Jump to ratings and reviews
Rate this book

Nie ma

Rate this book
Nie ma kogoś. Nie ma czegoś. Nie ma przeszłości. Nie ma pamięci. Nie ma widelców do sera. Nie ma miłości. Nie ma życia. Nie ma fikcji. Nie ma właściwego koloru. Nie ma komisji. Nie ma grobu. Nie ma siostry. Nie ma klamek. Nie ma niebieskich tulipanów. Nie ma "nie ma".

Rozmówcami Szczygła są ludzie z różnych światów: czeska poetka, ukraiński żołnierz, polska księgowa, albański malarz, izraelska pisarka, a także ojciec reportera, z którym autor wybiera się ostatni raz w życiu do Pragi. Nad książką unosi się rada, którą dała autorowi Hanna Krall: Wszystko musi mieć swoją formę, swój rytm, panie Mariuszu. Zwłaszcza nieobecność.

ebook

First published November 2, 2018

211 people are currently reading
3310 people want to read

About the author

Mariusz Szczygieł

33 books564 followers
Mariusz Adam Szczygieł is a Polish journalist and writer.

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
1,184 (33%)
4 stars
1,505 (42%)
3 stars
660 (18%)
2 stars
159 (4%)
1 star
42 (1%)
Displaying 1 - 30 of 293 reviews
Profile Image for NerwSlowa.
776 reviews63 followers
December 18, 2018
Wiecie co?

Tym wszystkim ludziom, którzy uważają, że "w Polsce nie ma dobrej literatury", "Polacy nie potrafią pisać", "jak sztuka, to tylko zagraniczna", "nie czytam polskich książek, bo po co" polecam zajrzeć na moje lektury 2018 roku i naprawdę dobrze i uważnie im się przyjrzeć.

Książka Mariusza Szczygła, wybitnego polskiego reportażysty, jest bowiem kolejnym dowodem na to, że w Polsce też pisze się arcydzieła. "Nie ma" to zbiór reportaży, historii osób i miejsc, których już nie ma, albo w których życiu to "nie ma" mocno się z jakiegoś powodu zakorzeniło. Wszystkie połączone są wspólnym mianownikiem tematycznym, wszystkie pisane są z wrażliwością, akceptacją przemijalności i wyczuciem.

I dla takiej prozy, proszę państwa, warto czytać. Po prostu. Idealny prezent dla wrażliwców, must-read 2018 roku i jedna z najlepszych książek tego rocznika. Jestem zachwycona. Znów.

PS A fragmenty "osobiste" - o ojcu, kocie i partnerze - to małe arcydzieła literatury.

PS 2 Tak, zamierzam przeczytać wszystkie książki, które Szczygieł napisał. I wrócić do regularnej lektury Dużego Formatu.
Profile Image for Zuzanna Kowalczyk (dziewczynazbiblioteki).
98 reviews607 followers
May 17, 2024
Mam kilka bardzo ważnych książek do wracania i „Nie ma” Mariusza Szczygła jest jedną z nich. Ważna o tyle, że za pierwszym razem splotła się z moim własnym „nie ma”; do wracania, bo przypomina, że "rzeczy po prostu dzieją się" i pomaga trochę się z tym pogodzić.

Na książkę składają się przeróżne teksty, być może z pozoru zupełnie do siebie niepodobne, lecz wszystkie zawierające w sobie pierwiastek tytułowego „Nie ma”. To bardziej reporterskie impresje, stanowiące przyczynek do wielu rozważań — czego nie mieli bohaterowie? Czego nie mamy my sami? Co być powinno? Czego nigdy nie będzie? I czy czasem nie jest tak, że to właśnie „nie ma” jest fundamentem życia? Tak czy inaczej, ostatecznie wszystko i tak sprowadza się do naszego własnego, osobistego „nie ma”.

Zawsze wspaniale mi się czyta książki Mariusza Szczygła. To teksty intymne, przefiltrowane przez niesamowitą wrażliwość autora i coś, co można nazwać czułym sposobem patrzenia na świat wokół. Pisarzowi, który mówi o swoich bohaterach z taką łagodnością i z takim zrozumieniem chce się opowiadać. W każdym razie ja bym opowiadała.
Profile Image for Maciej Barabasz.
73 reviews5 followers
November 20, 2018
Dystansuję się od tej książki. Na mój sceptyczny odbiór składa się przede wszystkim egzaltacja autora przejawiająca się w przypisywaniu tytułowi "NIE MA" jakichś metafizycznych wręcz znaczeń; irytujące jest też wymuszone nadawanie niektórym spośród zebranych tekstów niekonwencjonalnej formy. "NIE MA" to zwyczajny zbiór reportaży Szczygła - bardzo dobrych (m.in. "Kompot przed końcem świata"), niezłych, ale i zupełnie przeciętnych.


Profile Image for Natalia.
214 reviews41 followers
August 12, 2020
Bardzo ciężko jest ocenić tak nierówny zbiór tekstów. Trzy teksty chwyciły mnie za serce, kilka było dla mnie kompletnie niezrozumiałych, ale były też i takie, które po prostu mi się nie podobały - nie dorosły do moich oczekiwań. I chciałabym móc powiedzieć, że no przecież to nieważne, że może spodziewałam się prozy na poziomie Tokarczuk i dlatego jestem rozczarowana, ale przyznam, że moje nadzieje plasowały się gdzieś na poziomie Marcina Wichy i przyznaję ze smutkiem, że "Nie ma" jest o wiele gorsze od "Rzeczy, których nie wyrzuciłem", a które przecież nie są literaturą na miarę Nobla (choć w moim rankingu znajdują się bardzo wysoko). Przykro mi, że "Nie ma" pozostawiło we mnie głównie negatywne uczucia, bo nie są to źle napisane teksty, być może nie są to po prostu teksty dla mnie.
Profile Image for Martyna Antonina.
393 reviews233 followers
July 8, 2023
3,75☆

To książka, w której bardzo wielu rzeczy nie ma: nie ma zrozumiałej formy, nie ma przejrzystości w przeplatających się historiach, nie ma logiki literackiej i nie ma w ogóle jednoznacznej literackości.
Jest za to dużo manipulacyjnych niedopowiedzeń względem wyobraźni czytelnika, styl zgrabnie operujący ironią i mnóstwo resentymentów nad światami minionymi i ludźmi, którzy minęli razem z nimi.
Konwencjonalnie ta książka sytuuje się właśnie gdzieś pomiędzy "nie ma" a "ma" i myślę, że w podobny dualizm wchodzi w moich odczuciach po lekturze. Czasami miałam wrażenie, że mimo całej tej, z założenia niemającej ładu, konstrukcji wyszła trochę przypadkowo posklejana pseudoreportażowa pseudopowieść. Innym razem czułam, że właśnie ta chaotyczna wrażliwość tej książki jest jej sensem i kluczem do zrozumienia jej nielinearnej i niecałkowitej idei.
No ale cóż, nie każdy potrafi napisać coś, w czym tyle jest tego, czego nie ma - za to plusik na koniec.
Profile Image for Aleksandra.
129 reviews23 followers
December 21, 2018
Książkę skończyłam na wykładzie. Mea culpa. Wstyd. Na tymże wykładzie uroniłam kilka łez i przeczytałam kilka rozdziałów raz jeszcze. I teraz czuję dziwną pustkę. I mam kolejne „nie ma” w moim życiu- nie ma już więcej stron w „Nie ma” i źle mi z tym niemożliwie.
Profile Image for Izabela.
64 reviews18 followers
November 12, 2018
"Kiedy 8 marca na ulice wychodzą kobiety ze swoimi postulatami, a ja razem z nimi, niejednokrotnie odmawia się mi prawa do własnego feminizmu. Tylko dlatego, że "jesteś facetem, nie zrozumiesz". Stoję przecież po drugiej stronie barykady.
A ja wiem, ile zarabiałam i jak byłam traktowana, a ile zarabiam i jak jestem traktowany. Mam porównanie. Wiem!
Staram się, jak umiem, łączyć te dwa światy w sobie, bo jeden nie istnieje bez drugiego, a drugi wynika z pierwszego."
Profile Image for Aleksandra Szranko.
859 reviews63 followers
August 18, 2019
Nie mam nic dobrego do powiedzenia o tej książce (Śliczny i posłuszny jako reprint się nie liczy).
Profile Image for Tomas Bella.
206 reviews473 followers
August 9, 2020
Budem potrebovať nejaký čas na spamätanie, aby som mohol dať k tomuto nejakú recenziu alebo hviezdičky.
Profile Image for Riello.
301 reviews37 followers
November 5, 2019
Nie mam najmniejszego pojęcia jak opisać tę książkę. Targają mną całkowicie sprzeczne emocje, a pustka w głowie wcale nie ustępuje. Z całą pewnością nie jest to książka z gatunku "podobam się wszystkim". Tylko czy takie książki w ogóle istnieją? Jedyna rada jest taka: przeczytać samemu.
Profile Image for Adrian Fulneczek.
297 reviews4 followers
February 6, 2019
Kiedy najlepszym tekstem książki jest przedruk reportażu sprzed lat, nie mogę dać jej więcej niż 3 / 5.

Profile Image for Rudolfina (czytacz.pl).
270 reviews88 followers
February 5, 2019
PODOTYKAJMY SIĘ SIUSIAKAMI
Można by zacząć tak:
Szczygieł się starzeje, a ja dziecinnieję.

Ale można też inaczej:
Szczygieł dziecinnieje, a ja się starzeję.

Czytam. Odkładam. Wracam. Znów odkładam. Zmuszam się, bo jak to? Przecież to Szczygieł. Coś ze mną nie tak?

Pierwszy tekst i od razu rewelacja. Cieszę się. Szczygieł wkracza w nowe rejony. Już nie jest to zwykły reportaż, tylko najprawdziwsza literatura. Poprzeczka została zawieszona wysoko. Niepotrzebnie jednak już na samym początku, bo im dalej, tym gorzej. To, co tak urzekło w rozważaniach o poetce, nie sprawdziło się w przypadku trochę bardziej „zwyczajnych” ludzi. Forma przerosła treść.

Dlaczego tym razem Szczygieł do mnie nie dociera? Czego zabrakło, czego NIE MA? W każdym z tekstów brakuje czego innego, ale chyba w większości brak tego, co było tak charakterystyczne dla autora: precyzyjnego przechodzenia od szczegółu do ogółu. Wychodząc od historii jednego człowieka, dochodzimy do prawd, które są istotne dla wszystkich. Szukam tych prawd i z trudem mi to przychodzi. Szukam autentyczności, dawnej ciekawości świata i ludzi, a znajduję tezy, które autor chce mi na siłę zaimplantować.

Historia o siostrach Woźnickich, bliźniaczkach uratowanych z holokaustu. Ludwika - zapomniana pisarka, Zofia – jeszcze bardziej zapomniana dziennikarka. Obie popełniły samobójstwa. Ich losy przedstawione chaotycznie, poszatkowane licznymi dygresjami. Wśród nich – długa opowieść Chavy, która o siostrach dorzuca kilka istotnych szczegółów, a potem, niespodziewanie sama staje się bohaterką. Snuje długą opowieść o tym jak jej udało się przeżyć wojnę i o swoich relacjach z matką. To dobry temat na osobny reportaż, ale ile można pisać o żydowskich dzieciach uratowanych z holokaustu, więc pewnie dlatego historia ta nie dostała własnej szansy. Gdyby taki zabieg wprowadził debiutant, uznałabym, że to błąd, ale Szczygieł? Czy autor chciał mi przez to coś powiedzieć? To o siostrach Woźnickich tekst, również o tym, że przeżyły wojnę dzięki dobrym ludziom, czy muszę poznawać dramatyczny życiorys osoby tak słabo z nimi związanej? Niezależnie od tego, czy jest to opowieść o dobrych czy o złych Polakach (bardziej o dobrych), czuję się manipulowana i bardzo mi się to nie podoba.

Antykwariat w Budapeszcie przedstawiony jako sklep po umarłych. Prawda tak oczywista, że wypadało by ją ubrać w jakąś anegdotę, ludzką historię wartą uwiecznienia. NIE MA. Za to znów pojawia się teza i złote myśli, przed którymi przestrzega autora Hanna Krall, a których nie powstydziłby się Coelho.

Ale to wszystko przecież drobiazgi, ulotne, subiektywne odczucia, prywatne wątpliwości w żaden sposób nie uzasadniające krytycznego podejścia wyrażonego tak niską oceną. W książce jest przecież dużo więcej perełek, niż kiksów. Więc o co tej zołzie (mnie, znaczy) chodzi? O tę symboliczną łyżkę dziegciu, która zepsuła całą beczkę miodu.

„Śliczny i posłuszny” to tekst o młodej kobiecie, która zakatowała na śmierć kilkuletniego chłopca. Ja też (jak Donald Tusk i Bronisław Komorowski) po lekturze nie mogłam w nocy spać, ale nie ze względu na przedstawioną treść. Zarwałam noc przez rozmyślania, jak to możliwe, że tak bardzo ceniony przeze mnie Mariusz Szczygieł mógł coś takiego zrobić. Popełnić tekst propagandowy, na polityczne zamówienie (zanim się nie zgodzicie, doczytajcie do końca). Jeśli autor zrobił coś takiego świadomie, to w moich oczach całkowicie go dyskwalifikuje. Jeśli nieświadomie, to znaczy, że wykazał się naiwności��, którą w przypadku człowieka, który trochę lat już przeżył na tym świecie, należałoby nazwać o wiele dosadniej. Na pewno znajdziecie najbardziej pasujące wam słowo.

Historia sprzed trzydziestu lat: młoda nauczycielka katuje na śmierć syna swojego partnera. Zbrodnia potworna, nie ma najmniejszych wątpliwości. Chłopiec bity był przez nią już wcześniej, co również jest ze wszech miar naganne, ale wskazuje też na to, że może tym razem kobieta przeholowała, a więc mógł to być wypadek. Wezwała przecież do dziecka mieszkającą w tym domu lekarkę i pogotowie.

Zabójczynię skazano na piętnaście lat więzienia (wyszła po dziesięciu za dobre sprawowanie). Wyrok był tak niski, ponieważ w sądzie udowodniono, że kobieta sama była w dzieciństwie maltretowana fizycznie i psychicznie przez rodziców, więc nie mając innych wzorców przeniosła swoje doświadczenia na dziecko, które miała pod opieką. „Skazana nie rozumiała, że stawianym przez nią wymogom kilkuletnie dziecko nie było w stanie sprostać” – wyjaśnia sędzia, która wydała wyrok. „Stosowane wobec chłopca kary, w tym cielesne, miały – jej zdaniem – jedynie go dyscyplinować”.

Kobieta została ukarana, odpokutowała winę i chyba zrozumiała swój błąd, bo nigdy więcej nie popełniła ani podobnego, ani żadnego innego przestępstwa. Dziesięć lat po wyjściu z więzienia odbyło się zatarcie skazania, więc zgodnie z polskim prawem obywatel ma prawo do nowego życia, bez piętna mordercy. Dlaczego więc Szczygieł odgrzewa tę sprawę po tylu latach? Ponieważ kobieta zatrudniona jest jako nauczycielka i ekspert ministerstwa do spraw mianowania nauczycieli dyplomowanych. Morderczyni ma uczyć nasze dzieci? Do tej pory ciągle jeszcze próbuję stać po stronie autora, chociaż jego argumenty coraz mniej trafiają mi do przekonania.

Zastanawiam się, jaki sens ma przytaczanie cytatów szanowanych przodków kobiety, z którymi łączą ją tylko słabe więzy krwi? Żeby pokazać, że w dobrych rodzinach z tradycjami też się zdarzają patologie? To doskonale wiemy. Szczygieł sam się tłumaczy, że to trochę jak szukanie dziadka w Wehrmachcie. Nie trochę, tylko dokładnie to samo. A więc zdaje sobie sprawę z manipulacji, a jednak pisze.

Co mają wspólnego teologiczne fascynacje bohaterki z nauczaniem matematyki, skoro na lekcjach kompletnie do nich nie nawiązuje? Żeby pokazać, że żarliwy katolik też może być mordercą? To również nic nowego.

Metody bohaterki na dyscyplinowanie uczniów są bezwzględne i mogą się nie podobać (choć akurat nie widzę niczego zdrożnego w tym, że uczniowie muszą przebywać w klasie w bezwzględnej ciszy, a uszkodzenie czegokolwiek w sali uczeń musi naprawić na własny koszt), ale przynoszą efekty. Uczniowie doskonale opanowują matematykę i dobrze zdają egzaminy. Nie wiem, co lepsze - przyjazny pedagog, który niczego nie potrafi nauczyć, czy tyran-despota, który jest skuteczny. Najlepszy byłby oczywiście nauczyciel i przyjazny, i skuteczny, ale jesteśmy w Polsce i nie mówimy teraz o ideałach. Gdyby Szczygłowi zechciało się zagłębić w polski system oświaty odkryłby ze zdziwieniem, że podobni nauczyciele, bazujący na sadystycznej wręcz dyscyplinie, są w naszych szkołach powszechnym zjawiskiem, ale często nie są skuteczni. Ręka w górę, kto nie miał w szkole nauczyciela tyrana. Nie usprawiedliwiam metod pracy bohaterki, ale jeśli chodzi o tę kwestię, idealnie się mieści się ona w statystykach: połowa nauczycieli w państwowych szkołach jest w porządku, druga połowa powinna zmienić zawód.

Największym jednak, niewybaczalnym błędem tego tekstu jest jego jednostronność, brak obiektywizmu i przedstawienia stanowiska drugiej strony. Dlatego właśnie uważam, że to tekst propagandowy.

I tylko nie mówcie, że autor napisał maila do bohaterki tekstu, a ona odmówiła spotkania. To oczywiste, że nie chciała wracać do przeszłości. Ale, czy na tym polega dociekliwość dziennikarska? Zwróciliście uwagę ile wysiłku włożył autor, aby się skontaktować z „fałszywą kuzynką” pani Müllerovej w reportażu „Gwiazda wszystkich willi”? Mail do galerii, telefon do brata, telefon do kuzynki, chęć wyjazdu do wioski na północy Włoch, do Pragi, do Mediolanu, żeby tylko się z nią zobaczyć. Kilka maili, telefonów, odmów, żeby w końcu spotkać się Rzymie. Można było? Można.

Tym razem, żeby porozmawiać z bohaterką, nie trzeba było lecieć do Rzymu. Wiadomo było, gdzie mieszka, gdzie pracuje. Wystarczyło poczekać pod szkołą i zagadać. Ale autor założył, że przecież to potwór, więc nie warto. Szkoda, bo to by było najciekawsze dla dziennikarza i czytelnika – jak ona teraz patrzy na swoje życie. Łatwiej było jeszcze raz dokonać egzekucji na tej kobiecie, kojarzonej z niepopularną w kręgach pewnej gazety opcją polityczną, bo takie było zamówienie (uwaga!: zupełnie nie chodzi tu o opcję – gdyby była inna, napisałabym dokładnie to samo). Autor uznał, że kobieta jest zła i udowodnił wszystko, co chciał. Mnie jednak zupełnie nie przekonał.

To prawda, mój gniew spowodowany lekturą tego reportażu zaważył na ocenie całości. Wszystkie inne teksty, lepsze lub gorsze przestały się nagle liczyć. Początkowo chciałam okiełznać emocje i nie wystawiać oceny tej książce. Z wybitnymi autorami jest przecież trochę tak, jak z osobami zmarłymi: wypada o nich mówić albo dobrze, albo wcale. Przeczytałam reportaż „Śliczny i posłuszny” jeszcze raz i zarwałam kolejną noc, bo zjadały mnie wyrzuty sumienia. Skoro jednak autor dał sobie prawo, aby upublicznić ten tekst, ponieważ nie mógł „przeboleć” (to jego słowo), że bohaterka pracowała dla ministerstwa, to ja dam sobie prawo wystawienia mu pały, bo nie mogę przeboleć, że bez skrupułów zniszczył człowieka.

Szczygieł tłumaczy się, że reportaż pełni rolę służebną, ma wpływać na rzeczywistość i „ma prawo do żerowania na cudzych nędzach” (cytuje Kąkolewskiego). No to i ja sobie pożerowałam. A teraz żeruję jeszcze raz, bo Mariusz Szczygieł podłożył mi się koncertowo.

Rozzłościł mnie Remigiusz Mróz, kiedy nazwał Wiesława Myśliwskiego jegomościem (recenzja z 13 grudnia 2018), ale Mróz jest jeszcze młody i wielu rzeczy może się nauczyć. W pewnym wieku należałoby jednak mieć większą świadomość, czego nie wypada. W reportażu „Wiele męskich scen” Szczygieł cytuje „odważnego” ojca swojego bohatera – rzeźbiarza Tomasza Górnickiego: „faceci muszą raz na jakiś czas wejść razem do sauny i podotykać się siusiakami”.

Chyba naprawdę się starzeję.

Zapraszam do dyskusji na https://www.czytacz.pl/
Profile Image for Monika Zbínová.
Author 2 books100 followers
August 31, 2020
Štyridsiata deviata tohtoročná 📖 prečítaná 💪 (49/53)
Marius Szczygiel: Nie je (⭐️ ⭐️ ⭐️ ⭐️)

❌ Nie je by mohla byť knižka pre tých, ktorí majú pocit, že v našich životoch akoby prevláda len „je“ (nech zdvihne ruku ten, kto sa aspoň občas necíti byť zavalený povinnosťami, starosťami a kauzami) a chce trošku zmeniť optiku pohľadu na svet. „Nie je“ sa zdá byť jediným, čo spája kratšie i dlhšie texty v Szczygielovej najnovšej knihe, ktorá sa oficiálne tvári ako reportáže, kto však autora pozná, sú to skôr také špeciálne pozorovania života. Treba tiež povedať, že sú skôr smutné ako veselé, ale to už s „nie je“ tak akosi súvisí.
👩‍💻 Neviem, či sa Mariusz stáva vekom skeptickejším, alebo je to len pocit smutna po prečítaní knihy, no mňa sa Nie je dotklo spomedzi všetkých jeho kníh najmenej. Možno je to aj tým, že najsilnejší príbeh z knihy, Zlatučký a poslušný, som čítala už dávnejšie v nejakých internetových novinách. Avšak aj najslabší Szczygiel je stále aspoň na 4 hviezdy, pretože označiť ako priemer sa jeho texty nikdy nedajú.
💡 Na Martinuse kúpite tlačenú knihu: https://bit.ly/2YRrhKa aj e-knihu: https://bit.ly/2QBVnNt
Profile Image for Nina.
1,709 reviews42 followers
October 6, 2019
Tytułowe NIE MA, jeśli dobrze rozumiem, jest dla Mariusza Szczygła, ateisty jak przyznaje, kategorią ontologiczną, określającą nieobecność ludzi i zwierząt. Jest to stan normalny, w pewnym sensie permanentny, w odróżnieniu od obecności, która ma charakter czasowy, przemijający. W potocznym użyciu języka gdy mówimy, źe kogoś nie ma, zakładamy, że kiedyś był. A jeśli z tą nieistniejącą już obecnością wiążą się jakiekolwiek emocje lub choćby estetyczna ciekawość, naturalnym pragnieniem jest jej przywrócenie, w pamięci indywidualnej bądź jeszcze lepiej, w świadomości zbiorowej. Wciela się zatem Szczygieł w rolę tropiciela rozmaitych nieobecności i ich reanimatora. Jest to jego autorski, twórczy sposób oswajania przemijania, śmierci.

Kronikarze, historycy, literaci i artyści, nawet dziennikarze często utrwalają w swych dziełach sylwetki nieobecnych już ludzi i ich dokonania. Szczygieł nie jest zainteresowany pomnikowymi bohaterami. Podąża tropem postaci, których obecność została zapomniana lub istnieje w pamięci zaledwie niewielkiego grona osób. Pomocą służą mu też dokumenty, na przykład listy. Z równą pieczołowitością jak ludzi opisuje same ślady ich istnienia. Obok historii cenionej kiedyś czeskiej poetki i jej utalentowanego męża, czy dość popularnych w latach 1960. polskich pisarek mamy więc, na przykład, drobiazgowe opowieści o losach pewnej praskiej willi czy budapesztańskiego sklepu z rzeczami-pamiątkami po zmarłych.

Intencją autorów wspomnieniowych książek, fabularyzowanych opowieści i dzieł non-fiction, jest opis losów znaczących, w ich mniemaniu, jednostek lub grup społecznych, czasem własnych rodzin, najczęściej na tle jakiejś konkretnej epoki historycznej. U Szczygła wybór obiektów zainteresowania można by uznać za przypadkowy. Ot, trafił autor kiedyś na jakiś odprysk śladu, który wzbudził jego ciekawość, i po żmudnych poszukiwaniach i przemyśleniach przedstawia wszystko, co mu się na ten temat udało odtworzyć, przywrócić do życia. Albo, jak w opowieści o ojcu, impulsem mógł być szczątek osobistych wspomnień. W rezultacie książka jest zbiorem historii bardzo zróżnicowanych nie tylko pod względem treści, także formy. Reportaże? Eseje? Szkice? Sam autor nie jest pewien, jak je określać. Tym bardziej, że w niektórych tekstach proces reporterskiego tropienia zajmuje nie mniej miejsca niż opis jego efektów.

„W tej książce nic nie jest zmyślone. Gdybym zmyślał, byłaby o wiele ciekawsza” - autorska kokieteria?

Są w NE MA opowieści fascynujące i wstrząsające, na czele z najdłuższą, o losach zapomnianych pisarek, jednojajowych bliźniaczek, skądinąd przyszywanych ciotek innej, najsłynniejszej polskiej bliźniaczej pary. Niewątpliwie największą moc rażenia nadal ma reportaż, przed laty publikowany w DF, o chłopczyku i jego zabójczyni, nauczycielce i katetechetce, przybranej matce dziecka. W tej ponurej historii atrybut nieobecności oprócz zamordowanego chłopca dotyczy również jego kata, a to dzięki prawomocnemu zatarciu orzeczonego przez sąd skazującego wyroku. Ale swoiste posłowie, napisane na użytek tej książki i relacjonujące co się działo po pierwszej publikacji reportażu, kiedy to prawdziwa tożsamość Ewy T. wyszła na jaw, zamyka autor następującą konkluzją: „w świecie internetu NIE MA nie istnieje. Tam grzechu nigdy nie da się wymazać”. Czy czasem nie burzy to stwierdzenie misternego filozoficznego zamysłu autora? Tak, pod warunkiem przyjęcia założenia, że internet jest odrębnym bytem ontologicznym, realizującym nieprzemijającą obecność. W związku z reportażem możliwe są też poważniejsze i ciekawsze rozważania na temat nieobecności u żarliwej katoliczki pewnych niezbywalnych cech człowieczeństwa.

Bardzo podobała mi się krótka opowieść o synu, który za wszelką cenę chce utrwalić niebyt zmarłego ojca, złego człowieka. Jednak nie będę ukrywać, że nie wszystkie teksty w książce były dla mnie interesujące, niektóre mnie znużyły, wydały się zbyt przekombinowane. Sądzę, że wybierając taki format dzieła, nad którym pracował parę ładnych lat, musiał Mariusz Szczygieł przewidywać zróżnicowanie w jego odbiorze. W każdym razie, szacunek za ciekawy autorski pomysł i włożony trud, a także za wyżej cytowane króciutkie wyznanie, poprzedzające Dedykację adresowaną do bliskich mu ludzi, których już nie ma.

Postscriptum: książka Mariusza Szczygła zdobyła tegoroczną Nike. Nie była moim faworytem. Większe wrażenie wywarły na mnie „Krótka wymiana ognia” Zyty Rudzkiej i „Królestwo” Szczepana Twardocha.
Profile Image for Marcin.
328 reviews78 followers
May 17, 2020
Najnowsza książka Szczygła wypływa z niezrozumiałego dla mnie pędu reporterów do wydawania swojej twórczości w formie książkowej. Pół biedy, jeśli książka, jak w tym wypadku, jest zbiorem reportaży ujętych pod wspólny szyld. Gorzej, gdy jest opowieścią rozwleczoną na kilkaset stron (a niektóre tzw. reportaże wydawane sumptem "Czarnego" zbliżają się niemal do granicy 400 stronic!), w zalewie której ginie najczęściej i pomysł i przesłanie. Szczygłowe "Nie ma" przypomina mi próby uzyskania habilitacji na podstawie jednotematycznego cyklu publikacji - najpierw habilitant przez kilka lat publikuje artykuły na różne tematy, a potem usiłuje desperacko znaleźć jakieś spoiwo i przekonać recenzentów, że jego publikacje od początku były obliczone na stworzenie "cyklu". Z tytułowym "Nie ma" jest podobnie. Trudno rozpływać się nad książką, jeśli jej najmocniejszymi i najlepszymi częściami są reprinty reportaży, które parę lat temu ukazały się na łamach "Dużego formatu". To tak, jakby kazać ponownie zapłacić za coś, za co czytelnik uiścił cenę nabywając gazetę lub wykupując dostęp do tekstu on-line. Tylko w tych reprintach Mariuszowi Szczygłowi udało się zawrzeć jakąś złotą myśl wartą do odnotowania. Teksty, które powstały specjalnie do tego zbioru znamionują potencjał, którego nie udało się wydobyć na powierzchnię. W Jerzy Szczygieł w Pradze autor pisze, że w Czechach jego radiomaryjny ojciec się ateizuje (ja wolę mówić - rozsądkuje, ale niestety nie ma jeszcze takiego czasownika w polszczyźnie) - aż się prosiło, by pociągnąć dalej ten temat! Bohater Puściły kolory mówiąc o swojej transgresji wręcz wykrzykuje, że wie, ile zarabiała i jak była traktowana (jako kobieta), a ile zarabia i jak jest traktowany (jako mężczyzna). Czyż to nie kapitalne preludium do poczynienia głębszych obserwacji na temat paradoksów równego traktowania kobiet i mężczyzn??? Ciekawie się zapowiadał tekst o Michale Mroczko, autorze obrazu wykorzystanego na okładce, ale znów - zapowiadało się, gdyż potencjał pozostał niewyklutym pisklęciem.

To, czego nie ma w "Nie ma" to Mariusza Szczygła. Pisząc o sobie, zawsze używa trzeciej osoby liczby pojedynczej. Doceniam jego odwagę, bo zdecydował się uchylić sporo ze swojej prywatności, ale zawsze jest przy tym o krok przed przekroczeniem miejsca na scenie, która oddziela zakulisowy mrok od scenicznej światłości. Być mo��e następna książka będzie o przekroczeniu tej granicy.

Najmocniejszym akcentem jest oczywiście Śliczny i posłuszny w formie okrojonej w porównaniu z tą, która ukazała się na łamach "Dużego Formatu". Szczygieł wiele razy wyrażał żal, że antybohaterkę tego reportażu błyskawicznie udało się zidentyfikować, mimo rozmaitych forteli zastosowanych przez Szczygła i zarzekał się, że nigdy podobnej tematyki już nie podejmie - właśnie z uwagi na to życie po życiu wspomnianego reportażu. Jaki zatem sens ma reprint tego reportażu po paru latach? Zaciekawieni po lekturze "Nie ma", kim jest ta antybohaterka, zaczną drążyć i wydrążą jej prawdziwą tożsamość i zapewne adres - w końcu w internecie, jak pisze Szczygieł, nic nie ginie. Przypomina więc to trochę odgrzewany kotlet mimo wcześniejszych zapewnień kucharza, że tego rodzaju mięsa więcej serwować nie będzie.

"Nie ma" pozostaje najbardziej przehajpowanym tytułem ubiegłego roku. Pozostanie słodką tajemnicą kapituły Nike, czy nagroda ta trafiła się Szczygłowi honoris causa, bo "Nie ma" nie powala (eufemistycznie mówiąc), czy też była najlepszą pozycją z nominowanych. Jeśli tak, to nie najlepiej świadczy to o kondycji współczesnej polskiej literatury.
Profile Image for Monika.
774 reviews81 followers
December 13, 2018
Ta książka bardzo mnie zaskoczyła. Spodziewałam się reportaży, lub jednego dłuższego reportażu. Znalazłam w niej dwa kapitalne reportaże, jeden bardzo dobry i kilkanaście ... impresji? refleksji? przemyśleń? Mnie się skojarzyły trochę z Instagramem i tymi krótkimi filmami - instastories. A nawet samymi zdjęciami na Instagramie, szczególnie fragment Przywłaszczenie.
Niektóre z tych impresji wydały mi się zbyt błahe, niewarte uwiecznienia. Czy o wszystkim trzeba pisać? czy wszystko warto komuś powiedzieć, przekazać? Inne wydały mi się wartościowe i dawały mi okazję do własnych refleksji na jakiś temat.
Teraz jak się zastanawiam - może ktoś inny uzna te fragmenciki, błahe dla mnie, za cenne dla siebie? Może tak to po prostu jest. Jedno zdanie może być na różny sposób odebrane przez różnych ludzi, a cała książka to już w ogóle.
Profile Image for kari.
608 reviews
January 17, 2019
[PL] Szczygieł wypada umiarkowanie korzystnie w kolekcji krótkich form - wyraźnie widać, że ma swój schtick, który po kilku tekstach przestaje robić wrażenie. Obok świetnych i poruszających reportaży są tu szkice, może i ładnie napisane, ale dość puste, plus tekst o transseksualności, który zdążył się zestarzeć i w którego puencie Szczygieł dokonuje absolutnie niepotrzebnego samozaorania.
Profile Image for blackmoon.
68 reviews20 followers
May 30, 2021
Są tu reportaże świetne (chociażby Czytanie ścian, Kompot przed końcem świata), jak i średnie. Sam zbiór uważam za dosyć nierówny. Zdecydowanie nużącym elementem była ciągła próba nadania przez autora metafizycznego znaczenia tytułowego "nie ma" - uważam, że równie dobrze czytałoby się bez tego.
Profile Image for Zuzana.
134 reviews25 followers
October 16, 2020
O čom to je?
O hľadaní Je v Nie Je.
O tom, že každé Nie Je má svoje Je.
O tom, že prázdnota má svoju hodnotu, presne takú istú ako to, čo by ju mohlo vyplniť.

Miestami až príliš silné.
Profile Image for Tomáš Fojtik.
258 reviews250 followers
January 4, 2020
Mám trochu pocit, že vážnější – dejme tomu filosofická témata Szczygielovi nesedí. Tento soubor reprotáží je dost nevyrovnaný. Obsahuje sice nejlepší text, který kdy MS napsal (Roztomilý a poslušný), ale zároveň taky několik textů, jejichž význam jsem úplně nepochopil a které se mi četly dost těžko. A tak: Pokud MS popisuje nějaký silný příběh, exceluje. Ale jak začne filozofovat, je konec lehkosti a přitažlivosti jeho psaní. Knihu hodnotím tak spíš průměrně, přestože skvělých textů je v ní víc.

Hodnocení: 60%
Profile Image for Anna Maria Boland.
41 reviews14 followers
October 2, 2019
„«Nie ma» mnie nie zachwyciło”, przeczytałam gdzieś na Instagramie kilka miesięcy temu. Są książki, które nie mają zachwycać, nie takie jest ich założenie i mam weażenie, że „Nie ma” jest jedną z nich. Ta książka porusza cząstki nas, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. „Nie ma” pokazuje nam inną perspektywę, inny świat. Takie książki nie mają nas zachwycać, one mają nas zatrzymać i „Nie ma” właśnie to robi.
Profile Image for Panna Zuzanna.
21 reviews
November 12, 2018
Może kiedyś ochłonę i odważę się napisać osobista recenzję tego cuda, ale na razie jestem zdolna tylko do tego, aby dać tej ksiażce 10 gwiazdek.
Profile Image for Kuba Krasny.
151 reviews56 followers
December 20, 2019
Spodziewałem się, że ta książka będzie bardziej spójna o tym, czego „nie ma”. Niektóre reportaże bardzo luźno zahaczają o leitmotiv. Niemniej, czytało się to bardzo dobrze.
Profile Image for bezprawie.
38 reviews17 followers
February 9, 2020
Raz mnie głaskano po główce a raz mnie deptano bezczelnie wręcz
Profile Image for elektrospiro.
260 reviews24 followers
November 23, 2020
"Zjawiają się nieproszone i jest ich coraz więcej."

Mowa o powiadomieniach o śmierci. Ten zbiór reportaży, jak chyba dotąd żaden Szczygła, oceniany jest krańcowo różnie. Nie dziwię się. Wielu zastanawia się - parafrazując autora - czy to wybitny reportaż, czy szajs. To jego własne słowa z ostatniego zamieszczonego w tej książce rozdziału (Rzeczy po prostu dzieją się) - nie potrafił ocenić jednoznacznie powieści "Szczygieł" Danny Tart. Nie mógł się zdecydować, bo tylko niektóre "złote myśli" z tej książki ją dla niego jakoś ratowały. Między innymi myśl, że malarze holenderscy przemycają w swych martwych naturach symbole śmierci i przemijania. Cóż za głębokie odkrycie. Cytuję więc w tytule recenzji sąd Szczygła o "Szczygle", ale mnie z tego Szczygła również niewiele pozostanie w pozytywnej pamięci. Właściwie tylko rozmowa z Violą Fischerovą. Może jeszcze pójdę tropem niektórych pozycji bibliograficznych. Po wielu reportażach z tej książki pozostaje niesmak. Różnego rodzaju niesmak. Skąd się bierze?

Cała recenzja na stronie: https://nakanapie.pl/recenzje/calkiem...
Profile Image for Paula Kwiatkowska.
133 reviews24 followers
February 21, 2023
Wspaniała! Autor z niesamowitą erudycją, ale jednocześnie dowcipem przedstawia historie różnych nieobecności – wszystko to brzmi jak fikcja, ale jest prawdą. Wysmakowana, pochłaniająca i ważna książka, która zdecydowanie staje się moim ulubieńcem. Bije od niej doswiadczeniem i życiem, gęsto tam od cierpienia – niektóre opowieści są tak straszne, że brak mi słów – ale jak to jest napisane!! Nieprawdopodobne.
⭐⭐⭐⭐⭐
Displaying 1 - 30 of 293 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.