Jump to ratings and reviews
Rate this book

Mali bogowie #1

Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy

Rate this book
Dlaczego lekarze nie widzą w tobie człowieka? Paweł Reszka, wybitny dziennikarz, autor świetnie przyjętej książki Chciwość, opowieści o tym jak nas naciągają banki, tym razem wszedł za kulisy szpitali. Zatrudnił się jako sanitariusz. To, co tam usłyszał i to, co zobaczył przeraziło nawet jego. Obojętność wobec cierpienia jest wszechogarniająca.

294 pages, Paperback

First published April 11, 2017

43 people are currently reading
932 people want to read

About the author

Paweł Reszka

13 books19 followers
Polski dziennikarz, korespondent „Rzeczpospolitej” w Moskwie w latach 2003–2006, od 2006 do 2009 szef działu śledczego „Dziennika”. W latach 2013–2017 członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Od stycznia 2017 dziennikarz „Newsweek Polska”. W lutym 2019 przeszedł do tygodnika „Polityka”, gdzie został szefem działu krajowego. Był między innymi na wojnie w Gruzji i na Ukrainie.

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
286 (16%)
4 stars
804 (46%)
3 stars
509 (29%)
2 stars
119 (6%)
1 star
16 (<1%)
Displaying 1 - 30 of 108 reviews
Profile Image for Fabulitas.
108 reviews10 followers
June 6, 2017
Książka taka sobie, temat wstrząsający. Bardziej niż o znieczulicy lekarzy (podtytuł ewidentnie nastawiony na łapanie czytelnika) jest o chorym systemie, którego ta znieczulica jest efektem. Reszka oddaje głos lekarzom, jego głos odautorski widzimy w selekcji i uporządkowaniu materiału, przytoczonych pytaniach do lekarzy, relacjach z jego pracy jako sanitariusz i w kontrapunktowaniu niektórych wypowiedzi fragmentami raportów dot. tendencji w polskiej medycynie czy praw pacjenta. Trochę brakuje genezy sytuacji (skąd się ten system wziął - z jakiego porządku prawnego, z jakiego sposobu myślenia, po czym jest spadkiem) i jakichś, przynajmniej cząstkowych, diagnoz. Tak, jak jest, książkę czyta się szybko, szczegóły wylatują z głowy, i zostaje z przekonaniem, które i tak już mieliśmy, że bezpieczniej nie chorować, a droga do szpitala wiedzie przez znajomości i prywatne gabinety. Pewnie niejedna osoba będzie po lekturze bardziej pilnowała swojego "budżetu" na nagłe wypadki medyczne.
Profile Image for Klaudia_p.
657 reviews88 followers
June 22, 2019
Ideał sięgnął bruku. Po lekturze "Małych bogów" jestem pewna jednego - medycyna to dziedzina, w której upadają ideały. Młodzi, pełni nadziei lekarze zmieniają się w maszynki do zarabiania pieniędzy, dla których pacjent to tylko kolejny numerek. Czy można mieć im to za złe? Te znieczulicę? Cynizm?Chyba nie. Ja nie mam. To wina systemu. Ta książka boli, przeraża i stawia zatrważającą diagnozę: polski system opieki zdrowotnej upada, jest źle, a będzie tylko gorzej.
Profile Image for Paulina.
2 reviews
November 9, 2017
Prawdziwy, surowy i smutny obraz polskiej "służby zdrowia". Z wypiekami na twarzy czytałam części z dziennika sanitariusza i chętnie przeczytałabym całą książkę o tym ciężkim i niedocenianym zawodzie!

Ps.dokładnie za 24 godziny emigruję na północ Europy z moim mężem - świeżo upieczonym lekarzem. Marzę, żeby kiedyś sytuacja w Polsce zmieniła się na tyle, żebyśmy mogli wrócić i godnie żyć wśród przyjaciół i rodziny. Mam nadzieję, że książki takie jak ta będą wpływać na budowanie świadomości społeczeństwa i że kiedyś uda się zburzyć ten "system".
86 reviews3 followers
April 20, 2022
Bardzo sobie cenię prace Pawła Reszki. Każdy reportaż, który wychodzi spod jego pióra jest zawsze obiektywny oraz idealnie uporządkowany. Ponadto pomimo tego, iż w reportażach Reszki on sam nie zajmuje szczególnego miejsca - bo to dana grupa społeczna jest narratorem owych historii - jego zaangażowanie emocjonalne jest wyraźnie zarysowane.
„Mali Bogowie” to historia o frustracji, smutku oraz rozczarowaniu. To czarna rzeczywistość, w której trafienie do szpitala jest po prostu przytłaczającym i zimnym koszmarem.
Profile Image for patrycja polczyk.
451 reviews20 followers
May 29, 2017
Byłam tej książki ciekawa, ponieważ w Polsce właściwie rzadko się pisze o problem środowiska medycznego od strony samych zainteresowanych. Jednocześnie podchodziłam do tej książki z rezerwą, ponieważ obawiałam się, że problem będzie przedstawiony w sposób nadmiernie sensacyjny. Forma, w jakiej książka jest napisana, jest trochę dziwna. Brak w niej spójnej narracji, która spajałaby całość i uzupełniała wypowiedzi lekarzy. "Mali Bogowie" składają się z kilku rozdziałów, które wypełnione są fragmentami wywiadów, które autor przeprowadził. To, w moim odczuciu, spore pójście na łatwiznę. Większość tych urywków nie zawiera nawet pytań autora, tylko sam monolog lekarza. Pytania autora, które pojawiają się w niektórych fragmentach, wydają mi się mocno banalne, a czasem wręcz prostackie. Poza spójną narracją, zabrakło mi też jakiegoś podsumowania tego, co autor zamieścił w książce - chciałabym dowiedzieć się czegoś o metodologii jego badań: ile trwały, ilu było respondentów, jak weryfikował informacje i co go skłoniło do podjęcia tego tematu. Może innym tego nie brakuje, może ja mam takie zboczenie zawodowe, że chcę znać szczegóły.
Autor we wstępie pisze, że został sanitariuszem w szpitalu, żeby dowiedzieć się, jak system działa od środka. Cóż, moim zdaniem nie dowiedział się wiele, a wplecione w książkę fragmenty jego dziennika są banalne i nic nie wnoszą. Kiepsko u autora z obserwacją uczestniczącą.
Na koniec dwa słowa o samym temacie książki. Otóż po przeczytaniu całości, nasuwa się jedno określenie - przygnębiające. Tak odpowiedzialna praca i ludzie, którzy ją wykonują, powinni mieć zapewniony szacunek i odpowiednie warunki. Nie powinni biegać od pracy do pracy, po to, że móc utrzymać rodzinę na jako takim poziomie. Nie dziwi mnie ich cynizm, wieczne zmęczenie i skłonność do uzależnień. Mam lekarza w domu, od dziecka wiele czasu spędzałam w szpitalach i nie potrafię traktować lekarzy jak moich służących, bez szacunku. Przykre, że wielu ludzi oczekuje obsługi, jak w warsztacie samochodowym i nie docenia pracy wkładanej w proces ich leczenia. Nie mówię, że każdy lekarz jest dobry i wspaniały, to tylko ludzie i wszędzie zdarzają się oszołomy. Autor nie oferuje rozwiązania, bo takiego po prostu nie ma, przynajmniej na obecną chwilę. Ciekawe tylko, jak długo jeszcze ten system tak pociągnie?
Warto przeczytać, mimo pewnych braków.
Profile Image for Miku.
1,727 reviews21 followers
June 20, 2021
To moja druga przeczytana książka autorstwa Pawła Reszki i byłam przekonana, że to będzie ciekawa, a zarazem w pewnych momentach mocna lektura.
Tym razem skupiamy się na lekarzach - w końcu każdy z nas ma jakieś z nimi doświadczenie, a już na pewno zdażyło się nam na nich psioczyć. Wchodzimy w kulisy tego wymagającego zawodu, który nie wybacza pomyłek, bo może się to skończyć śmiercią lub trwałym kalectwem drugiej osoby.

Ledwo otworzyłam książkę i już wiedziałam, że to będzie książka bez kompromisów, ponieważ na dzień dobry zderzamy się z opisem sytuacji, gdzie bezdomny alkoholik atakuje personel medyczny. A to dopiero początek kręcenia się tej całej karuzeli nazwanej służbą zdrowia. Potem zderzamy się z wyrabianiem 300 godzin miesięcznie, niskich pensji, przychodzeniem ludzi z byle czym do lekarza, wieczne pretensje pacjentów, bo są w gorącej wodzie kąpani oraz mają przeświadczenie o byciu pępkiem świata. Poruszona została również medialna sprawa kobiety, która zmarła w szpitalu, a miała kilka dyżurów pod rząd i uzbierało jej się 70 godzin pracy non stop.

Mam jeden wniosek, który jest (tak sądzę) dobrym podsumowaniem - to nie zawód jest kłopotem tylko ludzie (ich zachowanie, roszczeniowość) oraz system, który obecnie działamy, a leży on i kwiczy. Może i Ameryki tym stwierdzeniem nie odkryłam, ale jest ono wystarczająco trafne, czytając ten reportaż. Polecam przeczytać tę książkę, by spojrzeć na to wszystko z tej drugiej strony.. i żeby zrozumieć.
Profile Image for cyannie.
575 reviews67 followers
September 23, 2024
4.5

bardzo lubię reportaże medyczne i ten również mnie nie zawiódł. choć skupia się wyłącznie na ciemnych stronach zawodu lekarza i ukazuje poważne patologie w polskim systemie ochrony zdrowia, czytało mi się go świetnie.
Profile Image for Radek Gabinek.
441 reviews41 followers
December 29, 2018
Osinskipoludzku.blogspot.com

Świetny i przerażający zarazem reportaż Pawła Reszki. Czytając go tak naprawdę człowiek upewnia się w tym co już wie na temat polskiego systemu służby zdrowia, ale nie zmienia to faktu, iż strona za stroną dostajemy jakby obuchem po łbie. Najbardziej moim zdaniem przerażające w tym wszystkim jest to, iż tak naprawdę żaden, a już napewno nie obecny rząd nie odważy się zmienić istniejącego stanu rzeczy.



"Mali bogowie" to książka o patologii. Dotyka ona jeśli się dobrze przyjrzeć większości systemów i instytucji w naszym kraju, które nie zostały zreformowane i stanowią dziedzictwo jeszcze z czasów PRL. Dlaczego się tak dzieje, że nie ma woli naprawy czegoś co tylko w swoim założeniu działa tak jak powinno ? Odpowiedzi jest wiele, a Paweł Reszka podaje nam w swojej książce kilka z nich jak również stawia, posługując się głosem środowiska, drugie tyle hipotez. Myślę jednak że odpowiedź stanowi przede wszystkim błędne założenie u źródła, że można zagwarantować kompleksową opiekę medyczną wszystkim członkom społeczeństwa ponosząc przy tym niski koszt społeczny. Aby zaspokoić popyt na to co w założeniu proponuje nasza służba zdrowia trzeba zagwarantować podaż, a tu kolejne rządy dają ciała, bo nie jest to zwyczajnie możliwe. Ten paradoks przebija się praktycznie z każdej wypowiedzi w tej książce. Kolejki na zabiegi specjalistyczne, braki kadrowe, niedofinansowanie specjalizacji, braki sprzętowe i niskie place. To wszystko jest tak naprawdę logiczną konsekwencją założenia, że każdy dostanie według potrzeb, a system jest niewydolny, co z kolei tworzy patologie w rodzaju łapówek, "kupowaniu miejsc na oddziałach ", omijaniu miejsc w kolejkach, a bez znajomości pacjent przepada gdzieś w systemie. Ci bardziej zaradni i sytuowani są w stanie znaleźć sposób na obejście przeszkód w dostępie do leczenia, a tymi słabszymi niestety nikt, na czele z rządem nie zawraca sobie głowy.



Reportaż Pawła Reszki tak naprawdę powinien mieć podtytuł "O znieczulicy polskiego systemu opieki zdrowotnej", bo w moim odczuciu to system zabija w wielu lekarzach ideały i zapał do pomagania. Oni często podejmują ten zawód z powołania, ale bardzo szybko dochodzi do wypalenia, a często wypaczania ideałów. W tym przypadku powiedzenie "ryba psuje się od głowy" ma jak najbardziej sens. Opieka zdrowotna to jeden z obszarów który przy każdych wyborach stanowi kartę przetargową i politycy zamiast zdecydować się na realną reformę i być może choć częściowe sprywatyzowanie tego resortu, wolą poprzestać na obiecywaniu gruszek na wierzbie. W rezultacie dają jakoby przyzwolenie i przestrzeń dla rozmaitych kombinacji dyrektorom placówek i samym lekarzom, a za tymi znów idą pacjenci którzy tak naprawdę nie mają wyjścia i żeby dostać możliwość leczenia muszą zacząć grać w tę brudną grę. To co oferuje polski system opieki zdrowotnej to starcie założeń rodem z socjalizmu z brutalnymi prawami kapitalizmu i dlatego dochodzi do takich wypaczeń i aberracji. Frustracja i bezsilność to bodaj najczęściej pojawiające się tu pojęcia i to one leżą u podstaw odczłowieczenia, które możemy zaobserwować na linii lekarz-pacjent. W rezultacie mamy do czynienia z bezdusznością, utratą godności pacjenta, wszechobecnym lękiem i cierpieniem, a nawet zanikiem podstawowych ludzkich odruchów. Taki właśnie obraz przedstawia nam Paweł Reszka w swojej książce i jest to obraz prawdziwy. Zapominając o pacjencie, uczestnicy systemu stworzyli sobie twór w którym na swój chory sposób się odnaleźli i raz po raz doświadczamy tego jak mała jest chęć by cokolwiek zmienić. Tak naprawdę nie ma woli, a jeśli już ktoś postanawia się przeciwstawić to system skutecznie pozbawia go głosu.





Podsumowując, warto sięgnąć po książkę Pawła Reszki i pomimo tego że nie jest to lektura trudna to im więcej ludzi ją przeczyta tym większa szansa iż wzrośnie świadomość społeczna i stworzy się przestrzeń do zmiany. Bo tak naprawdę wszyscy w tym systemie, zarówno ci pomagający jak i ci którzy pomocy potrzebują musimy się zastanowić nad tym czy dalej żyć w iluzji czy dostosować nasze potrzeby do możliwości. Myślę, że już czas aby pogodzić się z tym, że tak naprawdę bez przynajmniej częściowej prywatyzacji służby zdrowia będziemy dalej brnęli donikąd, a prawa rynkowe i tak już rządzą w opiece zdrowotnej tylko że teraz jest to wolna amerykanka. Pewnie, że to nie wszystko i prywatyzacja wszystkiego nie zmieni ale to według mnie pierwsza logiczna zmiana, która może dać przestrzeń do kolejnych reform. Nadanie temu wszystkiemu struktury i wprowadzenie standardów to konieczność jeśli chcemy być pacjentami u profesjonalistów czerpiących satysfakcję że swojej pracy, a nie korzystać z oblatywaczy którzy zaoferują nam pozorną pomoc i iluzję że jest nam lepiej. Obecnie niestety tak to wygląda, że z profesjonalnym leczeniem spotykamy się głównie w prywatnych gabinetach u wyszkolonych specjalistów, którzy nie pracują po 80 godzin w tygodniu i mają czas się szkolić i odpoczywać. Im nadal się chce bo mają ku temu przestrzeń. "Mali bogowie" to dobry wstęp do diagnozy problemów nurtujących ten system i zmian. Mam ciągle taką nadzieję. A wy?
Profile Image for Patrycja.
164 reviews2 followers
June 20, 2018
Raczej dwie i pół gwiazdki. Ciekawa (niekiedy) lektura, choć miejscami przypomina raczej śmietnik, do którego wrzucono wszelkie lamenty lekarzy.
Można dowiedzieć się, co leży na wątrobie medykom, i jednocześnie uświadomić sobie, że ich sytuacja materialna wcale nie jest taka tragiczna, a ich przepracowanie wynika niejednokrotnie z chytrości.
Razi mnie jednak, że autor po prostu pozwolił wypowiadać się swoim rozmówcom i nie zadawał im niewygodnych pytań, po prostu przyjmował ich czasem niedorzeczne żądania, pretensje, nie wskazując na jakiekolwiek kontrargumenty. Autor mógł przynajmniej posiłkować się jakimiś oficjalnymi danymi, statystykami, opracowaniami, a poszedł na łatwiznę, zbierając co bardziej kontrowersyjne, skrajne opinie. Ta lektura nie wystawia dobrego świadectwa lekarskiemu środowisku, ale także niestety reportażyście, który poszedł po najmniejszej linii oporu. Chyba szkoda czasu na czytanie dobrze znanych pretensji, choć przeczytanie tej książki wiele czasu nie wymaga.
Profile Image for Julia.
20 reviews
October 20, 2021
Trochę się rozczarowałam. Miałam wrażenie, że znajdę w tej książce kompletnie co innego. Styl tylko i wyłącznie wywiadów meczył, szło szybko się pogubić.
Wielkie brawa jednak dla autora, zebranie tylu opinii nie było łatwym zadaniem i pewnie zabrało dużo czasu.
Jako osoba, która chce swoje życie wiązać z medycyną, jestem zawiedziona. A może po prostu ktoś pokazał mi inną prawdę?
Prawda jest taka, że w książce pokazane są tylko i wyłącznie minusy polskiego, bardziej systemu ochrony zdrowia, niż samych lekarzy. Mam nadzieję, że w tym zawodzie są też plusy, że są jeszcze lekarze z pasji.
A nie maszyny do zarabiania pieniędzy
3,5⭐
Profile Image for Ania.
112 reviews1 follower
June 7, 2017
Obowiązkowo. Każdy powinien przeczytać!
Profile Image for Michał Józef Gąsior.
99 reviews7 followers
August 1, 2018
W przypadku "Małych bogów" miałem okazję usłyszeć dwie opinie krytyczne, z którymi nie zgadzam się w różnym stopniu. Z pierwszej z nich dowiedziałem się, iż książka wpada w monotonię i historie stają się powtarzalne - cytując: "te same słowa tylko padające z innych ust". Ja osobiście nie odczułem tego aż tak bardzo być może ze względu na to, że czytałem tę pozycję często, ale w małych kawałeczkach. Sposób opracowania tej książki bardzo ułatwiał tego typu wchłanianie treści, bowiem najdłuższe "wywiady" z lekarzami liczą 2 do 3 stron pisanych stosunkowo dużą czcionką. Jednakże zarówno "mojego" recenzenta jak i mnie (mimo, że zgadzam się, iż nie jest to dzieło wybitne) całość zachęciła do sięgnięcia po część drugą "Jak umierają Polacy". Na marginesie zaznaczę, że czytanie części drugiej rozpocząłem jeszcze nie skończywszy części pierwszej. Ciekawość wygrała!

Druga negatywna opinia o książce mówiła, że brzmi ona jakby ktoś porozmawiał z lekarzami o opiece zdrowotnej w Polsce, a następnie wybrał jedynie negatywne historie i umieścił je w "Małych bogach". No cóż... Wydaje mi się, że na tym trochę polega pisanie ciekawej książki reportażowej. Rozumiem jednak, że powoduje to pominięcie szerszego kontekstu i wytworzenie czarnego obrazu branży medycznej. Z drugiej jednak strony drugi recenzent wspomniał, iż ta perspektywa nie zgadza się z jego doświadczeniami rodzinnymi, bowiem w przypadku radiologów nie można mówić o problemach takiej skali. Zanim jednak ustosunkuję się do tego argumentu chciałbym najpierw zająć się podtytułem książki - "O znieczulicy polskich lekarzy". Według mnie jest on bardzo mylący, bowiem pozycja ta traktuje głównie o dysfunkcjonalności naszego systemu kształcenia lekarzy oraz o patologiach nie tylko w relacjach pacjent-lekarz, ale i w obrębie samego środowiska lekarskiego. Teraz, wracając do kwestii poruszonej wcześniej, wielokrotnie w książce pojawia się stwierdzenie, że starsi medycy, którzy w systemie funkcjonują od lat, nie chcą jego zmian, bowiem zdążyli się do jego dysfunkcji przyzwyczaić. Ba! Podejmowany jest nawet argument, iż młodzi są irytujący za swoje podejście, w którym nie ma już miejsca na chore ilości godzin spędzanych poza domem, z dala od rodziny. Że ich postawa jest roszczeniowa ze względu na brak zgody na głodowe pensje dla początkujących - pensje, które nie tylko nie pozwalają na kursy specjalistyczne i zakup książek, ale również na samodzielną egzystencję. Stąd jestem sobie w stanie wyobrazić, że z pewnej perspektywy wszystko może wydawać się sensowne, ponieważ już nie dotyka personalnie w tak mocny sposób.

"Mali bogowie" w kontekście obecnych protestów rezydentów, pielęgniarek, ratowników medycznych, fizjoterapeutów i całej, długiej listy osób związanych z opieką zdrowotną, jest książką bardzo ważną, bowiem pozwala zrozumieć na jak dużej bombie "siedzimy" jako społeczeństwo. Ten zbiór rozmów niewątpliwie pokazuje, że mam do czynienia ze środowiskiem, które posiada niesamowicie dużą ilość grup posiadających sprzeczne interesy. Niestety nie widać woli zmian, stąd uświadomienie sobie skali problemu dzięki tej książce jest według mnie kluczowe. "Małych bogów" można potraktować jako ostrzeżenie dla każdego z nas.
Profile Image for Moniii.
135 reviews5 followers
October 18, 2017
Szokujący reportaż o polskiej służbie zdrowia, który powstał na podstawie rozmów z lekarzami (specjalistami i rezydentami), stażystami i studentami ostatnich lat medycyny oraz doświadczeń własnych autora, wyniesionych z pracy na stanowisku sanitariusza w jednym z warszawskich szpitali. Książka napisana jest bardzo sprawnie, czyta się ją błyskawicznie a świat w niej ukazany po prostu przeraża. Przeraża tym bardziej, że nie ma jakiejkolwiek szansy na to, aby cokolwiek w polskim lecznictwie uległo poprawie. Zmęczeni, niedouczeni lekarze, gnający z dyżuru na dyżur. Źle zarządzane szpitale, gdzie nawet windy nie działają tak jak powinny. Pacjenci traktowani jak zło konieczne, czekający w gigantycznych kolejkach do specjalistów czy na zabieg. Wszyscy winą za ten stan rzeczy obarczają system, ale przecież system to ludzie, którzy go stworzyli i w nim funkcjonują. "Mali bogowie" to lektura obowiązkowa, szczególnie aktualna dzisiaj, kiedy trwa strajk głodowy lekarzy rezydentów.
Profile Image for ola.
13 reviews
June 28, 2023
forma w postaci zlepka wywiadów sprawia, że jest to łatwa w czytaniu lektura. niektóre wypowiedzi były interesujące, ale większa część była dla mnie jednak dość monotonna. brakowało mi zarysowania jakiegoś tła lub podania jakiegokolwiek kontekstu wypowiedzi. sam „dziennik sanitariusza” w moim odczuciu nic nie wnosił, a w szczególności jego ostatnia część, którą kończy się książka, pozostawiła mnie zmieszaną i trochę zniesmaczoną.
Profile Image for Marta Płonek.
18 reviews
June 16, 2017
Temat trudny, ale książkę czyta się łatwo. Ciekawe są opinie ludzi ze środowiska, oraz szczerość wypowiedzi.
Polecam wszystkim chcącym zrozumieć patologię służby zdrowia.
Profile Image for Tyna.
37 reviews
December 4, 2023
Dzięki niej trochę inaczej patrzę na lekarzy i na ich brak humoru
Profile Image for Zbyszek Sokolowski.
299 reviews16 followers
August 18, 2018
Książka napisana przez dziennikarza śledczego. Opisująca realia w tzw Polskiej służbie zdrowia i jak ten cały chory system działa. Forma krótkich wywiadów/wypowiedzi różnych osób studentów ostatniego roku, medycyny, rezydentów, specjalistów, właścicieli POZ. Lekarzy wielu specjalistów. Opis nadużyć, zatrudniania rezydentów w miejsce specjalistów bo taniej. Lekceważenia zdrowia i bezpieczeństwa pacjenta w imię pieniędzy. Opis feudalnego systemu pomiędzy lekarzami. Szalonych dyżurów, które się bierze dla pieniędzy i na których może zejść nie tylko pacjent na skutek pomyłki ale nawet lekarz z przemęczenia. Opis też w jakim sensie rozbitych rodzin bo mam, ojców nigdy nie ma w domu bo są na dyżurze. Pracują do 400 godzin miesięcznie. Wreszcie zarobków od rezydentów, ludzi kończących specjalizacje zabiegowe których się nie dopuszcza do zabiegów a później usuwa ze szpitala bo niewiele im się dano nauczyć a później stanowią koszt. Po za tym blokowanie reform bo to przecież "zepsuje" rynek, pacjent będzie miał dużo łatwiejszy dostęp do leczenia. Przepisywanie specjalnie nierefundowanych leków. Korporacje i inne sposoby by nie dopuszczać młodych lekarzy do specjalizacji, bo po co tworzyć sobie konkurencje. Kombinowanie z prywatnymi klinikami przy szpitalach. Generalnie polecam.

Cytaty:

Ale przecież pan wie, że to lekarze wysyłają na SOR swoich pacjentów. Mówią: zadzwoni pan na pogotowie, zabiorą pana i na SOR będzie pan miał zrobione wszystkie badania, bo inaczej się pan nie doczeka. Jasne, że wiem. To logiczne z ich punktu widzenia, oszukują system, ale ja też zachowuję się logicznie. Odstraszamy, bo inaczej ludzie z katarem kompletnie zablokowaliby SOR.

No więc ten pacjent wraca, a ty jeszcze musisz napisać mu kartę badania, zrobić wywiad, obserwację, wypisać receptę, zwolnienie. To jest bez sensu – bo po co kształcimy lekarza? Żeby gipsował? Żeby wypełniał papierki? Niech to robi ktoś inny. Ktoś mniej wykwalifikowany. Lekarz ma być najważniejszy, on ma decydować o sposobie leczenia. Myślę, że te wszystkie niepotrzebne czynności męczą nas najbardziej.

Mamy mało lekarzy, a ponieważ mamy ich mało, będziemy coraz bardziej zwiększać obciążenie pracą. A to sprawi, że będzie ich coraz mniej. Jedni wyjadą, inni wymrą. Według badań jednej z izb lekarskich lekarze żyją dziesięć lat krócej niż średnia populacyjna.

Jedynie Polacy i Ukraińcy muszą płacić za wszystko sami. I to jest frustrujące. A na dodatek, żeby pojechać do tego Wiednia i uczyć się za swoje, albo muszę wykorzystać na to swój urlop, albo poprosić o urlop szkoleniowy. Jednak warunek, żebym mógł pojechać na urlop szkoleniowy poza granicę Polski, jest taki, że muszę pojechać z wystąpieniem. Z czym mam występować, skoro jadę się uczyć? I w jakiej sprawie mam występować, skoro Polska nie jest krajem, w którym medycyna stoi na najwyższym poziomie? Czyli żeby móc się czegoś nauczyć, muszę zapłacić, stracić urlop albo przedstawić dowód na to, że „występuję”. No to występuję. Ta są jakieś pogadanki, prezentacje, ale uważam, że jest do dziwne, żeby nie powiedzieć: chore. W sumie często mam wrażenie, że zależy tylko nam, młodym. Kolega dostał się na kurs fundacji, która propaguje nowoczesne metody zespolenia kości. Radosny poszedł do szefa i pan profesor powiedział mu: „Nigdzie pan nie pojedzie. Bo ja nic o tym nie wiem”.

To znaczy szukać miejsca na rezydenturze, opłacanej przez ministerstwo albo szpital, który chce dać etat i kształcić specjalistę. Jednak między stażem a kolejnym krokiem jest małe okienko czasowe, zanim się dostanie pełne prawo wykonywania zawodu. I w tym momencie wszyscy się rejestrujemy jako osoba bezrobotna w urzędzie pracy na jeden miesiąc. Proszę sprawdzić, w pośredniakach doskonale znają młodych lekarzy. A więc rejestrujemy się jako bezrobotni, a po miesiącu sami znajdujemy sobie zatrudnienie, czy to na rezydenturze, czy na etacie. Wówczas dostajemy dodatek aktywizacyjny w wysokości około 1100 złotych.

Liczba geriatrów w Polsce znacznie odbiega od średniej europejskiej: w połowie 2014 roku było jedynie 321 geriatrów, czyli średnio 0,8 geriatry na 100 tysięcy mieszkańców. Tymczasem w Niemczech wskaźnik ten wynosi 2,2; w Czechach 2,1; na Słowacji 3,1; a w Szwecji blisko 8.

Liczba osób w wieku 65+ w Polsce wzrośnie w ciągu najbliższych dwudziestu lat o mniej więcej 3 miliony, czyli do 8,5 miliona osób. Rosnący popyt na usługi opieki długoterminowej to trend w każdym starzejącym się społeczeństwie na świecie, jednakże w Polsce należy się spodziewać szczególnie dynamicznego wzrostu (około 6 procent rocznie

Najtrudniej chyba być internistą. Ich pieniądze to jakieś 6 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Wtedy do końca życia trzeba dyżurować, żeby jakoś wyjść na swoje. O internistach mówią: plebs. Tak samo mówili kiedyś o pediatrach. Dlaczego młodzi chcą masowo być anestezjologami? Bo tu skok finansowy jest ogromny. Etaty anestezjologów to 15–20 tysięcy złotych. Oczywiście dochodzą do tego dyżury, no bo kto zrezygnuje z dyżurów. Chirurg zarabia około 15 tysięcy. Kardiochirurg − 35 tysięcy. Neurochirurg − 45 tysięcy.

Ale jest jeszcze druga grupa lekarzy. To są lekarze chorzy psychicznie. Niektórzy zresztą byli leczeni w naszym szpitalu, a dziś sami w nim leczą. I w tym trzeba się odnaleźć. Trzeba z nimi pracować. Ale najlepszy numer to ci, którzy zaczynali w korporacjach, potem leczyli się psychiatrycznie, a teraz są specjalistami na oddziale. Proszę się nie śmiać, ja mówię serio!

Liczyłem, że w końcu się zwolni jakieś miejsce szkoleniowe. Zwolniło się rzeczywiści i jako wolontariusz zacząłem specjalizację – czyli znów pracowałem za darmo. To jest jakaś forma niewolnictwa i wolontariat powinien być zakazany, ale dla mnie to była jedyna możliwość.

Tutaj na oddziale zabiegowym chodzi tylko o dostanie się do stołu operacyjnego. To jest sens wszystkiego. Musi pan wiedzieć, że w polskiej medycynie panuje feudalizm. Najwięcej spijają ci, którzy są na górze. A ci, co są na dole, czyli młodzi lekarze, dostają ochłapy, jeśli w ogóle coś dostają. Dlaczego? Starsi boją się uczyć młodszych, bo boją się konkurencji, bo boją się, że może młodszy będzie lepszy. Młodzi lekarze nie są dopuszczani do roboty. Na operacje mogą patrzeć zza pleców, ewentualnie być trzecią czy czwartą parą rąk, potrzymać haki.

Jakim prawem dajemy dodatkowe rezydentury akurat w tym województwie! Jak pan myśli, skąd ta reakcja? Domyślam się, że konkurencja. Lekarze, właściciele gabinetów stomatologicznych poczuli się zagrożeni? Zgadza się. Docierali do ministerstwa, lobbowali: jakim prawem? Dlaczego tutaj? U nas wcale nie jest tak źle. Prawda jest taka, że o liczbie potrzebnych rezydentur decydują konsultanci wojewódzcy, czyli specjaliści z poszczególnych dziedzin medycyny, farmacji itd., których powołuje wojewoda w porozumieniu z ministrem zdrowia. Wydawało się, że system jest w miarę obiektywny. Nie przewidzieliśmy, że konsultant w danym województwie nie będzie myślał: „Jak to cudownie mieć tak wielu specjalistów, którzy będą leczyli ludzi”, a pomyśli: „Będzie ich za dużo, to mi tutaj popsują rynek i koledzy mi żyć nie dadzą”.

Medycyna jest sztuką? A przypadkiem nie czystym biznesem? Co to znaczy, że nie można stosować lekarstwa, które uważa się za pomocne, tylko takie, jakie życzy sobie NFZ? Dlaczego lekarze są ograniczani w kierowaniu na badania? Gdzie jest ta sztuka? Gdzie jest mój wybór? Sprowadzają nas do elementów systemu, trybików od wypełniania papierków pod dyktando urzędników. * * * Lekarz, członek zarządu okręgowej izby lekarskiej: Spójrzmy na podstawową opiekę zdrowotną. Jednostka POZ ma płacone od pacjenta, który jest do niej zapisany. No to niech pan pomyśli, gdzie tu jest biznes? Płacą za pacjentów, którzy są zapisani niezależnie od tego, czy przyjdą, czy nie przyjdą. Biznes jest prosty – niech zapisze się do mojego POZ jak najwięcej pacjentów i niech nikt nie przychodzi się leczyć. Bo leczenie to koszt. Trzeba zapłacić doktorowi, sprzątaczce, zlecić jakieś badania. W moim interesie jest działać szybko, po łebkach, nie wgłębiać się, wtedy wychodzę spokojnie na swoje. Dlatego lekarze z POZ nie chcą się szkolić, pogłębiać wiedzy. Jakie szkolenia? Nam płacą stawkę kapitacyjną. Zarabiamy na tym, że do nas nie przychodzą. A dentyści? Biją się o kontrakty z NFZ.

Oczywiście możemy pisać pisma, interweniować. Mogę powiedzieć na odprawie, co się stało. Wypełniam raport lekarza dyżurnego i tam też mogę napisać: „Pacjent został przyjęty na oddział bez mojej wiedzy i podczas mojej nieobecności, decyzją lekarza SOR”. Ale wtedy oni się oburzą, że my się skarżymy, że donosimy na nich. Typowa polska mentalność.

Więc co robicie? Nic, siedzimy cicho i liczymy, że się uda. I to jest generalna zasada odnosząca się do całej polskiej ochrony zdrowia. Od NFZ, przez szpital, lekarzy, pielęgniarki, po najniższy personel. Wszyscy zapominają, po co ten system istnieje. Co jest najważniejsze. A najważniejszy powinien być pacjent. Tymczasem każdemu chodzi o własny interes. NFZ, dyrektor, ordynator, lekarze liczą pieniądze nie po to, żeby dzięki nim ratować ludzi, a po to, żeby bilanse się zgadzały. * * * Lekarka z miasta wojewódzkiego: Być może najgorsze jest to, że przestajemy się dziwić, że przyzwyczajamy się do rzeczy nienormalnych. Na przykład w naszym województwie brakuje miejsc w szpitalach psychiatrycznych. Ciągnie się samodzielny dyżur i nagle przywożą bardzo agresywnego pacjenta. Trzeba go przyjąć na oddział. Nie można oddać, bo nigdzie nie ma miejsc. Ale nie ma żadnej wolnej izolatki. I co robić? Kładzie się takiego pacjenta na stołówce! Facet jest agresywny dla lekarza, innych pacjentów, ale nic innego nie da się zrobić. Trzeba go kłaść na stołówce, bo taka jest rzeczywistość.

„Łowcy skór”, czyli pracownicy pogotowia, którzy pozwalali pacjentom umierać albo ich wręcz uśmiercali, bo za dostarczenie zwłok mieli działkę od firm pogrzebowych. Tylko że to działo się w Łodzi. W Łodzi? Niech pan przestanie. Wierzy pan, że Łódź była jakaś szczególna? Wszędzie byli „łowcy skór”. Przyszedłem do pogotowia i zaraz zrozumiałem, jak to działa.

Lekarz anestezjolog: Nie oszukujmy się, niebawem publiczny system ochrony zdrowia będzie czymś w rodzaju systemu dla biedoty. Tak jest w Ameryce, gdzie szpitale publiczne to takie przytułki, często prowadzone przez Kościół. Zresztą to już się dzieje, coraz więcej ludzi leczy się tylko prywatnie. Ja też, mimo że jestem lekarzem, nie korzystam z „państwowej służby zdrowia”, chodzę do prywatnych gabinetów. W państwowych czeka się długo, bywa niemiło. A prywatna wizyta? Moim zdaniem nie jest droga. Nie do końca rozumiem ludzi. Zdrowie się pogarsza, a my żałujemy stówy na wizytę? Wydać stówkę na mechanika albo fryzjera jest OK, a wydać stówkę na lekarza to już dramat? * * * Doświadczony chirurg: Ludzie nie rozumieją, że medycyna to są duże pieniądze. Nie takie, które uzbiera pan Kowalski, nawet jeśli jest dość bogatym człowiekiem. On może sobie uzbierać na leczenie przeziębienia albo operację zaćmy. Ale są dziedziny medyczne potwornie drogie, czyli onkologia, transplantologia, kardiologia inwazyjna. Słyszę nieraz: „Płacę składkę zdrowotną od dziesięciu lat, a nie choruję. Po co mi ta składka? Gdybym odkładał na konto, byłoby mnie stać na wszystko”. No ile człowiek sobie odłoży? Dwadzieścia tysięcy złotych? A jeśli po dziesięciu latach okaże się, że jakaś pani ma raka piersi? Przez pięć kolejnych lat będzie dostawała chemioterapię. A miesięczny cykl kosztuje 40 tysięcy złotych. Przecież po dwóch miesiącach ona zbankrutuje.

A gdyby było tak jak w Europie Zachodniej, gdzie są ubezpieczenia, ale pacjent za wizytę u specjalisty płaci dodatkowo 20 czy 30 euro? Gdyby u nas płacił 20 złotych, nawet 15 złotych, to już by było coś. Po pierwsze, zlikwidowałoby się wiele bezsensownych wizyt pacjentów, a po drugie, ludzie zaczęliby bardziej szanować wizyty u lekarza. Wiele osób chodzi do lekarza tylko po to, żeby pogadać, bo nie ma z kim. Mnie się wydaje, że ludzie muszą zacząć płacić, bo inaczej się nie da. Tylko nie ma woli politycznej, żeby wprowadzić współpłacenie, bo ktokolwiek rządzi w tym kraju, boi się o tym mówić.

Ale słyszałem, że jest taki, który ma dziewięćdziesiąt lat. Operuje rozszczepy podniebienia u dzieci, bo nie ma następcy.

Nasz oddział ma 500 tysięcy złotych straty. I choćbyśmy nie wiadomo co robili, nie jesteśmy w stanie tego zminimalizować. To jest oddział zabiegowy, zawsze będziemy mieli powikłania, bo taka jest chirurgia. Sprzęt mamy całkiem niezły, materiałów używamy takich, jakich się używa w Europie Zachodniej. Ale na tym, na czym da się oszczędzać, to się oszczędza. Kupują nam chińskie rękawiczki i chińskie ostrza, które po przecięciu skóry są już tępe, do wyrzucenia.

Zwiększało to szanse pacjenta na przeżycie. I to właśnie wywołało absolutny protest środowiska onkologicznego. Dlaczego? Pacjent nie ma czasu stać w kolejce. Musi ratować życie. Będzie szedł drogą alternatywną do publicznej służby zdrowia, czyli prywatną. Dlatego nie było w niczyim interesie likwidowanie kolejki.

Profile Image for Marzena.
1,375 reviews57 followers
August 15, 2017
Bardziej niż o znieczulicy, Reszka pisze o systemie, który łamie każdego, kto wpadnie w jego trybiki. Smutny to obrazek, ale wystarczy się przejść do dowolnego ośrodka zdrowia, żeby się przekonać jak bardzo jest on prawdziwy.
Profile Image for Marysia.
8 reviews
August 31, 2023
Bardzo dobra pozycja, obiektywna, otwiera oczy na to jak rzeczywiście wygląda system opieki zdrowotnej w Polsce
Profile Image for Julita.
46 reviews
July 22, 2023
trochę chaotycznie, naciągana czwórka
Profile Image for prozaczytana.
645 reviews208 followers
January 17, 2020
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2017/07...

Przyznam szczerze, że przychodnie, pogotowia i szpitale to miejsca, od których staram się trzymać z daleka. Już jako nieustannie chorujące dziecko, nie dałam się wysłać do szpitala, jakbym miała pełną świadomość dobrze podjętej decyzji. Owszem, niekiedy było to konieczne, chociażby podczas porodu czy choroby mojego dziecka, które nie chciało przyjmować leków, zatem musiały być one podawane dożylnie (ciekawe po kim tak stroni od wszelakich medykamentów?). Naoglądałam się, nasłuchałam i... wiem, że kiedy trzeba to trzeba, jednak najlepiej jak najdalej od takich miejsc.

Nie ukrywam, iż w swoim życiu trafiłam na kilku lekarzy z powołaniem, dzięki którym naprawdę uwierzyłam, że tacy ludzie jeszcze istnieją. Niemniej trzeba przyznać, że to jedynie mała garstka, ponieważ w większości lekarze traktują pacjentów jedynie jako numerki w kolejce albo produkty na fabrycznej taśmie. Lekarze są poirytowani, kiedy przychodzimy do nich z internetową wiedzą - jednak skąd mamy ją czerpać, gdy doktorzy kompletnie z nami nie rozmawiają i nie tłumaczą. Badają w milczeniu, wypisują receptę, a na jakiekolwiek pytania nie udzielają konkretnych odpowiedzi albo wyśmiewają. Niejednokrotnie w internecie dowiadywałam się wielu rzeczy, po czym diagnoza lekarska była identyczna z tym, co już wiedziałam, więc czy owa wiedza jest taka zła? Wiele razy musiałam wręcz naprowadzać lekarza, iż może mi czy mojemu dziecku dolega to czy tamto - to im otwierało umysły, najczęściej okazywało się, że mam rację.

Polska służba zdrowia nie cieszy się uznaniem, niewiele osób może powiedzieć o niej coś dobrego. Niestety w poradniach specjalistycznych kolejki są tak długie, że człowiek może umrzeć, zanim dostanie się do lekarza. Wynika to głównie z tego, iż niejednokrotnie zapisują się do nich starsze osoby na zapas, bo przecież kiedyś może coś im się stać, więc lepiej dmuchać na zimne. Czasami pragną oni po prostu z kimś porozmawiać, wierząc, iż lekarz jest najlepszym rozmówcą. Tym samym blokują kolejkę osobom, które naprawdę potrzebują pomocy, przez co nie pozostaje nic innego, jak kosztowne leczenie prywatne. Do tego dochodzi czas, jaki doktor ma dla pacjenta, wynoszący 15 minut, a niekiedy nawet krócej (nieraz czekając w kolejce, dowiadywałam się, iż na ową godzinę jest zapisanych kilka osób). W tym czasie należy nie tylko zbadać pacjenta i pokierować jego dalszym leczeniem, ale wypełnić masę papierów, co jest chyba największą bolączką. Nie ma co się dziwić, że pacjenci często są poirytowani długim czekaniem, a przecież lekarz też musi coś zjeść czy wyjść do toalety (chociaż nieraz byłam świadkiem picia kawy z pielęgniarkami, poszukiwania fajnych ciuchów w internecie oraz ploteczkami w czasie pracy).

Kiedy człowiek kilka razy natknie się na lekarzy przepracowanych, ewidentnie wypalonych zawodowo, którzy utracili swoje powołanie bądź są jedynie nastawieni na szybki zarobek, to traci wiarę w opiekę zdrowotną. Mam wrażenie, że w moim przypadku owa wiara wisi już na włosku... Moja mama miała operację na przepuchlinę, po czym zaszyto ją i okazało się, że tej przepuchliny nie miała wcale w tym miejscu, w którym ją pocięli (oczywiście musiała dojść do siebie i pocięto ją po raz drugi). Kilka razy prosiłam pediatrę o skierowania, których nigdy nie dostałam. Musiałam z dzieckiem jeździć do lekarza prywatnie, robiąc masę badań. Na szczęście nic w nich nie wyszło, jednak lekarz zamiast stwierdzić, iż niepotrzebnie już do niego jeździmy, ciągle namawiał na kolejne wizyty, zapewniając, że Jasiowi nic nie jest. Po co? Oczywiście dla własnego zysku. Sama kilkadziesiąt razy chorowałam na anginę i dopiero po długich latach męczarni wybłagałam skierowanie do laryngologa, który pierwszy (i jedyny) raz zrobił mi wymaz z gardła, co wydaje się niezbędne przy takiej chorobie. W moim miasteczku zamknięto oddział położniczo-ginekologiczny, twierdząc, iż był kompletnie nieopłacalny. Dziwnym trafem jest teraz ogromny problem z przepełnieniem szpitali w nieodległym mieście. Kiedy w dzień terminu porodu trafiłam do szpitala z 40-stopniową gorączką i dzieckiem ważącym prawie 4,5 kilograma - odesłano mnie do domu, twierdząc, że nie mają miejsca dla chorej ciężarnej. Do tego dodając, iż jeśli poród się rozkręci, to nie wiadomo czy mnie w ogóle przyjmą. W takich momentach człowiek boi się chorować, ponieważ aż drży na samą myśl, jak zostanie potraktowany tym razem...

Spora część książki obraca się wokół pieniędzy. Wiele tu narzekań stażystów dotyczących śmiesznie niskiej pensji podstawowej, wynoszącej 2 tysiące złotych brutto. Owszem, nie są to kokosy, jednak tacy ludzie mają świadomość tego, iż dość szybko ich pobory staną się dużo większe, sięgając nawet kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie, o czym wspominają już lekarze z kilkuletnim stażem. Doskonale rozumiem, że tacy ludzie poświęcają lata na naukę, muszą kupować drogie podręczniki, jednak nie są w tym sami, a do tego dobrze wiedzieli, na co się piszą. Żaden człowiek od razu po studiach nie zarabia milionów - chyba, że ma konkretne znajomości. Młodzi doktorzy zdają się zapominać, iż ogrom ludzi zarabia 2 tysiące (a nieraz dużo mniej) po kilkudziesięciu latach harówki, a do tego muszą utrzymać rodzinę. Lekarze mają multum okazji do dorobienia, z czego korzystają, niekiedy aż w niezdrowy sposób. Przykro się czyta, kiedy lekarz mówi, że zarobił 11 tysięcy w miesiąc, ale spędził 10 nocy poza domem. Cóż, mój mąż też spędza prawie tyle nocy poza domem, a do tego pracuje także w dzień, zarabiając prawie 6 razy mniej niż taki doktor... Możemy pomarzyć sobie o luksusowych wycieczkach, drogich samochodach i pięknym domu, ale staramy się nie narzekać, bo w czym to nam pomoże?

Tak naprawdę idąc do lekarza, oczekuję fachowej opieki oraz wzbogacenia swojej wiedzy. Niestety bywa różnie, a jeśli trafiło się do lekarza, który egzaminy zaliczał dzięki ściąganiu, nigdy jeszcze nie operował albo pełni dyżur od kilkudziesięciu godzin, to strach potrafi sparaliżować. Przerażający jest fakt, iż w Polsce studia opierają się na wkuwaniu regułek i masie teorii, a praktyka to nieliczne godziny, w których niewiele się uczymy, bo nieraz polega to na papierologii bądź parzeniu kawy pracownikom. W medycznym światku dochodzi do tego strach przed wpuszczeniem młodej krwi - w końcu taki lekarz może okazać się lepszy od nas, zabierając nam pacjentów, a tym samym zmniejszając nam zarobki, zatem jedynym wyjściem jest niedopuszczenie takiego delikwenta do swojego koryta i rzucanie mu kłód pod nogi.

"Mali bogowie. O znieczulicy polskich lekarzy" to zbiór różnorodnych wypowiedzi lekarzy, stażystów i rezydentów. Jest to lektura do bólu prawdziwa oraz szczera, przez co jeszcze bardziej przerażająca. Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się przeczytać tak szybko jakąkolwiek książkę. Z jednej strony uważam, że jest całkiem nieźle napisana, chociaż w nieco chaotyczny sposób. Z drugiej strony niektóre wypowiedzi doprowadzały mnie do szewskiej pasji, szczególnie te dotyczące zarobków. Nieraz też rozumiałam podejście pewnych lekarzy, a nawet współczułam im. Sama nie wyobrażam sobie pracować jako lekarz, zatem podziwiam takich ludzi, jednak chciałabym niekiedy, aby podchodzili do nas z większą empatią, bo dobro powraca... a przynajmniej chciałabym w to wierzyć.
Profile Image for Pożartestrony.
276 reviews8 followers
November 4, 2021
Chamski lekarz, tyle widzimy. Tylko czy zastanawiamy się w ogóle, skąd takie chamstwo? Zmęczenie? Kolejna nadgodzina na dyżurze, kiedy człowiek nawet nie wie jak się nazywa? Oczywiście, czasem - jak wszędzie - zdarza się człowiek zwyczajnie chamski, któremu wydaje się, że stoi na wysokiej pozycji więc może powiedzieć to czy tamto. A co z ludźmi, którzy po chamskim zachowaniu szczerze żałują? Żyją w przemęczeniu i strachu przez błędami, jakie mogą przez to zrobić więc wszystkie te negatywne odczucia przeleją się czasem niechcący na pacjenta?
Dlaczego w ogóle lekarze muszą brać te dodatkowe dyżury?
To i wiele innych zagadnień objaśnia książka. Napisana została w bardzo prosty sposób, przy pomocy krótkich wypowiedzi ludzi związanych z służbą zdrowia. Można się zgadzać lub nie, ale prawda jest taka, że wiele problemów wychodzi nie z winy lekarzy, tylko całego źle skonstruowanego systemu.
Uważam, że tego typu książki powinny być lekturą obowiązkową żeby zrozumieć frustracje, zmęczenie i zobaczyć jak naprawdę wygląda stan służby zdrowia. Naprawdę. Czyli nie z bzdetów na TVP.
Profile Image for kociolek_pelen_pasji.
177 reviews2 followers
November 9, 2020
________________________________
W końcu w moje "rączki" trafiła kolejna książka od wydawnictwa Czerwone i Czarne z pod pióra Pawła Reszki. Cieszę się jak małe dziecko - naprawdę.

Co to będzie?
Jak odbiorę ten reportaż?

Jest to już drugi reportaż od Pawła Reszki, który mam przyjemność czytać; a stety albo niestety "Czarni" postawili poprzeczkę mega wysoko. Choć to zupełnie inny temat to jednak ten sam autor więc może będzie choć w połowie tak dobrze.

O ile mi wiadomo "Mali Bogowie" to nie pierwsza książka w dorobku Pana Reszki, niestety czytelnik na wrażenie, że jest to jego pierwsze dzieło.
Skąd ten wniosek ano z budowy zdań; Nie jest ona złą ale odbiorca ma poczucie, że jest to pierwsze podejście do pisania.

"Mali Bogowie" to wywiady z Polskimi lekarzami, to historie z życia wzięte, opowieści o studiach, pracy oraz pewien eksperyment autora.
________________________________
Przez całość tej" lektury" nie opuszczało mnie ani na sekundę odczucie, iż osoby mówiące w tym reportażu: lekarze bądź przyszli lekarze uważają siebie za bogów.
Arogancja, goni tutaj arogancję za arogancją. O mój Boże, dlaczego tak jest? i skąd to się bierze?
________________________________

WSZYSTKO MA DWIE STRONY MEDALU

Jako osoba, która wiele czasu spędziła i spędza na wizytach u specjalistów, nai badaniach, a także niejednokrotnie leżała już w szpitalu doskonale widziałam oraz odczułam na własnej skórze jak wygląda relacja pacjent-lekarz oraz lekarz-pacjent.

To wszystko zależy na kogo trafimy. Jaki to szpital. Czy jest to wizyta/badanie/zabieg na NFZ czy prywatnie. Czy pacjent ma np. lekarza, pielęgniarkę bądź osobę pracującą w szpitalu w rodzinie lub zna osobiście danego lekarza albo jego rodzinę.
I to też jest jasno pokazane w tym reportażu.
________________________________
Po przeczytaniu tej pozycji nasuwa mi się także jeden poważny wniosek:
Młodym lekarzom jeszcze się chce, szukają rozwiązania, nie poddają się tak od razu, chcą pomóc, mają dużo więcej empatii w porównaniu do ich starszych kolegów. Jest to zatrważający wniosek choć muszę tutaj przyznać, że to też zależy na kogo się trafi jednakże w większości przypadków tak właśnie jest.
________________________________
Natomiast co do podejścia i szacunku pacjenta do lekarza i tego co my potencjalni pacjenci o nich myślimy (bo to też jedno z pytań wokół których krąży Paweł Reszka w "Małych Bogach" :

Gdyby nas szanowano bardziej a nie jak materiał przerobowy;
Gdyby było więcej empatia;
Gdyby było więcej lekarzy, którym się chce, a nie staruszków, którzy są wypaleni zawodowo i nie dających już fizycznie i psychicznie rady;
Zapewne wtedy ten szacunek byłby większy.

Nie oszukujmy się nikt ich do wyboru takiej drogi nie zmuszał, nikt nie stał im z pistoletem przy głowie. Sami podjęli taką decyzję, raczej wiedząc na co się piszą.
W dzisiejszych czasach są fora, blogi, portale społecznościowe, większy dostęp do artykułów zawsze w jakiś sposób można dotrzeć do informacji jak to jest być lekarzem tak naprawdę - z czym to się wiąże.

Dlatego nie uwierzę w słowa typu: " - Ja nie wiedziałem/łam na co się piszę". Czy też w to że lekarz mało zarabia w porównaniu do innych krajów może i mało ale w porównaniu do [innych] zawodów w Polsce to wcale nie są jakieś marne grosze; może na początku tak ale w żadnym z zawodów na początek przecież nie dostaje się "kokosów".
Nie mogę pogodzić się z tym, że sami wybrali taki zawód a ciągle narzekają, ciągle coś im nie pasuje, ciągle jest coś nie tak.
________________________________
O czym rozmawia jeszcze Reszka z lekarzami a no o przesadzaniu.

Mimo wszystko nie można zaprzeczyć temu iż zarówno jedna jak i druga strona potrafi przesadzać.
Bywa tak, że pacjenci idą o krok za daleko lecz lekarze także czasem udają się o ten przysłowiowy jeden schodek za wysoko.

Ważne jest to abyśmy wiedzieli kiedy jest o ten krok za daleko czy o ten jeden schodek za wysoko i potrafili w odpowiednim momencie zatrzymać się i cofnąć nogę; Umiejmy powiedzieć sobie: " - STOP ! DOŚĆ ! TAK NIE MOŻNA !" nie zależnie kim jesteśmy (w tym przypadku mowa o najogólniej mówiąc pracownikach tzw. służby zdrowia i pacjentach).
________________________________
Z całości tejże lektury wyłania się obraz wręcz zatrważający. Polska służba zdrowia szczególnie na NFZ to jakiś dramat, prywatnie jest z tym odrobinkę lepiej:

◽Umówić się do jakiegoś specjalisty to koszmar termin odległe jak nie wiem co.

◽Wykonać zlecone badanie to jeszcze dłuższy czas oczekiwania na wolny termin niż do specjalisty;

◽Poradnie to jakaś paranoja byle tylko szybciej;

◽SOR-y to jak na targu - ludzi multum, a pomoc się wlecze jakby to było czy może teraz już wypije kawę czy dopiero za 2 godz., a pacjent niech sobie tam siedzi/leży i czeka;

Mam poczucie, że w dużej mierze medycyna w Polsce to jak to się mówi "sto lat za murzynami". Na tym pozwolę sobie już zakończyć to wymienienie.
________________________________
Jedyne co naprawdę bardzo mi przeszkadzało podczas czytania tej pozycji to makabrycznie duża ilość literówek; Zapewne jest to wina korekty, no ale ja Was proszę "co za dużo to i świnia nie chce".
________________________________
Podsumowując:
Zdarza się i taki (w dobrym tonie tego słowa) i taki (oraz w złym tonie tego słowa) człowiek, zarówno lekarz jak i pacjent. Nie ma tylko dobrze postępujących ludzi i tylko ludzi, którzy postępują źle; Każdy z Nas jest mieszanką tych dwóch opcji, świat nie jest wyłącznie czarny bądź biały, nie jest nawet czarno-bialy.

Świat to odcienie szarości i tak samo jest z rodzajem ludzkim, między innymi z lekarzami.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Profile Image for Tomasz.
13 reviews3 followers
December 28, 2020
Jest to zbiór fragmentów, większych i mniejszych wywiadów, które autor przeprowadził z lekarzami pracującymi w polskiej służbie zdrowia. Znajdziemy w nich wypowiedzi zarówno studentów medycyny, stażystów jak i lekarzy specjalistów z wielu dziedzin. Obraz, jaki tworzą te wszystkie wypowiedzi nie nastraja optymistycznie. Polska publiczna służba zdrowia ma fatalne opinie zarówno wśród pacjentów jak i lekarzy. Problem jest systemowy i bardzo złożony i jakoś obecny rząd, zamiast dofinansowywać służbę zdrowia, zwiększając procent PKB na nią przeznaczony, to stwierdził, że taniej będzie dosypać na narzędzia propagandy, tak aby jeszcze bardziej zaciemniać obecną sytuację. Ile razy z ust rządzących słyszeliśmy "lekarze dużo zarabiają i jeszcze chcą więcej" albo "jak się nie podoba to możecie wyjechać" a kilka miesięcy później pretensje do krajów zachodnich w stylu "oddajcie nam naszych medyków". Książka sprzed kilku lat, ukazuje jak bardzo system jest obciążony już w tamtym okresie. Obiegowe prześmiewcze motto "czas leczy rany" jakie zostało przypisane NFZ-towi nie wzięło się znikąd. Tak naprawdę bez znajomości czy prywatnych wizyt nie jesteś w stanie się skutecznie i szybko wyleczyć. Terminy na niektóre zabiegi opiewają w lata. Teraz dorzućmy do systemu dodatkowe 10% pacjentów covidowych, odejmijmy jakaś część lekarzy i innych pracowników na kwarantannach i zadajmy pytanie: jak taki system ma skutecznie zwalczać epidemie?
Profile Image for archi_book.
279 reviews6 followers
September 30, 2023
Cieszę się, że tyle miejsca zostało poświęcone opowieściom samych lekarzy - stażystów, rezydentów, specjalistów, zarówno z Warszawy, jak i tych pracujących w wiejskich POZ-etach. Tytuł reportażu jest nieco przewrotny, bo w tych historiach widzimy ludzi, którzy okazują się nie być jednolitą anonimową masą w scrubsach i białych fartuchach. Częściej nazwą siebie kimś na kształt wyrobnika, maszyny do leczenia niż boga.

Dla mnie minusem był brak wyraźnego oddzielenia pewnych wątków - kiedy np. 3 kolejne wypowiedzi są na ten sam temat, kolejna wydaje się być kontynuacją odpowiedzi poprzednika, a nagle gwałtownie zmieniamy temat i następny lekarz wypowiada się już w zupełnie innym tonie. Z jednej strony może po prostu zabrakło materiału, żeby cały rozdział był skoncentrowany na jednym temacie, jednak dla mnie bywało to irytujące - zupełnie jakby ktoś przerwał interesującą opowieść w pół słowa i postanowił jej nie kontynuować.
Zdecydowanie zabrakło także podsumowania całości - zarówno wypowiedzi lekarzy, jak i z pracy Pawła Reszki jako sanitariusza (bez podsumowania mam wrażenie, jakby te fragmenty były w ogóle "obok", dorzucone, żeby zapełnić więcej stron).

Mimo tych braków, wciąż jest to pozycja warta przeczytania, a ja na pewno planuję sięgnąć po kolejną część.
Displaying 1 - 30 of 108 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.