Jaka jest podwójna tożsamość bogów współczesnej popkultury?
Jeśli czytasz książki, oglądasz seriale, znasz Blade Runnera i grasz w Wiedźmina, ta książka jest dla ciebie. Jeśli nie, a chcesz po prostu się dowiedzieć, w jakim rytmie bije dziś serce kultury popularnej, także musisz zajrzeć do środka.
"Podwójna tożsamość bogów" to zbiór esejów, rozmów i recenzji poświęconych literaturze popularnej, kinu i komiksowi. Znalazły się tu m.in. teksty o fenomenie prozy Andrzeja Sapkowskiego, Roberta M. Wegnera i Jacka Dukaja, komiksach Alana Moore’a i Neila Gaimana, filmach fantastycznych wczoraj i dziś, książkach i autorach wartych zapamiętania. Michał Cetnarowski od lat nie tylko pisze prozę, tłumaczy komiksy i redaguje beletrystykę, ale też z fascynacją przygląda się kulturze popularnej.
"Podwójna tożsamość bogów" to książka, którą zawsze chcieliście przeczytać, tylko nigdzie nie mogliście jej znaleźć.
Michał Cetnarowski: redaktor, pisarz, krytyk, tłumacz. Współpracownik "Czasu Fantastyki”, "Nowej Fantastyki”, e-zinu "„Creatio Fantastica”; artykuły popularyzatorskie i okołoliterackie publikował także m.in. w "Polityce”, "Wiedzy i Źyciu”, "Focusie: Historia”, "Odkrywcy”, "Archeologii Źywej”. Redaktor-selekcjoner antologii Nowe idzie, próbującej odpowiedzieć na pytanie, jak wygląda młoda polska fantastyka A.D. 2008, Głos Lema, zbioru na 90. rocznicę urodzin Stanisława Lema oraz Science fiction (2011), w którym polscy autorzy piszą "nowe science fiction". W latach 2010–2012 szef działu z literaturą polską w rodzimej edycji magazynu "Fantasy & Science Fiction”. Od 2013 redaktor działu polskiego "Nowej Fantastyki”. Autor zbioru opowiadań Labirynty (2009).
Mówienie lub pisanie o popkulturze wcale nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Dyskurs kultury popularnej łączy w sobie profesjonalne podejście do badań naukowych, ale i lekki i przystępny styl wypowiedzi. Czy Michałowi Cetnarowskiemu udało się to osiągnąć w najnowszej książce Podwójna tożsamość bogów?
Tekst na okładce sugeruje, że Podwójna tożsamość bogów jest pozycją, którą zawsze chcieliśmy przeczytać, niestety - nigdzie wcześniej taki zbiór informacji nie był dostępny. Cóż, wystarczy, że wpiszemy w wyszukiwarkę interesujące nas nazwiska, bądź tytuły, które zostały wymienione w książce Cetnarowskiego, a otrzymamy podobny zestaw informacji, jaki autor zawarł w tym dziele.
Dość pokaźny wolumin podzielony został na trzy części: Eseje, Rozmowy i Recenzje. O ile rozmowy i recenzje rzeczywiście są tym, na co wskazuje tytuł rozdziału, o tyle w pierwszej części zdecydowanie nie zawarto żadnych esejów. Ta forma literacka wiąże się z przedstawieniem własnej opinii, polemiką, ukazaniem badań, wiarygodnych źródeł. Michał Cetnarowski co rusz próbuje dociągnąć swoje teksty do tej charakterystyki, ale niezbyt mu to wychodzi. To, co autor postanowił zawrzeć w części o esejach, bardziej przypomina zbiór encyklopedycznych informacji.
Podchodziłem do tej obszernej pozycji (ponad 400 stron) z pewną nieufnością. Nie jestem szczególnym fanem popkultury rozumianej jako filmy ze szczytu list przebojów, komiksy, kryminały czy literatura fantasy. Jednakże wychowałem się na Kajku, Kokoszu i geniuszu Lema, więc niektóre z tematów poruszonych w książce znałem w miarę dobrze.
W związku z powyższym oczekiwałem przewodnika po kosmosie, w którym znałem dotychczas tylko niektóre galaktyki. Moje oczekiwania zostały.... Nie uprzedzajmy biegu wypadków.
W pierwszej i zarazem najdłuższej części (ponad 200 stron) zamieszczono 22 eseje przybliżające głównych autorów, wydawców oraz zjawiska kultury masowej. Kolejność esejów pod kątem ich tematyki nie jest ortodoksyjnie chronologiczna. Wymieszane są wątki polskie z globalnymi. Jest o historii wydawnictw literatury fantastycznej na świecie, ogólnie o rozwoju fantastyki w Polsce od lat 50-tych, a także o poszczególnych wybitnych autorach, m.in. R. Chandler, R. E. Howard, J. A. Zajdel, Ph. Dick, Frank Miller. Mamy też sporo rozważań nad przenikaniem się filmu z literaturą oraz cyrkulacją wątków i tematów między autorami. Poziom wszystkich esejów wydaje mi się wyrównany. W każdym z nich znalazłem coś co mnie zainteresowało i dało impuls do odkrycia lub spojrzenia innym okiem na wiele wspominanych dzieł.
W drugiej części (ok. 100 stron) zamieszczono rozmowy autora z gośćmi z branży. Są jeszcze ciekawsze niż eseje, choć chyba bardziej hermetyczne, ale forma panelu dyskusyjnego w dużym stopniu narzuca taką formułę. Przeszkadzało mi to w paru momentach, ale jest do zaakceptowania. Na nieszczęście "Podwójnej tożsamości..." równocześnie z nią czytałem też wywiad-rzekę "Tako rzecze Lem". Na tym tle sekcja rozmów w dziele M. Centarowskiego wypada blado. Oczywiście, będąc fanem Lema jestem bardzo nieobiektywny, ale jednak w mojej opinii prowadzący rozmowę z autorem Solaris wywiązał się nieco lepiej ze swojej roli. Symptomatyczne jest to, że początek pierwszego eseju w "Podwójnej tożsamości..." zaczyna się od stwierdzenia, że wszyscy polscy autorzy fantastyki mieli ogromne trudności z wyjściem z cienia S. Lema. Jak widać, esej bardzo aktualny... Jest też zresztą długa i bardzo ciekawa rozmowa M. Cetnarowskiego z M. Foersterem na temat twórczości Lema i jego porównania z J. Dukajem. Nieodparcie jednak podejście do Lema w "Podwójnej tożsamości..." kojarzy mi się z przebojem Natalii Kukulskiej "Co powie Tata". Otóż wg. mnie... Tata nic już nie powie, ale na tym co zbudował można oprzeć działania godne jego następców. Czyżby analogicznie do odejścia Jana Pawła II?
Ostatnia część książki (ok. 70 stron) to 15 recenzji utworów fantastycznych. Wszystkie napisane dość "zaawansowanym" językiem, np. "takie książki są niezbędne - to właśnie są kamienie milowe, na których potem narasta mech epigonów". Spełniają swoją rolę gdyż zachęciły mnie do przeczytania niektórych pozycji i zniechęciły do zapoznania się z innymi. Niezależnie od tego kryterium najciekawsze wydały mi się recenzje omawiające: "Martha Washington - jej życie i czas", "Futuronauta", "Rzeka bogów", "Dlaczego toniemy czyli jeszcze nowsze Średniowiecze" oraz "Lód". Głównie dlatego, że umieszczały te utwory w szerokim kontekście czasu ich tworzenia oraz otoczenia społecznego i literackiego. A recenzja "Marsjanina" podobała mi się po prostu dlatego, że zgadzam się z opinią, że jest to dzieło dość mocno przereklamowane.
Czyli... Moje oczekiwania zostały spełnione w ok. 90%. Nie czyta się tego jak kryminał, ale na pewno pozwala zastanowić się dlaczego czytamy np. kryminały. I dlaczego pochłaniamy je tak szybko. Z drugiej strony, mam jednak wrażenie, że jest to książka napisana przez krytyków literackich dla krytyków literackich. Stąd nie jestem pewien czy prawdziwi fani komiksów, horrorów i fantasy byliby w stanie przez nią przebrnąć. Całkiem możliwe jednak, że nie doceniam ich możliwości.