Powrót kultowej serii z Erykiem Deryło! W duecie z podkomisarz Tamarą Haler, Deryło dołączy do makabrycznej gry szaleńca.
Czy nie byłoby pięknie, gdybyśmy wszyscy się zabawili? Całe dzielnice, osiedla i miasta? Uwierzcie mi, że wspaniale jest podarować komuś szczęście. Darowując pecha, mówi się trudno. Tak musiało być. Amen.
Do redakcji jednej z lubelskich gazet trafia nietypowy list. Nadawca, nazywający siebie Mistrzem Gry, domaga się jego publikacji. Ogłasza rozpoczęcie "Gry w szczęście", nie podając jednak żadnych reguł. Każdy może dołączyć do makabrycznej rozgrywki. Chętnych nie brakuje.
Tymczasem w opuszczonej ruderze odnalezione zostają bestialsko okaleczone zwłoki. Wszystko wskazuje na to, że gdyby nie pechowy zbieg okoliczności, ofiara mogłaby przeżyć... To dopiero początek. Kolejne osoby giną w okrutnych męczarniach.
Do gry o najwyższą stawkę włącza się Eryk Deryło i podkomisarz Tamara Haler. Mistrz Gry coraz mocniej wciąga ich w świat własnych, chorych fantazji.
Szczęście czy pech? Życie czy śmierć? Właśnie dołączyłeś do gry.
Adwokat, praktykował prawo w Polsce i we Włoszech. Niczym w dowcipie lubi stare wino, spleśniałe sery i samochody bez dachu. W prozie - seryjny morderca. „Grzech” to jego pierwsza zbrodnia.
"Przez lata pisałem opowiadania, ale na studiach zarzuciłem je i moje natręctwo porządkowania myśli skupiło się na artykułach naukowych, a później siłą rzeczy także na pismach procesowych. Jednak chęć opowiadania historii przez cały ten czas narastała. Jednocześnie wciąż podsycała ją wyobraźnia. Gdy miałem stabilną sytuację zawodową wyobraźnia ciągle upominała się o przelanie na papier. Zamknąłem wszystkie inne sprawy i uznałem, że ten jeden, przy tym ostatni raz, spróbuję zmierzyć się z długą formą. Nie miałem opracowanego planu, rozpisanych wydarzeń ani drabinki bohaterów. Pisałem scena po scenie, bo tak wydarzenia podrzucał mi umysł. Właściwie musiałem jedynie spisać film, który oglądałem oczyma wyobraźni. W ten sposób powstał „Grzech”, a wkrótce okazało się, że to dopiero początek." trescjestnajwazniejsza.pl
Komisarz Eryk Deryło powraca w nowym thrillerze kryminalnym spod pióra jednego z najciekawszych i najbardziej krwawych polskich twórców kryminałów – „Trauma” Maxa Czornyja.
„Trauma” zaspokoi kryminalny głód średniego kalibru, ale niestety nie wywoła ani zaskoczenia, ani dreszczu przerażenia, ani nie pozostawi po sobie większej satysfakcji. To dobra kontynuacja, niemniej zabrakło w niej efektu „wow”, tego czegoś, co sprawi, że o czytelnik po lekturze będzie się zastanawiał, zerkał przez ramię, wstrzymywał oddech w ciemnej uliczce. Taki efekt wywoływała raz po raz trylogia z mordercą zwanym Cztery Iks, od początku do końca trzymając poziom, wyprowadzając czytelnika z równowagi, nie pozwalając mu odetchnąć. W „Traumie” Max Czornyj odszedł nawet od tego, co tak bardzo go wyróżnia, czyli brutalnej, krwawej rozgrywki, stawiając na koncept obsesyjnej gry, która toczy się nie między pisarzem a czytelnikiem, a mordercą i policją. Tylko że nawet ta gra, którą podejmuje morderca jest jakby wymuszona, wszyscy się jej poddają bez konkretnych powodów, a impuls przecież tu nie wystarczy.
Tym samym „Trauma” to poprawna kontynuacja, dobry przerywnik, ciekawy oddech, ale jednak to za mało, żeby obezwładnić czytelnika, a wiem, że Max Czornyj akurat to potrafi i jest w tym świetny. Czekam teraz na kolejne tytuły spod jego pióra, po lekturze których znów wyjdą na jaw wewnętrzne lęki, codzienne strachy, a wyobraźnia podda się hipnotycznemu zwyrodnieniu i nie będzie potrafiła się spod jego władzy wyzwolić.
Oglądaliście kiedykolwiek serial Hannibal? Moim zdaniem to był majstersztyk jeśli chodzi o obrazy. U Czornyja jest tak samo, tylko że na papierze. Nikt inny nie potrafi tak plastycznie opisywać zbrodni. Te opisy są wręcz namacalne, jaskrawe, ohydne, niekiedy nawet obrzydliwie (sic!) apetyczne. To trochę tak jakby wygasić wszystkie światła, a oświetlić tylko miejsce zbrodni bardzo ostrym światłem i postawić tam czytelnika i nie pozwolić odejść póki wszystkiego nie poczuje. A da się poczuć wszystko - nawet zapach (albo raczej smród). Jest w tym coś bardzo fascynującego. Nie wiem jeszcze czy się z tego cieszyć czy tym martwić ;)
Tym razem wspólnie z Deryłą zagramy w szczęście. Tyle razy nam mówiono, żebyśmy spróbowaliby swojego szczęścia, że chętnie to robimy. Po tej książce zastanowicie się trzy razy zanim zrobicie to ponownie. Jak zwykle Czornyj wywiódł mnie w pole. Jak zwykle wciągnął w swoją powieść tak, że zapomniałam o prawdziwym świecie. Autor już dawno zdetronizował króla polskiego kryminału na mojej liście i nic nie wskazuje na to, żeby ktoś był w stanie to zmienić. Mój absolutnie numer jeden w tej kategorii literatury.
Ps. Czytam na Kindlu. Pozostało siedem minut do końca książki. Ostatnie zdanie rozdziału wbija mnie w fotel. Błyskawicznie przerzucam stronę. Tam jednak posłowie. Jak żyć panie Czornyj, jak żyć po takim zakończeniu?
Szczęście czy pech? Życie czy śmierć? Właśnie dołączyłeś do gry!
Max Czornyj już niejednokrotnie udowodnił, iż potrafi zaskoczyć swoich czytelników, dlatego z wielkim entuzjazmem przyjąłem wiadomość o kolejnym tomie jego najbardziej popularnej jak dotąd serii. Po wielkim sukcesie trylogii, komisarz Eryk Deryło powraca w czwartej odsłonie przygód, w którym musi stoczyć walkę z samym Mistrzem Gry.
"Trauma" to zdecydowanie najbardziej brutalna i krwawa ze wszystkich powieści autora - niektóre opisy zabójstw i morderstw działają na wyobraźnię i tworzą w głowie makabryczny obraz wydarzeń przedstawionych na kartach tej powieści. Max Czornyj ma doskonałe lekkie i przyjemne pióro, które idealnie wpisuje się do gatunku na pograniczu kryminału i thrillera. Dość krótkie rozdziały, bardzo dobre dialogi oraz wartka, szybka akcja to znaki rozpoznawcze autora. Bardzo podobała mi się postać podkomisarz Tamary Haler, która dodała świeżości fabule i niejednokrotnie zaskoczyła mnie swoim postępowaniem.
W "Traumie" została podkreślona przede wszystkim moc dzisiejszego internetu i jego bezpośredniego wpływania na ludzkie życie. Każdego bowiem dnia pech miesza się ze szczęściem, a życie ze śmiercią. Ponadto autor stawia w utworze tezę, iż obecne social media nacechowane są wulgarnością i dążeniem do ludzkiej ekscytacji i podniecenia, nawet kosztem życia drugiego człowieka.
Osobiście czwarty tom serii uważam za jeden z lepszych, a samo zakończenie powoduje, iż z wielkim oczekiwaniem czekam na kolejną część i dalsze zmagania komisarza Deryło z przewrotnością ludzkiego losu i poszukiwaniem utraconej nadziei.
Omg, tak, tak, tak! Takie klimaty, to ja bardzo lubię! Ma mocny vibe Chrisa Cartera - a ja naprawdę totalnie uwielbiam ten klimat, więc trudno, żeby mi sie nie podobała! Poprzedni tom tam mnie wynudził, że w pewnym momencie przestałam zwracać uwagę na to, co się dzieje i teraz czuję, że coś mi umknęło (na szczęście autor w miarę przypomina wątki, więc uff). Ale kurde! Niczym feniks z popiołu! Póki co to mój drugi ulubiony tom, pierwszy jako audioobok i cóż - chcę więcej :D
Poza tym hej - uwielbiam Haler i ich relację! Daje potrzebny powiew świeżości. Chociaż są chwile, kiedy mam wrażenie, że jest trochę... snobistyczna.
Bardzo chętnie zaczęłabym dłuższą dyskusję na temat: dlaczego autorzy thrillerów podchodzą z pogardą do wszystkich wokół (jeśli punkt widzenia kolejnej postaci ma w sobie wyraźne poczucie wyższości w stosunku do większości otoczenia - to więcej mówi o autorze niż o postaciach); albo: dlaczego polscy autorzy thrillerów wciąż bez sensu jadą stereotypami (chociaż tu i tak było bezboleśnie w porównaniu z Katarzyną Bondą w szczytowej formie). Ale ostatecznie to nieważne: każda z postaci - jakie by nie były - dostaje szansę na popchnięcie akcji naprzód. Sama akcja z kolei wciąga na tyle, że nawet dwóch spasionych informatyków w koszulkach z głupim nadrukiem przestaje razić. Zresztą, chociaż wywracałam oczami przy co drugim opisie, to jednak były tak wyraziste, że mogłabym ułożyć listę aktorów do ekranizacji.
Jak na czwarty tom z cyklu, trzeba pochwalić, że życie osobiste bohaterów nie przytłacza toczącej się sprawy. Nie wiedząc nic o poprzednich częściach nie tylko nie miałam problemu ze zrozumieniem, z jakimi ludźmi mam do czynienia, ale też mogę spokojnie cofnąć się i nadrobić poprzednie tomy bez poczucia, że tracę czas, bo to wszystko już było. Naprawdę poważny spojler pojawił się jeden - akurat do tej powieści, którą ktoś zgarnął z biblioteki tuż przede mną, zostawiając mnie zamiast tego z "Traumą".
Ogólnie - jeśli chodzi o współczesne polskie thrillery jest naprawdę dobrze. Książka ma coś do powiedzenia i nie gubi tego w trakcie biegu akcji, nawet jeśli momenty są naciągane.
3,5/5 Okej, okej, okej... to już było trochę lepsze! Szkoda mi tego Deryły jak ja nie mogę, czy mógłby pan się tak nad nim nie znęcać panie Czornyj? Nowa bohaterka - Tamara Haler, to partnerka, która zostaje dołączona do sprawy nad którą pracuje komisarz. Nowa, świeża sprawa, postawiła mnie w miejscu, jakbym znów oglądała serie „Piła”. Czekałam tylko na moment aż Jigsaw wyjedzie na swoim sławnym rowerku! 😂 Jutro zabieram się za „Klątwę”, żeby zobaczyć jaki los spadnie tym razem na Eryka Deryłę. Nie żeby coś, ale autor tworzy bardzo rzeczywiste postacie, do których chyba za bardzo się przywiązuje.
This part is more interesting than the previous one, little personal drama which is better when you have to catch a psychokiller. It has good action like most of the books and I like the idea of the game. Wouldn't like take a part, of course. This is very American and I'm happy we don't hear about such things in my country. The killer who sends clues is a typical cliche, this is how they get caught. They should have learned by now.
Kolejna udana książka z komisarzem Erykiem. Pojawia się nowa kobieca postać, która podeszła mi tak średnio, ale daję jej jeszcze szanse. Mało aspiranta Brzeskiego, a bardzo go polubiłam z poprzednich części. Ostatniego akapitu w książce nie zrozumiałam.
Kolejna część z Erykiem Deryło do której wracam po latach i która chce sukcesywnie kończyć, chyba że autor nie przewiduje jej końca 🤔. Po złapaniu Cztery Iksa przyszedł czas na Mistrza Gry i wymyślne tortury. Czornyj znowu spowodował, że po plecach przelatywały mi ciary, a prawa brew unosiła się ze zdziwienia. Jest akcja, jest niewiadoma, jest też trochę prywaty komisarza, ale przede wszystkim jest dobrze zbudowanie napięcie...choć ja i tak przed końcem wiedziałam co to za Mistrzuniu 😉 ale zaskoczenie było 🙃 Kto jeszcze nie czytał, a lubi trochę więcej krwi to niech szybciutko nadrabia zaległości 😈
Ta część podobała mi się najmniej, ale hej! Jeszcze osiem przede mną😂 Po zakończeniu mogę się spodziewać wszystkiego. Tak jak wpadam w binge watching, to tutaj uprawiam binge listening jak z Chyłką, Forstem i Sewerynem Zaorskim - szybko pójdzie🤭
Dobra kurwa ale to jak sie skończyło, to sie nie spodziewalam. Jak zwykle jestem ciekawa kolejnej części. Max zrobil dobra robote i bardzo drastyczne cudownie napisane sceny♡♡♡
Ogromny zawód :( Pierwsze trzy części opisujące zmagania komisarza Deryło z przestępczością nie były najlepsze, ale sprawiły mi frajdę. Ta natomiast była do bólu przewidywalna, od początku można się domyślić kim jest antagonista, co niestety psuje zabawę podczas czytania kryminałów. Jednak najgorsze była odkryta przeze mnie zasada kreowania bohaterów przez pana Czornyja. Postaci mają jedną cechę przyćmiewającą pozostałe, która jest przypominana mniej więcej co trzy strony. Ja się pytam, po co? Właśnie przez taki zabieg w mojej głowie nowa bohaterka, która w tej części partnerowała komisarzowi, miała tylko jedną cechę, była uzależniona od czekoladowych draży. W każdej scenie autor podkreślał jej uwielbienie do tych cholernych słodyczy, po za tym nie wiem o niej praktycznie nic. Ponadto problem, który był jednocześnie motywacją antagonisty nie wybrzmiał tak jak powinien, a naprawdę można było to rozwinąć, co pomogłoby tej historii. Kolejny minus to wstawki rozmów z czatu, które były niepotrzebne i uwydatniały niedostatki w researchu autora. Młodzi ludzie się tak nie wypowiadają. Ostatnie najgorsze przewinienie tej książki to zakończenie, a dokładniej ostatnie pare zdań. Nienawidzę takiego zabiegu w książkach. Zamiast zachęcić czytelnika całą historią, na końcu zdania autor pisze szokujące, niczym niewytłumaczalne zdanie i gra w ten sposób na emocjach czytelników. Ostatecznie daje 1,5⭐️,za próbę wypowiedzenia się na ważny, mało medialny temat i za moją niczym nieuzasadnioną sympatię do Deryło od pierwszej części.
Kolejny świetnie napisany thriller z komisarzem Deryłą w roli głównej. Akcja od pierwszej do ostatniej strony, wciągająca fabuła i niebanalne zakończenie.
Czy tylko ja dostrzegam inspirację cyklem filmów z serii "Piła"? :)
(...) „Trauma”, nie da mi bowiem spokoju dopóki nie przeleję na „papier” swoich wrażeń na świeżo. A nie ukrywam, że wrażeń dostarczyła mi w dużych ilościach. Nie tylko rozpoczęła się z przytupem i przypierdem sceną, gdy ofierze w głowę wbija się kosa (taka prawdziwa kosa, nie potoczna w postaci noża), ale również pożegnała się z iście filmowym zwrotem akcji serwując ostatnią stronę z ostatnim telefonem. Gdy komisarz Deryło usłyszał, co ktoś ma mu do powiedzenia oraz, co najważniejsze KTO moje serce na sekundę się zatrzymało tylko po to, aby nabrać sił na łomotanie.
Znowu okazuje się, że scena wydawałoby się kulminacyjna jest przeciętna w stosunku do ostatniego akapitu. Natomiast to, że Czornyj znowu zaserwował czytelnikom ostrą jazdę bez trzymanki z brutalnymi mordami, szybką akcją, ze specyficznym poczuciem humoru bohaterów i zaskakującymi zwrotami akcji nie jest tu najistotniejsze. Ważniejsze są dwa elementy.
„Trauma”, bowiem nawiązując do zakończenia „Pokuty” przez cały czas niesie ze sobą przewijający się smutek. Autentycznie żal mi było komisarza Deryły, który utraciwszy obie kobiety swojego życia zdaje się utrzymywać na powierzchni tylko dzięki pracy. Na ironię zakrawa fakt, iż nie tonie, tylko dzięki temu, że na świecie krążą diabły w ludzkich przebraniach.
Drugim znaczącym elementem jest wykorzystanie potencjału, jakim jest zrobienie z kobiety seryjnego mordercy. Ponieważ zarówno w życiu, jak i w literaturze są to rzadsze przypadki budzi, to o wiele większe emocje, niż gdy za każdym razem czytelnik poszukuje antagonisty wśród mężczyzn. To miła odmiana i choć daleka jestem od oceniania bohatera pod kątem jego płci, tak w takim wypadku jestem bardzo zadowolona z wyboru autora.
Oczywiście Lec daleko do takich znakomitości jak Hannibal Lecter. Może następnym razem pojawi się mroczna bohaterka, która swoją charyzmą chwyci mnie w swoje szpony i nie puści. Tej postaci brakuje dopieszczenia. Jest troszkę zbyt chaotyczna w porównaniu do swojej metody działania, która wymaga olbrzymiej precyzji, jak i przemyślenia. Samo napisanie aplikacji, w której konta mają zakładać ochotnicy do zabawy, w której stawką jest życie nie zajmuje raczej pięciu minut. Przynajmniej tak mi się wydaje – poprawcie mnie, jeżeli się mylę. Do tego zaplanowanie porwań, osobliwych sposobów zabójstw (kosa wygrywa) i balsamowanie i malowanie żywicą. Zdecydowanie Lec wydaje się zbyt dużym chaosem.
Musze wspomnieć o nowej postaci, która w tym tomie była dość znaczącą osobą. Tamara Haler, w teorii nowa podwładna, w praktyce bardziej partnerka Deryły jest dość interesująca ze swoimi drażami i niesamowitą pamięcią. Zastanawia mnie jednak czy nie ma większej ilości sposobów, aby nadać bohaterowi nutki szaleństwa i ekstrawagancji niż jazda motocyklem? Nie mówię, że to złe, ale wydaje się dość banalnym wyborem przy takim pokładzie wyobraźni, jaki posiada autor.
Oczywiście dobrze widzieć, że sam warsztat autora poszedł do przodu. Rozdziały są tak skonstruowane, aby dostarczać jak największej liczby emocji. Mam tylko nadzieję, że w dalszych częściach Czornyj nie przedobrzy. Przebodźccowanie bywa równie zabójcze, co permanentna nuda. I mam również nadzieję, że kolejny tom nie tylko dostarczy mi adrenaliny, ale tego czegoś, co dostałam tu. Nie koniecznie to musi być żal. Ale jakieś inne uczucie niekoniecznie pasujące do gatunku, które sprawi, że będę miała kolejną okazję do pisania peanów na cześć autora. Trzeba przyznać, że w moim prywatnym rankingu pnie się coraz wyżej.
This entire review has been hidden because of spoilers.
"Pokuta" nie trafiła do mnie zakończeniem, które jak żywo przypominało mi pewne rozwiązania z filmu "Split". "Trauma" zatem jawiła się jako nowe otwarcie, coś świeżego i tak w pewnym stopniu jest, choć do szczęścia wiele brakuje.
Przede wszystkim nienawidzę, jak ktoś kończy książkę takim twistem, że wypada tylko sięgnąć po kolejny tytuł z serii. To dziwny przypadek, kiedy nienawiść łączy się z hype'em, bo powoduje wzmożone myślenie: co będzie dalej. Max niestety przedłuża podanie odpowiedzi, ale na szczęście daje tyle okruszków, że możemy się domyślać, że w wypadku, jaki miał miejsce w poprzednim tomie - stracił rodzinę. Ma to ogromny wpływ na zachowanie komisarza w tym tomie, który nie może znaleźć sobie miejsca w świecie, ale jeszcze nie chce odejść z policji. Przydzielono mu za to podopieczną, Tamarę Haler ,która jest jedynym łącznikiem z normalnością.
Niestety w Lublinie w wydaniu Czornyj nigdy nie jest spokojnie, czy to bezpiecznie. Najpierw ktoś wykrada ciało z cmentarza, a my jesteśmy świadkami balsamowania. Dodatkowo do reporterki lokalnej redakcji wpływa pewien niepokojący e-mail. Zaraz potem zaczynają znikać ludzie, aby potem odnaleźć się w swoistej grze przypominającej serię Piła. Mistrz Gry jednocześnie relacjonuje całą makabrę na stronie internetowej, której liczba wyświetleń rośnie w zastraszającym tempie. Przestępca zaprasza do gry wszystkich chętnych. Gry o szczęście, której efektem może być śmierć. Każdy, kto się zgłosił może być następną ofiarą. Tymczasem morderca podejmuje z policją inną zabawę...
Czornyj ma wyobraźnię do pokazywania nam makabry i trzeba przyznać, że jest jej tutaj nieco mniej, ale za to zobrazowanie morderstw jest bardzo szczegółowe i niepokojące. Czytelnik nie wie czego się spodziewać, a śledztwo pełne jest różnych zmyłek. Choć autor daje ich nawet za dużo, przez co w finałowych sekwencjach łatwo odgadłem, kto kryje się pod maską Mistrza Gry. Mały zawód, ale na pewno lepiej odbieram ten tytuł niż poprzedni, gdyż pobudki mordercy są jak najbardziej zrozumiałe, co uważam za plus.
Za wartość dodaną uważam również liźnięty tu temat udzielania zgody na użycie narządów na potrzeby przeszczepów po śmierci dawcy, bo w Polsce jest to temat obcujący jeszcze w powijakach. Co prawda "Trauma" nie pozostawia po sobie takowego urazu psychicznego, ale daje nadzieję na przyszłość. I do jasnej ciasnej, autor ponownie kończy ten tytuł tak, że szczęka pozostaje w dole.
#cyklerykderyło tom 4 #trauma Razem z zakończeniem śledztwa 4x-a, komisarz Deryło wkracza w nowy etap swojego życia. Życie prywatne legło w gruzach, a zawodowe też już raczej chyli się ku końcowi. Byle dotrwać do emerytury. Ale nie będzie to takie łatwe. Kolejny psychopata zwraca się bezpośrednio do komisarza i tym samym wciąga go w swoją grę. W grę o szczęście. Oprócz pokrętnych zasad gry, potrzeby podzielenia się swoim poczynaniami oraz naprawdę wymyślnymi i brutalnymi pomysłami uśmiercania ludzi, mamy też do czynienia z miłośnikiem balsamowania zwłok. Wszystkie te cechy dają wyjątkowo makabryczny obraz. U boku Deryły pojawia się nowa postać, podkomisarz Haler. I chociaż mogłaby być jego córką, jeździ na motocyklu i ogólnie jest powiewem nowoczesności, to z czasem zasługuje na szacunek komisarza. Póki co ta para się dociera, ale myślę że będzie to idealny duet, uzupełniający się na wzajem. Jest to chyba najbardziej krwawa i przerażająca, jak do tej pory, część cyklu. Mimo tego że pierwsze kilka wersów przyprawiły mnie o mdłości, to naprawdę mi się podobało. Jest akcja, dreszcze i przerażenie. I to był ten moment kiedy się zastanawiałam kto jest bardziej przerażający. Morderca czy autor który go stworzył? Co trzeba mieć w głowie, żeby wpaść na takie pomysły? I żeby było jasne, w pełni szanuję wyobraźnie autora. A już w przyszły weekend kolejne spotkanie w ramach #weekendzmaxemczornyjem i #czytammaxaczornyja.
Max Czornyj Wydawnictwo Mroczna Strona Seria Komisarz Eryk Deryło (tom 4) Do tej pory ukazało się: 1 ) Grzech 2 ) Ofiara 3) Pokuta
„ Czy nie byłoby pięknie, gdybyśmy wszyscy się zabawili? Całe dzielnice, osiedla i miasta? Uwierzcie mi, że wspaniale jest podarować komuś szczęście. Darowując pecha, mówi się trudno. Tak musiało być. Amen „
Po roku przerwy od komisarza Deryło wracam z podwójną siłą do Lublina. Trauma to kolejna część kryminalnej sagi z komisarzem Erykiem Deryło. Z Krakowa do Lublina zostaje przeniesiona podkomisarz Tamara Haler. Zostaje przydzielona do legendarnego komisarza, który roztacza nad nią swoje ojcowskie skrzydła. Do lubelskiej gazety przychodzi e-mail, który nie będzie zwiastował nic dobrego. Mistrz Gry, bo tak każe się nazywać sadystyczny morderca. Zaprasza całe miasto do swojej chorej gry. „Szczęście czy pech? Życie czy śmierć? Właśnie dołączyłeś do gry” Tymczasem w opuszczonych ruinach zostają znalezione bestialsko okaleczone zwłoki. Czy to się jakoś łączy z Mistrzem Gry ? Eryk Deryło wraz z Tamarą Haler muszą jak najszybciej powstrzymać sadystycznego mordercę. Książka obfituje brutalne morderstwa i krwiste opisy. Fabuła wciągająca na 100%. Pochłonąłem, tę książkę w dwa wieczory a czytając, miałem wrażenie, że biorę udział w grze ! Moja polecajka 10/10 🔸Game Over 🔸
Po pierwsze; jestem z siebie strasznie dumna, bo pierwszy raz w życiu zgadłam kto jest mordercą! Ale wracając do recenzji. Pokochałam Tamarę, pokochałam jej relację z Erykiem. Nigdy nie sądziłam, że polskie kryminały tak mi się spodobają, ale teraz nie potrafię się doczekać aż wezmę się za kolejną część. Sam Mistrz Gry. Boże, jego postać była świetnie napisana, naprawdę. Sam pomysł na te zabójstwa, Gra w szczęście. Po prostu uwielbiam. Zdecydowanie bardziej podobała mi się ta część od poprzednich. I mam nadzieję, że następne też będą na tym samym poziomie. Nowa postać, Tamara, jest świetną postacią, która idealnie wpasowała się w partnerstwo z Erykiem, jeśli chodzi o humor. Oraz jej cudowny motor, na który Deryło nie chce nigdy więcej wsiąść. Mimo, że już jakoś w połowie książki domyśliłam się kto będzie Mistrzem Gry to jednak świetnie bawiłam się czytając ją. Max Czornyj staje się moim ulubionym polskim autorem. I nie mogę się doczekać aż wezmę się za inne jego książki. Jego opisy sprawiają, ��e dosłownie czuję się jakbym była bohaterką jego książek. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się przeczytać kolejną część, bo oh god, to jest cudowne.
„Trauma” ma niewiele wspólnego z jakimkolwiek realizmem (poziom Remka Mroza). W normalnym życiu chyba nikt by tego nie wymyślił, ani tym bardziej nie zrealizował. Nie kupuję też powodu, dla którego miał by to ktokolwiek zrobić. Autor w posłowiu próbował to tłumaczyć, zwrócić uwagę na pewien problem, ale i tak tego nie kupuję. A realizacja tego zamierzenia jest tak karkołomna, że aż nie do uwierzenia. Abstrahując jednak od tego wszystkiego, to jako czytadło typowo rozrywkowe wypada przyzwoicie i w drodze do pracy słuchałem tego z przyjemnością. Akcja praktycznie non stop, bez większego zanudzania słuchacza, z kilkoma fajnymi twistami fabularnymi. Co do osoby sprawcy to chyba nikt się takiego rozwiązania nie spodziewał, łącznie z komisarzem Deryło 😉
Powrót kultowej serii z Erykiem Derylo! W duecie z podkomisarz Tamara Haler, Derylo dolaczy do makabrycznej gry szalenca. Czy nie byloby pieknie, gdybysmy wszyscy sie zabawili? Cale dzielnice, osiedla i miasta? Uwierzcie mi, ze wspaniale jest podarowac komus szczescie. Darowujac pecha, mówi sie trudno. Tak musialo byc. Amen Do redakcji jednej z lubelskich gazet trafia nietypowy list. Nadawca, nazywajacy siebie Mistrzem Gry, domaga sie jego publikacji. Oglasza rozpoczecie "Gry w szczescie", nie podajac jednak zadnych regul. Kazdy moze dolaczyc do makabrycznej rozgrywki. Chetnych nie brakuje. Tymczasem w opuszczonej ruderze odnalezione zostaja bestialsko okaleczone zwloki. Wszystko wskazuje na to, ze gdyby nie pechowy zbieg okolicznosci, ofiara moglaby przezyc... To dopiero poczatek. Kolejne osoby gina w okrutnych meczarniach. Do gry o najwyzsza stawke wlacza sie Eryk Derylo i podkomisarz Tamara Haler. Mistrz Gry coraz mocniej wciaga ich w swiat wlasnych, chorych fantazji. Szczescie czy pech? Zycie czy smierc? Wlasnie dolaczyles do gry. **
Zanim przejdę do samej ksiażki, chciałabym zwrócić uwagę na dwie kwestie. Pierwsza jest piękna dedykacja, która chwyta za serce. Kolejna projekt okładki, który zasługuje na uznanie. Przechodzac do meritum muszę przyznać, że po kilku częściach przygód komisarza Eryka Deryły domyślałam się jak przerażajace chwile moga mnie czekać. Nie zawiodłam się i tym razem. Dałam się ponieść grze, obstawiałam nawet, kto jest tu Mistrzem, a jednak takiego meritum się nie spodziewałam. świetnie poprowadzona akcja, trzymajaca poziom do samego końca.
3/5 łatwo można było się domyślić tożsamości antagonisty, a dodatkowo wytłumaczenie motywacji tej postaci niekoniecznie do mnie przemówiło. to już kolejny thriller czornyja z tej serii, który przeczytałam, i mam wrażenie że wszystkie są pisane na jedno i to samo kopyto, zmienia się tylko delikatnie "złol" i jego pretekst, ale reszta z grubsza jest taka sama. na razie robię sobie przerwę od serii z komisarzem Erykiem Deryło, ale chętnie sięgnę po inne książki autora
Dostajemy tym razem całkiem nową i interesującą sprawę. Do tego dochodzi nowa postać Tamary, którą od razu polubiłam. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie jej więcej. Czułam się jednak trochę zagubiona. Myślałam przez jakiś czas, że pamięć mnie zawodzi co do wydarzeń z poprzednich części. Jednak autor tak to zrobił, że ukrył przed nami dużo informacji. Więc jeśli ktoś miał jeszcze takie odczucia, to nie pomyliście tomu. Wyjaśnienia przyjdą później.
Troszkę zwolniliśmy tempo. Troszkę bardziej można było przewidzieć pewne rzeczy. Jednak książka jest dobra, mimo iż słabsza od trzech poprzednich części. Oczywiście autor znów zaserwował takie zakończenie, że nie mogę nie zabrać się od razu do przeczytania następnej pozycji.