Bezrobotna dziennikarka Agnieszka pewnego wieczoru odbiera telefon z propozycją od swojej mieszkającej w Holandii siostry Julii. Ma ją zastąpić na parę miesięcy, pracując jako gospodyni domowa i podreperować swój nadwyrężony budżet. Agnieszka bez wahania wyrusza w podróż. Na miejscu okazuje się, że siostra zniknęła w tajemniczych okolicznościach, a rolę przewodnika po holenderskiej rzeczywistości przejmuje jej przyjaciel, czarnoskóry Prosper, emigrant z Senegalu. Agnieszka zaczyna pracę w rezydencjach zamożnych Holendrów. Powoli nawiązuje nowe znajomości, przyjaźnie wreszcie poznaje miłość swojego życia. Na jaw wychodzą też okoliczności zniknięcia Julii. Okazuje się, że wplatała się w międzynarodowa aferę przemytniczą i musiała uciekać...
Po "Do jutra w Amsterdamie" sięgnęłam ze względu na miejsce akcji powieści. Niestety, styl autorki w ogóle mnie nie przekonał. Mam wrażenie, że na siłę starała się być zabawna i elokwentna, a moralizatorskie wstawki, patetyczne sformułowania i poetyckie opisy w ogóle nie pasowały do klimatu historii.
Do wszystkiego główna bohaterka jest dosyć irytująca - wtrąca się w nieswoje sprawy, prawi innym morały, zakochuje się po dosłownie jednej "randce"... Po trzeciej snuje rozważania na temat wspólnej przyszłości, żeby kilka rozdziałów później stwierdzić, że takie szybkie deklaracje nie są w jej stylu, a na koniec i tak zaczyna wzdychać do kogoś innego, kogo widziała dosłownie dwa razy. Girl... Get your sh*t together.
Sama Holandia muszę przyznać, że jest opisana dość wiernie, choć zastanawiam się, jak Julka utrzymywała się, sprzątając u dosłownie trzech rodzin (a musiała przecież myśleć jeszcze o spłacie długów męża).
Nie zamierzam raczej sięgać po kolejne tomy - miałam nadzieję, że polubię tę serię, ale po pierwszej części nie mam chęci poznawać dalszych losów Agnieszki.
This entire review has been hidden because of spoilers.
To moje kolejne spotkanie z twórczością autorki. Książka "Do jutra w Amsterdamie" rozpoczyna serię pod tytułem "Saga Amsterdamska". Na wstępie muszę wspomnieć, że książka urzekła mnie piękną szatą graficzną, cudownymi grafikami w środku oraz barwionymi brzegami, które są po prostu urocze! Stylistyka i język jakim posługuje się autorka jest bardzo lekki, prosty i przyjemny w odbiorze co sprawia, że książkę czyta się w zawrotnym tempie. Ja pochłonęłam ją w jedno przedpołudnie i z ogromnym zainteresowaniem oraz zaangażowaniem śledziłam losy Agnieszki oraz osób, które stanęły na jej drodze, a mowa o jej siostrze, towarzyszach podróży oraz osobach, które spotkała już na miejscu w Holandii. Fabuła została w interesujący sposób nakreślona, przemyślana, dopracowana i bardzo dobrze poprowadzona. Natomiast bohaterowie zostali w bardzo ciekawy oraz niezwykle autentyczny sposób wykreowani. To postaci, które mają swoje wady i zalety, borykają się z różnymi mniejszymi bądź większymi problemami, zdarza się im popełniać błędy, czy postępować pod wpływem chwili, dlatego tak łatwo się z nimi utożsamić w niektórych przypadkach, podzielając podobne troski i dylematy moralne. Jestem pewna, że z powodzeniem moglibyśmy spotkać ich w rzeczywistości. Na kartach powieści mogłam bliżej poznać Agnieszkę. Jej myśli, odczucia, mogłam dowiedzieć się z czym się zmaga każdego dnia, jakie wydarzenia z przeszłości wpłynęły na jej obecne życie, a tym samym mogłam lepiej zrozumieć jej postępowanie oraz decyzję. Agnieszka od samego początku zaskarbiła sobie moją sympatię, szczególnie byłam pod wrażeniem jej odwagi w ruszeniu w nieznane. To kobieta, która nie z całą pewnością nie boi się ryzyka, bierze to co daje jej los, chociaż nie zawsze wychodzi na tym tak jak początkowo chciała i sobie zakładała. Z całych sił kibicowałam kobiecie i chciałam dla niej jak najlepiej. Autorka w bardzo ciekawy sposób pokazała z czym się wiąże życie na emigracji, na obczyźnie. Z jakimi przeciwnościami musieli codziennie się zmagać bohaterowie, zarówno Agnieszka, jak i poznani w autokarze towarzysze niedoli, czy jej senegalski sąsiad Prosper, który całkowicie skradł moje serce. Pisarka w niezwykle plastyczny i pobudzający wyobraźnię sposób przedstawiła klimat, kulturę i zwyczaje lokalnej społeczności. Niektóre opisy sprawiały, że czułam się tak jakbym towarzyszyła bohaterom we wszystkich wydarzeń i poczynaniach i chłonęłam całą sobą wszystkie targające nimi emocje. A tych tutaj naprawdę co nie miara, szczególnie w drugiej połowie książki, gdzie autorka wplata także wątek kryminalny, który niesamowicie mnie zaintrygował i wciągnął. Pisarka w swojej powieści porusza wiele ważnych, życiowych i ponadczasowych tematów, które tak naprawdę mogą spotkać każdego z nas czy naszych bliskich, dlatego ta historia wydaje mi się jeszcze bardziej prawdziwa. "Do jutra w Amsterdamie" to historia, w której tak naprawdę nie wiadomo co przyniosą kolejne czytane strony, co ogromnie mi się podobało, dlatego też kompletnie nie spodziewałam się tego co wydarzyło się na ostatnich stronach powieści.. Nie mogę się już doczekać ciągu dalszego, bo ilość pytań z jakimi pozostawiła mnie na koniec Agnieszka jest naprawdę ogromna! Polecam!
Twórczość autorki widzicie u mnie nie pierwszy raz więc już nie będzie chyba zaskoczeniem gdy powiem, że uwielbiam jej pióro?
Saga Amsterdamska doczekała się odświeżenia a ja po raz pierwszy się z nią spotykam i mimo, że jest to "wczesna Zakrzewska" to oczywiście przepadłam z kretesem.
Zakończenie pierwszego tomu było lekko szokujące, bowiem niby się człowiek spodziewał, że odnajdzie się słynny kolczyk a jednak na pewno nie tego, że w tak spektakularny sposób i w takim momencie!
Co jest niezmienne, to lekki styl pisania i duża dawka akcentów humorystycznych - to jest jak widać, stałe dla twórczości Pani Agnieszki.
Czytając najpierw jej nowsze dzieła a teraz poznając te starsze mogę śmiało powiedzieć, że jest duży progres jeśli o warsztat chodzi chociaż i tak wszystko mi pasuje jak najbardziej.
Do jutra w Amsterdamie jest dynamiczna, gdyż nasza bohaterka niespodziewanie zostaje wrzucona na miejsce swojej siostry, do obcego kraju, bez języka ale jak się okazuje, Julka zadbała, by Agnieszka nie została tam całkowicie sama.
Dużo się dzieje, są sekrety, intrygi, niebezpieczeń*twa, nutka romansu i nowe przyjaźnie.
Sympatyczny Prosper kradnie moje serce swoją szczerością, lojalnością i próbami rozmowy po polsku (wiecie, gowombki i te sprawy).
Agnieszka - no ja się nie dziwię, że się gubi ale jak dla mnie świetnie sobie poradziła. Jedynie początkowo źle moim zdaniem ulokowała uczucia - jakoś tak od początku byłam na nie dla tego związku.
W książce spotkacie całkiem sporo postaci, jednakże autorka zręcznie wszystko ze sobą łączy i nie ma tego uczucia zagubienia, kto jest kim, tu wszystko jest jasne.
Po przeczytaniu notki dowiedziałam się, że autorka nieco pozmieniała w tej sadze - ale ja wam nie powiem co, bo dopiero ją poznaję przy tym nowym wydaniu.
Na początku dziwiłam się, że tak szybko od premiery mamy już zapowiedź drugiego tomu ale po lekturze Do jutra w Amsterdamie strasznie się z tego cieszę, bowiem napięcie po lekturze sięga zenitu i muszę koniecznie poznać ciąg dalszy! Mam nadzieję, że wszystkie tomy będą szybko wydane bym poznała losy Agnieszki w pełni.
"Do jutra w Amsterdamie" to pierwsza część wznowionej przez Wydawnictwo Flow "sagi amsterdamskiej".
Agnieszka za namową siostry Julii wyrusza w podróż życia do Amsterdamu. Kobieta ma przejąć obowiązki Julii, która musi pilnie wyjechać a dotychczas pracowała jako pomoc domowa u kilku zamożnych klientów. Agnieszka trafia w malowniczy zakątek Holandii i szybko znajduje przychylne osoby, także wśród zleceniodawców. Przebywanie za granicą wybudza jej uśpione uczucia, a los stawia na jej drodze dwóch czarujących mężczyzn. Jak poradzi sobie Aga, która ni w ząb nie zna języka holenderskiego? Czy będzie potrafiła odnaleźć się w obcym miejscu w otoczeniu tylko nieznajomych osób?
Historia Agnieszki jest z pozoru lekka i niezobowiązująca, jednak porusza także trudniejsze tematy. Autorka z wrażliwością i wyczuciem potraktowała newralgiczne aspekty życia na obczyźnie, które bywa bardzo wymagające i niekiedy niebezpieczne.
Ta amsterdamska przygoda Agnieszki jest wyjątkowa, nie tylko ze względu na nową emigracyjną codzienność i wiszące w powietrzu uczucia, ale także dlatego, iż kobieta na własnej skórze dowiaduje się, czym jest rasizm.
Mimo, iż niektóre sceny wydają się być mało realne albo zbyt przewidywalne to powieść ta bardzo mnie wciągnęła. Niespodziewana kryminalna intryga, tajemnice stojące za wyjazdem siostry Agnieszki oraz grupa przyjacielsko nastawionych rodaków Agi sprawiają, że podczas czytania nie zabraknie wzruszeń, odpowiedniej dawki humoru czy emocji.
Jest to historia pachnąca tulipanami, rozgrzewająca romantyzmem, rozbrzmiewająca wieloma językami i rowerowym zgiełkiem opowieść oraz otulająca wyjątkowym klimatem holenderskiej aury.
Powieść tę oceniam pozytywnie, czyta się ją błyskawicznie, dlatego sprawdzi się idealnie jako wiosenna lektura na jeden czy dwa popołudnia. Jest ciekawą zapowiedzią tego, co czeka nas w następnych tomach, po które z pewnością sięgnę. Polecam serdecznie!
Jak tam u Was mróz i śnieg? U mnie to i to, a ja wyczekuję już wiosny.
Dziś zaglądam do Was z recenzją pierwszej części „Saga Amsterdamska” , „Do jutra w Amsterdamie” Agnieszka Zakrzewska, wydawnictwo Flow.
Poznajemy Agnieszkę dziennikarkę lokalnej gazety, która wyrusza do Amsterdamu aby zastąpić swoją siostrę. Gdy kobieta dociera na miejsce okazuje się, że Julka znika, a ona może tylko liczyć na pomoc Prospera. Jak potoczą się losy dziewczyny na obczyźnie? Kto okaże się wrogiem, a kto przyjacielem?
Otrzymałam świetną, lekką historię, która przybliża nam życie Polaków i ich problemy na obczyźnie. Bardzo polubiłam Agnieszkę, która swoją dobrocią, spostrzegawczością, działaniem potrafi zjednać i przekonać do siebie nie jedną osobę. Pomimo wieku jest wykształcona, bystra, a zarazem ma bardzo dobry kontakt z dziećmi. Gdzie się pojawia to wywołuje ciepłe uczucia i uśmiech na twarzy.
W fabuła toczy się swoim tempem i przemyca w swojej treści sporo ważnych przekazów takich jak siostrzana miłość, traumy z przeszłości, przyjaźń, rozterki sercowe, rasizm.
Autorka przybliżyła mi życie na uchodźstwie, jednocześnie pokazała Amsterdam oraz jego okolice. Jednak minusem była dla mnie realność wykonywania pracy w domach zleceniodawców. Co mam namyśli kawa, herbata, ciasto szczerze bym chciała taką pracę tu w kraju.
Ogólnie jest to lekka książka na jeden wieczór, z którą spędziłam miło czas.
Pani Agnieszka Zakrzewska oddaje w ręce czytelnika pierwszy tom Sagi amsterdamskiej. Książka ta zabrała mnie do Holandii. Niemal czułam jej klimat, smaki i zapachy. Zazwyczaj nie lubię takich opisów, ale tu musze przyznać, że autorka mnie rozpieściła i zapragnęłam odwiedzić kiedyś ten kraj. Agnieszka jest dziennikarką. Pewnego dnia otrzymuje ofertę pracy jako gospodyni w domach zamożnych Holendrów. Jadą co Amsterdamu, nie wie jeszcze, że jej siostra zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Wraz z bohaterką książki przechadzałam się urokliwymi uliczkami miasta i poznawałam tamtejsza ludność. Nie każda z poznanych osób była miła. Agnieszka poznaje Annemarie, która staje się jej bratnią dusza oraz pilota holenderskich linii lotniczych KLM. I jak można domyśleć się, mężczyzna nie jest jej obojętny. Agnieszka to postać dość ciekawa. Na pewno czytelnik nie będzie się z nią nudził. Najpierw rzuca swoje dotychczasowe życie i jedzie pomóc siostrze, później zakochuje się, a na koniec wplątuje się w aferę przemytniczą. Jest więc i ciekawie i czasami zabawnie. Książka dostarcza wielu emocji. Od lekkiego napięcia tego co czeka bohaterkę, zachwytem nad holenderskim klimatem po rozbawienie niektórymi sytuacjami. Jest to na pewno lekka i przyjemna lektura. Idealna na wieczory po ciężkim dniu. Ale ostrzegam! Od książki szybko nie oderwiecie się
Jak ja to kocham w książkach, że potrafią przenosić nas w podróż po całym świecie. W tym tygodniu byłam już w słonecznych Włoszech, a dopiero co wróciłam z pięknego Amsterdamu. Oczami wyobraźni razem z główną bohaterką Agnieszką podróżowałam na rowerze przemierzając kolejne mosty w drodze do pracy. . Siostra Agnieszki, Julka, podstępem ściąga ją do pracy do Holandii. Aga zostaje pomocą domową w kilku holenderskich domach. Aga niczym magnes przyciąga dziwne wydarzenia🤭 Jest tak bardzo pozytywną osobą, że migiem zjednacza sobie praktycznie każdą napotkaną osobę. Jest pełna zapału do pracy i działania- uwielbiam takich ludzi i dlatego też tak bardzo ją polubiłam. Jak o sobie wspomina - jest zadaniowcem, a ja sobie bardzo chwalę tę cechę🤭 . Czy książka kończy się w takim momencie, że tom drugi potrzebny jest na już? Oczywiście🔥 Tak więc, stoję i czekam. Muszę dowiedzieć się co z tym imieniem na pięć liter🤭♥️ . Gorąco polecam 🔥
Niezwykle angażująca powieść obyczajowa. Intensywnie nasączona prawdą o emigracyjnej codzienności, przesiąknięta niepowtarzalną aurą krainy tulipanów, przygnieciona tajemnicą i wątpliwościami serca, tym samym emocjonująca, nastrojowa i intrygująca zarazem. Agnieszka Zakrzewska z wyczuciem zakrada się w szczeliny kobiecej wrażliwości, akcentuje skrajności w postawie zamożnych holenderskich pracodawców, przywołuje przyjaźń i miłosne uniesienia, dotyka czułych strun przeszłości, gdzieś równolegle ociera się o temat rasizmu i zachęca do refleksji, wątkiem przemytniczym natomiast, tworzy charakterny i z pewnością zagadkowy klimat.