Miłość, medycyna i fascynująca podróż w czasy la belle époque!
Róża Zimmerman, wychowanka sierocińca, dostaje się na pierwszy rok studiów medycznych. Oprócz Róży rok akademicki zaczynają dwie inne studentki. Dziewczęta rozpoczynają niełatwą walkę o przetrwanie w męskim świecie, przeżywają pierwsze miłosne uniesienia i mierzą się z własnymi słabościami.
Jednocześnie Róża musi rozwikłać tajemnicę związaną ze swoim pochodzeniem. Ma wrażenie, że ktoś nieustannie podąża jej śladem, a od nieznajomego darczyńcy otrzymuje zaskakujący prezent. W mieście dochodzi do serii tajemniczych zabójstw, narasta atmosfera strachu, a gazety rozpisują się o zagadkowym człowieku w masce… Kim jest? Co łączy go z Różą? Czy bohaterce uda się odkryć prawdę o własnej przeszłości?
Pozwól się przenieść w czasy, kiedy pierwsze kobiety wkraczały w świat medycyny. Daj się uwieść mocy Różanego eteru!
Na co dzień zajmuje się badaniem i leczeniem oczu i uważa, że największym szczęściem dla okulisty jest oślepnąć z miłości. Właścicielka dwóch kotów oraz psa, towarzyszących jej podczas pisania, które jest jej pasją. Życiowe motto Autorki mówi, że trzeba żyć tak, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem życia.
Lektura lekka, kobieca, po brzegi wypełniona ciekawostkami medycznymi epoki w mieszance kryminału, powieści historycznej i romansu Julii Gambrot – „Różany eter”.
Julia Gambrot z niezwykłą dbałością o szczegóły oddała realia historyczne epoki, ukazując jak wyglądała nauka medycyny w tamtym czasie oraz z jakimi krzywdzącymi stereotypami musiały zmierzyć się kobiety, które chciały zostać lekarzami. Jej bohaterki – młode, ambitne, wykształcone – traktowane były jako studentki drugiej kategorii, często wyszydzane przez kolegów, ignorowane przez profesorów, rozdarte między światem kitli i ciężkiej pracy a światem koronek i salonowych rozgrywek. W „Różanych eterze” ten konflikt rysuje się w sposób szczególny, bo wokół bohaterek dużo się dzieje, a one same wplątują się w intrygi na każdym możliwym życiowym gruncie. Są kobiece, ciekawskie, współczesne w myśleniu, co nie przeszkadza w odbiorze całości, a w zamian nadaje powieści intrygującego współczesnego sznytu.
„Różany eter” to intrygująca mieszanka gatunkowa – połączenie powieści historycznej z wątkiem romantycznym oraz kryminalnym wyszło Julii Gambrot znakomicie, a jeśli dodamy lekkość pióra oraz moc ciekawostek ze świata medycyny, to przed czytelnikiem lektura babska i zaskakująca pod każdym względem. Do tego Belle Époque, fascynujący okres w kulturze, który otwiera umysły zarówno na zagadki świata cielesnego, jak i duchowego. Wszystko to podane w smakowity i wciągający sposób, który zachwyci wszystkie czytelniczki spragnione udanej i wciągającej intrygi z historią w tle.
Po lekturze podrzucajcie „Różany eter” dalej – mamie, siostrze, babci, ciotkom, a zobaczycie, że im również się spodoba!
"Індія-фільм" Ніяких інтриг. Претензія на детектив, але загадок тут не буде, якісь суцільні плітки та медицина 19 століття... Було відверто нудно. Навіть любовна лінія слабюсінька та інфантильна. Читала, бо планувала піти на зустріч з авторкою.
Bardzo słaba książka Bohaterki infantylne, zapatrzone w siebie, rozczulające się nad własnym położeniem, skupione bardziej na kawalerach niż studiach, omdlewające z byle powodu i naiwne do bólu. Przedstawiając w ten sposób pierwsze kobiety studentki medycyny autorka zrobiła im więcej szkody niż pożytku. Główny wątek fabularny bardzo ciekawy, tylko niestety źle poprowadzony. Dokładając do opowieści o pierwszych kobietach na studiach medycznych kryminał, tajemnice rodzinne i pensjonarskie rozterki miłosne autorka dała sygnał, że o historii i sytuacji prekursorek na studiach medycznych wie niewiele więc dorzuca tematy zastępcze odciągając czytelnika od głównych problemów. Poza tym w medycznym świecie mężczyzn główna bohaterka nie ma problemu, by przyglądać się pokazowym operacjom, pomagać przy skomplikowanych zabiegach, a jej wiedza studencka jest traktowana na równi z wiedzą lekarza, tak jak jej pomoc jest oczekiwana a wręcz pożądana. Na studiach nie czuje żadnego dyskomfortu ze względu na płeć czy nierówny dostęp do wiedzy. Realia współczesne w tym zakresie, nie przystają do początku wieku XX. Niestety dość sporo się w tej kwestii nie klei i nie widać, żeby żeńskie bohaterki musiały walczyć o swoje, przełamywać tabu, czy konkurować z mężczyznami. Poza tym postać głównej bohaterki Róży jest niekonsekwentnie przedstawiona. Status społeczny Róży i jej sytuacja życiowa w żadnej mierze na początku XX wieku nie dawałaby jej prawa do studiów medycznych. Ponadto dziewczyna oprócz kilku wyświechtanych frazesów o wielkiej miłości do zawodu i chęci ratowania zdrowia i życia nie ma kompletnie pomysłu na swoje życie zawodowe i koniec końców zamiast wybić się na niezależność idzie utartą, przewidywalną ścieżką i wybiera jak miliony mniej wykształconych i mniej światłych kobiet. Największy absurd jaki znalazłam to: "dziewczyna w piekarni w niemieckim mieście kupuje gorące rogale świętomarcińskie". Rogal taki to regionalny przysmak z Wielkopolski, który nijak nie mógł się znaleźć w niemieckiej cukierni, a na pewno nie pod taką nazwą. Nie rozumiem też dlaczego owo sławne niemieckie miasto nie otrzymało żadnej nazwy, tylko w kółko jest nazywane "naszym miastem". Poza tym jak na miasto w Niemczech dziwnie dużo tam polskich lekarzy i do tego samych sław. Styl przypomina raczej wypracowanie przeciętnej licealistki, której daleko do matury. Irytujące powtórzenia wyrazowe i co jakiś czas te same stwierdzenia: "wróciłam do klasztoru, gdzie mieściła się moja stancja", z czasem stały się śmieszne. Jakby dla podkreślenia słabego stylu autorka co jakiś czas popisuje się trudnym słowem, które w tym słabym i szablonowym tekście wygląda i brzmi komicznie. Jeśli kiedyś autorka dostosuje realia do opisywanych czasów,charakterami bohaterów podkreśli wydźwięk książki oraz opowie ciekawą historię adekwatnym językiem, to może zostanie autorką dobrej książki.
"Kobieta lekarz?! Nie sądziłem, że dożyje takich strasznych czasów!"
"Różany eter" zapowiadał się na idealną książkę, czasy olbrzymich sukien, lekki romans w tle i nietypowy temat medycyny, który był wtedy zakazany dla kobiet. No czy nie brzmi to idealnie?! Szczerze mówiąc, nie mogłam się doczekać kiedy dostanę ją w swoje lepkie rączki i spędzę przy niej cały dzień. Niestety nie okazała się aż tak idealną książką na jaką liczyłam, choć nie należy myśleć, że należy do tych najgorszych. Czytając miałam wrażenie, że przeniesiono mnie do innego świata. Autorka cały czas się trzymała upatrzonej epoki i myślała o szczegółach, które mogliśmy dojrzeć w opisach strojów i miasta, czy pojedynczych ciekawostkach historycznych. Autorka także skupia się na medycynie, chociaż miałam wrażenie, że czym dalej jestem w historii "Różanego eteru" tym jej mniej. Na samym końcu lektury, nawet nie zauważyłam, w którym momencie minęło tyle czasu i jak to się stało, że to już finał przygody z medycyną głównej bohaterki. Z jednej strony, nawet dobrze, że nie zostałam zawalona wątkiem medyny, z drugiej, jednak mi jej brakowało, ponieważ co innego miałam obiecane gdy czytałam opis książki. Wspominając o bohaterach, niestety nie byłam zadowolona. Akcja toczy się naprawdę szybko (chociaż książka składa się aż z 500 stron) co może też spowodowało bezpłciowość bohaterów. Żaden nie posiadał swojego charakteru, każdy wydawał mi się zagubiony w swoim świecie i zastanawiający się co tak naprawdę robi na stronicach książki. Główna bohaterka choć uczęszczała na medycynę, tak naprawdę nie zajmowała się nią za dużo. Więcej tutaj jest spraw w kierunku romansu czy kryminalnych, choć to także w jakiś sposób urozmaica książkę. Na plus na pewno można zaliczyć lekki styl autorki, który sprawia, że książkę czyta się na prawdę szybko. Pomysł także nie ma nic do zarzucenia, ponieważ wydaje się oryginalny oraz według mnie, trudny. Czytając zdawałam sobie sprawę, że autorka musiała zagłębić się w historię medycyny, czy życia codziennego ludzi z tamtych czasów. "Różany eter" jak najbardziej zasługuje na przeczytanie, choć nie spodziewajmy się dopracowanej na sto procent książki. Należy także wziąć pod uwagę, że jest to pierwsza książka autorki, z którą poradziła sobie naprawdę dobrze. Szczerze mówiąc, w jakimś stopniu podziwiam autorkę, że na pierwszy raz potrafiła napisać tak grubą książkę i nie zgubić się w historii! Reasumując, książkę jak najbardziej polecam przeczytać, jeśli szukacie lekkiej lektury na zimne wieczory.
"Każdy powinien wiedzieć o sobie, kim jest. Nikt nie ma prawa zatajać przeszłości, która rzutuje na czyjąś przyszłość."
Książkę odebrałam za punkty w portalu CzytamPierwszy.
Róża Zimmerman u progu XX wieku dostaje się na medycynę. Są to czasy trudne, w których kobiety dopiero mogły wkraczać w jej świat. Róża jest wychowanką sierocińca i jako dorosła już kobieta postanawia odkryć prawdę o swoim pochodzeniu. W tym samym czasie, w mieście dochodzi do serii zabójstw na ludziach ubogich, a podejrzenia padają na tajemniczego człowieka w masce. Czy coś łączy go z Różą? Czy pozna ona prawdę o swojej przeszłości?
„Każdy powinien wiedzieć o sobie, kim jest. Nikt nie ma prawa zatajać przeszłości, która rzutuje na czyjąś przyszłość”.
Ależ to było dobre! Strasznie wciągająca i mimo swojej objętości, pochłonęłam ją w jeden dzień. Jej główną zaletą jest to, że autorka w trakcie sprytnie wplata różne wątki i intrygi, nie tworząc chaosu i wszystko całkiem zgrabnie jej wychodzi. Książka posiada też wątki romantyczne, których nie jestem fanką, ale… w tym przypadku mi się podobały! Myślę, że, dlatego że wątki te zostały przedstawione w sposób nienachalny i pełen wdzięku. Autorka w ciekawy sposób pokazała także, jak wyglądały studia medyczne w tamtym okresie i z jakimi stereotypami musiały się mierzyć kobiety. Julia Gambrot w swoją powieść wplata także wiele ciekawostek ze świata medycyny — jak choroby były nazywane, jak leczone.
„Różany eter” czyta się niesamowicie dobrze, wciąga niemal od pierwszych stron. Polecam wszystkim, którzy lubią okres Belle Époque, czy też kryminał lub romans. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni i każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką, ale naprawdę mam nadzieję, że nie ostatnie! Polecam serdecznie!
Mam mieszane odczucia. Podobał mi się ten świat medycyny, nigdy nie czytałam takiej książki ani nie mam też wiedzy na temat tego, jak medycyna w XX wieku mogła wyglądać, więc ciekawiły mnie sposoby leczenia, nazewnictwo i wszystko co z tym związane. Domyślam się, że autorka musiała spędzić wiecej czasu nad szukaniem informacji niż jeden dzień, za co podziwiam ją, bo to jej pierwsza książka. Historie rodzinne też były dość ciekawe i intrygujące. Nudziłam się może tylko trochę pod koniec. No i teraz przejdę do tego, co mi się nie podobało: najbardziej razi mnie wątek miłosny. Dlaczego Róża i Fryderyk zakochali się w sobie po zobaczeniu się ze 2 razy i zamienieniu ze sobą kilka zdań? Rozumiem silne zauroczenie, ale Fryderyk wyskoczył z pierwszymi zaręczynami tak szybko, że myślałam, że to żart. Dalej już była tylko wielka miłość, która narodziła się w kilka chwil, a przecież w prawdziwym życiu się tak nie dzieje. Bardziej mi się podobało jak rozwijała się relacja Róży I doktora Kadera - powoli i z rosnącymi (niestety na marne) uczuciami Róży, przez co miałam szczerą nadzieję, że może oni będą jednak razem... Mieli więcej potencjału jak dla mnie i to mnie rozczarowało mocno. Przez pierwsze pół książki miałam wrażenie, jakby nic się nie działo, dopiero w drugiej połowie (a im bliżej końca tym bardziej) nagle wszystko się wyjaśniało i to w tak szybkim tempie, że chyba dezorientujące zakończenie mnie finalnie nie zdziwiło. I też wyjaśnienie na jedną ostatnią stronę i, brzydko mówiąc, totalnie "z dupy". Jednakże jestem w stanie przymknąć oko na te dwie rzeczy, ponieważ książka mnie ciekawiła i czytałam ją codziennie, bo coś mnie do niej i tak przyciągało.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Ta książka przeniesie Was w zupełnie inny świat i sprawi, że na chwilę zapomnicie o otaczającej Was rzeczywistości! Czasy la belle époque skradły moje serce i sprawiły, że przez dwa dni żyłam w Polsce z tych lat.
Poznamy tutaj losy Róży Zimmerman, 18 latka, która jest sierotą i została wychowana w klasztorze rozpoczyna studia. Jako jedna z pierwszych kobiet może zostać lekarzem i oczywiście społeczeństwo nie jest jeszcze w stanie tego zaakceptować. Według nich kobiety powinny rodzić dzieci i siedzieć w domu, a kobieta lekarz nigdy nie powinna ich leczyć.
W tej książce jest naprawdę dużo medycyny! Mnóstwo historycznych ciekawostek i sposobów jak leczono kiedyś choroby, które dla nas wydają się być tak bardzo banalne! Widzimy pierwsze operacje, choroby zakaźne oraz nowotwory. Bardzo dużo jest opisów oraz podejścia społeczeństwa do ówczesnej medycyny.
Oczywiście dziewczyna pragnie poznać swoją przeszłość, która jak się okazuje jest bardziej mroczna niż mogłaby ona przypuszczać. Na początku w książce było mnóstwo rozpoczętych wątków, które jak się potem okaże schodzą się w jeden i to w jaki! Historia rodziny Róży bardzo mi się podobała! Jak najszybciej chciałam się dowiedzieć kim byli jej rodzice i jaki los ich spotkał. We wszystkim pomagały jej trzy przyjaciółki, których perypetie w tej książce również poznamy.
Taka typowo kobieca i lekka literatura, którą ja szczerze Wam polecam! Wiedziałam, że przy tej książce będę się świetnie bawiła, ale nie sądziłam, że aż tak. Na koniec dodam, że mamy tutaj ponad 500 stron!
Mam z "Różanym eterem" trochę problemów. Na wstępie zaznaczę, że to całkiem przyjemne czytadło, które łyknęłam w dwa dni w trakcie choroby jako audiobook. Jednakże widząc powszechne zachwyty trudno mi nie dorzucić odrobiny dziegciu. Moim pierwszym problemem jest kreacja bohaterek. I bohaterów zresztą też, ale bardziej mi się to rzuciło w oczy u pań. Boziu, przecież te postacie są tak schematyczne i pozbawione jakichkolwiek cech osobowości, że to boli. Główna bohaterka jest jak każda bohaterka tego typu książki. I oczywiście MUSI mieć swoje sekrety z przeszłości, które magicznie niemalże same się rozwiązują w toku książki. (Do tego jeszcze wrócimy). Jej najlepsza przyjaciółka (którą poznaje na początku książki, a wielka przyjaźń zawiązuje się od razu na zabój, BO TAK) jest najlepszą przyjaciółką KAŻDEJ GŁÓWNEJ bohaterki z powieści kobiecej. Wesoła, roztrzepana, do-rany-przyłóż... Spotkaliście tę postać już milion razy pod milionem różnych imion, ale to dalej ona. Pozostałe postacie - to samo. Realia epoki? Ujdą, choć bardzo czuć, że jest to książka pisana współcześnie ze względu na zachowania bohaterów, ich język, (nie domagam się archaizacji rodem z trylogii, ale miałam wrażenie, że gdyby zmienić "scenerię" to równie dobrze rzecz mogłaby mieć miejsce współcześnie) i taką sceniczność, która biła z niektórych scen (o patrzcie, LAMPA NAFTOWA, a to dzieci znaczy, że jesteśmy NA POCZĄTKU XX WIEKU, kumacie, nie?). Innym wyjątkowo bolesnym elementem książki jest wątek romantyczny, który spada nam nagle z sufitu. W sensie autorka poznaje ze sobą główną bohaterkę i jej "ukochanego", potem dłuuuugo nic, tylko na siebie spojrzą raz na jakiś czas, słowa ze sobą nie zamieniają, a potem BUM! No już nie będę spoilerować,mimo że mnie świerzbi, bo tam się dzieje TAKIE KURIOZUM, że kapcie spadają. A potem dzieje się taki semi trójkąt miłosny, ale i tak od początku wiadomo, że nic z tego nie będzie i to tak tylko, żeby więcej stron wyszło. Natomiast "tajemnice" rodzinne... Nie jestem pewna jak to skomentować bez spoilerów, ale tam dopiero odchodzą kretynizmy i łatanie wszystkiego na ślinę. A sama końcówka książki poniekąd z tym związana jest już tak cukierkowo-przesłodzona, z odrzuceniem jakiegokolwiek realizmu psychologicznego i życiowego. Bo po co. Musi być różowo do porzygu. Wątek kryminalny... Cóż, szanuję za zwrot akcji. To było coś chociaż odrobinkę oryginalnego, choć nadal kojarzącego się z zagadkami rodem z "Ojca Mateusza" i "Komisarza Aleksa". Boli mnie też obraz dyskryminacji kobiet, jaki się z tej książki wyłania. W sumie cały ten temat jest poruszony w sposób skrajnie infantylny, taki rodem z "Ani z Zielonego Wzgórza", co, biorąc pod uwagę target powieści, niezbyt pasuje. De facto większość z opisanych zachowań brzmi jak z książki dla młodszych nastolatków. Kurka, obecnie są na świecie miejsca, gdzie kobiety nadal muszą walczyć o swe wykształcenie. A pani autorka spłyca to do kilku zaczepek i głupich kawałów (też raczej inspirowanych powieściami dla młodzieży). Podsumowując. Naiwna książka dla pensjonarek, czytadło absolutne pod płaszczykiem "ważnego tematu" czyli dyskryminacji kobiet (Boże, potencjał a wykonanie!). Ale bawiłam się nieźle w przerwach między wywracaniem moimi oczętami i irytowaniem się na brak realizmu. Niemniej akcja wciąga i zaciekawia, o czym niech świadczy fakt, że jednak ją skończyłam.
„Różany eter” to powieść, która łączy w sobie wiele elementów - mamy tutaj wątek miłosny, rodzinne tajemnice, zbrodnie i ciekawostki ze świata medycyny, a wszystko to osadzone w klimacie belle epoque. Nie mam wątpliwości co do tego, że historia opowiedziana przez Julię Gambrot przypadnie dzięki temu do gustu sporemu gronu czytelników - wspomniane połączenie czyni całość oryginalną lekturą. Nie jest to jednak powieść pozbawiona wad - są momenty, w których w oczy rzuca się to, że Julia Gambrot dopiero debiutuje jako autorka - pojawia się trochę dłużyzn, niektóre wątki zostają zakończone nieco zbyt pospiesznie i wkrada się trochę infantylności w scenach romantycznych. Z chęcią sięgnę jednak po kolejny tom żeby zobaczyć jak rozwija się autorka.
Częściej muszę sięgać po książki co do których mój instynkt wytrawnego czytelnika podpowiada mi że będą smacznymi kaskami 😆 Tak było właśnie w tym przypadku, od dawna chodziła za mną ta książka i miała racje ! Wypożyczyłam z biblioteki i wystarczyły dwa dni bym ją pochłonęła 🥰 Zapomniałam jak bardzo lubię takie książki, powrót do dawnych czasów, balowe suknie, podwieczorki, romanse i mezalianse. Oczywiście natychmiast sięgnęłam po drugi tom czekający w pogotowiu który również przytargałam z biblioteki. Mówiłam, że mam nosa !
Zdziwiła mnie tak ogromna ilość wątków w tej książce. Momentami mialam wrażenie, że autorka sama nie wie o czym chce pisać i dlatego dodaje co chwilę nową tajemnice lub intrygę. Bardzo wielu rzeczy można się z łatwością domyślić, niektore watki sa tak naiwnie skonstruowane, ze az czlowiek lapie sie za glowe ale to mimo wszystko wciąż dość przyjemna lektura.
Przyjemna kobieca literatura, obyczajowa o silnej kobiecie dążącej do obranego celu. Młoda kobieta chce zostać lekarzem w czasach, kiedy dopiero co pozwolono kobietom studiować medycynę. W.ątek romantyczny przyjemny, nieuciążliwy. Dobra lektura, comfort read. Polecam.
To było dość słabe... miałam wrażenie że czytam wypracowanie szkolne. Ciągle omdlewające, płaczące, wzruszające się studentki medycyny, trochę za dużo tych skrajnych emocji.
Koniec XIX wieku. Trzy młode kobiety zostają przyjęte na studia medyczne. Dla ówczesnego świata to szok - wielu sądzi, że miejsce kobiety jest w domu z dziećmi i nikt nie chce ufać kobiecie-lekarzowi. W takich okolicznościach poznajemy młodziutką Różę Zimmerman i jej koleżanki. W mieście zaczyna być niebezpiecznie - co jakiś czas w pobliżu starej fabryki konserw znajdowane są zwłoki, a autopsja nie potrafi ustalić przyczyny śmierci. Dodatkowo Róża próbuje odkryć tajemnice swojego pochodzenia - jako dziecko porzucona na progu sierocińca, do dziś nie wie , co tak na prawdę stało się z jej rodziną.
Serdecznie polecam Wam "Różany eter" jeśli lubicie odkrywać z bohaterami rodzinne sekrety z przeszłości. Tło historyczne robi fantastyczny klimat dla tej powieści! Jedynym zgrzytem dla mnie był motyw "miłości od pierwszego wejrzenia" głównej bohaterki - jakoś ciężko mi było w to uwierzyć. Oprócz tego lekkiego zarzutu- nie mam uwag!