Nina przyjeżdża na studia do Warszawy. Wierzy, że ma szansę na lepsze życie, niż miała jej matka. Sprawy się jednak komplikują, gdy zakochuje się w swoim wykładowcy. Miłosz jest fascynujący i szybko uzależnia od siebie młodą dziewczynę. A potem nagle znika. Nina czuje, że musi go odnaleźć. Trafia na ślad, które prowadzi ją do starego domu w przedwojennym letnisku. Domu, w którym w czasie wojny zdarzyło się coś bardzo złego.
Czy Miłosz i Nina musieli się spotkać?
Niezwykła, piękna i poruszająca opowieść o rodzinie, matkach i córkach, złych i dobrych wyborach, i o tym, że coś, co wydarzyło się bardzo dawno w naszej rodzinie, może mieć ogromny wpływ na nasze życie.
„ – Wiedziałaś. Boże, ty od początku wiedziałaś, kim jest Miłosz. – Nie od początku. Domyślałam się tylko. Krajewski… – I nic nie powiedziałaś? Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć? – Dzisiaj mówię. – Dzisiaj na wszystko jest za późno. – Było za późno już w chwili, kiedy go poznałaś. Kiedy się przecięły wasze ścieżki.” – fragment powieści.
"Historia złych uczynków" to powieść - labirynt. Labirynt ludzkich losów, który prowadzi nieuchronnie do wyrównania rachunku krzywd. To piorunująca, przemyślana w każdym calu historia, w której dramat jednostki i popełnione przez nią błędy wpływają na kolejne pokolenie.
Miłość i śmierć idą w tej książce pod rękę, obserwowane z bliska przez złowrogą sowę, która w tym przypadku bynajmniej nie jest symbolem mądrości... Krew w piach wsiąka na jej kartach niejeden raz, uzmysławiając nam jak kruche jest życie i jak wątpliwe etycznie są często ludzkie zachowania, ukierunkowane świadomie i z pełną premedytacją na nieszczęście drugiego człowieka.
Zyskowska stworzyła powieść niemożliwie dobrą, taką obok której nie można przejść obojętnie, ponieważ ustami swojej bohaterki - Niny Chojnackiej - zadaje pytanie o istotę zła, o jego podwaliny, prowadząc nas w najciemniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Duszy tajemniczego Miłosza Krajewskiego, duszy jego babki – Felicji – o splamionych krwią rękach. Wreszcie duszy jej własnej matki – Barbary Chojnackiej. I nic nie jest tutaj oczywiste i jednoznaczne, a forma przekazu hipnotyzuje i nie pozwala oderwać się od lektury.
Nie napiszę nic więcej, bo na tę wędrówkę ścieżkami wytyczanymi przez przeszłość i tragiczne wydarzenia, musicie wybrać się sami. Gorąco polecam tę swoistą dramatyczno-obyczajowo-historyczną miksturę literacką, smakującą niepokojąco wybornie.
"Historię złych uczynków" skończyłam wczoraj, przez kilka godzin zastanawiałam się, co o niej napisać i jak ją ocenić. Powieść toczy się w teraźniejszości (poznajemy Ninę, która porzucona przez partnera, zaczyna szukać odpowiedzi na pytania dotyczące jego życia i tego, kim w ogóle jest Miłosz) oraz w przeszłości (od czasów przed II WŚ). No to co, może zacznę od plusów? + Widać, że autorka włożyła w tę powieść mnóstwo serca i wysiłku. Literacko naprawdę nie ma się do czego przyczepić (no, może niemieckie wstawki mogłyby być lepiej przetłumaczone, ale to już takie moje zboczenie zawodowe). + Historia jest niezwykle dobrze przemyślana! To, jak przeplatają się ze sobą losy wszystkich postaci, by w końcu zgrabnie się połączyć, jest prawdziwym majstersztykiem! + Historia pisana z perspektywy bohaterów, żyjących kilkadziesiąt lat temu, zrobiła na mnie zdecydowanie większe wrażenie, niż ta pisana z punktu widzenia Niny.
I minusy: - Żadnego z bohaterów nie polubiłam, ale tak pewnie miało być, w końcu wszyscy oni popełniają "złe uczynki" - Przeszkadzały mi elementy paranormalne - moim zdaniem niepotrzebne.
To jest naprawdę bardzo dobra powieść! Chyba jednak nie do końca w moim guście, bo czasami trochę mi się dłużyła i nie sprawiła, że pieję z zachwytu (a bardzo chciałam). Na pewno warto się z nią zapoznać, bo jest świetnie napisana!
Odcienie zła zaszyte w szponach rodzinnej fotografii. Fabuła w każdym akcie przemyślana, wstrząsająca i nieobliczalna – zagnieżdżona nie tylko w umyślnie dobranym chaosie współczesnej namiętności, ale też w niebezpiecznych i mocno tajemniczych kadrach brutalnej historii wojennej. Katarzyna Zyskowska odważnie przedziera się przez przestrzeń tej swoistej powieści – wyrywa z niej chwasty delikatności, zakorzenia jedynie zagłuszoną intrygami przebiegłość człowieka. Historia złych uczynków zdaje się nieprzeciętna w każdym przenikliwym słowie oraz w każdym naruszonym geście – w odczuciu staje się zatem złożona i fascynująca, niezaprzeczalnie domaga się świadomego czytelnika.
Kupiłam, bo mi gdzieś mignęła na LC. Kupiłam, bo była promocja na Woblinku. Borze szumiący, jak dobrze, że kupiłam!
Nie będę się rozwodzić nad tą książką, bo jeszcze nie pozbierałam szczęki z podłogi. Nawet nie chcę zdradzać co mnie tak poruszyło, bo boję się, że byłby to trochę spoiler. Po prostu przeczytajcie. Ta powieść to pewniak - zachwyci każdego!
Historie Katarzyny Zyskowskiej niezmiennie mnie zaskakują i zachwycają, chyba przede wszystkim tym, jak bardzo się od siebie nawzajem różnią. „Historia złych uczynków” jest chyba najbardziej dojrzałą i mroczną opowieścią autorki - o tym, że każdy z nas ma w sobie jakiś pierwiastek zła. Bardzo dobrze rozplanowana (naprzemienne narracje doskonale się uzupełniają) i świetnie oddająca ludzkie emocje. I tylko nie do końca widzę potrzebę wplatania w fabułę pewnych „paranormalnych” elementów.
Wciąga niesamowicie. Jest bardzo dobrze przemyślana i skonstruowana, do tego bardzo podobał mi się zabieg stylistyczny pisania części rozgrywających się przed wojną i w trakcie takim językiem, jak powieści z tamtych czasów pisano. Autorka ma talent, i do konstrukcji treści i do pisania. Nie mam się do czego przyczepić, co u mnie rzadkie ;) Jeżeli chodzi o recenzję całości, to powiem tylko tyle, że dobry pomysł był i dobrze został zrealizowany. Nie jest to literatura wybitna, tylko mocno popularna, jednak wyróżnia się na plus spomiędzy polskich powieści popularnych.
Świetna, poruszająca, zaskakująca, podobnie jak "Nocami krzyczą sarny". Tutaj jednak wątek teraźniejszy mniej mnie ujął. Jestem ciągle zauroczona tym, jak Zyskowska posługuje się słowem, i jak potrafi zaangażować czytelnika swoją opowieścią.. zaczynam zauważać, że kreowanie wyrazistych bohaterów o złożonej osobowości to jej mocna strona. Tak jak w "Nie lubię kotów" każdy w jakiś sposób zdradził siebie, nagiął swoje zasady, tak tu każdy poddaje się jakiejś mrocznej sile. I znowu jest cena do zapłacenia, i jakaś klątwa, zło przenoszone w genach.. Dwa, pozornie niezwiązane ze sobą wątki się splatają, a karma zbiera swoje żniwo..
Sowa… większości kojarzy się z mądrością, ale czy wiecie, że sowy w słowiańskich wierzeniach uważano za ptaki pochodzące z zaświatów? Żyły na granicy życia i śmierci, dnia i nocy. Ich pohukiwania budziły grozę i odbierane były, jakby to sam diabeł przemawiał. Sowy były duszami zmarłych… I to właśnie te demoniczne ptaki towarzyszą bohaterom 𝓗𝓲𝓼𝓽𝓸𝓻𝓲𝓲 𝔃ł𝔂𝓬𝓱 𝓾𝓬𝔃𝔂𝓷𝓴ó𝔀 od pierwszej do ostatniej strony. Przelatują między rozdziałami bezszelestnie zbierając po kolei to, na co polowały.
„Jest czas na zabijanie i czas na miłość. Wszystkie historie są o miłości i ta też [jest] właśnie o tym”. O miłości trudnej, bolesnej, o wyborach tych dobrych i złych, o tym, że czasami kolejne pokolenia płacą za błędy swoich przodków i o tym jak życie potrafi być nieobliczalne i przeplatać historie rodzinne. Od pierwszej chwili z każdego słowa wylewa się nostalgia i smutek, strach i przerażenie, obawa i skrzywdzenie. Poznajemy losy wielu osób, tych którzy żyją tu i teraz i tych, których już zabrakło, a każdy z tych żywotów niesie za sobą „klątwę”. Mogłoby się wydawać, że nie mają ze sobą nic wspólnego, a mają tak wiele, przede wszystkim zło, które opanowało ich dusze i tkwi w ich sercach od lat, wtedy i teraz, z tymi co umarli i z tymi co jeszcze żyją.
Pani @katzyskowska to czarodziejka, zaczarowała mnie już w pierwszych słowach i moje zauroczenie trwało do samego końca, „ I będzie trwać…”, bo nie potrafię zapomnieć o Ninie, Miłoszu, Feli, Basi, Kazku, Bronku, Heli… To trudna, dotkliwa, dojmująca „historia rodziny, w której wszyscy popełnili zbrodnie”.
Cały czas słyszę gdzieś w oddali pohukiwane sowy i ogarnia mnie poczucie ogromnej zadumy, refleksji… takie są właśnie historie Pani Katarzyny… kompletne w najdrobniejszym szczególe, opowiedziane pięknymi, subtelnymi słowa, choć traktujące o okrutnych sprawach…
Znalazłam swojego kolejnego ulubieńca i dziękuję @znak_literanova za wznowienie, bo to, że ta historia skradła moje serce…
To powieść, którą trudno jednoznacznie zaklasyfikować. Autorka łączy kilka elementów: rodzinną tajemnicę, historię o miłości, powieść z historią w tle. Każdy z nich może z czytelnikiem rezonować w inny sposób – w zależności od tego, czego szukamy w książkach. Niemniej Katarzyna Zyskowska stworzyła historię kompletną: emocjonalną i dopracowaną w każdym szczególe.
"Historia złych uczynków" wciąga już od pierwszych stron. Już wtedy emanuje niesamowitym klimatem: mrocznym, tajemniczym, gęstym. Ale też pełnym nostalgii, refleksyjności, tęsknoty.
Wielka miłość i wielkie rozczarowanie towarzyszą bohaterom przez całe pokolenia. Ale nie tylko, bo także tytułowe złe uczynki – choć początkowo jakby na drugim planie, ale to właśnie one stają się siłą napędową wszystkiego, co się wydarzy. Fabuła co rusz zaskakiwała, odkrywanie kolejnych rodzinnych tajemnic było za każdym razem niespodzianką, tym bardziej, że Katarzyna Zyskowska świetnie połączyła pozornie odległe wątki.
Emocje wylewają się z każdej strony tej powieści, wyjątkowy klimat pochłania czytelnika i nie pozwala się z niego uwolnić nawet po odłożeniu książki. Powieść wwierca się w serce i umysł, bo Katarzyna Zyskowska w pięknym stylu, w jakim pisze, każe czytelnikowi przeżywać historię bohaterów całym sobą.
"Historia złych uczynków" to historia przede wszystkim o kobietach. O ich sile, niezależności, poszukiwaniu swojego miejsca na świecie. To także powieść, która stawia pytania: ile jesteśmy w stanie poświęcić dla własnego szczęścia, spokoju i miłości. Mroczna, tajemnicza, niepozostawiająca na czytelniku suchej nitki – szczerze polecam!
Cóż to była za historia! Mroczna, klimatyczna, niepokojąca i zaskakująca. Historia, od której nie sposób się oderwać i która elektryzuje od pierwszej do ostatniej strony.
Nina przyjeżdża na studia do Warszawy. Wierzy, że ma szansę na lepsze życie niż jej matka. Jednak sprawy komplikują się, gdy zakochuje się w swoim wykładowcy. Miłosz jest fascynujący i szybko uzależnia od siebie młodą dziewczynę. A potem nagle znika. Nina, starając się go odnaleźć, trafia do starego domu na przedwojennym letnisku. Domu, w którym wydarzyło się wiele złego.
„Historia złych uczynków” to wciągająca opowieść o niełatwych czasach, szukaniu własnego miejsca w świecie, budowaniu tożsamości, miłości, przyjaźni, zdradzie i lojalności. To książka o życiu takim jakim jest – wymagającym i trudnym. Autorka nie szczędzi swoim bohaterom trudnych przeżyć, ale dzięki temu możemy poznać ich lepiej i dowiedzieć się jak bardzo czas i zaistniałe sytuacje wpłynęły na ich życie. Ponadto buduje napięcie w sposób niemal doskonały, świetnie bawi się czytelnikiem i, co ważne, robi to naprawdę plastycznie, efektownie i zaskakująco. Trudno nie zwrócić uwagi na czasem bardzo ujmujący język i klimatyczny charakter. Całość czyta się jednym tchem i z wielkimi emocjami.
Ta powieść jest dla czytelników, którzy nie lubią prostych rozwiązań, a w literaturze szukają drugiego dna. Ogromną jej zaletą są kreacje bohaterów, więc jeśli lubicie pogłębioną psychikę postaci, bardzo prawdopodobne, że ta powieść przypadnie Wam do gustu.
4,6⭐ Przeczytałam tą książkę kilka dni temu i ciągle słyszę w głowie, wywołujące dreszcze pohukiwanie sowy. Jest to opowieść pokazująca jak wojna może upodlić człowieka, jak alkohol sprawia człowieka bezdusznym, a chęć zemsty otumania. W tej historii nie ma przypadków, złe uczynki krążą we krwi ponieważ "zło" ma wszystko zaplanowane od pokoleń. Autorka nie oszczędza czytelnika, są momenty gdy najpierw jest przerażenie, potem zapiera dech w piersiach, a na koniec zastanawiasz się co tu się właśnie wydarzyło 😱 Od samego początku książki czuć napięcie, gdy Nina przyjeżdża do Warszawy na studia i wchodzi w związek ze swoim wykładowcą. To co się między nimi dzieje nie jest standardem, a po tajemniczym zniknięciu Miłosza atmosfera się zagęszcza gdyż poznajemy historię rodzin obojga bohaterów... Mnie książki pani Zyskowskiej zawsze czołgają psychicznie i zakorzeniają się w mojej świadomości głęboko.
Nie spodziewałam się, że ta książka mi się aż tak spodoba. Nie tylko historia, ale styl pisania autorki bardzo przypadł mi do gustu. Chciałabym powiedzieć, że domyśliłam się większości wątków, ale szczerze mówiąc bardzo dużo mnie tu zaskakiwało, również samo zakończenie. Po przeczytaniu musiałam sobie rozrysować drzewo genealogiczne, bo wątki się ze sobą przeplatały i bywały momenty, kiedy musiałam się dłużej zastanawiać, gdzie dane nazwisko już padło. Polecam cieplutko szczegolnie tym, którzy lubią takie lekko zagmatwane historie, ja jeszcze kiedyś do tego wrócę 🖤
Ciężko jednoznacznie określić, czy mi się ta książka podobała czy nie. Jest smutna i depresyjna ale z drugiej strony dobrze napisana, wątki łączą się w ciekawy sposób i pomysł na pokazanie w pewien sposób przemiany w Polsce od czasu przed II wojną, poprzez lata wojny do współczesności, bardzo mi się podobał. Przesłanie? Zło wraca! Za czyny rodziców, płacą dzieci do trzeciego pokolenia! Miłość potrafi ranić! Przeznaczenie istnieje! Wywołuje wiele przemyśleń.
Niby dobra, ale coś mi tam zgrzytało.Zaskakujaca,wciągająca,to na pewno. Część przedwojenna i wojenna dużo lepsza niż czasy współczesne. Bardzo ciekawe wątki o przesiedleniach po wojnie. Bohaterka z "naszych czasów" mało lotna,żeby wprost nie rzec:głupia. To już druga książka tej autorki,w której każda postać bez wyjątku ma patologiczną relacje z rodzicami.Zimne,nie okazujące uczuć matki,brak przywiązania,brak emocji.Autorka ma chyba jakaś traumę 😳
Po bardzo dobrej pozycji "Nocami krzyczą sarny" przyszło solidne rozczarowanie. Historia oparta na wątku dziedziczenia zła - skłonności do złych uczynków. Zło przekazywane z pokolenia na pokolenie. Początek powieści ciekawy ale im dalej tym gorzej. Dłużyzny, wydumany realizm magiczny a na koniec streszczenie w jednym rozdziale wszystkiego, czego autorka nie wyjaśniła na kilkuset wcześniejszych stronach. Od połowy z utęsknieniem czekałam ostatniej strony.
Nie rozumiem tych zachwytów w recenzjach. Jest to przeciętna obyczajowa opowieść, która toczy się po dwóch torach czasowych. Jest historia Feli i Bronka oraz historia Niny i Miłosza, i co jest do przewidzenia wszystko na koniec się ze sobą łączy. Książka jest napisana sprawnie, czyta się ją z przyjemnością, ale tylko do czasu. Koniec to już niestety brazylijska telenowela.
Pierwszy raz przeczytałam tą książkę kilka miesięcy temu, po czym pożyczyłam ją koleżance. Gdy książka wróciła do mnie, za nic nie mogłam sobie przypomnieć, o czym była, więc przeczytałam raz jeszcze. A jest o tym, że niektórzy ludzie po prostu ciągną za sobą zło i tylko ich eliminacja może to zmienić.
Waham się między 3 a 3.5 gwiazdkami. Niby historia mi się podobała, niby fajnie to wszystko się łączy.... Niby wiedza autorki o historii wydaje się imponująca, a jednak coś w tej książce irytuje... Chyba trochę nie lubię takich pseudo-mistycznych wynurzeń, które momentami się pojawiały...
Nie jest to najlepsza z książek autorki, ale i tak jest bardzo dobra. Wciągająca, trzymająca w napięciu. I co charakterystyczne dla autorki: umiejętnie łącząca różne perspektywy czasowe.
Własciwie to nie wiem, czy te 2 gwiazdki to nie za dużo jak na ten mix greckiej tragedii z baśniami braci Grimm. Za dużo tych złych uczynków, za namotane, zbyt nieprawdopodobne, za dosłowne.