Sat-Okh – Długie Pióro, syn wodza Szewanezów i Polki, która uciekła z zesłania na Syberii. Stanisław Supłatowicz, żołnierz AK, marynarz, autor poczytnych książek, w środowisku polskich miłośników amerykańskiego folkloru postać kultowa. Tyle wiedzieliśmy do tej pory, tyle sam o sobie mówił. Swoim życiorysem mógłby obdarować kilka osób. Nic więc dziwnego, że wciąż fascynuje, chociaż od jego śmierci minęło kilkanaście lat. Gdy Dariusz Rosiak, wytrawny reporter, postanowił przypomnieć tę legendarną postać, która dla młodych czytelników w czasach PRL-u była symbolem fascynującej przygody i bohaterstwa, sentymentalna podróż w przeszłość przerodziła się jednak w drobiazgowe śledztwo.
Autor ruszył w podróż tropem "polskiego Indianina", zadając pytania o jego pochodzenie, życie i twórczość. Odpowiedzi uzyskał tyle, ile osób, do których udało się dotrzeć w Polsce, w Rosji i w Kanadzie. Badając dokumenty, odkrywał kolejne tajemnice, które złożyły się w historyczny thriller.
Sat-Okh to jedno potrafił na pewno – wodzić swoich tropicieli za nos. I robi to do dziś, wiele lat po odejściu do krainy wiecznych łowów.
Polski dziennikarz radiowy i prasowy, reportażysta, twórca i główny prowadzący Raportu o stanie świata. Dziennikarz Roku 2020 w konkursie Grand Press, nominowany do Nagrody Literackiej „Nike” 2016.
Śledztwo, które śledztwem nie było. Demaskatorska książka, której celem nie była podobno demaskacja. Efektem jest praktycznie całkowite obalenie mitu o pochodzeniu Supłatowicza, szerzej znanego jako Sat Okh. Wygląda na to, ze pozycja jest niszowa, bo stanowi łakomy kąsek dla polskich indianistów, chociaż oni raczej bardzo zaskoczeni nie będą. Docenić wypada żmudną pracę reporterską Dariusza Rosiaka.
Jedno na pewno się Rosiakowi udało. Pokazał, że człowiek, o którym pisał był postacią niezwykłą i pełną tajemnic. I nieważne, czy widzimy w nim Sat-Okha, czy Stanisława Supłatowicza, każde wcielenie kryje w sobie niewiadomą. Szkoda tylko, że całość została podana w formie, która pozostawia niedosyt i miejscami powiewa nudą. Czy warto sięgnąć po Biało-czerwonego? Jeśli interesujecie się jego postacią, na pewno odkryjecie w niej coś nowego, ale czy Rosiak w pełni Was zadowoli? Nie sądzę.
Było by zbrodnią zdradzać zbyt dużo z tej książki. To tekst o szukaniu prawdy - ale jak to w tych wypadkach bywa prawda jest zbyt oczywista żeby ktoś ją zauważył.
Autor, choć bardzo stara się być neutralny, co jakiś czas wtrąca swoje personalne trzy grosze i czuje, że dociera do czegoś ważniejszego niż jego osobiste szukanie faktów.
Dobre 4 gwiazdki dla tego reportażu. Książka demaskuje Sat-Okha i pokazuje go w innym świetle - ja zawsze byłam zauroczona nim oraz jego historią. Autor świetnie maluje obraz prawdziwego S. Supłatowicza vel Sat-Okh.
Po co powstała ta książka? Nie wiem. Jest to materiał na artykuł, ale nie na 250 stron mało interesujących informacji biograficznych kogoś, kto sobie siebie wymyślił.
Sat-Okh to dla mnie mgliste wspomnienie z dzieciństwa: stary pan w indiańskim pióropuszu w telewizji. Jeśli dla kogoś Sat i jego historia były czymś ważnym, być może nie powinien czytać tej książki? Dla mnie to solidne dziennikarskie śledztwo, dla kogoś zaangażowanego emocjonalnie będzie to burzenie legendy. Choć książka Rosiaka nie odbiera marzeń całkowicie, autor z dużym wyczuciem komentuje zdobyte informacje, mając świadomość, jak wiele może to znaczyć dla rzesz teraz już dorosłych dzieci wychowanych na książkach polskiego Indianina.