David Ross – starszy detektyw wydziału zabójstw z Cleveland – zostaje zawieszony w obowiązkach służbowych za napaść na aresztowanego. Na prośbę pewnej kobiety jedzie do Michigan, gdzie zniknął jego były "towarzysz broni", z którym kilka dni wcześniej odbył dziwną rozmowę. Wynajmowany przez Jamesa Adamsa pokój został przeszukany i zdewastowany, jednakże kamery ochrony motelu nie zarejestrowały niczego podejrzanego. Ross dochodzi do wniosku, że być może to sam Adams dokonał zniszczeń. Tylko dlaczego?
Piętrzą się niejasności, a spokojne miasteczko, napiętnowane wydarzeniami sprzed dekady, szybko ukazuje swoje drugie oblicze. Wszyscy bacznie przyglądają się nowemu przyjezdnemu, który zaczyna zadawać coraz bardziej niewygodne pytania.
Arnold R. Płaczek. Pseudonim literacki Thomas Arnold (taki sam jak faktyczne nazwisko innego autora). Urodził się w 1985 roku w Rybniku. Obecnie mieszka w niewielkiej miejscowości na Śląsku - Rydułtowach. Ukończył farmację na Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Pracuje w zawodzie. W 2013 roku ukazała się jego debiutancka powieść, thriller medyczny – „Anestezja”. Kiedy nie pisze, sam chętnie czyta. Najczęściej sięga po książki sensacyjne, przygodowe, kryminały oraz thrillery. Do jego ulubionych autorów należą B. Haig, R. Ludlum, D. Brown, C. Cussler, H. Coben, M. Palmer, J. Patterson. Pracuje nad następnymi książkami.
Nie jest to mój ulubiony tom, ale bez wątpienia dobrze się słuchało i mimo dość mieszanych odczuć co do całej serii, to cieszę się, że to już koniec i nie dostaliśmy miliona tomów. Na tym etapie jestem zadowolona i nie przemęczona detektywem Ross, chociaż ościowi zdecydowanie za dużo się udaje i niektóre rzeczy idą zbyt gładko, przez co to trochę traci na autentyczności,
Ogólnie dobrze się bawiłam i dość chętnie wracałam do kolejnych tomów, chociaż bez fajerwerków. Określiłabym ją jako stabilny średniak - to ten typ książki, po którą sięgasz, kiedy w sumie nie wiesz, czego chcesz, bo doskonale wiesz, czego się spodziewać. I to dostałam - bohatera, którego może nie kocham, ale nie odrzuca mnie i stabilną fabułę, przy której po prostu odpoczywam. W tej kwestii nie zawiodła :). Jako zakończenie serii - nie odczuwam tu takiego definitywnego finału, ale nie wiem też, co mogło być dalej.
dopiero po skończeniu tej książki dowiedziałem się, że to ostatni tom jakiejś serii, ale szczerze nie czułem się zagubiony podczas czytania, ponieważ autor przybliża nam najważniejsze rzeczy i da się to czytać bez znajomości poprzednich tomów. sfrustrowało mnie jednak zakończenie - sztampa i jeszcze raz sztampa. było miliony takich zakończeń i naprawdę można było sobie to odpuścić. pomimo wartkiej historii, ocena przez to jak bardzo zdenerwowało mnie zakończenie.
Starszy detektyw z wydziału zabójstw, David Ross zostaje zawieszony za napaść na aresztowanego podczas niefortunnego przesłuchania. Ross jest osobą niepokorną, która chadza swoimi ścieżkami i niedługo potem pakuje się w kolejne śledztwo. Wyjeżdża do Michigan na prośbę pewnej kobiety, i odkrywa, że jego były towarzysz broni, Adams... zaginął.
Miasteczko pozornie spokojne, ale ujawnia przed Rossem drugą, mroczniejszą stronę. Pytań przybywa, a wścibski Ross jest niemile widziany, i musi radzić sobie sam, do tego depczący mu po piętach agenci FBI. Ta sprawa naprawdę mocno śmierdzi... Ross za wszelką cenę pragnie odnaleźć Adamsa.
Intryga jest fascynująca i nieźle pokręcona. W miarę rozwoju sytuacji przebrzmiewające echa tragedii z przeszłości wychodzą na światło dzienne. Pełno tu zwrotów akcji wzbudzających ogrom emocji, przez co jest ta książka właściwie nieodkładalna. To udana mieszanka kryminału z thrillerem.
"Pytań nie powinno kierować się do żywych. Należy pytać martwych, bo tylko oni nie mają nic do stracenia."
Tutaj jak zawsze u Arnolda rozwiązania zagadki należy szukać w przeszłości, ale czy to wszystko? Ta książka jest jak labirynt, tu nic nie jest takie, jak się wydaje! Tyle scenariuszy sobie wymyśliłam i żadne się nie sprawdziło. Po prostu końcówka to mistrzostwo, wbijające w fotel.
P.S. w swym roztargnieniu przegapiłam trzecią część cyklu Adams & Ross, ale to w niczym nie przeszkadza, Arnold ma tak skonstruowane książki, że można je czytać bez znajomości wcześniejszych.
Powieść mi się podobała... Do czasu, a właściwie do finału. Ten spowodował, że dotychczasowa historia zmieniła się w science-fiction. Zbyt to naciągane... Tak bardzo, że straciło realizm.