Wszyscy chyba znają historie, jak leśniczy Kazimierz Nóżka ratował niedźwiadki przed wilkami? Albo rozmawiał z niedźwiedziami Grzesiem i Lesiem? Marcin Szumowski, dziennikarz i pasjonat przyrody, zabiera czytelnika w świat jedynego w Polsce leśniczego, który przyjaźni się z niedźwiedziami i potrafi z nimi rozmawiać.
W książce „Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki” słynny leśniczy po raz pierwszy ujawnia jak przebiegał dalszy ciąg wilczego polowania, który na krótkim filmiku obejrzały setki tysięcy osób. Okazuje się, że drapieżniki nie tak łatwo zrezygnowały z małych niedźwiedzi. Kazimierz Nóżka pokazuje świat zwierząt, który jest nieosiągalny dla przeciętnego mieszczucha. Spotykamy w nim wielkie niedźwiedzie, przemykające jak duchy rysie, polujące pod osłoną nocy wilki, majestatyczne żubry, zwinne wydry, kuny oraz skryte żbiki. A wszystko na wyciągnięcie ręki, w relacjach człowieka, który większość życia spędził w bieszczadzkich lasach.
To także wspaniała lektura dla wszystkich, którzy kochają historię Bieszczad. Bo jest nie tylko o zwierzętach. Poznajemy też przedziwne przygody miejscowych drwali, gajowych i smolarzy. Przytaczane historie raz mrożą krew w żyłach, innym razem przywołują uśmiech i wzruszają do łez.
Przyjemna lektura o Bieszczadach i ich dzikich mieszkańcach. Czytana trochę "od tyłu", bo najpierw w ręce wpadł mi Wilczy Gang, który zachęcił mnie do nadrobienia "Niedźwiedzicy z Baligrodu". Tytuły są nieco na opak, bo w "Niedźwiedzicy" jest o wiele więcej o wilkach niż w "Gangu", za to w tej drugiej więcej jest o niedźwiedziach... to tak na marginesie.
Ale jest też druga strona książki. Kazimierz Nóżka nie widzi problemu w polowaniu dla trofeum, sportu czy rozrywki, Marcin Szumowski też zresztą nie. Co gorsza rozdział o wilkach kończy zdaniem, że skoro ich liczebność rośnie, to trzeba będzie wprowadzić kontrolę populacji! Nie chcę tu zaczynać dyskusji o polityce LP i myślistwie; warto mieć jednak na uwadze, że takie otwarte przyzwolenie pojawia się w książce. Nie wspominając już nawet o wycince lasów, tak samo gloryfikowanej. Można mieć tylko nadzieję, że te lekkie gawędy nie przysłonią prawdziwych problemów, o których tu wspominam.
Uwielbiam książki o przyrodzie, uwielbiam pasjonatów, którzy potrafią zarażać swoją pasją i uwielbiam pana Kazimierza, który jest przemiłą i przeuroczą osobą, a jego nagrania i zdjęcia z Bieszczad zawsze poprawiają mi humor. Polecam filmiki na profilu "Nadleśnictwo Baligród"! :)
Chyba każdy z nas zna powiedzenie, żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Moja prywatna przygoda z Bieszczadami zaczęła się gdy byłam jeszcze dzieckiem i wraz z harcerzami przemierzałam dzikie połoniny. Do dzisiaj pamiętam, jakie wrażenie zrobiły na mnie nieposkromione i wzruszające swoim majestatem góry. Co wyjątkowe, przyroda żyje tam obok ludzi, a natura rządzi się tutaj swoimi prawami. Odczuwa się tutaj, jak nigdzie indzie olbrzymie poczucie wolności. Nie ma asfaltowych dróg prowadzących na szczyty czy wozów konnych dla leniwych turystów. Człowiek może tam odnaleźć wewnętrzny spokój. Może zadumać się nad sensem życia i pięknem świata, wpatrując się w czarujące i niezmierzone widoki. Jako wielbicielka tych rejonów od wielu miesięcy śledzę na facebooku profil Nadleśnictwa Baligród, na którym można podglądać na zdjęciach i filmach życie bieszczadzkiego lasu. Tym razem historie pana Kazimierza, zostały spisane i wydane w postaci tej wyjątkowej książki Marcina Szumowskiego.
"Kazek zatrzymał się przy powalonym, zarosłym mchem pniu drzewa. Usiadł, rzucił na ziemię wszystkie sprzęty i wskazał mi miejsce obok. Wiedziałem już, że zapowiada się kolejna historia. Wyjęliśmy z torby po drożdżówce, Kazek otworzył butelkę mleka i patrząc w stronę, z której przyszedł jeleń, zaczął opowiadać..." (str. 148).
O książce: Rozwichrzona, siwa czupryna i zawadiacki uśmiech pod wąsem to on, leśniczy Kazimierz Nóżka z leśnictwa Polanki w Nadleśnictwie Baligród w Bieszczadach. Leśniczego Kazka wiele osób (w tym ja) może kojarzyć ze słynnego filmiku na YouTube, na którym ratuje on niedźwiedzicę Agę (z którą jak się później dowiemy z książki, łączy go niezwykła więź) i dwójkę jej małych synów Grzesia i Lesia przed atakiem watahy wilków. A film ten to jedynie mały fragment opowieści o świecie bieszczadzkich zwierząt. Dla tych, którzy nie wiedzą o czym piszę podsyłam adres filmu https://www.youtube.com/watch?v=HXuYh.... W ciągu kilku dni od premiery nagranie miało już prawie pół miliona wyświetleń a o odważnym leśniczym z Nadleśnictwa Baligród pisały zagraniczne gazety. Jednak, jak mówi sam autor filmu, nie możemy zapomnieć, że słodkie, małe niedźwiadki to wciąż dzikie zwierzęta, które, gdy tylko trochę podrosną mogą zabić jednym uderzeniem łapy. Ta wspaniała książka to reporterski majstersztyk dziennikarza Marcina Szumowskiego, który spędził wiele czasu ze sławnym Kazimierzem Nóżką i spisał jego historie. Krótkie rozdziały poświęcone są różnym przygodom samego leśniczego a ich głównymi bohaterami są nie tylko niedźwiedzie, ale także wilki, rysie, lisy, wydry, żubry i inni mieszkańcy lasów.
"Jako, że w przyrodzie nic się nie marnuje, pozostałości z takiego polowania służą później ptakom, takim jak sikorki, kruki, myszołowy czy orły przednie. Jeśli z wilczej uczty zostanie coś więcej, wówczas skusi się na to lis, ryś czy niedźwiedź. Śmierć jednego jelenia daje szansę na przeżycie zimy kilkunastu mieszkańcom lasu. Ekosystem to zamknięty krąg, gdzie śmierć i życie stają ramię w ramię do tego samego tańca." (str. 79)
Moje zdanie: "Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki" to zbiór napisanych lekkim i barwnym językiem opowieści, które czyta się szybko i przyjemnie. Opowiedziane historie dostarczają czytelnikowi rozmaitych uczuć. Są wesołe, wzruszające i smutne, czasami nawet straszne, a przede wszystkim prawdziwe! Bawią, uczą i skłaniają do zadumy. Kazimierz Nóżka pokazuje świat zwierząt, który jest nieosiągalny dla przeciętnego mieszczucha. A wszystko na wyciągnięcie ręki, w relacjach człowieka, który większość życia spędził w bieszczadzkich lasach. Sama treść dodatkowo wzbogacona jest wieloma zdjęciami: niektóre będące zapisem z fotopułapek lub pstryknięte osobiście przez pana Kazimierza lub jego bliskiego przyjaciela, również leśniczego - Marcina Scelinę. Na samej okładce znajduje się przepiękne zdjęcie Agi i jej niedźwiedzich dzieci Lesia i Grzesia. Od książki "Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki" trudno się oderwać, polecam wszystkim kochającym przyrodę i wycieczki górskie. Gwarantuję wam, że po jej przeczytaniu będziecie chcieli rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady.
"Nikt też nie umie policzyć miłości do lasu i zwierząt, nikt nie wymyślił w jakich jednostkach należałoby to zrobić" (s. 303)
Czy jest ktoś, kto nie widział uroczego filmiku z młodym niedźwiadkiem w zimowej scenerii, którego leśniczy pyta z troską "Grzesiu, czego ty nie śpisz?" i namawia do powrotu do "łóżka"? Filmik ten zrobił taką furorę, że pojawił się nawet w Dzień Dobry TVN. Jego autorem jest Kazimierz Nóżka, leśniczy z Nadleśnictwa Baligród, urokliwego zakątka Bieszczad otulonego gęstymi lasami pełnymi pięknych, lecz niebezpiecznych mieszkańców. W głównej roli zaś występuje jeden z jego ulubieńców - niedźwiadek, któremu nadał imię, i z którym zaprzyjaźnił się na tyle, na ile może się zaprzyjaźnić dwóch przedstawicieli różnych gatunków. Takie właśnie są opowieści Kazimierza Nóżki sumiennie spisywane przez jego przyjaciela Marcina Szumowskiego - niezwykłe, zabawne i przepełnione szacunkiem i troską o dziką przyrodę.
Zapewne wiecie, że od lat każde wakacje spędzam w Bieszczadach, rozumiecie więc z pewnością dlaczego sięgnęłam po tę książkę. Co prawda moje Bieszczady kończą się wraz z zachodnim zboczem Połoniny Wetlińskiej - dalej nie widzę szczytów wartych zdobywania - jednak mój sentyment rozciąga się dużo dalej. Mam też ogromny szacunek i podziw dla dzikiej przyrody (poza tą jej częścią, którą stanowią pająki, brrr!), więc opowieści o bieszczadzkich niedźwiedziach, wilkach, rysiach i bobrach sprawiają mi ogromną przyjemność. Tym razem była ona tym większa, że Kazimierz Nóżka to fantastyczny gawędziarz, którego opowieściami nie sposób się znudzić.
"Ponieważ nie miał lodówki, szczelnie zapakowane zakupy skrył przy potoku. Gdy niedzielnym rankiem wrócił po swoją własność, zobaczył rysia, który z apetytem pożerał jego kurczaka. - Rysiek, mendo jedna! Zostaw mój rosół! - huknęło po wzgórzach Łopienki."
Tak. Pan Nóżka musiał mieć wśród przodków kilku zacnych bardów, bo gdy zaczyna opowiadać, to człowiek przepada. Nie zawsze są to historie wesołe, czasem ich zakończenie bywa gorzkie, ale takie właśnie jest życie - i nasze, i dzikich zwierząt. Bo Pan Nóżka opowiada nie tylko niedźwiedziach i wilkach; opowiada też o ludziach z jego nadleśnictwa. Poznajemy jego znajomych drwali, smolarzy i innych leśniczych, poznajemy ich radości i smutki, poznajemy historię miejsc, w których mieszkają. Opowieści nie mają sztywnej chronologii, Pan Nóżka ma tak bogaty zasób opowieści, że żongluje nimi niczym cyrkowiec, by jeszcze lepiej nas zabawić. I tak poznajemy historię małego niedźwiadka, co nie chciał zimą spać, groźnych żołnierzy z lat 50, dla których zabrakło strawy, a także początki legendy o wilczej watasze, co orszak weselny zdziesiątkowała.
Ale to nie wszystko. Pan Nóżka, będąc leśnikiem od wielu już dekad, ma ogromną wiedzę na temat dzikiej przyrody i chętnie się nią dzieli. Dzięki niemu mamy okazję poznać zwyczaje dzikich zwierząt, dowiedzieć się jak wyglądają ich tropy, kryjówki, sposób polowania. Książka jest bogato ilustrowana wspaniałymi zdjęciami, w większości autorstwa samego Pana Nóżki, które dają nam możliwość poznania dzikich zwierząt z bezpiecznej odległości. Ja sama pozaznaczałam również wiele fragmentów mówiących o ciekawych miejscach w Bieszczadach z zamiarem ich odwiedzenia podczas kolejnego wyjazdu.
"Dobrze odżywiony, zadbany i mieszkający w kojcu pies potrafi być w gospodarstwie zdecydowanie lepszym alarmem przeciw wilkom niż kulący się z zimna, przywiązany łańcuchem do budy, chuderlawy Burek."
Całość sprawia wrażenie lekkiego chaosu, gdyż kolejne historie nie łączą się ze sobą ani chronologicznie, ani geograficznie, ale taki właśnie styl gawędzenia ma Pan Nóżka. A Pan Szumowski robi świetną robotę nie wpychając ich w sztywne ramy ogólnie przyjętych schematów, lecz zostawiając takimi, jakie są. To książka po trochu o wszystkim, więc i każdy z pewnością znajdzie w niej coś dla siebie. A postaci sympatycznego leśniczego zwyczajnie nie da się nie lubić. Polecam wszystkim miłośnikom literatury faktu oraz pozostałym, ciekawym świata czytelnikom.
„Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki” jest zbiorem leśnych opowieści leśniczego Kazimierza Nóżki z Leśnictwa Polanki (Nadleśnictwo Baligród), spisanych przez jego przyjaciela, dziennikarza i miłośnika przyrody Marcina Szumowskiego.
Leśniczego Kazka wiele osób może kojarzyć ze słynnego filmiku na YouTube, na którym ratuje on niedźwiedzicę Agę (z którą jak się później dowiemy z książki, łączy go niezwykła więź) i dwójkę jej małych synów Grzesia i Lesia przed atakiem watahy wilków. A ten krótki filmik to tylko fragment jednej z niesamowitych opowieści o świecie bieszczadzkich zwierząt przedstawionych szczegółowo w książce. W Internecie można znaleźć dużo innych filmów i zdjęć autorstwa pana Kazimierza, ponieważ chętnie dzieli się on swoim światem na fanpage Nadleśnictwa Baligród oraz na YouTube.
Pan Kazek spędził w swoim ukochanym lesie tysiące godzin, zna jego każdy zakamarek, rozpoznaje wiele zwierząt, do których się przywiązuje i nadaje im imiona. O lesie i jego mieszkańcach wie praktycznie wszystko. Przeżyte przygody może opowiadać godzinami. Dzięki temu i dobrze wykonanej pracy autora powstała ta książka.
Napisana jest lekko, czyta się ją bardzo przyjemnie. Bohaterami oprócz pana Kazimierza, autora i jego ekipy, są niedźwiedzie, wilki, rysie, jelenie i wielu innych mieszkańców lasu, pojawiają się również miejscowi, jak np. wypalacz węgla Oluś. Opowiedziane historie dostarczają rozmaitych uczuć. Są wesołe, wzruszające, czasami nawet straszne, a przede wszystkim prawdziwe! Mają też wartość edukacyjną, można się sporo dowiedzieć o lesie i jego mieszkańcach, historii Bieszczad, o tym, jak się żyje w tych trudnych, dzikich warunkach. Całość ma bardzo ładną oprawę graficzną i dużą ilość zdjęć.
„Kiedyś wśród znajomych zrobiłem quiz z pytaniem, czego najbardziej boją się w ciemnym lesie. Wycie wilków zdecydowanie wyprzedziło spotkanie z szalejącym zboczeńcem czy pijanymi dresiarzami. […] Zapewne dużą rolę odgrywa kultura, w jakiej zostaliśmy wychowani. W filmach czy serialach o wampirach i wilkołakach wilk jest często synonimem zła – że o bajce o Czerwonym Kapturku nawet nie wspomnę – zatem jego głos musi budzić strach, choćby ten ukryty w najskrytszych zakamarkach naszej psychiki.”
Mogę z czystym sumieniem polecić tę książkę każdemu. Pozwala ona na chwilę zapomnieć o pędzącym nie wiadomo dokąd świecie i poczuć klimat towarzyszący dzikiej przyrodzie. Po przeczytaniu aż się chce rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady 😊
Początkowo myślałam, że będzie to książka typowo dla dzieci, jednak kiedy zobaczyłam jej format i ilość stron, poszła w zapomnienie, czego bardzo żałuję. Kazimierz Nóżka to wieloletni leśniczy z Baligrodu, który z wprawą bajarza przeprowadza nas przez las nie mający przed nim tajemnic. Leśnik personalizuje zwierzęta, nadaje im imiona i wyszukuje ludzkich cech. Żyje w zgodzie z nimi i dba o ich bezpieczeństwo. Anegdotki i historie, które go spotkały uatrakcyjniają bogato ilustrowany tekst. Książka nie dotyczy tylko zwierząt, wiele historii dotyczy ludzi - swoistej symbiozy jaka łączy mieszkańców Bieszczad z leśną fauną i florą. Ciekawostki z zawodu leśnika i przybliżenie aspektów jego pracy, są niezwykle interesujące. Styl autora jest bardzo przyjemny, książkę się pochłania i ma się ochotę na więcej i więcej. Na uwagę zasługuje twarda oprawa wydania i piękne zdjęcia. Ciekawostką jest, że na FB można śledzić profil i oglądać opisywane filmy, ze świata zwierząt czy zdjęcia, ze świata roślin Polecam. Książka odebrana z serwisu Czytam Pierwszy
Na książkę składa się 20 krótkich opowieści i gawęd o Bieszczadach, ich faunie, historii i ludziach. Opowieści ilustrowane są pięknymi zdjęciami zwierząt i roślin, z których wiekszość - to mnie zaskoczyło - jest czarno-biała. Dla mnie to żywa opowieść o świecie, który odwiedzam tylko na chwilę, w wakacje.
Co za pięknie napisana książka. Obawiałam się że będzie napisana "po dziecięcemu" ale całe szczęście nic z tego. Z miłą chęcią przeczytam kolejne tomy tej trylogii
Nigdy nie byłam pasjonatką chodzenia po górach. Nie potrafiłam i nadal nie potrafię znaleźć niczego fascynującego w wędrówkach po górskich szlakach. Zdecydowanie wolę oglądać góry wygrzewając się z książką na leżaku przed pensjonatem. Pomimo to kilka swoich wypraw w Bieszczady wspominam z dużym sentymentem. Na tyle dużym, żeby obserwować ciekawie prowadzony facebookowy profil Nadleśnictwa Baligród. I podglądać na zdjęciach i filmach życie bieszczadzkiego lasu.
Dlatego zarówno ludzcy, jak i zwierzęcy bohaterowie książki "Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki" nie są mi obcy. Jej autor, dziennikarz Marcin Szumowski to pasjonat Bieszczad i dobry znajomy leśniczego Kazimierza Nóżki, który współprowadzi na Facebooku profil Nadleśnictwa Baligród, jest autorem wielu publikowanych tam zdjęć i filmów, a okoliczne lasy zna, jak własną kieszeń.
Dwadzieścia kolejnych rozdziałów książki to spisane przez autora krótkie historie, opowiadane przez Kazimierza Nóżkę w czasie wspólnych leśnych wypraw. Czasami zabawne do łez, czasami smutne i poruszające, czasami niewiarygodne, czasami pozornie zwyczajne. Zawsze przybliżające niesamowity świat dzikiej przyrody. Są tu oczywiście opowieści o uwielbianej przez internautów niedźwiedziej rodzince, o wilkach, rysiach, wydrach i wielu, wielu innych.
Leśniczy z Polanek swobodnie i ze swadą snuje gawędę, a Marcin Szumowski umiejętnie i z dużą wrażliwością przybliża czytelnikowi jego miłość do lasu i jego mieszkańców, w szczególności niedźwiedzi, jego pasję, a jednocześnie ogromny szacunek do bezwzględnej i brutalnej czasami przyrody. Dodatkowo ilustruje opowieść czarno-białymi i kolorowymi zdjęciami, także znanymi z facebookowego profilu nadleśnictwa.
"Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki" to zbiór lekko napisanych opowieści, choć nie zawsze lekka jest ich tematyka. Czyta się szybko i przyjemnie. Trochę bawi, trochę uczy, czasami skłania do zadumy. Absolutnie nie można traktować jej jako profesjonalnego źródła wiedzy czy choćby popularnonaukowego opracowania, bo to zupełnie inna kategoria. To po prostu pełna ciepła gawęda o bieszczadzkim lesie i o człowieku, który kocha las.
I choć zwykle nie zwracam uwagi na okładkę, to tym razem ujęło mnie umieszczone na niej przepiękne zdjęcie niedźwiedzicy Agi i jej niedźwiadków Grzesia i Lesia. Skąd takie imiona? Odpowiedź można znaleźć w książce.