Kilka samotnych kobiet w domu na odludziu. Bawią się nie najgorzej, choć wkrótce śnieżyca odcina je od świata. I nagle jedna z nich zostaje zamordowana. W sytuacji ostatecznej w bohaterkach budzą się głęboko skrywane urazy.
Sześć podejrzanych, mnóstwo butelek wina, a policja ciągle daleko. Tej nocy są zdane tylko na siebie, więc same będą musiały poprowadzić śledztwo.
Gdyby nie to, że bohaterki zamiast herbaty piją wino, dużo wina..., a rzecz się dzieje we współczesnej Polsce, tę historię mogłaby napisać sama Agatha Christie.
Marniutkie. 1/3 książki to portrety sześciu tytułowych kobiet, potem jedna zostaje zabita, a potem... nie nie ma śledztwa, tylko dalsze rozczulanie się nad losami "uciemiężonych" bohaterek. Nudę przełamuje sprytny myk na końcu.
SABAT KRÓLOWYCH Cztery z plusem to najgorsza z możliwych ocen. To jak drugie miejsce na podium. Żal, że zwycięstwo było tuż-tuż i przeszło bokiem. Czego tym razem zabrakło, żeby satysfakcja z lektury była całkowita?
Autorka fantastycznie bawi się konwencją i namawia do tej zabawy czytelnika. Nawiązania do powieści Agaty Christie sprawią przyjemność wszystkim wielbicielom prawdziwej królowej kryminału, a myślę, że jeśli ktoś nie kocha Agaty, to nie kocha kryminału.
Dowcipne, ironiczne i celne ciosy w nasze rodzime „królowe” tego gatunku rozbawią nawet tych, którzy nie mają wystarczającej wiedzy, żeby odczytać tę książkę jako powieść z kluczem.
Postaci kobiece są barwne, różnorodne, dociekanie – kto zabił – to jeden z elementów wspomnianej na początku zabawy z konwencją.
Ta książka jest bardziej kobieca, niż mężczyźniana, ale panom również polecam lekturę. Przynajmniej czegoś się o nas dowiedzą. Mężowie, mając świadomość jak często własne żony pragną ich zabić, może nawet zastanowią się nad swoim postępowaniem?
Dlaczego więc się czepiam? Zakończenie. To, kto zabił nie jest specjalnym zaskoczeniem. To, jak uniewinnić zabójcę – mogłoby być hitem. Oczekiwałam Salomonowego wyjścia w stylu Agaty, jak na przykład w tej anegdocie o dwóch prawnikach jadących samochodem, z których jeden spowodował wypadek, ale żadnego nie można było skazać, bo obaj przyznali się do winy. Za późno na taką podpowiedź. Rozwiązanie zaproponowane przez autorkę jest zbyt łatwe. Policjanci na prawdę nie są tacy głupi. A co, jeśli policja szybko odnajdzie sprawcę i wysłucha jego wersji wydarzeń? A kiedy jeszcze dowiedzą się, jakie relacje wiążą go z domownikami? Żal.
Ale, co ja się czepiam? Na tle „dzieł” rozlicznych królowych, książąt i księciuniów naszej literatury kryminalnej „Sześć kobiet…” i tak błyszczy jak złoto. Czepiam się więc, żeby błyszczało nie tylko na tle.
Ciężko się wystawia oceny tutaj! "Sześć kobiet" to nie jest kryminał tradycyjny, raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Jest trup, są podejrzani, ale książka jest głównie o kobietach, o problemach, o przyjaźni i tajemnicach, a nie o dochodzeniu. Czyta się szybko, teraz będę się zastanawiać, czy w książce jest mowa o jakiś prawdziwych królowych kryminału .
Kolejna książka po którą sięgnąłem za sprawą chwytliwego tytułu. Potem sprawdziłem zarys fabuły i stwierdziłem, że chyba jednak trzeba przeczytać. Na początku może się wydawać, że jest to czysty kryminał w stylu Agathy Christie, ale po lekturze sądzę, że jednak to powieść bardziej obyczajowa i poświęcona babskiej przyjaźni i solidarności, niemniej jako facetowi czytało się bardzo przyjemnie.
Odebralam te ksiazke bardziej moze jako opowiesc o tym, jak kazdy jest jednak samotna wyspa, i nawel ludzie, ktorzy z pozoru dobrze cie znaja, nie maja tak naprawde pojecia, kim jestes. I o tym, ze pomimo tego mozna miec przyjaciolki :). A kryminalna historyjka w tle byla calkiem interesujaca.
Przyjaciółki warto mieć - powie każda kobieta. Przyjaciółka pocieszy, obroni, poradzi i nigdy was nie zdradzi… Odcięty od świata dom, sześć zamkniętych w nim kobiet z których każda miała powód aby zabić oraz świetnie zaprojektowana okładka, która od razu rzuciła mi się w oczy. To najbardziej skusiło mnie do sięgnięcia po tę lekturę. Przyznaję, pierwszy raz spotykam się z twórczością Anny Fryczkowskiej i już teraz mogę obiecać, nie ostatni. Jest wieczór, z nieba sypie miarowo biały puch. W domu pod Warszawą spotyka się sześć przyjaciółek. Znają się od dawna i raz na jakiś czas robią sobie beztroskie, babskie wieczory wypełnione winem, rozmowami, śmiechem i narzekaniem. Sześć kompletnie różniących się od siebie kobiet, każda z nich ma własne, mroczne tajemnice. Gdy w środku imprezy jedna z nich znajduje ciało koleżanki z poderżniętym gardłem nagle okazuje się, że któraś z nich jest morderczynią. Dom jak i dojazd do niego jest zasypany, policja zjawi się dopiero nad ranem. Wydaje się, że pozostaje im tylko czekać lub… na własną rękę wydedukować, która z nich zabiła.
“Hania liczyła na klimacik babskiego wsparcia i tolerancji, chciała trochę sobie podchmielić, zjeść coś dobrego i pobyć z ludźmi. Z kobietami. Potrzebowała tego coraz bardziej. Towarzystwa. Życzliwości. Hałasu dookoła. Luzu i aprobaty.”
Zaskakujące są dla mnie portrety psychologiczne kobiet. Każda jest z innego środowiska. Alka i Bietka są pisarkami (jedna tytułuje się nawet ‘Królową kryminału’), Daria jest politykiem, Hania wdową, która zawsze ma dla swoich przyjaciółek dobrą radę, a Zuzia prowadzi dom i ma swój własny, mały biznes, Uliana sprząta i zajmuje się siostrą Zuzi chorą na autyzm. Każda z nich ma swoje problemy i tajemnice, które wraz z rozwojem powieści powoli wychodzą na jaw. Każda nich miała w końcu powód aby zabić Bietkę. Sześć zamkniętych w dużym domu kobiet to naprawdę wybuchowa mieszanka. Pomysł na fabułę może nie jest czymś nowym. Grupa osób zamknięta w jednym pomieszczeniu, ktoś z nich morduje i nikt nie chce się przyznać ale autorka poszła o krok dalej. Bardziej skupia się na psychicznym aspekcie kobiet, ich problemów i przemyśleń, niż szukaniu dowodów w całym domu. Intryga trzyma w napięciu. Im więcej dowiadujemy się o bohaterkach, tym szybciej zmieniamy swoje podejrzenia co do typowania mordercy. Język jakim posługuje się autorka jest lekki, ironiczny i z nutką czarnego humoru. Kobiety nie szczędzą sobie złośliwości i ciętych uwag typowych dla babskich spotkań w gronie najbliższych przyjaciółek. Z ich rozmów i przemyśleń możemy zaobserwować obraz kobiet, które poświęciły siebie, swoje marzenia i ambicje dla dobra rodziny oraz takie, które nie liczą się z innymi i po trupach dążą do wyznaczonego przez siebie celu.
“Teraz musiała upchać swoje emocje do skrzyneczki, uszczelnić ją wzdłuż brzegu i grać znów Darię odpowiedzialną i z zasadami, opanowaną i pewną siebie, Darię o stalowej woli i czystym sumieniu.”
Bardzo zaskoczyło mnie zakończenie książki. Tego, co się stało z pewnością się nie spodziewałam ale z drugiej strony każe mi lekko zwątpić w jego autentyczność. Nie oczekujcie akcji, która pędzi na łeb na szyję. Autorka powoli i konsekwentnie odsłania najczarniejsze tajemnice bohaterek, wydaje się, że dziewczyny znają się od dawna i już żadne sekrety ich nie zaskoczą. A jednak. Jeśli ktoś szuka lekkiego, zabawnego kryminału na te jeszcze zimowe wieczory polecam sięgnąć właśnie po tę lekturę. To bardzo dobra psychologiczna powieść, która trzyma w napięciu od pierwszych stron!