Grażdanin N.N., czyli obywatel nomen nescio – niewiadomego imienia – poświęcony jest powojennym losom mieszkańców Związku Radzieckiego. Kraj ten nie istnieje już od ćwierćwiecza i dla najmłodszych czytelników może być równie odległy jak Cesarstwo Rzymskie. Przez ten czas zdążyły już przylgnąć do niego etykiety supermocarstwa, hegemona czy imperium zła. Dzięki nim łatwiej było rozstać się ze światem, który utożsamiał. Dla trzystu milionów obywateli był jednak domem, który z dnia na dzień przestał istnieć. Rozsypała się, zdawało się, nienaruszalna konstrukcja. Wniwecz obróciły się nie tylko butne deklaracje pierwszych sekretarzy, ale też pielęgnowane w cichości ducha marzenia o ukwieconej daczy pod Leningradem czy prychającym zaporożcu. Autorzy postanowili wyciągnąć dłoń po kawałek tej najmniejszej, ludzkiej Atlantydy, by z bliska przyjrzeć się jej barwom.
Troszkę czego innego się spodziewałem, ale w sumie zaskoczenie jest pozytywne. Myślałem, że książka będzie opowiadać o życiu standardowej rodziny w ZSRR, a dostałem cały przekrój społeczny od najmłodszych do najstarszych lat i do tego z podziałem na poszczególne warstwy społeczne. Książka miejscami bardzo ciekawa, podparta artykułami naukowymi i źródłami przez co dodatkowo zyskuje walor wiarygodności. Jedyny zarzut to to, że niektóre fragmenty chciałoby się widzieć pogłębione, ale to już moje indywidualne preferencje.
Poznawczo 4 gwiazdki, literacko 2. Całość sprawia wrażenie raczej nierównego bloga wydanego na papierze niż pełnosprawnej książki. Zmarnowany potencjał, choć bywają tam i perełki i ciekawe informacje oraz ciekawostki z życia w ZSRR.
Publikacja państwa Goworskich to książka, która powinna zainteresować każdego, kto pamięta czasy Związku Radzieckiego, ale przyda się także osobom młodym, które nie miały okazji bliżej poznać socjalistycznej rzeczywistości i tego szalenie istotnego dla całego świata fragmentu historii. Tym bardziej warto, że autorzy piszą barwnie i zajmująco, czyli zupełnie inaczej niż autorzy podręczników do historii.