Po sukcesie popularnej „Mitologii słowiańskiej” autorzy Jakub Bobrowski i Mateusz Wrona oddają w ręce czytelników książkę utrzymaną w podobnej stylistyce, zatytułowaną „Czarty, biesy, zjawy. Opowieści z pańskiego stołu”. Składa się na nią 10 historii opowiadanych przez osoby zebrane podczas szlacheckiej gościny. Ich tematyka odnosi się do dawnych wierzeń pochodzących z czasów, kiedy praktykowana na ziemiach polskich religia chrześcijańska pełna była jeszcze rytuałów pochodzących z czasów pogańskich. Obydwa te światy spotkały się w fabułach zebranych tekstów. Ich źródłem były treści oryginalnych staropolskich podań, które odświeżone i wzbogacone charakterystyczną dla autorów przejrzystą narracją, stanowią o wyjątkowości niniejszej publikacji. Każdy miłośnik legend przeczyta ją jednym tchem i nie sposób będzie mu się od niej oderwać.
Dziś recenzja odrobinę z przymrużeniem oka, bo też za sprawą "Czartów, biesów, zjaw. Opowieści z pańskiego stołu" Jakuba Bobrowskiego i Mateusza Wrony przeniosłam się w czasie do II Rzeczpospolitej, co zobowiązuje:) I Was zatem tam ze sobą zabiorę:)
Pański stół, a przy nim waćpanowie i waćpanny, w czasie szlacheckiej biesiady na zwierzenia się kuszą i przy kawałku combru, przy tłustej gęsinie, solennie podlewanej winem, co rusz to o innych zjawach i dziwach rozprawiają. A zaiste jest o czym wadzić, bo to i zmory i wąbierze, i upiory i biesy, i morowicy i latawce, zdają się wynurzać ze swego świata i Rzeczpospolitą Szlachecką swym piętnem nawiedzać😊 Grasują wszeto po łąkach i polach, po traktach i dziedzińcach, a nawet na pańskie dwory w skrytości zachodzą. Jedna straszą i przerażają, inne o pomoc proszą, jeszcze inne o modlitwę błagają. Dość tylko powiedzieć, że w prawionych opowieściach, duch ich jest tak wyraźny, jakoby żywo pośród ludzi żyli.
Kto żyw niech zatem serce i duszę na nie otwiera, a niech te nadprzyrodzone czarty przez karty książki do domostwa wpuści, a nadziwi się i nasłucha, o rzeczach co to się i mędrcom nie śniły, ino tylko zdrowaśki trzy przed nocką nie spomni zmówić, bo to i diabeł sen ukradnie a zmory umysł nawiedzą. Więc ku przestrodze radząc, tym co to ciekawość ich pcha w czarcie łapy, niech i jakiś krzyżyk pod ręką i będzie, albo insza gromniczna świeczka:)
Ciekawe, przyjemne opowiadania. Stylizacja językowa moim zdaniem bardzo udana, widoczne cechy charakterystyczne dla poszczególnych dialektów (filologiczne skrzywienie, wybaczcie 😅). Może to trochę utrudniać czytanie, ale z pomocą przychodzi słowniczek z objaśnieniami. Książka absolutnie przepięknie wydana. Może nie ma moich wielki zachwytów (3.75), ale bardzo klimatyczna i miła lektura, taka akurat na jedno posiedzenie.
Niektóre opowiadania były bardziej wciągające inne mniej. Uważam jednak, że była to dobra pozycja i z chęcią przeczytałabym więcej historii gdyby pojawiła się kolejka część.