Skoro krzywda twojej rodziny polegała na tym, że straciliście kamienicę, a moja na tym, że zabili mi dziadków i rodziców, to dlaczego odszkodowanie masz dostać ty, a nie ja? Dlaczego utrata nieruchomości jest wyżej ceniona niż utrata rodziny zaangażowanej w obronę ojczyzny? Jak oddać prawowitym właścicielom to, co komuna zabrała, ale nie oddawać Żydom? Jak zreprywatyzować kamienicę, ale nie wyrzucać z niej lokatorów? Czy oddawać pałacyk, jeśli obecnie mieści się w nim jedyny w powiecie szpital? Czy oddać grunt, jeśli wybudowano na nim za pieniądze publiczne przedszkole? Dzięki aferze reprywatyzacyjnej powrócił problem, który od 25 lat jest regularnie zamiatany pod dywan – jaką koncepcję sprawiedliwości społecznej przyjąć przy rozliczaniu się z przeszłością. Książka Beaty Siemieniako pokazuje nie tylko jak to się stało, że w majestacie prawa dochodzi do przekrętów w urzędach, sądach i prokuraturze, ale również, że ciągle nie wiemy, w jaki sposób przeprowadzić reprywatyzację, żeby była ona uczciwa, co chętnie wykorzystują rozmaici oszuści.
Książka pokazująca, że mieszkamy w państwie z gówna i patyków. A do tego władze z tegoż gówna postanowiły utoczyć idealnie kulisty wolny rynek. Mieszkania gminne nie powinny być oddawane lekką ręką w prywatne ręce, prowadzi to do ogromnej krzywdy ludzi i zaostrzenia nierówności. Nadal nie mamy ustawy reprywatyzacyjnej i pewnie nie będziemy jej mieli tak długo, jak u władzy będą obecne elity polityczne.
Świetna. Otwiera oczy na dwa problemy - kryzys mieszkaniowy, który idzie w parze z przekonaniem, że jedynym sposobem na mieszkanie jest wynajem na rynku lub kredyt na 30 lat (przez co przez długi czas lokatorzy mieszkań komunalnych i socjalnych byli ignorowani) oraz reprywatyzację, która w imię "świętego prawa własności" oznacza, że tyle lat po wojnie wszyscy zrzucamy się na to, by zrekompensować wąskiej grupie fakt, że kiedyś ich dziadkowie posiadali zadłużoną kamienicę. Problem jest oczywiście bardzo złożony, dlatego warto przeczytać tę książkę, tym bardziej teraz, gdy prezydent stolicy chwali się otwarciem Społecznej Agencji Najmu...
Bardzo dobra książka. W sposób czytelny i przystępny pokazuje zarówno praktyczne, prawne jak i polityczne oraz społeczne konteksty, uwarunkowania i skutki prywatyzacji. Skupia się na Warszawie, ale odnosi się również do spraw z Krakowa, Łodzi czy Gdańska. Oddaje głos lokatorkom i ruchom lokatorskim. Stawia ważne pytania i nie poszukuje łatwych i oczywistych odpowiedzi.
Trochę zaokrąglone w górę, bo po pierwsze tytuł wprowadza nieco w błąd, a po drugie, jak przystało na rzecz doraźną, się książka wzięła i trochę zdezaktualizowała, no i po trzecie ciut denerwuje język, momentami zbyt popowy, jak na mój gust, biorąc pod uwagę temat. Tym niemniej, użyteczny przegląd sytuacji prywatyzacyjno-reprywatyzacyjnej w III RP, prezentujący i perspektywę pokrzywdzonych, i tych za pokrzywdzonych się uważających, i w końcu tych, co pokrzywdzonym pomagali. Dobrze też, że napisała to osoba z prawniczym zapleczem, to zdecydowany walor.