Barcelona, Arktyka, Nowy Jork, Góry Skaliste w Kolorado – marnotrawny bóg wikingów, pan kłamstwa Loki wyrusza na sześć kolejnych wypraw, a wyzwaniem dla jego sprytu stają się kolejne mityczne stwory zrodzone z ludzkiej wiary, wyobraźni i strachu. Kłamca jak zawsze gra nie fair, ale na jaw wychodzi, że nie tylko on jeden. Intencje Archaniołów, dla których pracuje, również nie są i nigdy nie były czyste. Nadszedł czas, by Loki wybrał stronę, po której chce stanąć.
Człowiek, który nie potrafi usiedzieć w miejscu. Pisarz, komik stand-upowy, publicysta, podróżnik. Autor ponad dwudziestu książek, a także licznych opowiadań, słuchowisk, artykułów, sztuk teatralnych i scenariuszy.
Druhý díl byl rozhodně lepší. Jednotlivé kapitoly na sebe více navazují a většina knihy sleduje jednu hlavní příběhovou linii, i když je také nadále velmi pestrá. Také se dovíme více o Lokim a o jeho záměrech.
V prvním dílu se většina postav jednou objevila a pak zase zmizela (většinou napořád), ale v druhém dílu se objevilo několik nových postav, které potom byly nadále součástí příběhu a většina z nich se nejspíš objeví i v dalších dílech. A že jsou to postavy opravdu zajímavé... Samozřejmě nechyběl opět humor a možná ho bylo i více než předtím. Rozhodně by se mi to takhle líbilo. Jen tak dál!
P.S.: Loki, vím že máš být tak trošku hajzl, ale jestli mi budeš nadále zabíjet a jinak ohrožovat oblíbené bohy a jiné mytologické bytosti, tak se naštvu!
Myslím, že do téhle série jsem se vážně zamilovala. Loki je naprosto úžasná postava, vychytralá a se spoustou geniálních hlášek jako bonus. (No dobře, možná by bylo vhodnější ho popsat tak, že je 'vychcaný jak mraky', ale někomu by mohly vadit neslušné výrazy. I když, taková osoba by tuhle zasranou knížku asi stejně neměla číst.) =D A já už se vážně, vážně těším na to, jak se vrhnu na další díl...
Rewelacyjna kontynuacja! Ćwiek w formie, Loki dzięki niemu w jeszcze lepszej. Po przeczytaniu pierwszej nie mogło być takiej sytuacji, żeby nie dowiedzieć się co dalej u Lokiego. Coraz bardziej związujemy się z przygodami boga kłamstwa zagłębiając się w świat Skrzydlatych Intrygantów.
Pierwsza część bardziej mi się podobała, ale wciąż jest to dobra pozycja! Kocham to jak Ćwiek osadza Lokiego, nordyckiego boga oszustwa jako pieska na posyłki Archaniołów i ogółem jak łączy kilka różnych religii (bądź wierzeń) w jedno uniwersum i to bardzo dobrze działa.
"Idźcie, jesteście posłani" Loki powraca, z Kłamczuchem pod pachą i wykałaczką w ustach, a wraz z nim nowy zastęp anielskich problemów. Słowem, ręce pełne brudnej roboty. Ale nudno nie będzie. Miłośnicy dawnych historii z nordyckiej ziemi będą zachwyceni, podobnie jak fani innych mitologii. Tym razem czekają na nich panowie prosto z Olimpu. Wszystkim, którzy skłonni są przywyknąć do minimalnie chaotycznej formy i kontrowersyjnych (nie mniej genialnych) żartów, serdecznie polecam. To książka, którą należy przeczytać; z delikatnym przymrużeniem oka, z okrutnym uśmiechem, żeby potem móc śmiać się jeszcze dłużej. No bo bądźmy szczerzy, czy te oczy mogą kłamać? Odpowiedź nasuwa się sama...
Second meeting with Loki, God Of Lie. He is on war with forces of Evil, but also jealousy nearly eates him up. He's caught between love to a girl and constant fighting, which he is paid for by angels. There are some Greek gods making deals with Loki to stay alive.
Jedničku Lháře jsem četla před x lety, takže jsem si přirozeně nic moc nepamatovala. Ale to vůbec nevadí, docela rychle jsem se chytla. V podstatě jde jen o jedno - Loki ve službách andělstva. Velmi milým překvapením byli i ostatní bohové z různých náboženství, třeba takového Barona Samediho bych tu nečekala. Bylo to čtivé, napínavé a vtipné. Doporučuji!
Pokračovanie príbehu o Lokim, poslednom zo severských bohov v službách anjelov Boha, ktorý už odišiel. dostaneme sa k ďalším neštandardným riešeniam problémov a rozšírením Lokiho party o párik gréckych bohov, ktorý inú možnosť nemali. Takisto sa do príbehu pripletie Lokiho nová láska Jenny, potomok jednej zo svätých. Celkovo sa mi číslo dva číslo lepšie ako jednotka, aj keď zase je to skôr taká kratšia knižka na zhltnutie počas letu.
Tak moje slova se potvrdila. Druhá knížka je ještě lepší než ta první. Vůbec nic nemůžu vytknout, snad jen to, že není k sehnání daší díl. To čekání mě zabije.
Wznowienia serii, którą lubiło się w wieku nastoletnim, może odnieść różne skutki. Bo z jednej strony ciągnie, by jeszcze raz zanurzyć się w ukochanym świecie, a z drugiej... może okazać się rozczarowaniem. Bo zarówno lata, jak i przeczytane w międzyczasie książki nie pozostają w nas bez śladu. Pamiętałam, że to właśnie od drugiego tomu zachwyciłam się serią „Kłamca”. Czy tak stało się również teraz?
Zapoznanie z tytułowym kłamcą, czyli nordyckim bogiem Lokim mamy już za sobą. Współczesność i rosnące w siłę zastępu aniołów dostarczyły mu sporo wrażeń w tomie pierwszym. Nasz bohater nie jest przez to ani odrobinę pokorniejszy, za to staje się coraz bardziej niezastąpiony. Niestandardowa akcja? Niemoralna zagrywka? Działania wbrew zasadom? Loki jest do dyspozycji. Zawsze można na nim polegać, ale... niekoniecznie ufać. W co tak naprawdę gra bóg kłamstwa?
"[...] nie zawsze trzeba wygrywać, żeby zostać zwycięzcą. Czasem wystarczy, że inni przegrają".
„Bóg marnotrawny” podzielony został na dwie części i zawiera łącznie 6 rozdziałów. Tak samo, jak poprzednia część jest to więc zbiór opowiadać, jednak ich fabuła coraz bardziej tworzy spójną opowieść. W stosunku do tomu pierwszego zmieniło się niewiele. Nadal mamy cyniczny, dowcipny język i bohatera z uśmiechem na twarzy depczącego dylematy moralne i klasyczne wzorce postaci. Jest świadomie komiksowy, przerysowany i wyrazisty. Jednak jego osobowość powoli zaczyna się zmieniać, a czytelnik wciąż jeszcze nieśmiało dopuszczany jest do prawdziwych emocji bohatera. Na razie są to jeszcze rysy na wizerunku, ale coś powoli „kiełkuje”.
Ćwiek nie wychodzi z wprawy. Po pierwszej części, którą się pochłania przychodzi czas na Boga Marnotrawnego i nie jest to czas stracony. Akcja tylko się rozkręca. Demony, mitologiczni bogowie i herosi – to z nimi znowu musi się zmierzyć. Tym razem jednak otrzyma dwóch pomocników, a z tej pomocy wynikną bardzo zabawne sytuacje. Oprócz walki poznamy także bardziej uczuciową stronę naszego Kłamcy, czy zwykła śmiertelniczka opanuje serce tego oszusta? W tej części każdy rozdział jest nową historią, ale razem tworzą spójną całość. Loki ma misję, którą musi wykonać i nie waha się trochę naginać boskie prawa, by osiągnąć swój cel. Tym razem autor jest odważniejszy i zręcznie wplata watki erotyczne oraz nie boi się tworzyć mocno kontrowersyjnych postaci. Dialogi jak zwykle bawią do łez. Ćwiek tworzy fantastyczny świat w dobrym stylu. Jeśli już raz przekroczy się tę granicę, to z chęcią zatraca się w życiu skrzydlatych i boga Kłamstwa. Polecam. Książka z serwisu Czytam Pierwszy
„Bóg marnotrawny” to drugi tom opowiadań z cyklu „Kłamca” i po pierwszym tomie znów strzał w dziesiątkę. Na książkę składa się sześć opowiadań w których nordycki bóg Loki - nasz tytułowy kłamca dalej współpracuje z archaniołami, wykonując dla nich kolejne zadania. Tym razem jednak musi zmierzyć się z innymi mitologicznymi bóstwami i stworami. Podczas swoich kolejnych przygód Loki zyskuje dwóch współpracowników - Bachusa i Erosa. W dodatku zakochuje się w śmiertelniczce, no może nie do końca zwykłej, bo mającej już wcześniej styczność za archaniołami.
Autor po raz kolejny pokazał w mistrzowski sposób swoje lekkie pióro. Opowiadania czyta się z wielką przyjemnością i bardzo szybko. Postacie mitologiczne są niezwykle interesujące. Książka pozostawia niedosyt i sprawia, że czytelnik od razu sięga po następny tom.
Książka przeczytana dzięki portalowi Czytam Pierwszy.
Nie zachwyciło mnie. Opowiadania nie są ze sobą szczególnie powiązane i po jakimś czasie zaczynają zwyczajnie nudzić - nie ma ta książka żadnej spójnej fabuły ani zauważalnego rozwoju postaci. Dodatkowo, nie wprowadzają niczego nowego do gatunku opowieści "bo by było gdyby mity istniały na prawdę", jest podobnych książek na pęczki.
Wszystkie bóstwa zachowują się ordynarnie a aniołowie i ludzie są zwyczajnie żadni. Dodatkowo, bardzo nie pasowały mi opisy/dialogi/myśli bohaterów, którzy mieli być pokazani jako rasiści. Miałam wrażenie, że rasizm postaci był zrobiony w taki sposób, że ja odebrałam całą książkę jako rasistowską i, pod tym kątem, niesmaczną.
Jedna gwiazdka więcej za to, że słuchało się tego sprawnie i (poza małymi wyjątkami), bez zgrzytów. Ale raczej nie będę sięgać po kolejne części.
Ta część Kłamcy podobała mi się o niebo bardziej niż pierwsza. Opowiadania były bardziej spójne, ciekawsze, a bohaterowie lepiej zarysowani i tacy bardziej "ludzcy". Potyczka archanioła Michała z Samaelem, zakochany, ale wciąż sarkastyczny Loki czy przezabawny duet Bachusa i Erosa - przy żadnym z nich nie dało się nudzić. Jednak dalej nie rozumiem wielkiej popularności tej serii i chyba już nie sięgnę po kolejne części, bo specjalnie mnie nie ciekawią dalsze losy bohaterów, żaden z nich też nie zdobył mojej sympatii. Czytało się lekko i przyjemnie, ale to za mało by ocenić książkę jako dobrą.
Kurczę, z tą częścią mam ten sam problem, co z poprzednia. Jest na maksa chaotyczna, przez co ciężka w odbiorze. Za to humor jaki w niej jest i ogólnie ta historia jest naprawdę fajna, tylko zbyt mocno skacze. Dlatego też myślę, że wezmę się za kolejne części, jednak forma w jakiej jest to wszystko przedstawione jest tak ciężka, że czytanie tej historii zajmuje mnóstwo czasu :C Za to następstwem takiego rozwlekania czytania, jest to, że wiele rzeczy zapominam i potem muszę się mocno skupić na tym, o czym była mowa wcześniej.
Druga część o Lokim. Wciąż pracuje on dla aniołów. Ma za zadanie znajdować i likwidować demony. Ale także stara się o to, by chrześcijaństwo i wiara w Boga trwała, a nawet się umacniała. Ma uwaga...dziewczynę!😉Zdecydowanie możliwość przemiany w każdą wybraną osobę jest jego głównym atutem. Ponadto poznajemy cenę anielskich piór i po co je zbiera. Lektura na dwa-trzy wieczory. Jest śmiesznie, czasem zaskakująco i na pewno mitologicznie😉Polecam. www.czytampierwszy.pl
Loki, pełnoetatowy kłamca, bóg oszustwa i podstępu, ma pełne ręce roboty. Polowanie na pomniejsze demony i zajmowanie się niedoszłymi samobójcami to już przeszłość - zlecenia od skrzydlatych zwierzchników stają się coraz bardziej skomplikowane. Tym razem nasz nordycki bóg marnotrawny rozwiązuje zagadkę nielegalnego handlu relikwiami świętych, werbuje pomocników z innych panteonów, spotyka najpotężniejszego z upadłych, a nawet... zakochuje się w nie całkiem zwyczajnej śmiertelniczce...
Niedawno recenzowałam pierwszy tom cyklu "Kłamca". Być może pamiętacie, że spędziłam z nim przyjemne chwile, ale nie znalazłam w nim nic, co by mnie naprawdę zachwyciło. Jednak jako że był to debiut autora, liczyłam, że w kolejnych tomach Pan Ćwiek się rozkręci, pojawią się fajerwerki, będzie wielkie "wow" i w ogóle wszystko pięknie. Dziś, parę dni po lekturze drugiego tomu, mam już pewne wyobrażenie na temat kierunku, w jakim zmierza autor. I powiem tak: idziemy bardzo powoli, ale w kierunku najlepszym z możliwych.
Od czego zacząć? Chyba od tego, że widzę wyraźny progres. Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w tej kwestii w oczy, jest długość opowiadań. W tym tomie mamy tylko 6 opowiadań i zaledwie jedno z nich jest krótsze niż 45 stron. Co nam to daje? Ano to, że mamy o wiele więcej miejsca, by zagłębić się w opowieść. Historie są tutaj o wiele bardziej złożone, zdają się być zalążkami pełnoprawnych powieści - i chyba przy każdej z nich żałowałam, że w te pełnoprawne powieści się nie rozwinęły. Pierwszy tom to krótkie historyjki - bądźmy szczerzy - nie wymagające większego przemyślenia przy ich tworzeniu. Tutaj mamy już małe opowieści, nad którymi Pan Ćwiek niewątpliwie spędził sporo czasu. Wyłania nam się z nich pewna wizja świata przedstawionego, a ja jestem coraz bardziej podekscytowana perspektywą lektury kolejnych tomów.
"- Tak naprawdę nazywa się chyba Eraamel. (...) Przybył tu jako homoseksualny demon pożądania. Ale to naprawdę konserwatywne małe miasteczko. (...) Błąkał się więc Łajzasz jak smród po gaciach - podjął po chwili - aż trafił na Malcolma, jedynego, który dał się opętać. Z tym że Malcom to się na homoseksualne amory nadaje jak ja na archanioła. To weteran, inwalida wojenny. Mina urwała mu... no sam wiesz co. I teraz biedak załatwia się wprost z jelit do woreczka, że o innych rzeczach już nie wspomnę. Nie ma co, pedał pierwsza klasa. Jedyne, co go za przeproszeniem rucha, to rząd demokratów, o!"
Kolejna rzecz to powiązanie poszczególnych opowiadań ciągiem przyczynowo-skutkowym. W przypadku pierwszego tomu tylko jedno opowiadanie było wyraźnie "początkowe" - to o początkach współpracy Lokiego z aniołami. Całą resztę można było ułożyć w dowolnej kolejności. Tutaj jest na odwrót. Tylko jedno opowiadanie (pierwsze i najkrótsze) można by włożyć w dowolne miejsce, reszta sprawia wrażenie jednej opowieści podzielonej na rozdziały. Bohaterowie, których poznajemy w jednym opowiadaniu pojawiają się w każdym kolejnym, często wspominane są wydarzenia z poprzednich opowiadań, a nawet z poprzedniego tomu. Choć jest to zbiór opowiadań, sprawia wrażenie całości i wyraźnie zmierza w stronę przekształcenia się w powieść.
"Na razie odpowiadacie przede mną i słuchacie każdego mojego polecenia. To, mam nadzieję, jest jasne? I chociaż jedno słowo na temat wynagrodzeń, a będziecie żałować, że nie jesteście chińskimi dziećmi w fabryce elektroniki, zrozumiano?"
Ale, ale. Moim największym zarzutem pod adresem poprzedniego tomu była postać Lokiego, której moim zdaniem nieco brakowało pazura. Czy tutaj jest lepiej. Trochę. Troszeczkę. Nie całkiem, ale z pewnością idziemy w dobrym kierunku. Pozostał za to bardzo przyjemny humor, który jednak nie odbiera powagi akcji w momentach, które zwyczajowo określa się mianem "epickie". I pojawia się nowy element, którego nie spodziewałam się tu ujrzeć, ale który sprawił mi taką radość, że w notatkach do recenzji odpowiadający mu zapisek opatrzyłam trzema wykrzyknikami. Mówię tu o totalnej, bezczelnej niepoprawności politycznej. Tak. Uważam, że umiejętność śmiania się z samego siebie to bardzo zdrowa cecha i wszystkim nam na dobre wyszłoby, gdybyśmy potrafili śmiać się ze wszystkiego, a nie obrażać za najniewinniejszy żart. I kompletnie nie rozumiem dlaczego z pewnych grup społecznych śmiać się nie wolno. Dlatego niniejszym padam na kolana i biję pokłony Panu Ćwiekowi za to, że obśmiewa wszystkich równo i sprawiedliwie, nie dając się stłamsić przedstawicielom rozmaitych grup, którzy całkowicie wyzbyli się poczucia humoru a kije wepchnęli w d**y tak głęboko, że niemal wyszły im gardłem.
Drugi tom cyklu "Kłamca" pod wieloma względami jest znacznie lepszy niż pierwszy. Opowiadania zyskały głębię, postać Lokiego jeśli nie pazur, to przynajmniej błysk w oku, humor się wyostrzył. Jeśli Pan Ćwiek będzie w kolejnych tomach szedł dalej w tym kierunku, to ma szansę dojść w moim systemie ocen do najwyższej noty. Niezmiernie cieszę się, że na mojej półce czekają już pozostałe tomy tej serii, bo z pewnością nie minie wiele czasu zanim zapragnę powrócić do świata, który wykreował autor. Tymczasem zaś gorąco Wam polecam spotkanie z Lokim i życzę przyjemnej lektury tym, którzy się na nie zdecydują.