Pierwsza książka dla karmiących mam Karmienie piersią Magdy Karpieni daje rodzicom dwie rzeczy, które są podstawą świadomego rodzicielstwa:
- wyposaża ich w wiedzę na temat tego, jak od strony praktycznej (fizjologicznej) oraz teoretycznej wygląda karmienie piersią. - przywraca rodzicom wiarę w ich kompetencje, w to, że nikt nie jest lepszym ekspertem od ich dziecka, niż oni sami. Przyjęcie tego co proponuje autorka – wiary w siebie, w mądrość swojego ciała oraz w wewnętrzną siłę otworzy drogę do zrealizowania własnych, niezależnych celów i podjęcia właściwych wyborów. W tym o długości karmienia piersią.
Doczytałam do końca, ale nie leży mi ta książka. Smoczek, butelka i laktator są be, bo przecież zadanie matki to siedzieć 24h z niemowlakiem przy piersi. Słoiczki też be. Za to naszyjnik z bursztynu na ząbkowanie jak najbardziej (?!). Wg autorki mamy w PL roczny urlop macierzyński (nieprawda, mamy macierzyński+rodzicielski, który rodzice mogą podzielić), więc po roku niektóre mamy MUSZĄ wracać do pracy, no bo jak to tak, żeby CHCIAŁY. A wyjście z domu bez dziecka jest wspomniane w 9. miesiącu jego życia... No nie jest to moja wizja macierzyństwa.
PS. Karmiłam piersią dwa lata i jestem największą ambasadorką.. :) Jest to doświadczenie niesamowite, które naprawdę warto przeżyć. Wierzę jednak, że da się mówić o zaletach i korzyściach w nieco przyjaźniejszy sposób.
Ciekawa książka o karmieniu piersią, pokazuje bardzo bardzo naturalne spojrzenie na temat. W którym wszystkie gadżety są zbędne, a karmienie piersią wydaje się proste jak drut. Przykre to bo jeżeli kobieta potrzebuje pomocy jakiegoś gadżetu w nakarmieniu swojego dziecka przy pomocy tej książki może czuć się jak „przegryw”. Poza tym rezygnacja z kontroli ilości posiłków noworodka i efektywności jedzenia…nie jest rekomendowana przez międzynarodowych doradców laktacyjnych, wiec mylące mogą być zapisy w tej książce. Fajny rozdział o wspieraniu matki kp, myśle ze autorka mogłaby go przeczytać i ocenić czy jej książka jest wsparciem, czy też nie.
Nie no DNF totalny, autorka to jakaś laktoterrorystka. Już pisałam w swojej wcześniejszej notatce do progresu książki, że matka, która nie jest w stanie lub męczy się, żeby karmić piersią może czuć się atakowana lub gorsza. Pisałam to będąc w ciąży i teraz, po porodzie, kiedy sama nie byłam w stanie przez pierwsze doby po cięciu wykarmić dziecka - i nie, nie dlatego, że mi się nie chciało, paniusiu, tylko tak się składa, że przy każdej pozycji wywołuje to ogromny ból, a mleko też się nie leje od razu strumieniami - podtrzymuję tę opinię. Koniec końców piszę tę recenzję z małą przy piersi, ale w żaden sposób nie zawdzięczam tego sukcesu żadnej poradzie z tego pseudo-poradnika, tylko wsparciu i wyrozumiałości fantastycznych położnych i CDL. Odradzam, odradzam, odradzam tę pozycję wszystkim. Krzywdząca, niesprawiedliwa, odrzucająca.
Dwie gwiazdki za poziom merytoryczny. Gdyby wyciąć niepotrzebne komentarze autorki i pozbawić książkę jej poglądów - mogłaby być znośna.
Dobra książka. Jej przesłanie można zawrzeć w zdaniu "mleko matki jest najlepszym pokarmem dla dziecka". Książka dotyka i opisuje wiele sytuacji i technikaliów karmienia. Czytelna i konkretna w swoim przekazie.
bardzo jednostronna, wręcz oceniająca i wytykające palcami inne sposoby karmienia. całkowite rozczarowanie, które może bardzo zaszkodzić nowym mamom i wprowadzić je w poczucie winy
Czytałam ta książkę będąc w drugiej ciąży, mając już świadomość jak naprawdę wygląda karmienie piersią. Mam mieszane uczucia co do tej książki. Żałuję, że nie czytałam jej przy pierwszej ciąży, bo zwraca uwagę na problemy z którymi faktycznie się spotkałam (jak alergie pokarmowe przy kp, jak za krótkie wędzidełko - tej wiedzy zabrakło mi przy pierwszej przygodzie). Więc jeżeli chodzi o przekrój tematów to tutaj plus. Negatywne uczucia faktycznie może wzbudzać tradycyjne podejście książek z tego wydawnictwa - czyli naturalnie albo wcale. Demonizacja smoczków, butelek, laktatora - no okej, jak jest dobrze to jest dobrze, ale co mają zrobić te wszytskie biedne matki, które naprawdę muszą sięgnąć po tę rzeczy? Wszystko jest dla ludzi i nie powinno się oceniać tego w ten sposób. Bo autorka z jednej strony zabrania smoczka, a z drugiej zaleca aby dziecko ssało bursztynowe koraliki! Zgroza. Nie podobało mi się również krytykowanie podawania słoiczków czy karmienia łyżeczka, nie wszystkie dzieci są stworzone do BLW i nie każda matka ma zasoby aby samej gotować Eco marchew. Bo niestety ale nie uwierzę, że marchewka że słoiczka jest gorsza od ugotowanej marchewki z supermarketu. Nie dajmy się zwariować, te dzieci będą za pół roku jadły piach z piaskownicy. Ogólnie polecam przeczytać aby mieć rozeznanie w różnych zagadnieniach, ale jak to z książkami Natuli - z przymrużeniem oka.
Sporo praktycznych informacji, ale też trochę narracja w klimacie „terror mleczny”. Mama powinna karmić za wszelką cenę, bo jej mleko i jej piersi są najlepsze na dla dziecka. Nie pada nic o tym, że „mama pozostaje oddzielną osobą/kobietą, ze swoimi potrzebami i mleczna droga może potoczyć się rożnie…”. Shame on you jeśli z jakiegoś powodu przestałaś karmić. Takie podejście nikomu nie pomaga, nawet jeśli bardzo chcesz karmić piersią.
Idealna książka dla kogoś kto nie ma absolutnie żadnych problemów z karmieniem piersią i wszystko układa się książkowo. Ale co jeśli jakiekolwiek problemy się pojawią? Próżno szukać na to rozwiązań w tej lekturze. Dodatkowo autorka mocno oceniająca i wręcz narzucają presję. Liczyłam na dużo więcej i niestety zawiodłam się.
Liczyłam na coś więcej - czegoś w rodzaju podręcznika. Brakuje mi skonkretyzowania wiedzy w punktach, poukładania tego bardziej. Książka nie wyczerpuje tematu.
Gdy czytałam tę książkę będąc jeszcze w ciąży wydała mi się trochę zbyt radykalna (niechęć do jakichkolwiek gadżetów, karmienie piersią niemal ponad wszystko itd.). Okazało się jednak, że po porodzie była to książka do której wracałam najczęściej (i wciąż wracam!) i która dała mi odpowiedzi na naprawę wiele różnych pytań, a nawet pomogła rozwiązać problemy, które były nieprawidłowo diagnozowane przez certyfikowane doradczynie laktacyjne. I choć wciąż nie zgadzam się z autorką w niektórych aspektach to nie mogę odmówić jej rozległej wiedzy w temacie karmienia piersią i uważam, że to jedna z lepszych pozycji dla świeżo upieczonych i oczekujących rodziców.
Z plusów - książka pomogła mi poznać wiele aspektów laktacji, o której nie miałam bladego pojęcia. Czytałam ją w ciąży, a niedługo po porodzie ją kartkowałam i wyszukiwałam potrzebnych informacji. Z minusów, uważam, że jest bardzo bardzo nastawiona na karmienie piersią i dla kobiet, które z jakiś względów nie będą w stanie tego zrobić, może być mocno dołująca.