Józef Sigalin budował Warszawę przez blisko czterdzieści lat. Wszystkie instytucje i inwestycje, które wyznaczały rytm powojennego życia miasta – Biuro Odbudowy Stolicy, Trasa W-Z, Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa, Starówka, Pałac Kultury i Nauki, Zamek Królewski, Trasa Łazienkowska, aż po dolinę Wisły – związane są w ten lub inny sposób z jego nazwiskiem.
Autor, przytaczając liczne, przeważnie niepublikowane dokumenty i relacje, opowiada o życiu pierwszego po wojnie naczelnego architekta Warszawy. Pisze o mieście, które na skutek całkowitego zniszczenia i bezprecedensowej skali odbudowy całkowicie zmieniło swój charakter. Jest to również historia przemian w polskiej architekturze związanych z zadekretowaniem realizmu socjalistycznego, którego Józef Sigalin w pewnym okresie życia był symbolem.
Co ciekawe, najnudniejsza dla mnie część książki, przez którą z trudem brnęłam, dotyczy właśnie Sigalina jako naczelnego architekta. Fascynujący jest początek - historia rodziny naszego bohatera bardzo mnie zaciekawiła, nie spodziewałam się takiej opowieści o kefirze (to mogłaby być samodzielna książka!). Później też czyta się nieźle - mamy opowieść o człowieku ukształtowanym przez historyczne perypetie…do 2/3 książki jest super ciekawie, później trochę za bardzo surowa relacja z prac na budowie;)
Za styl, praca doktorska w wersji książkowej pozostaje wciąż nudną pracą seminaryjną. Walory naukowe bez zarzutu, jednak książki historyczne nie muszą (i chyba nawet nie powinny być) pisane w ten sposób. Po przeczytaniu znam wiele faktów z życia Sigalina, wciąż jednak nie wiem, kim on właściwie był.
Książka wartościowa, aczkolwiek nie za bardzo o tym, o czym wedle tytułu miałaby być. Bo można by się spodziewać, że dostaniemy biografię Sigalina, z dużym naciskiem położonym na jego rolę w powojennej odbudowie miasta. A co dostajemy?
Pierwsze sto stron to faktycznie biografia Sigalina, a przynajmniej coś, co chce za nią uchodzić. Spora część to dzieje najbliższej rodziny (przodkowie, rodzice i rodzeństwo), z doprawdy sporadycznymi wzmiankami o samym Józefie, a reszta to jego losy wojenne w ZSRR. Owszem, na swój sposób jest to ciekawe, ale z Warszawą ma dość iluzoryczny związek (przynajmniej jeśli chodzi o Józefa).
Z kolei pozostałe dwieście stron to tak naprawdę budowa Trasy W-Z, MDM-u oraz Pałacu Kultury i Nauki, a później czas odwilży, zmian w założeniach ideowych architektury oraz forsowanie budowy Trasy Łazienkowskiej. Samego Sigalina jest tu niewiele, odbudowy miasta w zasadzie też (poza wspomnianymi, sztandarowymi budowami), za to jest mnóstwo opisów dotyczących przebiegu inwestycji, ich propagandowej roli oraz odbioru tak społecznego, jak i w gronie architektów i partyjnych bonzów. Owszem, gdzieś tam się wspomina o Zachwatowiczu i jego walce o zabytki, Sigalin tu i tam przewija się jako naczelny architekt miasta, ale główną treść tworzą rozbudowane opisy wspomnianych inwestycji, kraszone niekiedy sążnistymi cytatami z np. Tyrmanda czy Dąbrowskiej.
Jednak jeśli nawet książka nie dostarcza tego, co niby miała w swoim założeniu, to całą historię czyta się dość dobrze. Tym bardziej, że autor wykonał naprawdę ogromną kwerendę i dotarł do mnóstwa źródeł mało znanych lub wręcz niedostępnych zwykłym zjadaczom chleba (rozmaite niepublikowane wspomnienia i relacje), więc w środku można znaleźć dużo ciekawych informacji nie tylko z poletka varsavianistycznego czy architektonicznego, ale i ogólniejszej natury - jak choćby przyczynę wzmożonego antysemityzmu po wojnie. To właśnie za to bogactwo informacji dorzucam jedną gwiazdkę do końcowej oceny.
mam wrażenie, że końcówka opisująca ostatnie lata życia jest zbyt zwięzła względem poprzedniej - dość rozbudowanej - treści dotyczącej jego pracy i projektów