Lato w Warszawie, pomimo leniwej, wakacyjnej atmosfery, obfituje w serię dziwnych samobójstw. Lekarz medycyny sądowej Marek Zadrożny zaczyna przyglądać się kolejnym przypadkom. Wbrew opinii policji samobójstwa wydają mu się podejrzane. Na palcu jednej z ofiar znajduje kawałek czerwonej nitki. Podobny wyciąga z kieszeni innego zmarłego. Nikt jednak nie wierzy w jego teorie, a on sam zaczyna zastanawiać się, czy ma paranoję. Tymczasem Joanna Skoczek, wygadana lekarka psychiatrii, wraca do stolicy po urlopie. Wciąż usiłuje otrząsnąć się po tym, jak ledwie uniknęła śmierci z rąk tajemniczego wielbiciela. A może to także tylko paranoja?
Lekarka, absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Debiutancką powieść Wilk napisała w wieku piętnastu lat, a wydała trzy lata później (2006). W 2009 roku ukazała się kontynuacja tej książki - Wilczyca. Autorka została za nią nominowana do nagrody Nautilus, przyznawanej przez czytelników w corocznym plebiscycie na najlepszy polski utwór literacki z gatunku fantastyki. Wilczyca zdobyła w nim piąte miejsce. W Wydawnictwie W.A.B. pisarka opublikowała trylogię, na którą składają się powieści: Ja, diablica (2010), Ja, anielica (2011) oraz Ja, potępiona (2012).
Kontynuacja Obsesji tym razem bardziej skupia się na narracji ze strony lekarza medycyny sądowej Marka, a rezydentka psychiatrii Joanna lekko zsuwa się z podium.
W związku z wydarzeniami, które miały miejsce w pierwszej części, Joanna na początku książki w ogóle znika z obiegu i leczy swoje zszargane nerwy. Marek występuje w telewizji oraz stara się żyć po swojemu, ale cały czas myśli o Joannie. W końcu Joanna wraca, ale ciągle czuje się zagrożona i reaguje nerwowo na wszystko. Natomiast Marek przeprowadza sekcje kilku osób i zauważa, że coś co ma wyglądać na serię samobójstw, koniec końców wygląda na bardzo dobrze zakamuflowane zabójstwa. Jednak pozostałe osoby uważają, że ma jakąś paranoję.
Tak jak w przypadku pierwszej części tutaj również można spodziewać się lekkiego czytadełka z historią kryminalną w tle. Autorka jest konsekwentna że kreowaniu postaci i czułam się jakbym czytała jedną wielką książkę, która nie musi być rozbita na dwie części. Cieszę się, że tym razem narracja jest prowadzona z tej męskiej strony, tym bardziej, że główny bohater ma poczucie humoru, który uwielbiam. Jeśli chodzi o rozwiązanie sprawy to tutaj poszło mi szybciej niż przy pierwszej sprawie.
Przyjemna książka, trochę humoru, trochę kryminału i jest przepis na przyjemne czytadełko.
393. Paranoja Lato w Warszawie trwa w pełni, a od wydarzeń z "Obsesji" minęło kilka tygodni. Lekarz medycyny sądowej, Marek Zadrożny, ma ponownie mnóstwo pracy, ponieważ wszystko wygląda na to, że do miasta zawitał seryjny morderca, chociaż są to jedynie przypuszczenia Zadrożnego. Według wszystkich są to samobójstwa niezwiązanych ze sobą osób i jedyną osobą, które jest w stanie je połączyć jest właśnie lekarz. Kto w końcu ma rację? A może do umysłu Marka zawitała paranoja?
Na kontynuację Obsesji czekałam z niecierpliwością od momentu, gdy się o niej dowiedziałam i skłamałabym pisząc, że się na niej zawiodłam. Jak już pewnie wiecie jestem fanką pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk i rzadko kiedy coś w jej książkach mi się nie podoba, a seria W lekarskim fartuchu wyjątkowo przypadła mi do gustu. Lekarzem nie jestem i być nie planuję, co więcej w głowie mam zupełnie inne studia, które mam nadzieję rozpocząć od przyszłorocznego października, jednak pani Miszczuk naprawdę mocno zainteresowała mnie medycyną sądową i kto wie, czy kilka lat wcześniej czytając tę serię nie zmieniłabym zaplanowanego kierunku. To jest jedynie potwierdzenie tego, że autorka zna się na rzeczy, z resztą jak pewnie niewielu z Was wie, ukończyła Warszawski Uniwersytet Medyczny.
Styl pisania Styl pisania pani Miszczuk jest przyjemny i lekki, przez książkę się płynie, chociaż nie brakuje tu nieco bardziej drastycznych scen. W porównaniu z pierwszym tomem Paranoja pod względem kryminalnym wydała mi się nieco lżejsza i choć podejrzewałam zakończenie, to autorka długi czas wodziła mnie za nos.
W tej części skupiamy się na nieco większej ilości bohaterów, niż w "Obsesji". Autorka dobrze wykreowała nowe postacie, jak i skupiła się na tym, by czytelnik lepiej poznał te, które występowały sporadycznie w poprzednim tomie. Cieszę się, że niektóre wątki zostały rozwinięte, bo w wielu momentach mogłam się pośmiać, jak i zdziwić wraz z bohaterami, chociaż wydaje mi się, że jedna z postaci była niepotrzebnie wprowadzona, ot tak, by zająć miejsce. Nie zdradzę o kogo mi chodzi, by nie odbierać Wam przyjemności z lektury, a może nawet tylko mi się tak wydaje ;)
Warto? Paranoję, Obsesję, jak i inne książki Katarzyny Bereniki Miszczuk Wam zdecydowanie polecam, bo i sama będę do nich pewnie jeszcze wracać. Jest mi o tyle milej, że kilka lat temu udało mi się poznać panią Kasię na Targach Książki w Krakowie, gdy stawiałam malutkie kroczki w blogosferze i na tej stronie, a rozmowa z nią była na tyle przyjemna, że wspominam ją do dziś. Zachęcam do poznania jej twórczości, nie tylko ze względu na to, że warto czytać, warto poznawać nowych, polskich autorów i tym samym wspierać rodaków, ale też dlatego, że autorka próbowała swoich sił w różnych gatunkach - pisała nieco o Piekle, Niebie i Czyścu w serii z Wiktorią, pokusiła się także o pisanie na nowo historii, czyli co byłoby gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu (seria Kwiat Paproci), ale to nie są wszystkie jej publikacje! Jesteście ciekawi? W takim razie zapraszam do czytania ;)
Z racji tego, że obecnie nie mam możliwości wstawiania recenzji na blog, zdecydowałam się na umieszczanie krótkich opinii każdej przeczytanej przeze mnie książki tutaj oraz na Instagramie. Później, kiedy odzyskam laptopa, recenzje zostaną rozwinięte i tam umieszczone.
Przynajmniej mam taką nadzieję.
Zacznijmy od książki, którą czytałam jakiś czas temu (prawie dwa tygodnie temu).
Zdecydowałam się na przeczytanie Paranoi tylko i wyłącznie z powodu Zadrożnego i jego potencjalnego romansu z Joasią. I właśnie to mnie najbardziej boli, jeśli chodzi o książki z tej serii (a może w ogóle o książki Pani Miszczuk?). Za duży kładzony jest nacisk na romans. Autorka mogłaby stworzyć ciekawą historię kryminalną, a jednak tego nie robi. Sprawia, że najważnjejszym motywatorem dla nas do przeczytania dalszej części książki staje się relacja między dwojgiem bohaterów. I potencjalny romans innej pary. To trochę boli, że autorka nie chce się wykazać. W Pustułce wyszło jej to o wiele lepiej.
Kiedyś byłam bardziej zapatrzoną fanką i błędy w książkach Pani Miszczuk raczej mnie nie raziły. Teraz podchodzę z coraz większą rezerwą do tego, co tworzy ta autorka. Co prawda nadal czyta się to świetnie, ale ten wyeksponowany romans, ta niezgrabność dialogów, to wszystko niezwykle razi w oczy. Coraz bardziej mam ochotę podziękować za czytanie tych książek, ale kdy widzę nową historię napisaną przez Panią Miszczuk, nie mogę się powstrzymać i ją czytam. Bez względu na wszystko.
Czy Ty też już wszędzie widzisz czerwone nitki? To już paranoja, czy może te nitki w jakiś sposób się ze sobą łączą? Czujesz, że sobie tego nie wymyśliłeś i tajemnicze samobójstwa nie są przypadkowe. Tylko jak przekonać pozostałych, że masz rację? A może jednak to Ty się mylisz i to początek paranoi?
Mam bardzo dobrą wiadomość dla wszystkich fanek przystojnego lekarza medycyny sądowej Marka Zadrożnego. Znany już z pierwszej części serii W lekarskim fartuchu – „Obsesji” lekarz będzie głównym bohaterem najnowszej książki Katarzyny Bereniki Miszczuk, „Paranoi”. Tym razem autorka skupia się na historii Marka, ale nie zapomina też o starych bohaterach. Zadrożny będzie pomagał przyjacielowi Sebastianowi Polowi wyjaśnić sprawy tajemniczych samobójstw. W życiu Marka ponownie pojawi się także doktor Joanna Skoczek. Czy w tej części lekarze będą tylko flirtować, czy może uczucie, które zaiskrzyło w pierwszej części przerodzi się w coś głębszego? Joanna wciąż nie może otrząsnąć się po tym, jak ledwie uniknęła śmierci z rąk tajemniczego wielbiciela. Czy ma się jeszcze czego obawiać, czy to może już paranoja? Takie samo pytanie zadaje sobie i Marek, który zaczyna przyglądać się tajemniczym samobójstwom. Na palcu jednej z ofiar znajduje kawałek czerwonej nitki i taką samą nitkę mają pozostali samobójcy. Policja jednak nie wierzy w jego teorie, a on sam zaczyna się zastanawiać, czy może ma paranoję?
Autorka ujęła mnie już dawno, najpierw genialnym „Kwiatem Paproci” a później „Obsesją”. W książkach znajduję zawsze to, co lubię najbardziej, dobrze prowadzonych bohaterów, interesującą akcję oraz humor. Seria W lekarskim fartuchu zawiera jeszcze jeden element – wątek kryminalny. Bardzo ucieszyłam się na wiadomość, że będzie kontynuacja losów Joanny i Marka. „Paranoja” mnie nie zawiodła, wydaje mi się, że jest może ciut lepsza od bardzo dobrej „Obsesji”. Osoby, które nie znają pierwszej części, mogą zacząć od razu od „Paranoi”, bo wiele istotnych szczegółów będzie omówionych w tej części. Ja jednak polecam zapoznać się z serią w porządku chronologicznym. Łatwiej Wam będzie zrozumieć, dlaczego Joanna zachowuje się właśnie w taki sposób. Jest też sporo dialogów zawierających humor! Musicie też sprawdzić, o co chodzi ze szlafrokiem ;) Marek… no cóż, ja mogę napisać. Dla wielu kobiet będzie po prostu ideałem. Przystojny, inteligentny, sarkastyczny z ogromnym poczuciem humoru. Drogie Panie, niestety Marka coraz częściej ciągnie do Joanny. Ale może z tego nic nie będzie?
Wątek obyczajowy tylko przeplata się z wątkiem kryminalnym. Czy samobójstwa coś ze sobą łączy, czy Zadrożny ma paranoję? Autorka stworzyła bardzo ciekawą historię i wyprowadziła mnie w pole. Kilka rozdziałów czytelnik pozna z perspektywy samego mordercy, zgadniecie kto nim jest? W jednym momencie zapaliła mi się czerwona lampka i pomyślałam: aha, mam Cię, wiem kim jesteś! No cóż, nie spodziewałam się takiego rozwiązania! Wszystkie wątki połączyły się w jedną spójną całość, a mi pozostało siedzieć przez kilka minut w szoku, że właśnie tak rozwiązała się zagadka. Przyjemny styl autorki, która przeplatała wątki osobiste z wątkiem kryminalnym, że ani się nie obejrzałam i dotarłam do zakończenia. Warto było! W tej części poznaliśmy trochę bardziej panią prokurator Natalię Świetlik i miałam wrażenie, że coś ciągnie groźną panią prokurator ku Sebastianowi. Może to ona zostanie główną bohaterką kolejnej części? Byłoby bardzo ciekawie. A może to ja mam już paranoję ;)
Dynamika, zwroty akcji oraz humor – to zdecydowane plusy tej książki. Jeśli spodobała Wam się „Obsesja” to sięgnijcie koniecznie po „Paranoję”, nie pożałujecie. Uważajcie tylko na czerwone nitki, które mogą pojawić się znikąd.
Jak bardzo lubię książki pani Miszczuk, tak bardzo są one dla mnie coraz bardziej przewidywalne. Jako stała czytelniczka mam już po dziurki w nosie trójkątów miłosnych (albo i wielokątów, jako że główna bohaterka, typowa szara myszka, nagle dziwi się bardzo, jak to nagle leci na nią stado facetów), nudzi mnie też ten sam typ idealnego mężczyzny i tej samej silnej, niezależnej kobiety, która przestaje być silna i niezależna, jak tylko obok pojawia się pudło testosteronu. Poza tym mam wrażenie, że eksperymenty literackie w przypadku tej autorki wychodzą dość średnio (jej dobre książki to cykl diablicy i od biedy Szeptucha, jeśli pominąć nieszczęsne wątki miłosne). Jedynym udanym eksperymentem była Druga Szansa, natomiast każdy kryminał jest banalny, bohaterowie nie widzą oczywistych rozwiązań. W wypadku tej książki ciężko było mi uwierzyć, że policja tak bardzo bagatelizowała powiązane szczegóły, kiedy raczej powinni przyczepić się do nich i chociaż je sprawdzić, już na samym początku. Rozwiązanie akcji było wiadome mniej więcej od porwania dziennikarza (btw, czy ta gadka o "nie mam samochodu" zastąpiona "mam subaru, które parkuję przy studiu" miała być kłamstwem postaci, czy autorka zapomniała o tym i o tamtym?). Również niezmiernie zaczął mnie irytować pewien fakt, notorycznie pojawiający się w książkach Miszczuk, mianowicie: wszyscy mężczyźni są wspaniali, ale wszystkie kobiety to małpy, zwłaszcza jeżeli są ładniejsze od głównej bohaterki/brzydsze od głównej bohaterki i w dodatku z okropnym charakterem/mniej naturalne od głównej bohaterki. Można zwariować. Co pani zrobiły kobiety po operacjach plastycznych, pani Miszczuk?! To już nie można sobie zrobić biustu? Albo ust? Nie każdemu musi się to podobać, jednak razem z opisem wytapetowanej, sztucznej lalki nieodłącznie idą przymiotniki "tępa i pusta". A jakoś i tak pani Miszczuk umieszcza je w książce jako praktykantki w szpitalu (przykład z Obsesji). Albo mi się wydaje, albo na studia medyczne trzeba być przynajmniej na tyle inteligentnym, żeby dobrze zdać maturę, i to zdać ją bardzo dobrze i z wymagających przedmiotów. Te "cizie latawice", których tak bardzo nie lubi główna bohaterka, choć plastikowe, nie mogą być tępe. To jest po prostu niemożliwe. Jeśli chodzi natomiast o plusy: bardzo lubię humor Miszczuk i przy każdej książce śmieję się tak samo. Książki czyta się bardzo szybko (Paranoję połknęłam w 6 godzin z przerwami) i, mimo wszystko, przyjemnie. No i są koty. Wszędzie. Mam nadzieję, że Miszczuk jednak wróci do fantastyki i przestanie wszędzie wciskać umięśnionych młodych bogów, którzy nigdy nie gustowali w związkach na stałe, ale dzięki głównej bohaterce im się odmieniło.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Pierwsza odsłona serii W lekarskim fartuchu Katarzyny Bereniki Miszczuk okazała się niezłą mieszanką kryminału i komedii. Dlatego postanowiłam kontynuować przygodę z Joanną Skoczek i z przyjemnością sięgnęłam po kolejną odsłonę cyklu pod tytułem Paranoja, którą czyta rewelacyjna Ewa Abart.
Po urlopie… "Lato w Warszawie, pomimo leniwej, wakacyjnej atmosfery, obfituje w serię dziwnych samobójstw. Lekarz medycyny sądowej Marek Zadrożny zaczyna przyglądać się kolejnym przypadkom. Wbrew opinii policji samobójstwa wydają mu się podejrzane. Na palcu jednej z ofiar znajduje kawałek czerwonej nitki. Podobny wyciąga z kieszeni innego zmarłego. Nikt jednak nie wierzy w jego teorie, a on sam zaczyna zastanawiać się, czy ma paranoję. Tymczasem Joanna Skoczek, wygadana lekarka psychiatrii, wraca do stolicy po urlopie. Wciąż usiłuje otrząsnąć się po tym, jak ledwie uniknęła śmierci z rąk tajemniczego wielbiciela. A może to także tylko paranoja?"
Więcej Marka, mniej mroku. ;) Jeszcze w trakcie słuchania książki w głowie kłębiła mi się jedna myśl. Paranoja jest zupełnie inna niż Obsesja.
Przede wszystkim skupia się bardziej na Marku. Dowiadujemy się trochę więcej o jego przeszłości i też jest on jakby motorem napędowym całej ciekawie zapowiadającej się intrygi, która niestety okazała się szablonowa i nie zaskoczyła finałem.
Joaśka gra w tym całym zamieszaniu „drugie skrzypce”. Choć kwestia traumy, jaką przeżyła i tego, jak próbuje wrócić do normalności, pokazana została w ciekawy sposób.
Do tego zrobiło się jakoś tak bardziej romantycznie, a mniej obyczajowo. Nie chodzi tylko o Joaśkę i Marka (tego należało się spodziewać), ale gdzieś tam na horyzoncie majaczy zapowiedź „miłosnej przygody” z prokurator Świetlik i komisarzem Polem na czele. Nie mówię, że to źle, ale bardziej odpowiadało mi połączenie kryminału i komedii, niż romansu z kryminałem. ;)
Pomijając jednak te drobiazgi, Paranoja Katarzyny Bereniki Miszczuk jest fajnym „słuchadłem”, dlatego z przyjemnością sięgnę po kolejny tom serii.
Ta część podobala mi się odrobinę mniej, ale nadal bardzo! Niestety, to, co było jednym z moich ulubionych zabiegów w "Obsesji", w tym tomie zniknęło. Nie ma tutaj pierwszoosobowej narracji Joanny Skoczek, jej przemyśleń i jakby samej Joanny jest jednak trochę mniej... Skupiamy się za to na dwóch przyjaciołach - Marku, czyli lekarzu medycyny sądowej (to nie to samo co patolog!) i Sebastianie, który jest komisarzem warszawskiej policji i najlepszym przyjacielem Marka od piaskownicy. Zdecydowanie bardziej przypadly mi do gustu rozdziały z perspektywy Marka - ale to chyba bardziej dlatego, że od początku go lubiłam, no i podobał mi się wątek romantyczny.
W "Paranoi" skupiamy się na wątku kryminalnym - bardzo zaangażowani są w niego zarówno Marek, jak i Sebastian, dodatkowo przez książkę przewijają się także rozdziały z perspektywy innych osób - chociażby mordercy czy prokurator Natalii Swietlik, tytułowanej przez wszystkich Zołzą. O ile było to dobre posunięcie jeśli chodzi o sprawę, która się zajmowali, to ja wolę, kiedy narracja skupia się na jednej, dwóch postaciach - można je wtedy znacznie lepiej poznać.
"Paranoja" ma w sobie trochę więcej kryminału niż obyczajówki. To powrót starych, ulubionych bohaterów, ale też bliższe spojrzenie na tych, którzy w poprzednim tomie przewinęli się w tle. Akcja z warszawskiego szpitala przenosi się na ulice miasta, a zegar tyka.
No i takiego finału się nie spodziewałam...
Nie wiem, czy planowane są kolejne tomy w tej serii - ale jeśli tak, biorę w ciemno! I odpalam allegro, żeby te dwie części zamówić i w spokoju przeczytać jeszcze 437 razy.
"Paranoja" autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk to książka, którą wypożyczyłam z biblioteki bardzo dawno temu. Przedłużałam enty raz zastanawiając się, czy nadejdzie ten dzień, gdy po nią sięgnę. Ten dzień nadszedł dzisiaj. Pamiętam jak byłam zirytowana po lekturze pierwszej części pt. "Obsesja" nomen omen to już kolejna z serii tej autorki, która nie robi na mnie "dobrego pierwszego wrażenia". Nie mniej jednak "zyskuje przy bliższym poznaniu". Moim zdaniem autorka, w bardzo podobny sposób kształtuje kobiece postaci w większości swoich książek- niestety. Postanowiłam dać "Paranoi" szansę, ponieważ przeglądając opinie, natknęłam się na informację o tym, że ta część jest poświęcona głównie męskim postaciom, a Joanny Skoczek jest "jak na lekarstwo". Rzeczywiście tak właśnie było. Przez książkę przebrnęłam w kilka godzin. Trochę się rozczarowałam tym, że co inteligentniejszy czytelnik już w połowie książki "poskłada dwa do dwóch" i odgadnie tożsamość mordercy. To co mi się spodobało to wątek rodzinny Marka, poświęcenie dużej ilości czasu komisarzowi Sebastianowi Polowi oraz nakreślenie sylwetki pani prokurator Natalii, której mam nadzieję będzie więcej w pozostałych częściach, o ile autorka planuje rozszerzenie serii, bo przydałyby się jeszcze dwie, aby zamknąć serię tak jak należy. Książkę polecam fanom twórczości pani Miszczuk.
Jedna z moich ulubionych polskich pisarek, więc z radością sięgam po każdą Jej książkę... Niestety przyznam, że „Paranoja” mocno mnie rozczarowała. Nie do końca wiem, o czym to miała być książka, jaki był zamysł autorki... koncentrujemy się na atrakcyjnym i przedstawianym w jak najlepszym świetle lekarzu medycyny sądowej, ale czy to romans, czy powieść obyczajowa, czy kryminał?... miało być to ostatnie, ale zagadka?... mizerna, uzasadnienie, psychologia postaci płytka, wiele wątków zarysowanych i nie pociągniętych/nie połączonych z całością. Niekoniecznie.
Podobała mi się o wiele bardziej niż pierwsza część, prawdopodobnie dlatego, że pierwsza troszkę grała szpitalnymi stereotypami i zdawała się mieć w sobie więcej z romansu. Widzę też poprawę stylu, co już rzuciło mi się w oczy przy "Ja, ocalona". Ta część skupia się bardziej na perspektywie Marka i tak coś czuję, że bardziej mi z nim po drodze niż z Asią. Zakończenie i pewne rodzące się po drodze wątki zostawiają pole do popisu w kontynuacji - nie wiem, jakie są plany, ale jeśli coś się nowego w tej serii stworzy, chętnie przeczytam.
Jeszcze lepsza od poprzedniego tomu. Autorka nieźle myli tropy i zakończenia nie jest łatwo się domyślić. Akcja dzieje się niedługo po zakończeniu "Obsesji" i wątki są kontynuowane. Dużą różnicą jest główny bohater gdyż teraz jest nim Marek. Bardzo ciekawy zabieg. Zamiast oglądać pracę psychiatry, teraz mamy okazję podpatrzeć lekarza medycyny sądowej. Sprawa kryminalna też jest dużo inna więc zainteresowanie pozostaje na tym samym poziomie. Zakończenie pozostawia miejsce na kolejny tom więc mam nadzieję, że kiedyś go się doczekam.
Ja tak krótko: liczę na kontynuację perypetii Joasi Skoczek i Marka Zadrożnego, ponieważ zakończenie "Paranoi" sugeruje ciąg dalszy. A że sprawa morderstw została rozwiązana według mnie za szybko, a całość powieści była bardziej romansem niż thrillerem, to ta część podobała mi się mniej niż "Obsesja". Nie będę jednak ukrywać, że styl pisania Miszczuk jest tak wdzięczny i dowcipny, że każdą powieść jej autorstwa czytam z niezwykłą przyjemnością :)
Gdyby "Paranoję" rozpatrywać w kontekście kryminału, to naprawdę słabo - zagadka naciągana i właściwie zbyt rzadko wspominana w treści. Książka nieco lepiej wypadłaby, gdyby pokusić się o zaliczenie jej do literatury obyczajowo-romantycznej, ale niestety to też nie do końca w moim guście. Szkoda, bo "Obsesja" bardzo przypadła mi do gustu. Choć mimo wszystko nie można odmówić jej tego, że wciąga i szybko się ją pochłania.
Drugi tom serii "W lekarskim fartuchu" jest inny, mniej tu mrocznych, szpitalnych korytarzy, a więcej wyścigu z czasem i próby rozwiązania zagadki tajemniczego mordercy. Trochę inny klimat, choć bohaterowie pozostają ci sami. Nie udało mi się wytypować mordercy, ale chyba słaby ze mnie detektyw. Czytało mi się bardzo dobrze i z chęcią przeczytam kolejne tomy, jeśli się pojawią.
Moje guilty pleasure do podróży. Jak dla mnie to trochę za dużo nierealnych scen romansowych a za mało kryminału. Fabuła z potencjałem, chociaż odnoszę wrażenie, że zakończenie było spłycone i pisane na kolanie, bo czas gonił a wydawca wydzwaniał. Pewnie następnej części sobie nie odmówię, ale raczej dla zestawu "Pol /Zadrożny na tropach przestępcy".
Nie tak dobra jak poprzednia część, ale nadal super się czyta. Styl pisarki jak zawsze sprawił mi niemałą frajdę w czasie czytania i spowodował, że pożerałam stronę za stroną. Zagadka tym razem nie była aż tak wyrafinowana i dość szybko domyśliłam się zakończenia, ale pomimo to myślę o tej lekturze z uśmiechem na twarzy.
Duet: Sebastian i Marek to moje ulubione postaci. Również postaci drugoplanowe są bardzo ciekawie zarysowane - zwłaszcza pani prokurator, którą mamy szansę poznać lepiej. Joasia dalej momentami irytuje ale nie jest już protagonistką, więc można to przeboleć. Zakończenie w "Obsesji" było bardziej zaskakujące, niemniej jednak i tak nieźle się przy tej lekturze bawiłam.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Przeczytałam za jednym zamachem. Historii przydałoby sie trochę więcej głębi, zwłaszcza że znając modus operandi autorki można było się domyślić kto jest potencjalnym sprawcą. Niemniej jednak liczę, że na tej książce się nie skończy i dostarczy nam kontynuacji. Pewien wątek, choć początkowo nierealny, teraz nabiera rumieńców. Podsumowując - wciągająca rozrywka z (nie)przyzwoitą dawką humoru, poprawne wykonanie zagadki kryminalnej oraz gorące momenty i szczypta zawirowań międzyludzkich. Polecam. :)
„Obsesja” była naprawdę okej, ale to „Paranoja” podobała mi się bardziej!
Ciekawe zagadki kryminalne, trochę romansu, odrobina humoru, wartka akcja – nie powiem, że jest to najlepszy thriller, jaki kiedykolwiek czytałam, ale te cechy sprawiają, że mimo tego, że raczej zaliczam go do grona przeciętniaków, to jest to w moim odczuciu naprawdę dobry przeciętniak.
3,5 🌟 Miałam nadzieję, że będzie to bardziej thriller medyczny, z perspektywy lekarza medycyny sądowej, a nie romans z domieszką thrilleru. Finalnie dobrze się bawiłam, Pani Miszczuk ma bardzo lekkie pióro, przez to płynie się przez tę książkę. Polecam dla odstresowania :)
Prolog mnie tak dobił głupota że nie mogłam dać więcej niż 4*. Wciąga i mimo, że rozwiązanie zagadki takie se to bohaterowie nadrabiają 😊 chętnie przeczytałabym kontynuację ale raczej się nie zapowiada 🥲