W kraju, w którym rzekomo nikt nie czyta, jego książki rozchodzą się w milionach egzemplarzy. W wieku trzydziestu lat został najpopularniejszym współczesnym polskim pisarzem. Kim jest? Jak tworzy?
W tej książce Remigiusz Mróz daje się poznać od dotychczas skrzętnie skrywanej strony. Opisuje swoją pisarską drogę i trzyma czytelnika w napięciu, niczym w jednym ze swoich najlepszych kryminałów. Odkrywa kulisy własnego warsztatu, a ostatecznie udowadnia, że każdy z nas nosi w sobie przynajmniej jedną nienapisaną książkę. Wszystko to robi na chłodno, ale także z przymrużeniem oka – dzięki czemu pozycja ta to nie tylko wyczerpujące kompendium pisarskie dla wszystkich, którzy myślą o stworzeniu własnej powieści, lecz porywająca, zabawna i momentami poruszająca lektura.
O MROZIE. NA TRZEŹWO. Obiecałam sobie, że nie przeczytam już żadnej książki Remigiusza Mroza. Obiecanki cacanki. No przecież nie mogłam ominąć takiej gratki. Autor, który sam powinien uczyć się pisać, postanowił udzielić nauk innym. Och, co za smaczek! Cymesik dla recenzenta!
Przeczytałam trzy książki Mroza i żadnej nie postawiłam pały. Bo te książki naprawdę dobrze się czyta. Wartka akcja, dobra dramaturgia, przystępny język, czego chcieć więcej? No chciałoby się, żeby autor nie robił z czytelnika idioty. Może za stara jestem, albo za dużo czytam, ale kiedy po wkręceniu w akcję dochodzę w powieściach Mroza do rozwiązania, nijak nie mogę zdzierżyć absurdów, które autor mi wciska. Zwyczajny czytelnik może tego nie zauważa i jest zadowolony. Ja się pienię.
Po lekturze „O pisaniu” nie wkurzam się, że autor pisze bzdury. Pisze momentami całkiem ciekawe i pouczające rzeczy. Tylko, tym razem, o wiele gorzej się to czyta. Kiedy nie ma nagłych zwrotów akcji, fajerwerków, ucieczek z najpilniej strzeżonych więzień, wszystko robi się takie… letniutkie. No chyba, że ktoś jest aż takim wielbicielem Remigiusza Mroza, że interesują go anegdoty o cioci, która rozpłakała się po przeczytaniu kiepskiego wiersza naszego bohatera (to nie ja oceniam, to samokrytyka), albo smętne opowieści, jak to młody Remigiusz w latach szkolnych pracował w gazetce szkolnej, a potem internetowej.
Część pierwsza książki - to autobiografia. Nudna tak, jak tylko może być nudna biografia człowieka, którego sensem życia jest pisanie. Część druga - to poradnik pisania, w którym autor udziela rad, jednak w taki sposób, że sam sobie zaprzecza.
To oczywiste, że gdy czytamy cudze teksty, widzimy błędy jak na dłoni. Nasze własne dzieła podlegają innym prawom. Jesteśmy ślepi na niedociągnięcia i NIE MA na to rady. Tej zasadzie podporządkował się Mróz. Bez przerwy powtarza, żeby unikać powtórzeń (chyba, że to środek stylistyczny, jak właśnie w tym zdaniu), a potem ponownie wbija czytelnikowi do głowy rzeczy, które już nie raz zostały powiedziane.
W części autobiograficznej czytam na przykład, jaki to autor ma sposób na tworzenie: pisze do czternastej, albo do 10 stron, potem długi bieg albo jazda na rowerze, potem lanczyk, odcinek serialu, i znowu pisanie, tak długo, jak się da, ale żeby chociaż pięć stron było. W drugiej części znajdujemy dokładnie to samo.
Hej, panie autorze. Naprawdę zrozumiałam. Nie trzeba mi dwa razy powtarzać, zwłaszcza, że z metody na pewno nie skorzystam. „Słuchaj uważnie, bo nie będę powtarzać”. Z jakiego kultowego serialu to cytat? Może jednak warto zanurzyć się w ten inny świat, gdzie jest czas na drobne przyjemności? Albo przeczytać to, co się napisało jeszcze raz? Przyjemniej jest pisać coś nowego? Wiem. Ale jest jeszcze coś takiego, jak poczucie obowiązku w stosunku do czytelnika. Kumamy?
Jednego Mrozowi na pewno nie daruję i będę wypominać przy każdej okazji (uczymy się na błędach, prawda?). Remigiusz Mróz wychwala pod niebiosa Wiesława Myśliwskiego, choć zdaje się przeczytał tylko jedną jego książkę: „Traktat o łuskaniu fasoli” (o innych przynajmniej nie wspomina). Myśliwski został mu polecony przez redaktora (naiwnego, niestety). Redaktor „oświadczył, że są dwaj polscy pisarze, od których mogę się czegoś nauczyć [zadziwiające, że tylko dwaj, dop. mój]. Wiesław Myśliwski i Bruno Schulz. Jeszcze tego samego dnia poleciałem do księgarni po „Traktat o łuskaniu fasoli” pierwszego z jegomościów”.
No, come on, panie Mrozie (i proszę mi nie poprawiać deklinacji). Najwybitniejszego żyjącego, polskiego pisarza nazwać sobie jegomościem? Ja bym się schowała w norce pod ziemią ze wstydu. Całe szczęście, że Myśliwski na pewno pana książki nie przeczyta. Tej recenzji też nie. I nawet nikt mu nie doniesie, czy pan go ceni, czy nie, mam nadzieję.
Czy ta książka się komuś przyda? To jest tak, jak ze wszystkimi poradnikami czy kursami. Jeżeli ktoś czuje iskrę bożą, to Mróz może być pewną inspiracją i na pewno nie zaszkodzi. Jeśli nie, nawet Mróz nie pomoże. Niestety, grafomani mogą utwierdzić się w przekonaniu, że są genialni. Mróz bowiem podaje multum przykładów pisarzy, którzy musieli latami walczyć o sukces. Byli wybitni, na początku mieli pecha, ale w końcu się udało. Każdemu więc może się udać. To prawda, ale nie każdy może być tym każdym. I to zupełnie nieprawda, w tym kontekście, że praktyka czyni mistrza. Może, ale tylko wtedy, gdy kandydat ma zadatki. A co, jeśli tylko tak nam się wydaje? „Warto pisać, pisać, pisać” radzi Mróz. Ale dla kogo? „Upór czyni pisarza”. Naprawdę?
To książka dla tych, którzy mają przemożną chęć pisania i wierzą, że jak przeczytają książkę Mroza o pisaniu, to będą pisać tak jak Mróz. Wierzycie w to, moi drodzy czytelnicy? Jak was znam, to niekoniecznie.
Niedawno na portalu Lubimy Czytać można było zadać pytanie Remigiuszowi Mrozowi. Bardzo mnie korciło, żeby zapytać: „Czy gdyby za jedną książkę zapłaciliby panu tyle, ile za sześć, to czy byłby pan w stanie napisać taką, która nie obrażałby inteligencji czytelnika?” Oczywiście, takie prowokacyjne pytanie nigdy nie przeszłoby przez sito redakcji, a gdyby nawet, jakimś cudem, odpowiedź byłaby wymijająca. Ale u siebie mogę pisać, co chcę. Tylko, że po przeczytaniu „O pisaniu” widzę, że to pytanie jest cholernie głupie. Metodą Sherlockowej dedukcji doszłam do wniosku, że w przypadku Mroza w ogóle nie chodzi o kasę. Autor jest po prostu od pisania ciężko uzależniony. Nie potrafi przestać. Kiedy jakiś wydawca zaproponowałby duże poprawki, już ustawi się kolejka następnych, którzy wydadzą dzieło bez żadnych przeróbek. I pewny zarobek trafi do kogoś innego. Więc po co się wysilać?
Żeby powstała książka, trochę mądrzejsza niż do tej pory, trzeba by najpierw ze dwa miesiące nic nie pisać, tylko myśleć. Potraficie to sobie wyobrazić? Remigiusz Mróz na pewno nie.
P.S Tę recenzję, zgodnie z zaleceniem Hemingwaya pisałam po pijaku. Ale poprawiałam na trzeźwo
Na pewno książka jest straszliwie czytable. Łyknęłam ją w jeden dzień, pomiędzy dwoma świątecznymi obiadami. Właściwie czyta się sama. Ale nie jest to ani dobry poradnik jak pisać ani ciekawa autobiografia. Część o pisaniu jest zbyt chaotyczna, a przy tym nie przystaje do części biograficznej (fajnie, że autor podkreśla wagę redakcji, szkoda, że nie wspomina ile czasu spędził na redagowaniu pierwszej powieści przed wysłaniem do wydawcy). Biografia zaś skupia się na dzieciństwie autora, przez okres jego debiutu przechodzi jak burza. Jeśli ktoś szuka podręcznika jak pisać, to na polskim rynku są dużo lepsze pozycje.
Świetnie się słuchało, chociaż to raczej zbiór banałów o zawodzie pisarza i znanych prawd, niż jakiś wiekopomny podręcznik dla początkujących pisarzy, do tego autor sam zdaje się nie stosować się do wszystkich swoich porad; na przykład poucza Mróz: nie przepisujcie Wikipedii!, za to innych trzyma się zbyt kurczowo: najważniejsze jest dobre pierwsze zdanie (pal licho resztę książki - dopowiada w myślach czytelnik).
Można się z Mroza podśmiewać w nieskończoność, ale nie zmieni to faktu, że sprzedał miliony książek i jest jednym z poczytniejszych pisarzy w ogóle, chociaż nawet formę poradniko - biografii zerżnął od Stephena Kinga.
Jednego tylko nie jestem w stanie pojąć - kto do cholery stwierdził, że wybór Krzysztofa Gosztyły na lektora będzie dobrym pomysłem?
Część pierwsza - autor wspomina swoje dzieciństwo, czas dorastania i okres debiutu. Szkoda, że nie ograniczył się do tego ostatniego, bo o ile ciekawostki z rynku wydawniczego warte są uwagi, o tyle cała reszta już nie.
Część druga - całkiem ciekawy (choć niezbyt odkrywczy) poradnik pisania, który właściwie można uznać za autoplagiat, bo jego treść znajdziemy także w opublikowanym przed laty kursie pisania na LubimyCzytac.pl. I niby autor asekuruje się formułką, że w książce ów kurs został rozbudowany, ale jakoś tak wydawca zapomniał wspomnieć, że esencję tej publikacji stanowi treść dostępna od lat w internecie.
pierwsza połowa, która była autobiograficzna, podobała mi się dużo bardziej niż ta druga, poradnikowa, z tego prostego powodu, że nie mam zamiaru pisać książki xd jednak zawarte tutaj porady często odnoszą się uniwersalnie do sztuki i kreatywności, a nie tylko do pisania. jest to książka wypełniona przykładami (również na fragmentach innych autorów), radami (wielokrotnie powtarzanymi, a na koniec streszczonymi w 10 punktów) ale też polecajkami książkowymi, anegdotami, żartami i nawiązaniami. czytając ją czułam się, jakbym rozmawiała z Mrozem, co było wspaniałe, bo jest on mega wykształcony, inteligentny i czuć, że kocha język polski (ja też!!!)
Waham się pomiędzy 1 a 2 gwiazdkami. Pewnie 1,5 się należy za drugą część, bo są tam rzeczy przydatne. Część pierwsza, która miała być memuarem jest chaotycznym zbiorem pisarskich sukcesów pana Mroza. Chciałabym pominąć milczeniem fakt ściągnięcia koncepcji książki od Stephena Kinga, ale się nie da. W drugiej części podawane przykłady też często przypominały mi te z „On Writing”. Zabrakło mi większej ilości przykładów z własnego podwórka.
Kilka recenzji tutaj na GR stwierdza, że część autobiograficzna jest słabsza od poradnikowej - dla mnie dokładnie odwrotnie, tę część czytałam z zainteresowaniem, poradnikową przeklikiwałam. Nie jest to pozycja w żaden sposób wybitna, można poczytać jako odskocznię od czegoś gęstszego. Mróz sam sobie kilka razy przeczy, a jego główna rada to - pisać, nie przestawać pisać. I to chyba podsumowuje też jego literackie osiągnięcia.
Łatwa w czytaniu, ale styl potwornie irytujący. Dosłownie pare smaczków i pare ciekawostek na tylu stronach to mało. Dałem się zwieść tytułowi i zagadce sukcesu autora. Nie znalazłem tego czego szukałem, zagadka pozostała zagadką, a doświadczenie z lektury sprawia, że postanowiłem trzymać się z daleka od jego powieści. Szczerze przyznaje, że nie znam innej twórczości autora. Mnie zniechęcił.
First a couple of disclaimers. I am not a big fan of Mróz but I also don't harbour any particular dislike towards him and his books. In my opinion they range from "Quite good but with annoying characters" to "meh". I also didn't expect this book to "teach me how to write" or, even more absurdly, "teach me how to write like Mróz". I don't think such a thing is even possible.
I enjoyed reading the book, though the first part, about how he became a published author definitely dragged on for too long, however I am sure that it was interesting for those who follow the author more closely. The second part in which he describes various tools in the artist's workshop was more interesting, though a bit too short and not that groundbreaking, though then again I didn't expect it to be.
Unfortunately it was missing what I found the most interesting about Mróz. Whatever you think of him, he is a prolific author and quite a versatile one, dabbling with different genres. How does writing fantasy differ to him from writing horror and political fiction? No, I don't care where he does get his ideas (I agree with him that it's the most useless question to ask a writer) but what makes him decide on particular ending? Or does he have it in mind since the beginning?
I did the enjoy the humour (I admit, mostly making fun of E.L. James) in this book, his fanboy admiration of Stephen King (and together with Mróz I recommend King's "On Writing") and while I can't say I was surprised by it, I liked how well-read Mróz seemed. It's just... the book felt a bit empty. But still enjoyable.
Biografia oraz rady autora dla początkujących pisarzy. Jest to w pewnym sensie kopia książki Kinga, ale oczywiście tutaj mamy życie Mroza i jego rady. Co mi dała ta książka? Pokazała, że nie powinienem porównywać moich tekstów z wydanymi książkami uznanych autorów. To trochę tak jak porównywanie swojej twarzy z twarzą influensera na instagramie. On/ona wydali pieniądze oraz czas na to aby tak wyglądać. Potem zrobili tysiąć zdjęć i wybrali to jedno, które się ukazało. Podobnie z autorami, którzy napisali mnóstwo, większość wyrzucili, resztę poprawili i tak powstała ich książka. Chyba dlatego warto przeczytać tą książkę Mroza - pozwala spojrzeć racjonalnie na swoje pisanie.
Ni biografia, ni poradnik pisania. Mimo to wciąga.
Autor będzie stanowić przede wszystkim natchnienie dla przyszłych pisarzy, którzy zamierzają wydać swoją pierwszą książkę. Na swoim przykładzie sprawnie omawia trudności pisarskie i jak sobie z nimi radzić, opowiada o przeróżnych niuansach związanych z samym procesem wydawniczym i promocyjnym, a ponadto pod koniec streszcza drugą część książki dekalogiem twórcy.
Dla kogo jest więc książka? Na pewno NIE JEST dla osób, które będą chciały przeczytać dobrą autobiografię. Mimo to wątki z życia pana Remigiusza mogą być na swój sposób inspirujące dla, jak wcześniej napisałem, przyszłych twórców. Nie jest to również tytuł, który będzie można uznać za stricte warsztatowy - sam pan Mróz mówi o tym, aby nie trzymać się kurczowo zasad postanowionym przez poradniki (za co szczerze mu winszuję).
Książka warta uwagi autorów, którzy potrzebują motywacyjnego kopa do pisania - w tej kwestii naprawdę można się zainspirować. Nie wolno traktować jej jednak jako wyczerpujący poradnik, bo po prostu nim nie jest; również w kwestii autobiografii nie stoi wysoko (sam autor przyznaje, że nie lubi wiele o sobie mówić, za to znowu chylę czoła przed jego szczerością). Mimo to lektura warta poświęcania czasu.
Czasami zadaję sobie pytanie pół żartem pół serio, czy ktoś jeszcze w naszym kraju nie słyszał nigdy o Remigiuszu Mrozie?🤔😂 To obecnie najbardziej popularny, najbardziej poczytny i również najbardziej płodny współczesny autor w Polsce. W swojej najnowszej pozycji Mróz cofa się do własnego dzieciństwa, do czytelniczych wspomnień i refleksji. I taka właśnie jest I część tej książki, z której nawet najwięksi fani Remigiusza mogą dowiedzieć się paru interesujących i ciekawych faktów z życia autora. Druga część to mini-poradnik dla początkujących pisarzy, którzy być może chowają swoje powieści do szuflady, bo obawiają się krytyki, odmowy od wydawnictwa i nie mają dość odwagi, aby pokazać swoją twórczość przed szerszym gronem odbiorców. Zdecydowanie "O pisaniu na chłodno" mnie nie zawiodło. Remigiusz w bardzo przystępny i nieskomplikowany sposób ukazał nam tajniki swojej literackiej pracy i podarował czytelnikom garść porad, dotyczących pisania, ale również czytania! Polecam nie tylko fanom autora.
Napisanie poradnika o pisaniu to porywanie się z motyką na słońce.
Sam autor zresztą przyznaje, że wszystkie rady są po to, żeby je łamać (jeśli się wie, jak to robić).
Nie do końca wiem do kogo jest skierowana ta pozycja, choć wydaje się oczywiste, że dla aspirujących pisarzy. Rzecz w tym, że jak ktoś się pisaniem interesuje i postawił w tym kierunku już swoje pierwsze kroki (i mam na myśli nie tylko przelwanie słów na "elektroniczny papier", ale i chęć wydania książki czy samodoskonalenia) to mamy właściwie gwarancję, że o wszystkich tych radach już słyszał. Czy są przydatne? Pewnie można je tak określić. Czy brzmią jak odrmrażanie ciągle tych samych kotletów? Oczywiście.
I tak jak w prozie Mroza musi coś jednak być, że tak dobrze się sprzedaje, tak i w tych radach coś jednak jest, skoro tak często się powtarzają. A jednak choć poświęcona jest im cała książka (żeby być dokładnym to jej połowa) to wszystkie są potraktowane bardzo powierzchownie.
Oczywiście, specyfika pisania jest taka, że wszystkiego trzeba posmakować, poczuć na własnej skórze, żeby się dowiedzieć czy i jak działa, ale to wszystko można znaleźć w internecie.
Bo wzmianka o tym, że mail do wydawcy musi być napisany tak, żeby przykuł jego uwagę to w sumie nie jest porada, którą można wykorzystać. A na pewno nie dowiemy się tu jak to zrobić.
Ale na fragmencie o tym, żeby nie zapisywać pomysłów, bo te najlepsze na pewno z nami zostaną to zaśmiałam się w głos. Winszuję takiej pamięci, ale ja jednak zostanę przy notatniku.
PS. Jeśli ktoś ma ochotę na grę towarzyską to może śmiało pić za każdym razem, gdy znajdzie na kartach tej książki nazwisko King. Dla bezpieczeństwa może jednak lepiej wybrać trunek bezalkoholowy (co z czysto literackiego punktu widzenia jest oczywiście niemożliwe, ale komu by przeszkadzał jeden mały oksymoron).
Moja mama kupiła tę książkę za 10 zł w Biedronce. Czemu? W sumie to nie wiem...(może dlatego, że w 2023 absolutnie wciągnęła się we wszystkie seriale okołokryminalne na Playerze i od kilku miesięcy śmiejemy się *wyłącznie pozytywnie* z Pana Mroza, jego tempa pisania i wpisów w mediach) Zaczęłxm jej słuchać godzinę po rozpoczęciu nowego roku i... byłxm w szoku. Nie jest to głupie! Ciekawie było prześledzić historię R. Mroza z pisaniem książek, a później zapoznać się z jego radami dla osób piszących. Ja, jak część z Was może wiedzieć, napisałxm swoją pierwszą książkę i aktualnie jestem w fazie poprawek. Te rady, zwrócenie uwagi na małe, a jednak znaczące, rzeczy serio mi pomogły. Widocznie przeczytałxm ją w dobrym momencie. Jest to dosłownie poradnik, więc polecam osobom piszącym. PS. Kilka razy śmiałxm się w głos.
Zaskakująco dobra książka o warsztacie pisarskim od Autora, któremu wyrzuca się brak powyższego. Bardzo spodobała mi się część biograficzna, która po raz kolejny pokazuje, że jak się nad czymś długo i konsekwentnie pracuje, to można osiągnąć sukcesy. Dodajmy, że Mróz pierwsze pisarskie wprawki miał w wieku lat 12-tu + czytał wszystko, co popadło. Do tego charakter, metodyczność i mamy maszynę do pisania bestsellerów. Studia z prawa i zarządzania też mogły pomóc w marketingowo-biznesowym ogarnięciu pierwszych wydawnictw (np. prezentacje ppt) Część warsztatowa bardzo pobieżna i dość prosta w swoim schemacie; jak Autor sam przyznał, to w zasadzie przepisanie kursu z lubimyczytac.pl. Dość ciężko się jej słucha (np. momentu o dialogach), więc raczej polecałbym przeczytać.
Po książkę sięgnęłam, ponieważ jedna wykładowczyni wspominała o tym tytule. Osobiście nie ma aspiracji do pisania powieści, ale byłam ciekawa jakie podejście do tego ma sam autor. ° Remigiusz Mróz to jeden z najbardziej poczytnych autorów w Polsce. Choć zdarzyło mi się sięgnąć po jakieś książki od tego pisarza to nigdy nie miałam większy chęci po sięgnięcia po kolejne tytuły. ° "O pisaniu. Na chłodno" to tytuł, w którym śledzimy pisarką podróż autora. Byłam ciekawa jakie podejście, zasady stosuje Mróz w swoim literackim życiu. Jestem zaszokowana jak ten tytuł mnie wciągnął. Wszystko było prosto napisane tak aby potencjalni pisarze mogli się czego dowiedzieć, wyciągnąć wnioski, czego się nauczyć. ° Z pewnością przeczytam inne książki, bo zostałam bardzo zaintrygowana.
Książka jest podzielona na dwie części. Pierwsza część, Pisarski memuar, to historia tego jak wyglądała ścieżka Mroza do miejsca w którym jest teraz. Poznajemy małego Remika, który jeszcze jako gimnazjalista rozpoczynał swoje pierwsze wprawki pisarskie. Część druga rozkłada warsztat pisarski na części pierwsze i zwraca uwagę na najważniejsze czynniki, bez których dobra powieść po prostu powstać nie może.
A całość? Przyznam, że chociaż podchodziłam do tego tytułu bardzo sceptycznie mile się rozczarowałam. Książka napisana jest gładko i sprawnie, tak by nie zanudzić Czytelnika. W momentach kiedy zaczynamy już odczuwać znużenie pojawia się hasło od autora w stylu: „hej, wiem, że trochę przynudzam, ale zaraz skończę”. Nie brakuje też wielu zabawnych anegdotek, które sprawiają, że uśmiech na twarzy pojawia się niemal mimowolnie. Jeśli chcecie pisać i zastanawiacie się nad tym jak pracować nad własnym warsztatem koniecznie sięgniejcie po ten tytuł. Znajdziecie tutaj wiele wskazówek praktycznych jak robili to inni wielcy (o tak bo nie brakuje tu cytatów i przykładów z wielkich pisarzy) i jak te nauki wynosił od nich Remigiusz Mróz. Przyznam się Wam, że po przeczytaniu tej książki zaczynam zwracać uwagę na rzeczy, które wcześniej nie były dla mnie tak istotne podczas czytania powieści. Choćby słynne już pierwsze zdanie!
A tak serio, podsumowując co zyskacie czytając „O pisaniu na chłodno”? Cóż, moim zdaniem na chłodno nie było, było emocjonalnie, zwłaszcza w początkowej sferze życia personalnego Mroza, która może lub nie, nas interesować. Pominę tu szczegół nad którym wielu recenzentów się już pastwiło – pisanie autobiografii w wieku trzydziestu kilku lat, bo to temat dla znawców dzieł Remigiusza Mroza, a ja do takich nie należę. Niemniej dzięki tej części poznałam bliżej tego „słynnego” autora, o którym zrobiło się bardzo głośno w ostatnich latach. Czy nauczymy się z tej książki warsztatu pisarskiego? Moim zdaniem nie, bo chociaż zgodzę się z Mrozem, że pisanie jak każdą inną dziedzinę należy ćwiczyć to jednak prezentowane przez niego porady nas tego warsztatu nie nauczą. Czego nas nauczą? Wiary w siebie, własne możliwości i tego by się nie poddawać przy byle porażce. Drugi plus tego tytułu to cytaty podziwianych przez niego autorów do których warto czasem wracać. Mam nadzieję, że wybaczycie mi, że nie przytoczę ich tutaj, ale czytany przeze mnie egzemplarz był z Booktouru i najpierw go wysłałam, a potem przypomniałam sobie o cytatach dla Was. Może jednak chętniej dzięki temu sięgniecie po ten tytuł.
Jeśli zastanawiacie się o co tyle szumu z tym Mrozem i nie jesteście przekonani do żadnej jego książki to będzie najlepsza pozycja dla Was! Jeśli Wam podejdzie sięgnijcie po kolejną, już już na wstępie Was zniechęci to raczej nie ma sensu sięgać po kolejne.
Nawet jeśli ktoś nie czytał jeszcze żadnej z jego książek, z całą pewnością niewiele jest osób, które interesując się czytaniem, nie kojarzą tego imienia i nazwiska. Remigiusz Mróz tym razem zamiast kryminalnej opowieści prezentuje swoją własną drogę pisarską w polskich realiach. Po drodze udzielać też będzie wskazówek dla przyszłych pisarzy. Czego dokładnie dowiedzieć się można z jego poradnika "O pisaniu na chłodno"?
Książka podzielona jest na dwie części: pierwsza to typowa autobiografia pisarska, druga zaś stanowi zbiór konkretnych wskazówek odnośnie warsztatu pisarskiego z odniesieniem do wielu przykładów.
Będzie to opowieść o tym, jak można (a nawet trzeba) postawić wszystko na jedną kartę aby spełnić swoje marzenie. Autobiograficzny wstęp skupiony na rozwoju ścieżki pisarskiej wprowadza czytelnika powoli w część drugą - stanowiącą rozszerzoną wersję kursu przygotowanego dla portalu Lubimy Czytać. Przywołane zostaną tu liczne przykłady innych pisarzy, których nazwiska dziś wszyscy znają, a oni sami pochwalić się mogą dziesiątkami odmów wydania swoich powieści. Dowiadujemy się, że swoją pierwszą powieść można napisać w języku innym niż ojczysty (np. w angielskim jak to uczynił znany japoński pisarz). W jaki sposób autor tworzy książkę: czy od początku wie wszystko czy odkrywa rozwój fabuły w trakcie jej pisania? A może wszystko dzieje się w fazie redakcyjnej, gdzie powieść pisana jest na nowo? Lepsza jest narracja w pierwszej czy trzeciej osobie? Powinna być w czasie teraźniejszym a może przeszłym? Jeśli takie pytania także Wam chodzą po głowie, ten poradnik będzie dobrym początkiem by poszukać odpowiedzi.
Uzyskujemy tu także pozwolenie aby czytać, ile tylko dusza zapragnie i jesteśmy rozgrzeszeni jako przyszli pisarze, gdyż wzbogacamy w ten sposób tylko swój warsztat. Więcej niż kilka razy znajdziemy podkreślanie roli redagowania swojego tekstu - zarówno autoredakcji jak i otwartości na zdanie redaktorów. Co najważniejsze znajdzie się tam zachęta do tego aby książkę napisać spróbował każdy, kto nosi już w sobie historię i pragnie aby pewnego dnia poznał ją cały świat.
Niezależenie od wieku, każdy skorzystać może z lektury "O pisaniu na chłodno". Remigiusz Mróz przywołuje swoje dzieciństwo, szkolne lata, studia, początki kariery - w każdym z tych etapów pasja do pisania ewoluowała i zmieniała się by nadać jej ostatecznie kształt w postaci wydanych obecnie powieściach kryminalnych. Jak pisarz tak szybko tworzy kolejne historie? Jaki jest sekret jego warsztatu pisarskiego i od kogo czerpie największą motywację? Czy będzie to pierwsza książka tego autora czy odkrywanie ciekawostek o ulubionym pisarzu, w lekturę niewątpliwie warto zainwestować swój czas.
Kiedy dowiedziałam się trzydziestolatek, Remigiusz Mróz, napisał autobiografie połączona z poradnikiem o pisaniu, pomyślałam że to żart. I po przeczytaniu tej książki nadal uważam, że to nie była najlepsza decyzja jaka podjął, być może uległ wydawnictwu.
Ja osobiście szanuję Mroza, głównie z powodu tego, że udało mu się skłonić ludzi w Polsce do sięgnięcia po książkę. Być może pierwszy raz od wielu lat. Moim zdaniem - ważne że ludzie czytają, a co czytają jest to sprawa drugorzędna.
W tej książce podobało mi się kilka rzeczy - Mróz bardzo elegancko i dyskretnie zaznacza ważne momenty w jego życiu, jak wyprowadzka czy strata przyjaciela. Autor dba o jakość języka polskiego i sporo czyta, szkoda że głównie literaturę obcą (czy w Polsce nikt nic dobrego nie pisze?). Po przeczytaniu tej książki, a zwłaszcza części z poradnikiem, mam wrażenie że tutaj po raz pierwszy w jego karierze autor zrobił porządny research. Było to zapewne zlepkiem doświadczeń z wielu lat i wielu przeczytanych książek, ale właśnie dlatego byłoby lepiej wstrzymać się z taką pozycja... czy ja wiem... przez następne 30 lat? Wtedy mogłaby to być naprawdę fascynująca lektura.
Darze sympatią autora za skromność, poczucie humoru, samokrytycyzm, szacunek do twórczości Mysliwskiego, który jest moim ulubionym polskim pisarzem. Nie do końca zgadzam się z wieloma tezami Mroza - jak na przyklad przeskakiwanie pomiędzy różnymi typami powieści (z kryminału na powieść historyczną czy fantastyczna itp. ) w celu tzw. "rozwoju". Moim zdaniem Mróz osiągnął platau dawno temu i powinien doskonalić to co mu wychodzi najlepiej - kryminał prawniczy. Ma do tego wykształcenie i mocne podstawy. Lepiej być wybitnym w jednej wąskiej dziedzinie niż przeciętnym w wielu. Większość pisarzy do tego dochodzi prędzej czy później.
Śledząc pisarką karierę Mroza, muszę się zgodzic z jego znajomym pisarzem, który powiedział "Piszesz za dużo". Ja bym to zmodyfikowana - "Wydajesz za dużo". Autor ma dobre podejscie do wystąpień publicznych, może warto by to przenieść na twórczość. Dobra książka to nie tylko pomysł (a na tym jego literatura bazuje), to także mocny fundament pochodzący z research. A one zajmują czas.
To połączenie biografii z poradnikiem pisania. Poradnikiem przede wszystkim dla piszących książki, bo traktuje nie tylko o tym jak pisać, ale i jak wydać książkę. Autora, Remigiusza Mroza, można nazwać demonem szybkości pisania i wydawania kolejnych powieści. Wydaje kilka książek rocznie, a do tego w jego szufladzie z jeszcze niewydanymi dziełami niedługo wypaczy się dno tak wiele ich jeszcze czeka. Ale i on zmierzył się z tym, z czym każdy pisarz: klątwą słabego warsztatu, nudnych opisów, zawiłych, najeżonych trudnymi wyrazami sentencji czy wreszcie reaserchem wciągającym bardziej niż samo pisanie. Jednak można od Mroza nauczyć się wytrwałości i rutyny pisarza. Bo choć to wolny zawód, to jednak jeśli nie kopnie się mocno w zadek i dzień w dzień nie przysiedzi kilku godzin nie można nazwać się pisarzem, a jedynie nigdy niewydanym grafomanem. Porad jak pracować w domu, jak nie przejmować się kolejnymi odmowami wydania książki oraz jak tworzyć zgrany duet (kwartet, kwintet…) z redaktorem czy wydawcą mamy tu najwięcej. Porad jak pisać, czego unikać, skąd czerpać natchnienie – znacznie mniej i w tych kwestiach proponuje on raczej udać się do językoznawców pokroju prof. Bralczyka czy choćby na kanał Mówiąc inaczej na Youtube. Dla Mroza pisanie książek to przede wszystkim praca, ciężka praca.