyć w jeden tylko sposób: pamietając i przekazujac dalej obowiazek pamiętania".
Profile Image for Katika.
667 reviews21 followers
June 3, 2018
Wśród wielu wspomnień rodzinnych z okresu wojny, książka Moniki Sznajderman wyróżnia się spleceniem losów dwóch gałęzi rodziny: polskiej, z której przeżyli wszyscy i żydowskiej, z której nie przeżył nikt. Autorka pisze szczerze i otwarcie, jest to tekst bardzo osobisty i przejmujący. To historia rodzinna, ale i historia Polski w pigułce, historia, o której trzeba mówić i pamiętać.
452 reviews45 followers
August 22, 2021
To nie była dobrze opowiedziana, ciekawa historia. Z pewnością ważna dla samej autorki i Jej rodziny ale dla postronnego czytelnika przytłaczająca pod każdym względem
Szanuję pracę włożoną w to żeby dokonać takiej rekonstrukcji losów swojej rodziny ale to jeszcze nie czyni dobrej literatury
Nie polecam
Profile Image for AMZ.
70 reviews
March 28, 2018
Niezwykle wzruszająca i piękna - mimo mierzenia się z ogromem cierpienia i niewypowiadalności Holocaustu. Monika Sznajderman wykonała ogromną pracę. Ukłony za jej odwagę, wrażliwość i wnikliwość, które zaowocowały tak niezwykłą książką. Polecam absolutnie każdemu.
45 reviews1 follower
January 5, 2022
La autora, casada con Andrzej Stasiuk, recorre su historia familiar (tanto por parte paterna -judía-, como por parte materna -nobleza polaca-) y logra una amena narración, sl mismo tiempo, de la historia polaca del diálogo XIX y XX.
Profile Image for Tomasz Pietrzak.
33 reviews5 followers
January 19, 2018
Piekielnie osobista. Ładne opisy przedwojennej Warszawy, ale nie dałem rady przebrnąć przez całość. Czułem się jakbym podglądał czujesz życie.
Displaying 1 - 30 of 39 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.