"Psy Prewencji" to opowieść o realiach służby w policji. O takiej, jaka jest naprawdę - czasami smutna, brutalna, a czasami śmieszna i przypominająca farsę. Ludzie, którzy stawili się do służby, pełni fascynacji i wyidealizowanych obrazków, po zderzeniu z szarą rzeczywistością i mechanizmami istniejącymi w policji, takimi jak kolesiostwo, nepotyzm, sprzedawanie się za awanse i premie, popadają w alkoholizm i wypalają się zawodowo...
Książka jest oparta na prawdziwych wydarzeniach przeplatanych z fikcją literacką, które zaistniały na przestrzeni kilku lat. Niektóre postacie, imiona i pseudonimy powstały na potrzeby publikacji z uwagi na to, iż realne osoby pełnią nadal lub pełniły służbę w firmie*. Jednakże wszelkie podobieństwo do prawdziwych ludzi, ich zachowania oraz sposób mowy są celowe i zamierzone. Koledzy i wrogowie mogą odnaleźć siebie samych, rozpoznać, które sceny są prawdziwe, a które spreparowane na potrzeby książki.
Opanowanie sytuacji związanej z agresywnym alkoholikiem? Agresywny tłum protestujących, który rzuca tym co wpadnie im w ręce, w tym płyty betonowe, kamienie i szkło? Łapanie złodziei, uspokajanie burd? Jeśli nie wiesz kogo wysłać do brudnej roboty to wyślij kogoś z prewencji.
Autor postanowił opisać jak wygląda praca w policji z perspektywy oddziału prewencyjnego. Nie jest to łatwa praca, bo takie osoby przyjmują na siebie wszystko co robi najgorszy ludzki motłoch oraz patologia. Jednak na tym problemy się nie kończą, bo sami komendanci często poniewierają swoimi podwładnymi, strasząc ich wszystkim co się da, łącznie z wyrzuceniem i procesem z powodu etyki. Wisienką na torcie jest również prawo, które skutecznie straszy policjantów przed użyciem drastycznych, ale skutecznych środków na zapanowanie nad sytuacją. Kiedy zatrzyma się jakiegoś człowieka pijanego czy po narkotykach to policjant jest narażony nie tylko na wyzwiska, ale również plucie, atakowanie, a przy najgorszym scenariuszu wszy, HIV lub żółtaczka.. i nikt się tym nie przejmuje.
Bardzo ciekawa, smutna oraz pouczająca lektura. Ze względu na wulgaryzmy i brutalność tych relacji warto posłuchać sugestii autora dotyczącej wieku czytelników. Zdecydowanie ta książka targetowana jest dla osób powyżej 16 roku życia.
Norberta Kościeszę poznałam już wcześniej, za sprawą „Folwarku komendanta”, widziałam zatem już doskonale, że wie on o czym pisze, gdyż w służbie w policji zjadł własne zęby. Nie ma się zatem co dziwić, że skoro sam dzień w dzień wbijał się w mundur patrolując ulice, to jest właściwym człowiek na właściwym miejscu, żeby stać się Autorem reportażu "Psy Prewencji". I jest to lektura dla osób, które nie obawiają się zobaczyć pracę „policyjnego psa” przez pryzmat codzienności, w której nie ubieramy tej służby w piękne piórka, nie koloryzujemy jej i nie idealizujemy, tylko pokazujemy ją w sposób jak najbardziej rzeczywisty, dość surowy, z jej mrocznymi, nudnymi i absurdalnymi czasem elementami. Bo w życiu policjanta pionu prewencji raz jest straszno, a raz śmieszno. Reportaż Kościeszy jest zatem nie tylko relacją z codziennego życia mundurowego, ale także głębokim spojrzeniem na ludzi, którzy stawiają się do służby, pełni fascynacji i wyidealizowanych obrazków, tylko po to, by zmagać się z brutalną rzeczywistością. Jednym z głównych tematów poruszanych w "Psach Prewencji" jest więc kontrast między wyobrażeniem o pracy policjanta, a rzeczywistością, z którą stykają się ci, którzy podjęli się tej służby. Autor nie unika trudnych tematów, opisując jak policjanci, wchodząc do służby z pełnym zaangażowaniem i idealistycznym podejściem, a z każdym kolejnym dniem są stopniowo zniechęcani przez szarą rzeczywistość, w której kolesiostwo, nepotyzm, a także sprzedawanie się za awanse i premie są na porządku dziennym. Kościesza nie boi się ukazywać smutnych aspektów życia policjanta, szczególnie zwraca uwagę na to, jak wiele osób w tej profesji popada w alkoholizm i doświadcza wypalenia zawodowego. Opisuje to z dużą empatią, zdając sobie sprawę, że ci, którzy decydują się na pracę w policji, często nie zdają sobie sprawy z tego, co ich naprawdę czeka. To co jest plusem w reportażach Kościeszy to także fakt, że chociaż nie owija on w bawełnę, to stara się policyjną rzeczywistość przedstawić z humorem, po to, by pokazać, że życie policjanta to nie tylko ciężka praca, ale również momenty śmieszne, a czasem nawet absurdalne. Niektóre z zawartych w książce sytuacji mogą wręcz wydawać się czytelnikom absurdalne, czy wręcz karykaturalne, ale skoro pisze o nich osoba, która kilka dobrych lat w służbie ma za sobą to czemu w nie nie wierzyć? "Psy Prewencji" to również doskonała analiza mechanizmów panujących w strukturach policji, co dodatkowo podkreśla wiarygodność przedstawionych historii. Kościesza nie unika krytyki, wytykając patologie, które sprawiają, że praca w policji staje się trudna, a czasem frustrująca. Jeśli zatem chcielibyście poznać policyjną rzeczywistość przeczytajcie koniecznie „Psy Prewencji’. Z całą pewnością jest to autentyczny obraz tego jak wygląda służba w policji.
„Psy prewencji” to 15 historii wziętych prosto z życia polskich policjantów. Przed czytelnikiem odkrywane są tajemnice służby. Pokazane jest, na czym tak naprawdę polega służba i wszelkie jej ciemne strony. Już od pierwszego rozdziału wiadomo, że nie będzie to wesoła historyjka o policjantach łapiących drobnych złodziejaszków. To pełna krwi, smutku, niesprawiedliwości i zła, książka podejmująca bardzo ciężkie tematy. Jak bardzo człowiek da się poniżać by dalej móc pomagać cywilom. Ile razy funkcjonariusz będzie świadkiem okropnych sytuacji, by albo uodpornić się lub dać się złamać. To historie, których prędko nie zapomnicie. Jeden z niewielu razy, kiedy czytałam książkę z zaciśniętym gardłem. Byłam w szoku czytając tę książkę. Momentami byłam tak oszołomiona, że na chwile przerywałam lekturę. Brutalna, wulgarna i co najważniejsze prawdziwa. Jak sam autor podkreśla ta książka w 80% to prawda. I to czuć. Naprawdę mocna historia. Można się z niej dowiedzieć sporo o pracy policjantów oraz o ciemnych tajemnicach pracy w tym zawodzie. Książka jest warta przeczytania. Na pewno zostanie na długo w waszych głowach. To jest jedna z tych książek, które trzeba przeczytać. Aktualnie mamy takie czasy, jakie mamy. Ta historia przypomina nam, iż policjanci to również ludzie i na służbie robią to, co im każą przełożeni nie zawsze zgadzając się z rozkazami. Ja ją wam serdecznie polecam jednak weźcie sobie do serca ostrzeżenia, bo wiem, że dla wielu lektura może być traumatyczna. To z całą pewnością nie jest książka dla każdego. Jeżeli macie poniżej szesnastu lat, to lepiej poczekajcie trochę. Książka nie ucieknie a na pewno lepiej, jeśli poczekacie. Również nie nadaje się dla osób o słabych nerwach. Myślę, że nawet osoby mocne psychicznie mogą ją bardzo odczuć. Uważajcie jednak, bo to nie jest książka, której możecie się spodziewać. Bardzo ciężko jest dać ocenę takiej książce i najchętniej bym tego nie robiła, gdyż nie uważam by było to słuszne. Jednak na tym to polega, by oceniać książki. Jednak jest to bardzo ciężkie zadanie. Mam ocenić czy dobrze się przy niej bawiłam się otóż nie byłam zdruzgotana tym, co czytałam, ale właśnie o to chodziło w tej książce. Miała pokazać prawdę, która wręcz przeraża. Jak takie rzeczy mogą się dziać w „CYWILIZOWANYM” XXI wieku? 4/5 jednak jest to jedynie ocena poglądowa, bo naprawdę uważam, że niektórych książek po prostu nie powinno się oceniać tylko przeczytać i przemyśleć napisane tam słowa.
Książka głęboko szokuje. Autor przedstawia jak wygląda praca policjanta od środka. Komendanci myślą, że mogą poniewierać swoimi podwładnymi, którzy codziennie narażają swoje życie. Strasząc ich utratą pracy lub innymi gorszymi rzeczami. Książka, jak sam autor wskazuje nie nadaje się dla osób wrażliwych i poniżej 16 roku życia. Jest tutaj bardzo ostre, wulgarne słownictwo. Powieść „Psy prewencji” w 80% oparta jest na faktach. To może przerażać, ale nie martwcie się. Znajdziecie tutaj również dużo zabawnych tekstów. Uśmiałam się do łez. Dziękuję za te momenty. W książce są również momenty do płaczu. I to nie są fajne momenty. Moim zdaniem, ten kto gnębi swoich podwładnych nie zasługuje na to stanowisko. I powinien być zdegradowany, ale nie oszukujmy się rączka rączkę myje. Zwykły policjant bez „silnych pleców” nie ma szans na awans, a czasami nawet i protekcja nie pomoże. Znam to niestety z autopsji. Jestem zachwycona tą książką. Przy niej można się pośmiać i popłakać. Głęboko szokuje. Brawo dla autora. Z całego serca polecam „Psy prewencji”. Większość społeczeństwa narzeka na Polską Policję, ale co by bez niej zrobili? Gdy ktoś kogoś bije po kogo dzwonią pierwsi? Kiedy mąż maltretuje żonę – do kogo się zwracają o pomoc? Gdy ktoś znajdzie zwłoki, to po kogo dzwoni? Chcielibyście rozdzielać kiboli? Policjanci nie mają wyboru. Muszą iść i rozdzielać bijących się ludzi. Często dzieje się to z narażeniem życia. Jest Wigilia, wy sobie smacznie zjadacie świąteczną kolację, a rodziny policjantów martwią się czy ich dziecko, mąż, żona, matka, ojciec wrócą z pracy w całości czy w kawałkach. Myślicie, że ich Święta są takie same jak wasze? Bardzo poruszająca książka. Warto ją przeczytać. Innym okiem wtedy będziecie patrzyli na pracę policjanta. Nie piszę tu o komendantach, bo oni wysługują się policjantami niższego szczebla. I w razie niepowodzenia to nie oni odpowiedzą. Piszę tutaj o policjantach, których możecie spotkać na ulicach. Oni są najbardziej narażeni na śmierć. Zamiast obrażać policjanta postawcie się w jego sytuacji. Czy chcielibyście, żeby i was obrażano tylko przez to jaki zawód wykonujecie? Raczej nie, więc nie czyń drugiemu co tobie nie miłe. Z mojej strony mocna ocena 10/10. Z przyjemnością po nią sięgnę jeszcze raz. Przekonajcie się jak to jest być w skórze policjanta. Zachęcam do przeczytania. Nie zawiedziecie się. Książka „Psy prewencji” doskonale nadaje się na długie zimowe wieczory. Ma 210 stro, także można ją przeczytać w jedno popołudnie lub jeden wieczór. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Niby czytałam już wiele książek o takiej tematyce, ale ta jest jakaś taka- inna, na swój sposób wyjątkowa
Też ciekawy wydaje mi się fakt, (tu spoiler) że książka zaczęła się od śmierci dziecka i na (prawdopodobnej) śmierci dziecka się zakończyła. Jest to na swój sposób poetyckie