Jump to ratings and reviews
Rate this book

Gra w Yoté

Rate this book
Wyrzucony z Akademii Teatralnej student wpada w falę ostatniego w Polsce poboru. Przekorę artysty sąd wojskowy kwituje zesłaniem do kompanii karnej.

Jednostka, która ma żołnierzy resocjalizować, okazuje się zagłębiem przekrętów i wypaczeń. Najbardziej nieprzystosowani mogą dać się złamać… Albo współpracować.

Drużyna rusza na wojnę z dowódcą i kapralami. Konflikt przeradza się w podważenie zasad, które odnoszą się do czegoś znacznie ważniejszego niż służba wojskowa i gdy przychodzi „wolność”, okazuje się, że życie poza zasiekami kompanii jest takim samym więzieniem.

Poza armią zostaje tylko marzenie szaleńca. Wyruszyć tam, gdzie gubi się nawet Google Maps, i stworzyć królestwo, w którym wolność będzie prawem. Tylko jak wyraża się cenę wolności i czym jest naprawdę, gdy każdy rozumie ją inaczej?

Zaczyna się gra, w której zdobyć można wszystko, stracić zaś znacznie więcej.



„Gra w Yoté” to powieść nawiązująca tempem akcji do „Psów wojny”, psychologią do „Władcy much”, a gęstą atmosferą do „Jądra ciemności”.

468 pages, Hardcover

Published September 19, 2018

8 people want to read

About the author

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
3 (30%)
4 stars
6 (60%)
3 stars
1 (10%)
2 stars
0 (0%)
1 star
0 (0%)
Displaying 1 - 2 of 2 reviews
204 reviews1 follower
November 15, 2018
Nawiązująca tempem akcji do „Psów wojny”, psychologią do „Władcy much”, a gęstą atmosferą do „Jądra ciemności”. Tak najkrócej można opisać książkę Tadeusza Michrowskiego „Gra w Yoté”.

Głównym narratorem tej powieści jest młody chłopak, który skreślony z listy studentów Warszawskiej Akademii Teatralnej zostaje powołany do wojska. Wskutek ucieczki zostaje zesłany przez sąd administracyjny do karnej kompanii, która jest piekłem na ziemi. Czy mordercze treningi złamią bohatera i jego kompanów? Jednostka pełna jest przekrętów i wypaczeń, kto z tej walki wyjdzie zwycięsko? Gdy po zakończonej karze mężczyzna wychodzi na wolność okazuje się, że życie poza jednostką jest takim samym „więzieniem”. Wybawieniem będzie pojawienie się kumpla Tytusa, który ma jedno marzenie – chce zdobyć kraj w Afryce. Nasz bohater (pseudonim „Książę”) wyruszy wraz z Titem, Miltonem, Cezarem, Maksem, Dziwką i Fletem na Czarny ląd, by zdobyć królestwo, w którym wolność będzie prawem. Tylko jak wyraża się cenę wolności, gdy każdy z bohaterów postrzega ją inaczej? Zacznie się gra, w której można wszystko zyskać i jeszcze więcej stracić.

Dawno nie czytałam tak mocnej książki. To moje pierwsze spotkanie z panem Michrowskiego i spodziewałam się, że cala książka będzie utrzymana w tonacji z pierwszej części książki. „Grę w Yoté” można podzielić na dwie części. Pierwsza opisuje wojsko i zesłanie do kompanii karnej. Bohater ma także w pamięci dziewczynę, którą spotkał podczas samozwańczego oddalenia się z jednostki w górach. Właściwie myśl o niej będzie towarzyszyła ma do końca i będzie wyznacznikiem ważnych wydarzeń. Choć czas wojska nie oszczędzał bohatera, bo i musiał znosić mordercze treningi i kaprali, to ta część jest napisana w sposób bardzo lekki i humorystyczny. Myślę, że autor chciał w taki sposób przygotować czytelnika na to, jaki ładunek emocjonalny dostanie w części drugiej. Jedno marzenie Tytusa spowodowało, że Książę decyduje się na szaleńczą wyprawę do Afryki, w celu podbicia królestwa. Dlaczego właśnie tam i w jaki sposób chcą tego dokonać? Tam zacznie się gra na śmierć i życie, nie tak łatwo będzie się z niej wycofać, trzeba grać do samego końca.

Czym jest wolność i jak ją możemy rozumieć? To najważniejsze pytanie tej książki. Wraz z bohaterem zostaniemy wciągnięci w świat intrygi biznesowo-politycznej, świat, w którym wojna to codzienność a najważniejszą wojną, jaka się rozgrywa to ta o wpływy i pieniądze. A wszystko to rozgrywa się w Republice Środkowoafrykańskiej. Tempo jest tu bardzo szybkie i mamy wrażenie, że jesteśmy cieniem bohatera, mamy relację z pierwszej ręki. Krew, wybuch bomb, nieustanne walki a w tym wszystkim magia Afryki i legendy. Jak się w tym świecie odnaleźć? Czy w wyniku takich okoliczności możemy być jeszcze wierni przede wszystkim sobie? Fabuła jest oczywiście fikcją literacką, ale w każdym momencie może wybuchnąć podobna walka między Sudanem a Czadem.

Wbrew pozorom „Grę w Yoté” nie jest przeznaczona tylko dla mężczyzn. Choć mnóstwo tu opisów walk, rozlewu krwi, to książka przede wszystkim dla każdego czytelnika. Będzie to lektura przeczytana w pełnym skupieniu, by zrozumieć to, co tak naprawdę powinno być najważniejsze w otaczającym nas świecie.
Profile Image for Ola (Wiewiórka w okularach).
276 reviews47 followers
June 28, 2019
https://wiewiorkawokularach.blogspot....

Do tej pory chyba nie było książki, do której recenzowania zabierałabym się tak długo. Szczerze mówiąc, cały czas nie wiem, co o niej myślę i jakie było przesłanie autora. Spróbuję Wam jednak opowiedzieć o Grze w Yote i o tym, co siedzi mi w głowie, gdy patrzę na ten tytuł.
Głównym bohaterem powieści jest młody mężczyzna, wzięty do zasadniczej służby wojskowej w Polsce w ostatnim roku poboru, czyli 2008. Chłopak jednak wcale nie ma ochoty robić kariery wojskowej, ba, nawet nie chce odsłużyć obowiązkowych kilku lat i dwukrotnie, w trakcie przepustek, daje nogę z jednostki. Za to w końcu ląduje w kompanii karnej, w której życie wcale nie jest takie łatwe i proste: codzienne mordercze treningi, pobudki w środku nocy i wszechobecny terror przełożonych. Tam otrzymuje przezwisko Książę i zakumplowuje się z kilkoma innymi chłopakami. Zupełnie niecelowo staje się też zarzewiem buntu – zamiast iść do cementowni i pracować tam nielegalnie na rzecz dowódcy, postanawia dobrać się do niego i zlikwidować to źródło dochodu. Po wyjściu z kompanii karnej decyduje się odnaleźć dziewczynę, z którą spędził jedną z ucieczek z wojska, ale kiedy poszukiwania spełzają na niczym, a odnajdują go dawni kumple z wojska, wyjeżdża wraz z nimi do ogarniętej ciągłą wojną domową Afryki, by zdobyć tam sobie własne państwo i ułożyć życie na nowo.
Tak, jak napisałam we wstępie, wciąż nie wiem, co sądzić o tej książce. Gra w Yote to książka poruszająca tak wiele tematów i przeskakująca między nimi, że zrozumienie ich wszystkich, póki co, jest ponad moje siły. Jedno jest pewne – głównym motywem przewijającym się przez karty powieści, jest dążenie do zdobycia wolności, wywalczenia jej sobie i nie pozwolenie, by ktoś ją nam odebrał. Książę właśnie dlatego nie chce być w wojsku, które jakby z założenia ogranicza wolność żołnierzy. Mężczyzna buntuje się przeciwko temu, uciekając z jednostki, aż trafia do kompanii karnej, gdzie jego wolność zostaje jeszcze bardziej ograniczona. Wyrazem buntu i chęcią odzyskania utraconej swobody jest fakt, że Książę, jak i jego kolega, Tito, zostają w barakach, by je szorować, zamiast iść do pracy do opuszczonej cementowni, którą jako źródło nielegalnego, dodatkowego dochodu, traktuje dowódca jednostki. Poszukiwanie dziewczyny, która dała Księciu radość w trakcie jednej z przepustek, to też pogoń za upragnioną wolnością. I wreszcie wyjazd do Afryki – chęć stworzenia własnego kraju, według własnych zasad i wizji, to ostateczne uwolnienie się od okowów europejskich ograniczeń i obostrzeń prawnych. To właśnie do tego kontynentu nawiązuje tytuł książki – Yote to zachodnioafrykańska gra hazardowa, co nie dość, że symbolizuje miejsce akcji, a ponadto całe przedsięwzięcie w Afryce to jedna wielka gra w ruletkę bez pewnego końca. Dodatkowym elementem wziętym żywcem z tego kontynentu jest wplecenie bajek i wierzeń lokalnej ludności, dzięki czemu atmosfera tego miejsca gęstnieje i staje się wprost niesamowita, jak cały, tajemniczy dla nas, Europejczyków, Czarny Ląd. Czytając, mamy wrażenie, iż atmosfera nas dusi i odbiera możliwość swobodnego oddychania – faktycznie, jak głosi wydawca na okładce, przypomina ona tę, która panuje w Jądrze ciemności.
Jeśli chodzi o postacie, to wszystkie główne, czyli Książę i jego kumple z wojska, są przedstawieni jako osobne sylwetki psychologiczne, każda ze swoją traumą i przeżyciami. Język, jakim się posługuje autor, jest prosty, ale wyrazisty, nie brakuje tu soczystych przekleństw i dosadnych określeń, co zapewne niejednemu czytelnikowi. Michrowski nie marnuje czasu na rozwlekłe opisy, ciągle coś się dzieje, przez co powieść czyta się szybko i płynnie. Wynika to przede wszystkim z tego, że wszelkie wydarzenia z książki obserwujemy oczami Księcia, który jest pierwszoosobowym narratorem. Z tego też powodu nie poznajemy dokładnie motywów działania innych bohaterów, a tylko domyślamy się ich pobudek. Często są one wątpliwe moralnie, zresztą, tak samo jak wydarzenia w Afryce – to nie jest wyprawa oferowana przez biuro podróży, ponieważ w jej trakcie chłopaki poznają tę gorszą stronę kontynentu: wojnę, układy i układziki, a rację ma tam tylko ten, kto ma broń i potrafi szybciej i sprawniej zabijać. Przerażające obrazki dzieci, wcielanych do wojska, przechodzących pranie mózgu i zabijających równie dobrze jak dorośli na długo zapadają czytelnikowi w pamięć.
Polecam Wam tę książkę mimo tego, że sama nie do końca ją pojęłam (chociaż, patrząc na ten fakt, ta recenzja wyszła mi całkiem długa i spójna). Myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie i że historia Księcia i jego towarzyszy zostanie przez każdego czytelnika zrozumiana w nieco inny sposób, zależny od jego doświadczeń. Ja już teraz wiem, że na przestrzeni lat będę wracać do tej lektury jeszcze nie raz i zapewne znajdę w niej wiele nowego.
Displaying 1 - 2 of 2 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.