W książce Nie bój się życia Katarzyna Miller pokazuje, że najważniejszy w życiu jest... brak lęku przed nim i tym wszystkim, co ono niesie. Opierając się na doświadczeniach swoich pacjentów, przyjaciół, a także swoich własnych autorka pomaga stawiać czoło najrozmaitszym lekom, które nas ogarniają. I zachęca, by żyć pełną piersią.
Z książki dowiesz się m.in. dlaczego ludzie tak naprawdę boją się szczęścia i jak ten lęk uniemożliwia jego osiągnięcie, jak nie bać się błędów, egoizmu, stawiania granic, a także tego "co ludzie pomyślą".
Katarzyna Miller is like a fairy godmother of polish psychology,
in a sweet and understanding manner, she deprives you of delusion that other people pay too much attention to your life, answering the deepest and most common fears of social propriety.
Very lovingly she persuades you do "do not give a damn" about what others think, and just follow your passions, life will happen either way.
Life loving, positive, without being mantric, no esoteric comments ( + big applause for this)
Krzepiące, ciepłe i interesujące. Pełne szczerych, bezpośrednich i mądrych spostrzeżeń. Dotyka masy tematów i aż chce się dalej w nich grzebać poprzez inne książki ;D
“Owo słynne: „Nie powiem jej tego, co czuję, bo będzie jej przykro”, należy czytać jako: „Mamusia mnie wspaniale wytresowała, żeby cudze stany były dla mnie ważniejsze niż mój własny”.”
“Myli nam się złość z przemocą. Dziecko, na które zawsze wrzeszczano lub je bito, boi się przemocy i marzy, zupełnie nierealistycznie, że spotka miłość albo opiekę zupełnie bez złości.”
“Złość jest uczuciem, które, jak wszystkie inne, mija po prawdziwym ujawnieniu, jest wyrażeniem siebie i swojego stanu. Przemoc to wkraczanie na cudze terytorium, nieliczenie się z granicami drugiego człowieka. Rządzenie nim przez wywoływanie lęku. Na pewno nie powiem Wam: nie bójcie się przemocy. Jest się czego bać. Czasem można się jej sprzeciwić i walczyć, ale czasem trzeba wiać. Wiele szkół myślenia o życiu i duchowości zaprzecza temu, że złość ma wartość, jest potrzebna. Chcą człowieka uanielić. Ale człowiek aniołem nie jest. Staje się najwyżej zakłamanym człowiekiem”.
“Istotą neurozy jest traktować siebie we wszystkich przejawach po pierwsze, jako pępek świata, a po drugie, śmiertelnie serio. Kiedy już przekroczy się granicę tego stanu i odkryje jego istotę, wydaje się to nieprawdopodobnie śmieszne. Najprostsze prawdy są jednak najtrudniejsze do odkrycia. Chodzimy po tym świecie ściśnięci, zawinięci w nasze urazy, niepewności i strasznie nas boli, kiedy ktoś potraktuje naszą Jego Wysokość Obolałość za mało poważnie, ze zbyt mało wyraźnym szacunkiem. Chodzi po świecie kupa ludzi, którzy słysząc, że ktoś nieopodal się śmieje, myślą, że to z nich. Traktowania serio i ze śmiertelną powagą domagają się nasze niemożności, wstydy i zaniechania”.
“Przywróćmy szacunek pojęciu „egoizm”. W polskim języku są bardzo dobre słowa opisujące postawy aspołeczne, egocentryzm, egotyzm. Po co i dlaczego niezbędny człowiekowi egoizm zastąpił te właśnie pojęcia? Ano najłatwiej się rządzi ludźmi, którym odebrano prawo do siebie. Najłatwiej w ten sposób wytresować dzieci, a zwłaszcza dziewczynki”.
“W wielkich blokach wielkich miast siedzi w osobnych mieszkaniach mnóstwo osamotnionych ludzi, którzy nawet nie mówią sobie dzień dobry w windzie. Osamotnienia nie lubi nikt. Samotności – ci, którzy nie lubią siebie. Pamiętajcie – jest tylko jedna osoba, która na pewno nie opuści mnie do samej śmierci – to ja sama. I kiedy jestem tylko ze sobą, jestem w najlepszym towarzystwie”.
“Jeszcze chwilę pomarzyliśmy o naszych ulubionych Mazurach, a potem usnął i umarł. Wtedy chciałam razem z nim umrzeć”.
„Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu”.
-Mark Twain
Katarzyna Miller to publicystka, poetka i autorka wielu artykułów i felietonów. Znana ze „Zwierciadła”, często gości również jako ekspert w telewizji lub radiu. Jest również psychoterapeutką, od wielu lat prowadzi terapie indywidualne, małżeńskie i grupowe. Organizuje również liczne warsztaty dla kobiet i wykłada na Uniwersytecie. Prawdziwa kobieta renesansu.
Na „Nie bój się życia” natknęłam się przypadkiem, szukając lekkiej lektury. Sama nie wiem, dlaczego sięgnęłam po ten niedługi felieton. Widocznie byliśmy sobie pisani.
Książka jest lekka i przyjemna. Choć to zbiór felietonów pełnych przemyśleń autorki, można go potraktować jako poradnik.
Oczywiście nie w dosłownym tego słowa znaczeniu — autorka przytacza mnóstwo anegdot ze swojego życia, które w świetny sposób wpasowują się w temat lęku.
Książka składa się z wielu krótkich rozdziałów. Każdy z nich dotyka innego lęku. Autorka przeprowadza nas przez liczne obawy, które towarzyszą nam w życiu. Lęk przed śmiercią, miłością czy samotnością to tylko niektóre z nich.
Choć nie wszystkie są aż tak istotne, powinniśmy traktować je serio. Strach bowiem blokuje nas przed życiem w pełni. To przez niego nie otwieramy się na nowe możliwości.
Każdy z nas się czegoś boi, to zupełnie normalne, ważne jest jednak zdanie sobie sprawy z tego, że większość z tych lęków jesteśmy w stanie pokonać.
Autorka daje czytelnikowi rady, z których może skorzystać.
Dzięki lekkiej formie książkę czyta się błyskawicznie – nie wymaga dużego zaangażowania. Prosty język ułatwia przyswojenie treści.
To książka, do której można często wracać, rozdziały można traktować jak lekcje na kolejne dni. Pozwoli to na głębsze zastanowienie się nad poruszanymi kwestiami.
To pozycja idealna dla osób, które chcą oswoić swoje lęki, ale nie mają ochoty na ciężkie, naukowe lektury.
Na końcu autorka umieściła kilka ćwiczeń terapeutycznych, które czytelnik może wykorzystać, np. chcąc nauczyć się asertywności. Myślę, że to bardzo ciekawy zabieg.
Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Katarzyny, mimo że kojarzę ją z mediów. Myślę, że było to na tyle pozytywne doświadczenie, że w przyszłości prawdopodobnie sięgnę jeszcze po inne jej felietony. Wiem, że jest tego sporo i dotykają różnych tematów.
Znacie twórczość pani Kasi? Sięgacie po felietony?
Poradniki, dość rzadko po nie sięgam. Jedną książkę Katarzyny Miller już czytałam i było to wartościowe spotkanie, dlatego też postanowiłam również sprawdzić co kryje się pod tytułem "Nie boj się życia". Już od pierwszych stron wiadomo, że strach to nic złego, że nie powinniśmy się go bać, natomiast warto przełamywać własne bariery i próbować zwalczać to, co powoduje w nas lęki. Autorka pokazuje, jak istotne jest nazywanie swoich słabych stron, wskazywanie palcem na to, co nas paraliżuje i zabiera sen z powiek oraz próby wyzwolenia się z ich szponów. Nie ma nic gorszego niż poddanie się lękom, bo można pozbawić siebie przyjemności z przeżywania życia. Autorka na bazie doświadczeń ze swoimi pacjentami oraz na życiu swoich przyjaciół, zakreśliła szeroką listę rzeczy, których się obawiamy. I uwierzcie mi, każdy znajdzie tam coś, z czym może się utożsamić. Istotnym jest źródło powstania bojaźliwości, a mianowicie dzieciństwo. To ono, jak wskazuje Katarzyna Miller jest źródłem, który dostarcza im pożywienia. Zresztą nie bez powodu mówi się "czym skorupka za młodu nasiąknie...". "Nie bój się życia" można traktować jak spotkanie z mądrą przyjaciółką, której rady proste i przystępne, powinniśmy wprowadzić do własnej codzienności.
Trzy gwiazdki z sentymentu, bo kiedyś książki autorki tworzyły moją drogę startu w dorosłość. Wtedy, gdy relacje, zasady, świat wewnętrzny był dla mnie kompletnym chaosem. Dziś już książka nie była takim objawieniem, niewiele znalazłam nowego, co w żadnym wypadku nie znaczy, że ogarniam rzeczywistość znakomicie. Może potrzebuje czegoś innego po prostu.
Całkiem przyjemna lektura. Oczekiwałam czegoś bardziej samopomocowego, ale takie książki też są potrzebne. To zbiór felietonów dotyczących doświadczeń autorki i jej pacjentów. Oczywiście odnoszą się wszystkie rozdziały do lęku przed czymś. Bardzo w porządku lektura. Lekka, momentami cięższa (niektóre rozdziały uświadomiły mi jak moje problemy sięgają głęboko…).
Felietony psychoterapeutki Katarzyny Miller o wielu problemach, które nas dotykają. Pokazuje, że starzenie się, odchodzenie, śmierć są normalnymi procesami, a złość jest normalnym uczucie, które wszyscy znamy.
Zbiór felietonów, które trochę tłumaczą emocje, ale bardziej chodzi o zasianie myśli i zachęcenia do poszukiwania informacji i chęci zmiany. Do przeczytania w maks. 2 godziny.