Wiele się może zdarzyć między ustami a brzegiem pucharu. Pomiędzy chęcią a spełnieniem, pomiędzy decyzją a jej urzeczywistnieniem rozciąga się obszar niewiadomego, które czasami rozwiewa złudzenia, a czasem daje nadzieję.
Lekkomyślny hulaka, wyzuty ze swoich polskich korzeni hrabia Wentzel Croy-Dülmen, zakochuje się od pierwszego wejrzenia w młodej Polce, siostrze powstańca, kobiecie, jak to u Rodziewiczówny, bez skazy. Historia powolnej, bolesnej przemiany zakochanego Wentzla w Wacława, sprusaczonego kosmopolity w polskiego patriotę, dowodzi, że nigdy nie jest za późno na zmianę, na wywikłanie się z przeszłości, na nowy początek. Dowodzi też, który to już raz, potęgi i siły miłości.
Hrabia Wentzel Croy-Dülmen, mimo swoich polskich korzeni, czuje się w pełni Niemcem. Mało tego, na każde przypomnienie owych rodzinnych koligacji, reaguje ogromną złością. Jako bogaty, przystojny i przebojowy kawaler, jest rozchwytywaną partią i bez skrupułów korzysta z proponowanych mu wdzięków. Wszystko zmienia się, kiedy poznaje młodą i piękną Jadwigę Chrząstkowską, Polkę z dziada pradziada, której już samo brzmienie nazwiska wzbudza w Niemcach niepokój. Croy-Dülmen za wszelką cenę chce zdobyć uczucie uroczej panny, ta jednak nie wykazuje żadnego zainteresowania hrabią. Do jakich poświęceń zdolny będzie Wentzel, aby przełamać opory Jadwigi?
Mając szesnaście lat, byłam bardziej podatna na takie patriotyczno-romantyczne zrywy. Obecnie tego typu literatura nie za bardzo pokrzepia moje serduszko, a historia rodzącego się uczucia między hrabią a Jadźką, również nie wyróżnia się niczym specjalnym. Szczególnie, że zamiast jakiejkolwiek romantyczności, cały czas widziałam tylko łopatologiczną przemianę „złego Niemca” w „dobrego Polaka”. Ciekawsze było tło społeczno-obyczajowe, najpierw bliski Wentzlowi pyszny Berlin z jego wszystkimi uciechami, następnie podróż do zupełnie obcej, niemal wrogiej mu krainy, gdzie zamieszkiwała jego babka, której tak bardzo się wstydził. 5/10
It's a Polish classic. There was also a film. I remember from my childhood that I liked the film very much, so now I've decided to reach for the book.
The story is set in one of the worst periods in Polish history. At the turn of 19th and 20th century Poland as a country didn't exist. The citizens who descended from rich noble, landowning or entrepreneurial families felt more German, Austrian or Russian, studying/living in big cities like Berlin, Leipzig, Vienna or Saint Petersburg. Drawing money from their country domains/estates (if they still had them) and denying their Polish origins and heritage.
Count Wentzel Croy-Dulmen is exactly like that! He's half-Polish, half-German and he doesn't want anything to do with his Slavic part of the family. If some other man calls him "a Polish half-breed", Wentzel challenges him to a duel. His Polish mother died when he was young and since then his maternal family has tried to contact him from time to time but for him they may as well be dead. (As long as they send him his legitimate money, that is.)
It all changes when Wentzel meets a mysterious, proud, self-assured young lady and she turns out to be a close friend of his estranged Polish grandmother. In pursuit of the beautiful Jadwiga Chrząstkowska - yes, that's a true Polish surname; though not so easy to pronounce by Wentzel ;) - the Count renews relations with the last members of his countrybred family and his grandmother's closest and dearest neighbours: Jadwiga and her brother Jan... :)
It's such a witty and heart-warming story. The change that happens to Wentzel when he slowly becomes Wacław is funny and engaging. On the other hand, we have the tragic history of Polish landed gentry divested of their country and rightful position. Staying on their forefathers' land and trying to survive the period of Partitions. The general vibe of the story is hopeful and positive. The book was first published in 1889 and in that time it was important to create fortifying and heartening stories for the comfort of the opressed Polish people. And Między ustami a brzegiem pucharu fits that bill perfectly!
3,5 Przyjemna lekka lektura podobna trochę do lalki i trochę do filmów, gdzie gostek z miasta wyrusza na wieś i nagle spotyka swoją ukochaną i porzuca to miasto. Jest dobrze poruszony wątek ksenofobi, postacie są dobrze zbudowane, chociaż przemiana głównego bohatera, wydaje się na początku trochę nieprawdziwa. Ogólnie dobra lekka książka, chociaż momentami naiwna.
Romans dawał mi klimat Dumy i uprzedzenia. W tym wypadku jedna osoba była skrajnie rozwiązła i zabawowa, a druga - zbyt skryta i milcząca. Oczywiście, cudowny język, opisy i staropolska mowa. Dla wielu osób minusem może być wylewający się z książki patriotyzm, bo jest trochę patetyczny i opiera się na prostym przekonaniu, że Polacy we wszystkim są lepsi. Ale biorąc pod uwagę w jakich czasach tworzyła autorka, ma to jak najbardziej sens i też jest jakimś świadectwem tego, jakie nastroje wtedy panowały.
"Między ustami a brzegiem pucharu" and "Dewajtis" are two of my favorite books by Rodziewiczówna, but also one of my beloved books, reread countless times.
At the beginning, I must say that I am a huge lover of historical romances and it all started with this book :) The first time I read it was almost 20 years ago, when I was in high school and since then I have returned to it many times. Because how can you not love Wentzel, who undergoes such an amazing change of character, perception of himself and the people around him? But first things first...
Some characters have something about them that makes us like them right away, that they can convince us to themselves almost from the very first pages, while at the beginning it is hard to consider Wentzel as an ideal hero... And all because our Wentzel is a rake and a spoiled rich young man convinced of his superiority. However, from the moment he meets Jadwiga, a change begins in him, meeting her gives him an impulse to act, and for the first time in his life makes it necessary to make an effort to get what he wants. Thanks to her, or maybe thanks to the will to make a love conquest, he sets out on a journey that will completely change him.
As we read, we see this change and slowly begin to like our hero. Not only that, we literally travel back in time to that Poland, we are there together with Wentzel, Jadwiga and other heroes. Or at least I'm there every time I reread this book :)
Finally, I would like to point out that I have read several books by Rodziewiczówna and some of them do not appeal to me at all, while others do not allow me to tear myself away from them and do not let me forget about them. I do not know what is the secret of Rodziewiczówna's pen, but I am very happy that years ago I found this one book, from which it all began :)
***
"Między ustami a brzegiem pucharu" oraz "Dewajtis" to dwie z moich ulubionych książek Rodziewiczówny, ale też jedne z moich ukochanych książek, czytanych niezliczoną ilość razy.
Na początku muszę powiedzieć, że jestem niepoprawną miłośniczką romansów historycznych, a wszystko zaczęło się właśnie od tej książki :) Pierwszy raz przeczytałam ją prawie 20 lat temu, kiedy byłam w szkole średniej i od tego czasu wielokrotnie do niej powracałam. No bo jak nie pokochać Wentzla, który przechodzi tak niesamowitą przemianę charakteru, postrzegania siebie samego oraz otaczających go ludzi? Ale po kolei...
Niektóre postaci mają w sobie to coś, co sprawia, że przypadają nam do gustu od razu, że potrafią przekonać nas do siebie niemalże od pierwszych stron, tymczasem na początku trudno uznać Wentzla za ideał bohatera... A wszystko dlatego, że nasz Wentzel to hulaka i rozpuszczony bogaty młodzieniec przekonany o swojej wyższości. Jednakże od momentu, kiedy poznaje Jadwigę, zaczyna się w nim przemiana, spotkanie z nią daje mu impuls do działania, sprawia, że pierwszy raz w życiu musi się wysilić, żeby dostać to, czego pragnie. Dzięki niej, a może dzięki chęci dokonania miłosnego podboju, wyrusza w podróż, która całkowicie go odmieni.
W miarę czytania widzimy tę przemianę i powoli zaczynamy lubić naszego bohatera. Nie dość tego, dosłownie przenosimy się w czasie do tamtej Polski, jesteśmy tam razem z Wentzlem, Jadwigą i pozostałymi bohaterami. A przynajmniej ja tam jestem za każdym razem, gdy ponownie czytam tę książkę :)
Na koniec zaznaczę, że czytałam kilka książek Rodziewiczówny i niektóre nie przemawiają do mnie wcale, a inne wręcz nie pozwalają się od nich oderwać i zdecydowanie nie pozwalają o nich zapomnieć. Nie wiem, w czym tkwi sekret pióra Rodziewiczówny, ale niezmiernie się cieszę, że lata temu trafiłam na tę jedną książkę, od której wszystko się zaczęło :)
Jak już kiedyś wspomniałam, ten rok to powroty, a końcówka wakacji to zdecydowanie dla mnie powrót do Marii Rodziewiczówny. Bo jest coś takiego w tej autorce, że nie potrafię się oprzeć jej słowom. A Między ustami a brzegiem pucharu zdecydowanie należy do moich ulubionych spod jej pióra.
Jest coś takiego w romansach sprzed wieku, że człowiek się czerwieni, a kolana miękną. Coś takiego jest w powieści Rodziewiczówny. Może to urok epoki. A może to właśnie ta odległość między ustami a brzegiem pucharu, niewielka i dynamicznie zmieniająca się, odzwierciedlająca ulotną chwilę, niezwykle krótki czas, w którym jednak może zdarzyć się bardzo wiele. Takiego samego znaczenia nabiera owo sformułowanie w powieści Marii Rodziewiczówny. To jedno uderzenie serca, mrugnięcie powiek, pełne napięcia, które może odmienić nasze życie zupełnie. Ta odległość, pozornie niewielka, może być całą przepaścią pełną pogardy, nienawiści i uprzedzeń. Lub miłości, bo nigdy nie da się przewidzieć cóż się wydarzy. I tak jak niewielka jest ta przestrzeń, tak niewielkich rozmiarów jest ta książka, a jednak kryje jedną z najpiękniejszych historii w polskiej literaturze. Historię polskiego społeczeństwa, historię poszukiwania własnej tożsamości narodowej, a przede wszystkim historię miłości. Bo dla miłości można zrobić wiele, można zmienić wiele, zrewidować swoje zasady i wartości. Bo nie od dziś wiadomo, że ona czyni cuda. Uwielbiam tę historię, tak zwyczajnie. Za jej subtelność, piękno, za to jak zniewala. Jak pozwala się powoli odkrywać, jak oczarowuje delikatnym uśmiechem, przypadkowym dotykiem, ukradkowym spojrzeniem. Jest aksamitna, nienachalna i zbliża się do serca powoli, a gdy już tam trafi.. to nie ma ucieczki. Nie potrafię wyrazić jak wyjątkowa jest dla mnie ta powieść, jak styl autorki raz po raz mnie uwodzi, jak mocno się w niej zatracam. Bo tylko ona tak potrafi pokazać, że w chwilach, w których nie może zaistnieć nic więcej poza nienawiścią, rodzi się coś wyjątkowego.
To moja pierwsza przeczytana powieść Pani Rodziewiczówny. Do lektury od wielu lat zachęcał mnie mój tato, który namiętnie się zaczytywał jej książkami, więc w życiu nie przeszło mi przez myśl, że mogą być to historie z gruntu przypominające romans. Wyobrażając sobie jakieś powstańcze historie, nie miałam chęci skonfrontować się z twórczością ulubionej pisarki, tego okresu, mojego taty. Kryska przyszła na mnie, kiedy będąc w nadmorskim namiocie kiermaszowym nie mogłam znaleźć nic ciekawego, a ręce wpadła mi właśnie ta książka. Kupiłam ją nawet się nad tym nie zastanawiając, bo wierzę w książkowe przeznaczenie. Jednak jak widać nie było mi z nią po drodze, bo przeczytałam ją dopiero teraz. O jak bardzo się myliłam! To przepiękna historia, która urzekła mnie już od pierwszej strony. Patriotyzm buchający z każdej strony nie jest nachalny, lecz godny pozazdroszczenia. Wywarła na mnie tak duży wpływ, że po skończonej lekturze, siadłam i zaczęłam myśleć (obojętnie jak dziwnie to brzmi) o naszej polskiej historii i tak znienawidzonym przeze mnie w trakcie lekcji historii - okresie. To naprawdę "książkowe przeznaczenie", że skończyłam akurat przed Świętem Niepodległości :)
Miały być dwie gwiazdki, ale jedna za cały klimat, nastrój, i za panią Teklę. Cieszę się, że poznałam te historię, ale jednak nasz polski XIX wiek to nawet w powieści romansowej jest patriotyczny. 🤷
Klasyka gatunku polskiego ale jednak dla mnie trudno się czytająca i miejscami niesamowicie nudna. Dobrze było ją poznać ale nie jestem nią zachwycona.
Ha! I loved this. It’s a tendentious, nationalistic, sweet Polish romance published in 1889, in which a hero is a filthy rich German count, player and rake, who against himself falls in love with a beautiful, proud, blindingly virtuous, young Polish noblewoman.
The guy is actually half-Polish, but he hates Poles, for… some reason? He is actually half-Polish, his mother was Polish, see, and she died of broken heart because she missed Poland so much and her husband didn’t let her travel, or something. Anyway. He meets a beautiful Polish girl in Berlin and can’t get her out of his head; first he seeks her out for a bet, tries to make her fall in love with him, fails, then starts to look for her again and finds out that her family estate is in fact close to one of his own, and that they are, in fact, cousins! And he becomes friends with her brother! And enemies with her fiancé! And starts doing good deeds, because she likes it! And… you know the rest.
I love Maria Rodziewiczówna for her passion for creating strong, silent, AND feminine heroines, for the cold criticism she had for so-called polite society, for the love of Polish countryside, and for the overall passion of her convictions that is so visible in her writing – even though I don’t always agree with her. This is not my favorite book of hers – that would be Wrzos – and I didn’t like it for the cardinal sin of romanticizing Polish landed gentry, but all in all, it was a pleasure to read. As always, Madam Rodziewiczówna. As always.
(A note to Polish right-wingers who would, and often do, claim Rodziewiczówna for their side: she never married, lived with two women whom she visited in turn, and wore masculine clothes and short hair. If that’s okay with you, you can have her. Or no, actually, you cannot.)
What I liked: - The historical setting - it's one of the worst periods in Poland's history, and yet it wasn't shown as only bleak, desperate and sad. The joys and skirmishes of noble youths were also depicted in the book. The Polish gentry, proud landowners, who still cultivated the Polish ways were heart-warming. You must remember that it was a few decades after all the unsuccessful uprisings and still a few decades before the Great War restored Poland on the maps of Europe. But the Polish aristocracy still had faith and still persevered in their local customs, traditions and language. - The MCs - Of course, Count Wentzel Croy-Dulmen was annoying as hell ;) His carouser lifestyle was a shame! His denial of any Polish heritage and any Polish blood in his veins was saddening my heart. But his transition into Wacław, a proud Polish aristocrat was worth the wait :) I liked Jadwiga, the woman who spurred Wentzel's change, but, as usual in the 19th-century literature, she wasn't a very strong, very 'present' character in the plot. I loved her brother, Jan, though! - The language - OMG! The dialogues, the banter? The book was witty and sometimes even hilarious! And I loved the descriptions of nature and landscapes.
What I didn't like: - The 'credibility' - You know, in this specific period of time, almost all of the Polish books published in our land were overly heart-warming and encouraging to persevere, they were hopeful and tried to be as positive as possible. Maybe the situation of the MCs wasn't depicted in a historically truthful way, but I don't care. I laughed and I cried, I felt joy and I felt sorry... It's only fiction after all :)
Miałam w swoim życiu okres gdzie czytałam tylko romanse. Byłam wtedy bardzo młoda, miałam zaledwie piętnaście lat. Później przyszedł szał na horrory, do dziś kocham Mastertona i Kinga. Był okres kryminałów, thrillerów a teraz najwięcej czytam fantastyki. Lubię czasami wracać do starych pozycji i ostatnio zrobiłam rereading książki ze zdjęcia.
Jest to jedna z lepszych historii romantycznych jakie czytałam, został nawet nakręcony film. Jest tu motyw enemies to lovers, jeden z moich ulubionych oraz slow burn.
Książka mimo upływu lat nadal trzyma poziom. Zapomniałam jaki tu był świetny humor. Pani Tekla gdy łajała Wentzla, mistrzostwo, rechotałam strasznie.🫣 Cudownie spędziłam czas.
🌹Wentzlel to łamacz serc, jest przystojny i wykorzystuje to na potęgę, ma liczne kochanki. Do tego często się pojedynkuje. Pewnego wieczoru ratuje damę z opresji, która swoją obojętnością ale też urodą go oczarowuje. Postanawia ją zdobyć a to wcale nie będzie takie łatwe. 🌹
Koniec Polski! – wykrzyknął Kościuszko pod Maciejowicami, spadając z konia na ziemię. I mrok okrył całą ziemię aż do roku 1918… O ile pierwsze zdanie jest tylko wymysłem pruskiej propagandy, to drugie już od dekad pokutuje w powszechnej świadomości Polaków i powraca jakoby nieszczęsne fatum. A wbrew pozorom im dłuższa perspektywa czasowa, tym obraz bardziej się zaciemnia, niż rozjaśnia. Z tego powodu niektórzy są bardziej skłonni żywić sentyment nie za wiekiem XIX, lecz za niezatartym jeszcze w pamięci okresem Polski Ludowej. Żeby dostrzec, jak irracjonalnym jest to podejście, warto przyjrzeć się powstałym w różnych stuleciach utworom literackim obrazującym realia dwóch (mających u nas definitywnie złe konotacje) zaborów: rosyjskiego i niemieckiego... Więcej na: http://www.fleurdelis.pl/finis-poloni...
"Między ustami, a brzegiem pucharu" to powieść zawsze polecana przez moją babcię. Opowiada ona o hrabim Wenclu na co dzień mieszkającym w Berlinie. Jest on w połowie Niemcem, w połowie Polakiem, ale ta ostatnia z narodowości bardzo mu zawadza, a to prowadzi do wielu pojedynków. W dodatku jest on aktywny towarzysko i lubi otaczać się pięknymi kobietami. Wszystko się zmienia, gdy poznaje śliczną Jadwigę Chrząstkowską.
Książkę czytało mi się dobrze, jest lekka, przyjemna, łatwa w odbiorze. Historia Wentzla i Jadwigi należy do tych bardzo przewidywalnych, ale wciągających. Akcja dzieje na przełomie XIX i XX wieku i przypomina inne książki z epoki, z tym, że tematyka wydaje się być lżejsza, lekko zabawna i odrobinę moralizatorska. Bardzo polubiłam poczucie humoru Wentzla oraz postać Jana i z pewnością sięgnę po kolejne powieści autorki, zwłaszcza, że są one teraz tak pięknie wydane.
Kolejna historia o wielkiej miłości, tym razem urozmaicona patriotyzmem, ale przedstawionym w taki sposób, że sama poczułam się dumna ze swego pochodzenia. Wszystko co polskie to dobre, polskie kobiety najpiękniejsze, a polska miłość największa!
Ok, it comes straight from the shelf Romances and contains everything you expect from a romance plus there is sharp simple point of view "what is Polish is good, what is German is bad". But it's so well written that you forgive it a lot.
Treść tej książki sprawiała, że czułam się jakbym czytała OG fanfiction na wattpadzie ale dobrze napisane i z rzeczywistą fabułą oraz z akcją w przeszłości. Slow burn, zakład o kobietę, walka o miłość, absurdalne decyzje bohaterów! Love it, naprawdę świetna pozycja i polski klasyk:)
Pierwsza z serii książek, które czytała w młodości moja mama a które muszę nadrobić. Nie zawiodłam się. Polecam słuchowisko dostępne w 5 częściach na YT.