Jump to ratings and reviews
Rate this book

Boso, ale w ostrogach

Rate this book
Pierwsze wydanie bez skreśleń i cenzury.

Przedwojenna Warszawa okiem młodego warszawskiego cwaniaka.
Stanisław Grzesiuk z właściwym sobie humorem i swadą portretuje przedmieścia stolicy z ich obyczajami, tradycją i swoistym kodeksem honorowym, sięgając przy tym po słownictwo i specyficzną gwarę warszawskiej ulicy.

Wydanie książki zostało wstrzymane na kilka miesięcy przez cenzurę. Wreszcie w lipcu 1959 roku książka trafiła do księgarń i podobnie jak "Pięć lat kacetu" natychmiast zniknęła z półek. Czytelnicy i recenzenci apelowali do autora i wydawnictwa z prośbą o dodruki. A książka stała się na całe dekady lekturą obowiązkową chłopaków z warszawskich podwórek.

Po latach tekst porównano z rękopisem i przywrócono fragmenty usunięte przez cenzurę oraz wydawcę przy pierwszej publikacji.
Wydanie zawiera fragmenty najważniejszych recenzji.

424 pages, Hardcover

First published January 1, 1961

32 people are currently reading
579 people want to read

About the author

Stanisław Grzesiuk

7 books30 followers
Stanisław Grzesiuk (Polish pronunciation: [staˈɲiswaf ˈɡʐɛɕuk]; 6 May 1918, Małków, Łęczna County - 21 January 1963) was a Polish writer, poet, singer, and comedian. He is notable as one of the few public figures to use and promote the singing style and dialect of pre-war Warsaw after their near extinction in the aftermath of the 1944 Warsaw Uprising.

Stanisław Grzesiuk was born May 6, 1918 in Małków near Chełm. Early in his life his family moved to Warsaw's borough of Czerniaków, a distinct cultural area populated mostly by factory workers and other working poor. After graduating from a local trade school he started work as an electro-technician for various enterprises. After the outbreak of World War II he was arrested by the Germans in 1940 and sent to Germany as a slave worker. However, on April 4 of that year he was sent to Dachau concentration camp for an attempted escape. He was later transferred to Mauthausen-Gusen concentration camp and would spend almost five years there until the camp's liberation by the American army.

Liberated on May 5, 1945, he returned to Poland. Although he survived the Holocaust, his health never recovered and Grzesiuk suffered from serious tuberculosis, which eventually killed him. After the war, Grzesiuk started documenting his pre-war and wartime experiences. In 1958 he debuted with Pięć lat kacetu (Five Years in Concentration Camps), a striking description of his stay in Nazi Germany during the war. The following year he published Boso, ale w ostrogach (Barefoot but with spurs), a description of the pre-war life of Czerniaków, one of the most colorful boroughs of Warsaw. After its publication he became known as the chronicler of life of pre-war Warsaw in numerous songs, including the street ballads for which he became best known. Grzesiuk gained wide popularity as a singer during this period and played a prominent role in various Warsaw traditional-song groups, as a songwriter, singer and banjo player.

In the 1960s he started his work on yet another novel, Na marginesie życia (On the Margin of Life), documenting his struggle against tuberculosis, as well as the Polish post-war welfare services. Stanisław Grzesiuk died January 21, 1963 in Warsaw. His last book was published posthumously the following year.

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
655 (48%)
4 stars
526 (38%)
3 stars
155 (11%)
2 stars
22 (1%)
1 star
2 (<1%)
Displaying 1 - 30 of 53 reviews
Profile Image for tygrys.
76 reviews1 follower
January 6, 2016
Dwadzieścia lat temu, gdy nie czytałem książek i kozaczyłem między swoimi blokami ojciec mój powiedział bym przeczytał Boso ale w ostrogach, bo nie pierwszy odkrywam swój świat w właśnie taki sposób. Oczywiście nie posłuchałem wapniaka, bo czytanie książek było dla frajerów i drewniaków. Dziś, gdy mojego ojca już nie ma a jedynie co pamiętam to same wartości, którymi mnie karmił a które idealnie pasowały między blokami sięgnąłem do tej książki. Choć w niej nie to miejsce i nie te czasy to miałem wrażenie, że czytam biografię swojego brata bliźniaka. Choć prostą w formie przekazu jest książka Grzesiuka to trafiła do mojego serca bezpośrednio.

Polecam wszystkim tą książkę a najbardziej chłopakom i jeszcze bardziej tym co dużo rozrabiali a jeszcze bardziej tym co na podwórku rządzili się twardymi zasadami i jeszcze bardziej tym co nigdy kobiety nie uderzyli i jeszcze bardziej tym co nigdy nikogo nie wsypali i jeszcze bardziej tym co nigdy nie tłukli słabszych i jeszcze bardziej tym co chłopaków z dziewczynami zawsze zostawiali w spokoju i jeszcze bardziej ... i jeszcze bardziej mi. A dlaczego mi? Bo może i boso, ale przez całe życie w ostrogach.
Profile Image for Anna.
3,522 reviews193 followers
December 4, 2011
Świetna książka o zmaganiu się z biedą. Z humorem i zacięciem. O zasadach, które obowiązywały mimo wszystko, a kara za ich złamanie była nieubłagana.
Profile Image for olga.
38 reviews2 followers
June 13, 2023
Przyjemna jako rozrywka naprawde ale tez bardzo ciekawe było pokazanie tej biednej czesci społeczeństwa przedwojennego, na dodatek oczami młodego chłopca
Profile Image for Andrzej Grzegorski.
35 reviews
December 23, 2020
Należyte 5 gwiazdek. Lekka, przyjemna proza warszawskiego cwaniaka. Język niewyszukany, urzekająca prostota. No i niepowtarzalny klimat przedwojennej Warszawy, gdzie honor i zasady to podstawa. Polecam!
Profile Image for Monika.
271 reviews30 followers
January 13, 2018
Wielobarwna opowiesc rozgrywajaca sie w przedwojennej Warszawie oraz krotko po rozpoczeciu wojny. Chociaz zycie jest nielatwe i bieda czesto zaglada w oczy, autor zawsze pelen jest dobrego humoru i potrafi znalezc sie w kazdej, nawet najtrudniejszej, sytuacji.

Ta lektura pozwolila mi zrozumiec lepiej uczestnikow Powstania Warszawskiego. Przedwojenna mlodosc spedzona na bijatykach z nozami i lekkie podejscie do wlasnego zdrowia, czy nawet zycia to normalna sprawa. Honor to rzecz najwazniejsza. Nic, nawet smierc, nie bylo w stanie zniszczyc poczucia honoru i lojalnosci wobec przyjaciol.
Profile Image for Klaudyna Maciąg.
Author 11 books207 followers
August 8, 2018
Cudowny klimat dawnej Warszawy, niesamowita opowieść o ulicznym życiu, doskonały humor i pochłaniająca opowieść. Absolutnie niezapomniana uczta literacka!
Profile Image for niepoczytalna .pl.
429 reviews28 followers
May 15, 2018
Szczenięce lata Staśka z Czerniakowa

Po skończonej lekturze "Pięciu lat kacetu" nie mogłam doczekać się premiery drugiego tomu wspomnień Grzesiuka. Przez dłuższy czas brakowało mi tego zadziornego, cwaniaczkowatego stylu, więc gdy tylko "Boso, ale w ostrogach" trafiło w moje ręce, czym prędzej wzięłam się do lektury, czytając jednak oszczędnie, w obawie, że skończy się zbyt szybko.

W drugiej części Stanisław Grzesiuk zabiera nas do Warszawy swoich szczenięcych lat, spędzonych na podwórkach czerniakowskich kamienic, gdzie łatwiej było zarobić kosę, niż bochenek chleba. Uwielbiam czytać wspomnienia z dzieciństwa, ale te grzesiukowe są jedyne w swoim rodzaju i całkowicie odmienne od chociażby zapisków Melchiora Wańkowicza. Życie naszego bohatera od najmłodszych lat nacechowane było skrajną biedą, koszmarnymi warunkami sanitarnymi, wszechobecną agresją oraz brakiem lepszych perspektyw. Jak widać umiejętność dostosowania się do najtrudniejszych warunków Grzesiuk mógł ćwiczyć od kołyski.

"Boso, ale w ostrogach", podobnie jak "Pięć lat kacetu", napisane jest w sposób lekki i zadziorny, co sprawia, że kilkaset stron znika w okamgnieniu. Chociaż całość znów przepełniona jest specyficznym poczuciem humoru i afirmacją życia (choć niebezpośrednią i nieoczywistą), to przez cały czas nie opuszczała mnie myśl, jaka przyszłość czeka naszego bohatera. Co za rok czy dwa spotka chłopaka, urządzającego różne draki, wiecznie pakującego się w kłopoty i żyjącego w poczuciu własnej nieśmiertelności (przywilej młodości).

"Boso, ale w ostrogach" jest lekturą znacznie lżejszą, niż "Pięć lat kacetu". To nie tylko wciągające wspomnienia Grzesiuka, ale również niezwykle ciekawy obraz międzywojennej Warszawy i młodzieży tam mieszkającej (lekturę polecam szczególnie nauczycielom, którzy twierdzą, że dzieci z roku na rok są coraz gorsze – mogliby się zdziwić). Grzesiuk z pierwszej części skradł moje serce, natomiast jako nastolatek okazał się zbyt – zbyt cwaniaczkowaty, zbyt brawurowy, zbyt pewny siebie. Bez zahamowań. Nie mógł być inny. Inaczej pewnie nie napisałby żadnej z tych historii, a jego losy zakończyłyby się w niemieckim obozie koncentracyjnym, albo jeszcze wcześniej, podczas którejś z bijatyk. To byłaby nieodżałowana strata.
8 reviews1 follower
May 12, 2019
Ile się nasłuchałem o tym geniuszu stylu Grzesiuka, w końcu przeczytane. Główną siłą książki jest dość, chyba, unikalny portret czegoś co można by określić jako 'kultura `dresiarska` Warszawy lat 30'', i on sprawia, że nie mogę określić czasu z książką jako jednoznacznie straconego. Jednak generalnie książka była dla mnie wielkim rozczarowaniem i męczyła. Styl pisania przywodzi w wielu miejscach coś w stylu mieszaniny 'Mikołajka' (tylko takiego który biega z nożem sprężynowym po ulicach) z .. anegdotkami z 'Chwili dla Ciebie' (drewniane zwroty w stylu 'śmialiśmy się z tego długo i serdecznie' w różnych mutacjach można znaleźć w całej rozciągłości książki). Autor wielokrotnie wyśmiewa w swojej narracji 'drewniaków' podczas gdy jego własny styl pisania można by właśnie określić jego słowami jako 'drewniakowy' czy 'gzymsikowy'. Bardzo irytujące są też długie fragmenty ewidentnie socrealistyczne w stylu 'moje wzniosłe przemyślenia o pracy w fabryce'. Dlatego : 2/5 i nie wiem już czy będzie się chciało sięgać po '5 lat kacetu', lekturę, która ponoć powinna iść w parze.
Profile Image for Chłopaki Czytają.
344 reviews124 followers
May 25, 2019
Audiobook, rzadko czas miałem dlatego tak długo :)
Bardzo fajny obraz Warszawy przedwojennej i wojennej.
Profile Image for Radosław Magiera.
734 reviews14 followers
April 9, 2022
Po lekturze wspomnieniowej książki Pięć lat kacetu pióra barda Czerniakowa, czyli Stanisława Grzesiuka, która choć nie zachwyciła mnie formą, to uwiodła niepowtarzalnie interesującą zawartością, autentyzmem i subiektywną szczerością przeciwstawiającą się powszechnie lansowanej, wygładzonej wersji historii serwowanej przez mainstream, po prostu musiałem sięgnąć po kolejne wspomnienia tego nieżyjącego już niestety autora (1918-1963), czyli po Boso, ale w ostrogach.


Boso, ale w ostrogach, będące zapisem życiowych przypadków autora głównie z lat międzywojennych i okupacyjnych do czasu aresztowania oraz osadzenia w obozie koncentracyjnym, ujrzały światło dzienne w roku 1961, a więc po wspomnieniach obozowych Pięć lat kacetu, które opublikowane zostały wcześniej, bo w roku 1958 i były debiutem literackim Grzesiuka, znanego już jako pieśniarza kultywującego przedwojenny folklor warszawskiego półświatka.

Styl pisarstwa Grzesiuka, w porównaniu do debiutu, nie poprawił się ani trochę pod względem formalnym, ale na szczęście zachował ową szczególną lekkość, prostotę, jasność oraz humor i specyficznego rodzaju dystans do rzeczywistości oraz siebie samego, pokrewne chyba właśnie i gatunkowi muzycznemu, w którym autor się specjalizował, i środowisku, w którym dorastał, czyli przedwojennego robotniczego Czerniakowa. O ile walorów formalnych sztuki literackiej próżno się w tej książce doszukiwać, to warstwa poznawcza, historyczna, obyczajowa i socjologiczna, jest dla dzisiejszego odbiorcy genialna i bezcenna. W dodatku pełna akcji młodość Grzesiuka i prosty styl sprawiają, iż poza głębszymi odczuciami oraz refleksjami, które muszą się w uważnym i niezaślepionym odbiorcy wzbudzić, rzecz całą połyka się niczym świetną powieść przygodowo-awanturniczą.

Jak przebiegało dzieciństwo i młodość Grzesiuka na przedwojennym Czerniakowie, tego oczywiście nie będę przybliżał. Podzielę się jednak niektórymi moimi refleksjami wywołanymi przez tę lekturę.

Oczywiście pierwsza sprawa to kodeks honorowy, w tym wypadku ferajny z Czerniakowa. Narzeka się w propagandzie i „nowej historii” na demoralizowanie społeczeństwa przez władzę w czasie PRL, ale tu widać, już w latach trzydziestych, klasyczną moralność więzienną, jaka z wielką siłą opanowała biedniejszą część populacji, która jednak stanowiła większość narodu, i dla której lokalne kodeksy honorowe były ważniejsze nawet niż zasady świętej spowiedzi. To, że moralność dołów nie była akceptowana przez moralność elit nie zmienia paradoksu, że doły w praktyce były zdecydowanie wierne swej moralności w przeciwieństwie do tych „lepszych”, u których z reguły czyny nie szły za pięknymi słówkami.

Zadziwiające porównanie moralności środowiska marginesu społecznego, z którego Grzesiuk się niewątpliwie wywodził, z faktyczną moralnością środowisk, które od zawsze uważały się i nadal uważają za wartościowsze moralnie od innych, szczególnie klas wyższych i inteligencji afiszujących się ze swoim patriotyzmem oraz katolicyzmem, każe postawić trudne pytania o legitymizację elit do narzucania innym swej hierarchii zasad i o to, czy nie jest ona, jak to mówili komuniści, tylko propagandą mającą na celu „ogłupić masy pracujące”.

Im więcej się czyta rzetelnych wspomnień ludzi z tamtego okresu, zwłaszcza pisanych przez ludzi spoza warstw najbogatszych i oderwanej od życia wyższej klasy średniej oraz inteligencji ślepej na realia życia większości narodu, tym bardziej zauważa się, że świadoma podwójna polska rzeczywistość wcale nie jest wynalazkiem PRL, bo miała się dobrze już przed wojną.

Szczególnie te pytania i kontrast między postulatami takimi jak Bóg, Honor i Ojczyzna (swoją drogą już sama kolejność daje do myślenia), a ich realizacją w rzeczywistości, nabierają ostrości w momencie upadku Polski w 1939. We wspomnieniach Grzesiuka widzimy jak człowiek, jakbyśmy to dzisiaj określili, jednak należący do patologii i marginesu społecznego, odczuwał przemożną niechęć do jakiejkolwiek pracy, która mogłaby choćby pośrednio wspierać okupanta, gdy tymczasem „zdrowa moralnie” część narodu, której bohaterscy przedstawiciele golili głowy prostytutkom świadczącym usługi dla Niemców, nie widziała niczego zdrożnego nie tylko w pracy dla Niemców, czy wręcz w niemieckich fabrykach, przedsiębiorstwach i urzędach, ale nawet w składaniu przysięgi na wierność Hitlerowi, co uczynili nie tylko granatowi policjanci, których Grzesiuk za to nienawidził, ale i (zresztą za zgodą rządu w Londynie) wszyscy urzędnicy państwowi oraz samorządowi, o czym Grzesiuk mógł nie wiedzieć. Tak naprawdę dla mnie to pozwolenie nie może nikogo usprawiedliwiać - chyba każdy wie co to przysięga i albo ktoś jest uczciwy oraz honorowy, albo jest krzywoprzysięzcą. Nie słyszałem, by jakikolwiek rząd miał prawo określać co jest moralne, a co nie i miał moc odpuszczania grzechów. Poza tym stawia to w wątpliwość niezależność umysłową całego narodu, który sam nie potrafi ocenić co dobre, a co złe, i podobnie jak w najbardziej upodlonych społeczeństwach, takich jak komunistyczne rosyjskie i faszystowskie niemieckie, na rozkaz rządu jest w stanie w jednej chwili zaprzeć się (w czynach oczywiście, bo nie w mowie) tego, w co wierzy i współpracować z okupantem oraz składać mu przysięgi na wierność. Oczywiście ta skala odejścia od pryncypiów była u nas nieporównanie mniejsza niż u Niemców czy Rosjan, ale jednak mechanizm ten sam i warto się nad tym zastanowić, jak byśmy się zachowali na miejscu tamtych społeczeństw, pod taką jak u nich presją stosowaną przez tak długi czas.

Ostatnio dużo się mówiło o odbrązowianiu naszych bohaterów z 39 i lat okupacji, a nawet o odbrązowianiu całego społeczeństwa, ale jak widać wszystko to było od dawna wiadome, tylko chyba polscy czytelnicy, choć dziwią się autocenzurze Rosjan, sami też mają ją we krwi i czytają „ze zrozumieniem”. Książka Grzesiuka przecież nie będąca żadną nowością wyraźnie potwierdza to, co jest skrzętnie przemilczane przez oficjalną wersję historii, a mianowicie fakt, iż upadek Stolicy w 1939 był jednym pasmem kradzieży i rabunków dokonywanych bynajmniej nie przez Niemców, a przynajmniej nie przede wszystkim przez nich.

Jeśli już jesteśmy przy wątku 1939 to perełką jest cytat - powiedzenie chodzące po Czerniakowie po klęsce wrześniowej - silni (w gębie), zwarci (w chlaniu), gotowi (do ucieczki za granicę). Tego akurat dotąd nie znałem. Jak uważacie – czy wiele się tutaj zmieniło? Obyśmy za jakiś czas nie musieli się przekonać.

Wracając do apaszowskiego kodeksu honorowego Czerniakowa i innych podobnych dzielnic, to takie same kodeksy istniały nie tylko w półświatku i Warszawie, ale chyba w całej Polsce. Na przykład na Śląsku i w Zagłębiu jeszcze długo po wojnie w zakątkach, w których obcy mógł i w dzień zdrowo oberwać, nawet po nocy mógł chodzić swobodnie jeśli znał zwyczaje i wiedział, że par nie zaczepiano; wystarczyło chodzić z dziewczyną. Żeby było ciekawie, to te kodeksy, tę faktyczną, a nie deklarowaną moralność, zniszczyła nie agresywna i opresyjna komuna pierwszych lat powojennych, a luz i początki kapitalizmu za Gierka. Przynajmniej tak te procesy ułożyły się na osi czasu.

Dla mnie jednym z bardziej przejmujących momentów wspomnień Grzesiuka jest okres, gdy on - Warszawiak, pochodzący z biedoty i marginesu społecznego, ale jednak Warszawiak, opisuje warunki życia ludności na prowincji i na wsi, zwłaszcza ukraińskiej. W momencie spotkania z tymi biedakami i poznania realiów ich życia przepełniał go wstyd i niemal płakał, a i dziś czytelnikowi łezka się w oku kręci.

Kolejna perełka to fragment, gdy autor mimochodem przypomina prawdziwe dzieje i pochodzenie dzisiejszych bambrów spod Grójca, którzy obecnie próbują się wywodzić od Bóg wie kogo, a w rzeczywistości on określa te okolice jako złodziejską wieś, która w całości żyła z tego, co w nocy skradziono z pańskiego.

Takich ciekawostek, z których każdy wybierze dla siebie coś interesującego, jest w tych wspomnieniach sporo. Są one subiektywne, bez pozorów nawet silenia się na obiektywność, ale tym bardziej są pełne autentyzmu, prawdziwe i godne uważnego poznania. Co najciekawsze, można odnaleźć wiele potwierdzeń z pozoru dyskusyjnych obserwacji i wniosków Grzesiuka na przykład w fascynujących wspomnieniach Ferdynanda Goetela Czasy wojny. Jest to szczególnie warte podkreślenia, gdyż przecież ci dwaj autorzy prezentowali kompletnie przeciwne zapatrywania polityczne, poziom wykształcenia, obycia i perspektywy, z której patrzyli na ówczesne wydarzenia, ale jak widać łączyła ich empatia i uczciwość.

Możemy potraktować Boso, ale w ostrogach jako balladę apaszowską, w której mamy i kradzieże, napady, bójki, a nawet strzelaniny oraz ucieczki przed policją i wielką nieszczęśliwą miłość do femme fatale, albo jako źródło wiedzy o tamtych ludziach i czasach. Połączenie tych dwóch sposobów interpretacji dało dzieło dla mnie fascynujące niemal tak, jak Pięć lat kacetu. Lektor też stanął na wysokości i jedynie wydawnictwo, jak w przypadku absolutnej większości wydanych w Polsce książek czytanych i wydawnictw, które się tym zajmują, kompletnie się nie przyłożyło, ograniczając się jedynie do przeczytania tekstu wydania drukowanego bez przeredagowania przypisów stosownie do specyfiki tego medium. Mnie brak wyjaśnienia wyrażeń gwarowych nie przeszkadzał, ale na pewno dla wielu słuchaczy będzie to dużym problem. Chyba słusznie się domyślam, że nie każdy wie co to choćby szpadryna.

Pomijając tę drobną niedogodność, książkę gorąco polecam, również w poznanej przeze mnie wersji audio, choć wydaje mi się, że znajomość z pisarstwem Grzesiuka lepiej zacząć od Pięciu lat kacetu. Niechronologicznie, jeśli patrzymy na przedstawiane wydarzenia, ale ta ostatnia ma jednak większy ciężar gatunkowy.

powyższe wrażenia z lektury opublikowałem również na blogu klub-aa.blogspot.com
Profile Image for Radosław Magiera.
734 reviews14 followers
April 9, 2022
Po lekturze wspomnieniowej książki Pięć lat kacetu pióra barda Czerniakowa, czyli Stanisława Grzesiuka, która choć nie zachwyciła mnie formą, to uwiodła niepowtarzalnie interesującą zawartością, autentyzmem i subiektywną szczerością przeciwstawiającą się powszechnie lansowanej, wygładzonej wersji historii serwowanej przez mainstream, po prostu musiałem sięgnąć po kolejne wspomnienia tego nieżyjącego już niestety autora (1918-1963), czyli po Boso, ale w ostrogach.


Boso, ale w ostrogach, będące zapisem życiowych przypadków autora głównie z lat międzywojennych i okupacyjnych do czasu aresztowania oraz osadzenia w obozie koncentracyjnym, ujrzały światło dzienne w roku 1961, a więc po wspomnieniach obozowych Pięć lat kacetu, które opublikowane zostały wcześniej, bo w roku 1958 i były debiutem literackim Grzesiuka, znanego już jako pieśniarza kultywującego przedwojenny folklor warszawskiego półświatka.

Styl pisarstwa Grzesiuka, w porównaniu do debiutu, nie poprawił się ani trochę pod względem formalnym, ale na szczęście zachował ową szczególną lekkość, prostotę, jasność oraz humor i specyficznego rodzaju dystans do rzeczywistości oraz siebie samego, pokrewne chyba właśnie i gatunkowi muzycznemu, w którym autor się specjalizował, i środowisku, w którym dorastał, czyli przedwojennego robotniczego Czerniakowa. O ile walorów formalnych sztuki literackiej próżno się w tej książce doszukiwać, to warstwa poznawcza, historyczna, obyczajowa i socjologiczna, jest dla dzisiejszego odbiorcy genialna i bezcenna. W dodatku pełna akcji młodość Grzesiuka i prosty styl sprawiają, iż poza głębszymi odczuciami oraz refleksjami, które muszą się w uważnym i niezaślepionym odbiorcy wzbudzić, rzecz całą połyka się niczym świetną powieść przygodowo-awanturniczą.

Jak przebiegało dzieciństwo i młodość Grzesiuka na przedwojennym Czerniakowie, tego oczywiście nie będę przybliżał. Podzielę się jednak niektórymi moimi refleksjami wywołanymi przez tę lekturę.

Oczywiście pierwsza sprawa to kodeks honorowy, w tym wypadku ferajny z Czerniakowa. Narzeka się w propagandzie i „nowej historii” na demoralizowanie społeczeństwa przez władzę w czasie PRL, ale tu widać, już w latach trzydziestych, klasyczną moralność więzienną, jaka z wielką siłą opanowała biedniejszą część populacji, która jednak stanowiła większość narodu, i dla której lokalne kodeksy honorowe były ważniejsze nawet niż zasady świętej spowiedzi. To, że moralność dołów nie była akceptowana przez moralność elit nie zmienia paradoksu, że doły w praktyce były zdecydowanie wierne swej moralności w przeciwieństwie do tych „lepszych”, u których z reguły czyny nie szły za pięknymi słówkami.

Zadziwiające porównanie moralności środowiska marginesu społecznego, z którego Grzesiuk się niewątpliwie wywodził, z faktyczną moralnością środowisk, które od zawsze uważały się i nadal uważają za wartościowsze moralnie od innych, szczególnie klas wyższych i inteligencji afiszujących się ze swoim patriotyzmem oraz katolicyzmem, każe postawić trudne pytania o legitymizację elit do narzucania innym swej hierarchii zasad i o to, czy nie jest ona, jak to mówili komuniści, tylko propagandą mającą na celu „ogłupić masy pracujące”.

Im więcej się czyta rzetelnych wspomnień ludzi z tamtego okresu, zwłaszcza pisanych przez ludzi spoza warstw najbogatszych i oderwanej od życia wyższej klasy średniej oraz inteligencji ślepej na realia życia większości narodu, tym bardziej zauważa się, że świadoma podwójna polska rzeczywistość wcale nie jest wynalazkiem PRL, bo miała się dobrze już przed wojną.

Szczególnie te pytania i kontrast między postulatami takimi jak Bóg, Honor i Ojczyzna (swoją drogą już sama kolejność daje do myślenia), a ich realizacją w rzeczywistości, nabierają ostrości w momencie upadku Polski w 1939. We wspomnieniach Grzesiuka widzimy jak człowiek, jakbyśmy to dzisiaj określili, jednak należący do patologii i marginesu społecznego, odczuwał przemożną niechęć do jakiejkolwiek pracy, która mogłaby choćby pośrednio wspierać okupanta, gdy tymczasem „zdrowa moralnie” część narodu, której bohaterscy przedstawiciele golili głowy prostytutkom świadczącym usługi dla Niemców, nie widziała niczego zdrożnego nie tylko w pracy dla Niemców, czy wręcz w niemieckich fabrykach, przedsiębiorstwach i urzędach, ale nawet w składaniu przysięgi na wierność Hitlerowi, co uczynili nie tylko granatowi policjanci, których Grzesiuk za to nienawidził, ale i (zresztą za zgodą rządu w Londynie) wszyscy urzędnicy państwowi oraz samorządowi, o czym Grzesiuk mógł nie wiedzieć. Tak naprawdę dla mnie to pozwolenie nie może nikogo usprawiedliwiać - chyba każdy wie co to przysięga i albo ktoś jest uczciwy oraz honorowy, albo jest krzywoprzysięzcą. Nie słyszałem, by jakikolwiek rząd miał prawo określać co jest moralne, a co nie i miał moc odpuszczania grzechów. Poza tym stawia to w wątpliwość niezależność umysłową całego narodu, który sam nie potrafi ocenić co dobre, a co złe, i podobnie jak w najbardziej upodlonych społeczeństwach, takich jak komunistyczne rosyjskie i faszystowskie niemieckie, na rozkaz rządu jest w stanie w jednej chwili zaprzeć się (w czynach oczywiście, bo nie w mowie) tego, w co wierzy i współpracować z okupantem oraz składać mu przysięgi na wierność. Oczywiście ta skala odejścia od pryncypiów była u nas nieporównanie mniejsza niż u Niemców czy Rosjan, ale jednak mechanizm ten sam i warto się nad tym zastanowić, jak byśmy się zachowali na miejscu tamtych społeczeństw, pod taką jak u nich presją stosowaną przez tak długi czas.

Ostatnio dużo się mówiło o odbrązowianiu naszych bohaterów z 39 i lat okupacji, a nawet o odbrązowianiu całego społeczeństwa, ale jak widać wszystko to było od dawna wiadome, tylko chyba polscy czytelnicy, choć dziwią się autocenzurze Rosjan, sami też mają ją we krwi i czytają „ze zrozumieniem”. Książka Grzesiuka przecież nie będąca żadną nowością wyraźnie potwierdza to, co jest skrzętnie przemilczane przez oficjalną wersję historii, a mianowicie fakt, iż upadek Stolicy w 1939 był jednym pasmem kradzieży i rabunków dokonywanych bynajmniej nie przez Niemców, a przynajmniej nie przede wszystkim przez nich.

Jeśli już jesteśmy przy wątku 1939 to perełką jest cytat - powiedzenie chodzące po Czerniakowie po klęsce wrześniowej - silni (w gębie), zwarci (w chlaniu), gotowi (do ucieczki za granicę). Tego akurat dotąd nie znałem. Jak uważacie – czy wiele się tutaj zmieniło? Obyśmy za jakiś czas nie musieli się przekonać.

Wracając do apaszowskiego kodeksu honorowego Czerniakowa i innych podobnych dzielnic, to takie same kodeksy istniały nie tylko w półświatku i Warszawie, ale chyba w całej Polsce. Na przykład na Śląsku i w Zagłębiu jeszcze długo po wojnie w zakątkach, w których obcy mógł i w dzień zdrowo oberwać, nawet po nocy mógł chodzić swobodnie jeśli znał zwyczaje i wiedział, że par nie zaczepiano; wystarczyło chodzić z dziewczyną. Żeby było ciekawie, to te kodeksy, tę faktyczną, a nie deklarowaną moralność, zniszczyła nie agresywna i opresyjna komuna pierwszych lat powojennych, a luz i początki kapitalizmu za Gierka. Przynajmniej tak te procesy ułożyły się na osi czasu.

Dla mnie jednym z bardziej przejmujących momentów wspomnień Grzesiuka jest okres, gdy on - Warszawiak, pochodzący z biedoty i marginesu społecznego, ale jednak Warszawiak, opisuje warunki życia ludności na prowincji i na wsi, zwłaszcza ukraińskiej. W momencie spotkania z tymi biedakami i poznania realiów ich życia przepełniał go wstyd i niemal płakał, a i dziś czytelnikowi łezka się w oku kręci.

Kolejna perełka to fragment, gdy autor mimochodem przypomina prawdziwe dzieje i pochodzenie dzisiejszych bambrów spod Grójca, którzy obecnie próbują się wywodzić od Bóg wie kogo, a w rzeczywistości on określa te okolice jako złodziejską wieś, która w całości żyła z tego, co w nocy skradziono z pańskiego.

Takich ciekawostek, z których każdy wybierze dla siebie coś interesującego, jest w tych wspomnieniach sporo. Są one subiektywne, bez pozorów nawet silenia się na obiektywność, ale tym bardziej są pełne autentyzmu, prawdziwe i godne uważnego poznania. Co najciekawsze, można odnaleźć wiele potwierdzeń z pozoru dyskusyjnych obserwacji i wniosków Grzesiuka na przykład w fascynujących wspomnieniach Ferdynanda Goetela Czasy wojny. Jest to szczególnie warte podkreślenia, gdyż przecież ci dwaj autorzy prezentowali kompletnie przeciwne zapatrywania polityczne, poziom wykształcenia, obycia i perspektywy, z której patrzyli na ówczesne wydarzenia, ale jak widać łączyła ich empatia i uczciwość.

Możemy potraktować Boso, ale w ostrogach jako balladę apaszowską, w której mamy i kradzieże, napady, bójki, a nawet strzelaniny oraz ucieczki przed policją i wielką nieszczęśliwą miłość do femme fatale, albo jako źródło wiedzy o tamtych ludziach i czasach. Połączenie tych dwóch sposobów interpretacji dało dzieło dla mnie fascynujące niemal tak, jak Pięć lat kacetu. Lektor też stanął na wysokości i jedynie wydawnictwo, jak w przypadku absolutnej większości wydanych w Polsce książek czytanych i wydawnictw, które się tym zajmują, kompletnie się nie przyłożyło, ograniczając się jedynie do przeczytania tekstu wydania drukowanego bez przeredagowania przypisów stosownie do specyfiki tego medium. Mnie brak wyjaśnienia wyrażeń gwarowych nie przeszkadzał, ale na pewno dla wielu słuchaczy będzie to dużym problem. Chyba słusznie się domyślam, że nie każdy wie co to choćby szpadryna.

Pomijając tę drobną niedogodność, książkę gorąco polecam, również w poznanej przeze mnie wersji audio, choć wydaje mi się, że znajomość z pisarstwem Grzesiuka lepiej zacząć od Pięciu lat kacetu. Niechronologicznie, jeśli patrzymy na przedstawiane wydarzenia, ale ta ostatnia ma jednak większy ciężar gatunkowy.

powyższe wrażenia z lektury opublikowałem również na blogu klub-aa.blogspot.com
Profile Image for Kinga.
436 reviews12 followers
November 11, 2020
First-hand account of live in pre-war Warsaw, written by the resident of a poor and neglected neighbourhood. I loved the language used and the way the author wrote about his life.
Profile Image for O'Rety.
123 reviews9 followers
February 1, 2020
Dziwna rzecz. "Boso, ale w ostrogach" to bardzo ważna książka. I jednocześnie bardzo słaba książka. Ważna, bo otwiera szeroko oczy na to kim, my Polacy, jesteśmy, co z nami zrobiono i co sami ze sobą zrobiliśmy. A słaba, bo napisana przez szczwanego naturszczyka, który wprawdzie bardzo dobrze zaspokoił oczekiwania komunistycznej władzy na stworzenie narodowego mitu ludowego bohatera, ale talentu literackiego mu od tego nie przybyło.

Mamy więc np. pasjonujące opisy wypadu na rowerze po spirytusową kontrabandę na wieś w czasie okupacji. Podczas których dowiemy się z detalami ile razy zepsuł się rower, jaka była pogoda, jaka była droga i jak bardzo niewdzięczni i samolubni byli chłopi. Albo opis bezładnego meandrowania podczas Kampanii Wrześniowej, obliczonego na uniknięcie poboru i walki. Jak kogoś pasjonują takie historie, to Grzesiuk go nie zawiedzie.

Zaiste łebski był gość z tego Grzesiuka. Taki pryncypialny nonkonformista, zawsze w kontrze do przedwojennego a później i wojennego establiszmentu. Mimo to, raźno pokonuje rzucane mu przez świat wyzwania. A udaje mu się to przede wszystkim dzięki wypracowanej, ludowej moralności, tej niezawodnej życiowej busoli. No, i odrobinie sprytu.

Wszystko to oczywiście bujda i blaga. Bzdura na resorach. Ku uciesze szczwanego Staszka, i na zgubę głupim frajerom z miasta. Frajerzy to tacy sami Polacy jak on, tyle że nie stąd. Ot, i cała ludowa moralność. Cały "kodeks honorowy".

System, jaki zainstalowali nam Sowieci, zasadzał się na kłamstwie. I taka jest ta książka. Nie tylko biograficznie na wskroś nieszczera i nierzetelna, ale i etycznie zakłamana. Tchórzostwo to honor, złodziejstwo to sprawiedliwość, lenistwo to spryt, nieuctwo to wiedza, bezczelność to wzór postępowania. Wszystko odwrócone, ale podane tak, że jak łyknąć to cwane łypnięcie okiem, to wszystko pasuje. Sztymi.

Odarty z elit, wyniszczony naród. Jego cień odszedł, ręce złamawszy na pancerz. W tarcze walą pachołki służebne...Ludzie zredukowani do kultury pierwotnej, potrzebujący mitu, który tę straszną prawdę zasłoni i pozwoli żyć. Ważna, słaba książka.
Profile Image for Polevka.
141 reviews10 followers
January 20, 2014
rewelacyjna ksiazka! prosty, przemawiajacy do wyobrazni jezyk. czlowiek tak sobie potem mysli-jak ludzie kiedys zyli? i na co my w zasadzie narzekamy?
Profile Image for Radek.
115 reviews6 followers
January 28, 2014
Nie wiem, który raz to przeczytałem, ale podchodzę pod dwucyfrówkę. Nie wiem, co takiego jest w tej książce, że jest taka doskonała.
Profile Image for Liwaj.
9 reviews
April 1, 2025
tak samo bawiace do rozpuku, wywolujace wzruszenie i strach jak za kazdym razem
absolute cinema
1 review
December 23, 2025
Chronologicznie pierwsza część trylogii Grzesiuka, w której autor opisuje swoją młodość na ulicach przedwojennej, a następnie okupowanej Warszawy. Napisana lekkim językiem, utrzymana w nieco gawędziarskim stylu.

To ważna książka, ale momentami nużąca.

Opisane w tej książce historie mają wartość historyczną. Możemy zobaczyć przedwojenną Warszawę oczami prostego chłopaka z jej robotniczych przedmieść. Grzesiuk widzi siebie samego jako “charakternego” chłopaka. Głównym zajęciem charakternych chłopaków jest stanie na rogu ulicy z ziomkami, picie wódki i szukanie powodów do draki z chłopakami z sąsiednich dzielnic lub “gzymsikami” z miasta. Któremu się w życiu poszczęści, znajdzie pracę w fabryce, któremu nie - będzie kradł.

Nie brakuje również historii ze wsi leżących na Lubelszczyźnie, jak i na terenach obecnej Ukrainy.

Z opisów Grzesiuka wyłania się przykry obraz ogólnego bałaganu, biedy oraz nierówności społecznych w przedwojennej Polsce. Zarówno w stolicy, jak i na wsi.

Niestety, część opisanych historii nie jest szczególnie pasjonująca. Dobrym przykładem może być infantylny opis podróży rowerem na wieś, gdzie dowiadujemy się jak bardzo awaryjny wehikuł miał do dyspozycji bohater. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że niektóre z opisanych przygód są podkoloryzowane albo zasłyszane przez Grzesiuka od innych osób i opisane jako własne.

Po pewnym czasie zaczyna męczyć ten kreowany wizerunek cwaniaka, który całe życie jedzie na farcie i wszystko mu się udaje dzięki wrodzonemu sprytowi. Do czasu konfrontacji z okupantem.

3.5/5
15 reviews1 follower
January 12, 2021
“Barefoot but with spurs” was fun to read, but I still cannot empathize with the author. I encountered similar young men during my childhood in the old neighborhoods of “working class” city of Lodz. Despicable characters, thieves and hooligans with no sense of fairness. It is interesting to see that they, or some of them, abided by some code of ethics, such as don’t beat up someone who is weaker than you or don’t steal from the poor or don’t bother guys from the same street. I enjoyed the pre-war Warsaw slang, often very clever and hilarious phrases and words. Interesting reading, but I am glad I never had to live among people like the author.

Polish: Ciekawa lektura, Grzesiuk jest bardzo utalentowanym pisarzem. Ale nie potrafię się zdobyć na empatię z autorem. Miałem do czynienia z podobnymi typkami w centrum robotniczej Łodzi w latach dzieciństwa - złodziejaszki i chuligani bez poczucia sprawiedliwości i współczucia dla bliźniego. To ciekawe, że niektórzy z nich stosowali jakąś tam swoją etykę (nie bić słabszych, nie okradać biednych, nie zaczepiaj ludzi z tej samej ulicy, etc.). Bardzo mi się spodobał przedwojenny slang, niektóre prześmieszne powiedzonka i określenia („gapić się jak żaba na piorun”, „zymsiki”, „powstańcy”, „drewniaki”). Bardzo interesująca lektura, ale cieszę się, że nigdy nie dane mi było żyć w podobnym towarzystwie.
2 reviews
March 7, 2024
The book shows early life before war of Grzesiuk. Whilst reading - I'm not sure if this was meant to be - but you can see situations in which Grzesiuk's robustness and character is hardened. Of course these traits are his labels and things you know him for, but when you sum up his life you'll realise how harsh and hopeless it was at times. But the way he describes events in his life makes it feel as if he never cared (even if he did) and he never suffered (even if he did) whats funny is that this stays in the 2nd book even if the surroundings change from school, work, home to discipline, hard labour and camp beds
Profile Image for Katika.
667 reviews21 followers
September 19, 2023
Najsłabsza z trylogii. Mimo unikalnego obrazu ubogiej, łobuzerskiej, przedwojennej Warszawy, fabularnie dzieje się tu najmniej, jest sporo powtórzeń i przydługich historii. Tak jak w pozostałych dwóch tomach humor i buta Grzesiuka miały swój urok, tu autor jawi się jako rasowy chuligan, agresywny, skory do zaczepki, wręcz niebezpieczny. Nie polubiłam tego Grzesiuka i pewnie gdybym zaczęła od "Boso, ale w ostrogach" nie sięgnęłabym po chronologicznie kolejne tomy, które zdecydowanie warto przeczytać.
Profile Image for Ewa Koziarska.
402 reviews1 follower
February 9, 2021
Lubię od czasu do czasu sięgnąć do książek Stanisława Grzesiuka. Boso, ale w ostrogach to opowieści o życiu młodego chłopaka z biednej robotniczej rodziny w przedwojennej Warszawie. Jak sobie radził, jak zarabiał, jak się uczył, pracował, bawił, jakie zasady wyznawał on i jego koledzy z dzielnicy. Wszystko to opowiedziane w bardzo prosty sposób, dzięki czemu czyta się łatwo i szybko, i można naprawdę dużo się dowiedzieć - wystarczy chcieć zrozumieć czasy i bohatera :)
Profile Image for Redrumfoeceip.
264 reviews6 followers
February 8, 2022
Autobiografia Grzesiuka z okresu kiedy miał 15-21 lat (część pierwsza trylogii kończy się zesłaniem go do niemieckich obozów koncentracyjnych). Stasiek był typowym antkiem warszawskich ulic (konkretnie żył w biednym wtedy Czerniakowie, zwanym Dołem wespół z Powiślem), który od najmłodszych lat i wyheblować komuś mógł, jak był fetniakiem czy frajerem, i draki się nie bał i na takowe przychodził z "pomocnikiem" w kieszeni.
Okres przedwojennej Warszawy znałem czy to z punktu widzenia historii, bazując na suchych faktach, czy to z książki bodajże Filipa Springera "13 Pięter", gdzie dosyć długo rozwodzi się nad warunkami mieszkalnymi w tamtym okresie. Poznanie punktu widzenia Grzesiuka było jak łyk wody z czystego źródła - Stasiek nie skupia się na opisach, nie skupia na swoich emocjach. Jest to raczej zapis dokładnie tego, co w danej chwili myślał i widział na własne oczy, wzbogacony niepojętym talentem w przekazywaniu takich przygód samego autora.
Nie wszystkim może spodobać się fakt, że Grzesiuk i jego ferajna balansowała na granicy prawa niemal codziennie. Dziś takie osoby byłyby raczej zaliczone do grupy wykolejeńców, nie potrafiących kompletnie wpasować się w ramy społeczeństwa bandytów i obdartusów, dla których liczył się tylko następny, zarobiony na fantach bądź też faktycznej pracy, grosz. Grosz, który bezwzględnie szedł na wódkę albo zabawę, które rzadko kiedy kończyły się bez bańki.
Język, którym operuje autor, również mnie całkowicie urzekł. Niektóre słowa z gwary warszawskiej, jaką posługiwał się Grzesiuk, wprowadzę do swojej codzienności. Choćby już w tym tekście.
Sam okres, jakiego dotyczy "Boso, ale..." zbiega nieuchronnie do wybuchu wojny i ujęcia naszego bohatera przez niemiecką policję. W ostatnim akcie książki widzimy pewną nienormalną normalność, która z dnia na dzień stała się nową codziennością milionów mieszkańców Polski. Bo ludzie nadal podróżowali, nadal żyli, nadal bawili się i pracowali, jednak każdego dnia mogli wpaść w łapance. Zostać zesłanym - bądź z powodu tego, co przy sobie w tym momencie miałeś - rozstrzelanym na miejscu. Grzesiuk w tym wszystkim nie rozwodzi się nad swoimi uczuciami, co najbardziej w całej tej powieści cenię.
Drugi tom jest najdłuższy i dotyczy 5 lat spędzonych w trzech obozach koncentracyjnych. Jeśli z taką samą swawolą Stasiek opisuje miejsca, w których umierało miliony ludzi, to był on kimś bez wątpienia wybitnym. Jedynym w swoim rodzaju Cwaniakiem z Czerniakowa. I klawo!
70 reviews1 follower
February 2, 2021
Arcydzieło ulicznej literatury! Wracam po raz enty i zawsze taka sama przyjemność czytania. Grzesiuk ma cudowny dar opowiadania. A że przy okazji ma charakter i etos życia według pewnych zasad to chętnie czyta się jego historie. Z biglem!
Profile Image for Wiktoria.
15 reviews
December 7, 2021
If you’re contemplating reading this book then just do it. It was so funny, some of the stories were absolutely ridiculous and unbelievable but totally worth the money. It puts a twist of humour on a very grim history of Poland soon before and during the war.
1 review1 follower
August 13, 2018
Ciekawy sposb prowadzenia narracji, brzmi dla mnie bardzo autentycznie. Polecam.
Displaying 1 - 30 of 53 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.