Wielkie reformy, miliardy z Unii na zrównoważony rozwój, rekordy prędkości pociągów i ilości pasażerów, a tymczasem polskimi kolejami w III RP wciąż jeździ mniej ludzi niż w PRL-u, a najnowszy tabor ma problem z osiągnięciem czasu przejazdów sprzed wojny. Co się stało, że jest tak dobrze, skoro jest tak źle?
To nie tylko efekt propagandy kolejnych ministrów, dyrektorów i prezesów spółek kolejowych, ale również skutek celowej polityki polskich rządów, niezależnie od opcji politycznej. Polscy decydenci - wbrew światowym trendom i eksperckiej wiedzy - przyjęli sobie za cel likwidację „nierentownej” infrastruktury, odbierając całym miastom i miasteczkom ich „okno na świat”.
Czy zapaść polskiej kolei była niemożliwa do uniknięcia? Karol Trammer, ekspert w dziedzinie transportu publicznego, nie tylko opisuje kto i jak likwidował polską kolej, ale również wskazuje na polityczne mechanizmy, które sprawiły, że stała się możliwa ta piękna katastrofa polskiego kolejnictwa, a także całkiem naoczne katastrofy jak w Szczekocinach, na stacji Baby, czy w Korzybiu.
Książka dla ludzi o mocnych nerwach. Wnikliwe studium upadku i celowego niszczenia polskiej kolei przez polityków, jak i samą PKP. Przerażające jest to, że w ciągu niecałych 30 lat od przełomu, zlikwidowaliśmy 1/4 sieci kolejowej, odcinając, a przy tym wykluczając transportowo setki tysięcy (jeśli nie milionów) pasażerów. Trudno mi żywić nadzieję na poprawę tego stanu rzeczy.
Bardzo przygnębiająca lektura, pokazująca, jak **bezmyślnie** niszczono coś tak wspaniałego, jak kolej. Niestety, światełka nadziei w tym mroku to osoby, które wymyśliły InterRegio. ;-) Wyszłam za to trochę z mroku niewiedzy nt zarządzania ruchem pociągowym i teraz przez jakiś czas będę się bała wsiąść do pociągu. :( Wygląda to przygnębiająco. Likwidacja, likwidacja, likwidacja, bo oszczędności, oszczędności, oszczędności. No i zaoszczędzili nam przyjemności jazdy koleją. Jako człowiekowi zbiorkomu, który najlepiej czuje się w zakolejowanych Czechach, bardzo tę lekturę przeżyłam. Mimo to, warto wiedzieć, warto czytać. Wcale nie musiało tak być.
Czemu zawsze, gdy czytam reportaż o Polsce, musi się to wiązać z solidną porcją wkurwienia? Tym razem na bezmyślność i bezkarność w zasadzie niemal każdego, kto odpowiedzialny był centralnie za to co z koleją się dzieje... Sam reportaż bardzo solidny - rzeczowy, drobiazgowy gdzie trzeba i w przekonujący, logiczny sposób ukazujący procesy rozkładu, mechanizmy celowego niszczenia i zwykłą głupotę w imię szybkiego, acz pozornego zysku.
Bardzo konkretny i rzetelny reportaż. Ujawniona skala zaniedbań, albo wręcz celowych działań podejmowanych pod pretestem zapewnienia rentowności połączeń jest porażająca. Dla mnie jednak najważniejszym aspektem tej książki jest rzucenie światła na problem wykluczeń bardzo dużych grup społecznych, czy wręcz całych mniejszych miast i miasteczek, czego skutki widzimy dzisiaj.
Jeżeli myślicie, że o bałaganie na kolei wiecie dużo, to książka Karola Trammera pokaże wam, że widzicie tylko czubek góry lodowej. „Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej” to książka szokująca dla zwykłego pasażera polskich pociągów. Czytałem z wypiekami na twarzy, chociaż nie bez wysiłku.
Nie bez wysiłku, ponieważ książka Trammera to bardziej publikacja specjalistyczna niż reporterska. Nie ma w niej literatury, niewiele fabularnych wątków, dużo jest za to cytowanych raportów, sporo omówieni dokumentów i innych publikacji, które stanowiły podstawę tej książki.
Książka podzielona jest na pięć dużych części, a w każdej z nich znajdziemy kilka rozdziałów. Wątki ułożone są chronologicznie. Zaczynamy od lat 80., a docieramy do wydarzeń najnowszych, a do 2018 roku. W każdym z rozdziałów czytamy o tym, jak doprowadzano polską kolej do stanu agonalnego.
Trammer jest niezwykle skrupulatny i ze szczegółami przedstawia opisywane wydarzenia, jednak jego drobiazgowość bardzo często działa na niekorzyść samej lektury. Litanie zamykanych połączeń czy skracanych kilometrów linii kolejowej czyta się trudno albo tylko omiata wzrokiem. Tego rodzaju fakty są istotne, ale w raportach dla ministerstwa. Mnie jako zwykłemu czytelnikowi literatury faktu ta zbytnia szczegółowość odwracała uwagę od tego, co najważniejsze, czyli mechanizmów wygaszania polskiej kolei. O tych mechanizmach Trammer też oczywiście pisze i jest to opowieść smutna oraz szokująca.
Pochodzę z Jastrzębia-Zdroju, największego miasta w Polsce, które utraciło połączenie kolejowe, więc jestem jedną z ofiar „ostrego cięcia”, jak zapewne wielu i wiele z was.
Trammer pisze o Jastrzębiu. Poświęca mu sporą część jednego z rozdziałów. I już na przykładzie tego jednego miast można opowiedzieć historię niszczenia kolei. Ale „Ostre cięcie” to książka o całej Polsce, która udowadnia, że bez względu na region mechanizmy wygaszania wyglądały tak samo.
Wygaszanie to jest w ogóle jedno z kluczowych słów tej książki. A proceder wygaszania popytu, o którym czytamy w „Ostrym cięciu”, gotował we mnie krew. Wyobraźcie sobie, że aby stłumić opór społeczny przed zamknięciem wybranej linii kolejowej, władze na kolei najpierw z premedytacją zmieniały godziny przyjazdów i odjazdów pociągów na niewygodne dla mieszkańców, a potem zmniejszały liczbę przyjeżdżających pociągów. Zniechęceni nieprzystającymi do rzeczywistości rozkładami jazdy (np. pociąg dowoził uczniów do miejscowości, w której znajdowała się szkoła, dziesięć minut po dzwonku) mieszkańcy sami przesiadali się do samochodów czy innych środków transportu. Kolej dbała o te połączenia, które bardziej się opłacały, nie patrząc na koszty społeczne, które powstają w miejscowościach odciętych od świata.
„Ostre cięcie” to opowieść o tym, jak po upadku komunizmu wolnorynkowe dogmaty zawładnęły umysłami rządzących polską koleją i przyczyniły się do jej szybkiego rozkładu.
Bo koniec końców jest to książka o ślepej wierze w to, że rynek potrafi wyregulować każdą część naszego życia. Trammer o tym nie pisze wprost. Skupia się na pokazywaniu konkretnych działań polityków i władz kolei. Ale taka jest ostateczna i najbardziej uniwersalna refleksja, która pozostaje po przeczytaniu książki. Być może, gdyby autor mniej skupił się na szczegółach, ta refleksja na temat wolnego rynku wybrzmiewałaby bardziej, ale myślę, że uważny czytelnik jej nie przeoczy.
Warto wspomnieć, że Trammerowi udaje się świetnie pokazać jakie konsekwencje dla pasażerów może mieć filozofia panująca na kolei, a wśród konsekwencji nie mam na myśli brudnych, spóźniających się pociągów. Podobnie jak na przykładzie Jastrzębia-Zdroju można opowiedzieć niemal kompletną historię niszczenia polskiej kolei, tak przykład katastrofy pod Szczekocinami mówi nam wszystko o chaosie i braku profesjonalizmu zarówno wśród władz kolei, jaki szeregowych pracowników.
W zderzeniu pociągów 3 marca 2012 roku zginęło 16 osób, a 61 zostało ciężko rannych. Trammer analizuje przyczyny tragedii, ujawniając skalę zaniedbań i pokazując jednocześnie łańcuch przyczynowo skutkowy, ciągnący się od samej góry ku pracownikom najniższego szczebla, który doprowadził katastrofy. I jest to chyba najbardziej przemawiająca do wyobraźni część książki.
Karol Trammer rysuje bardzo szeroką perspektywę zmian w polskiej kolei w ostatnich niemal czterdziestu latach. Opisuje te zmiany, ich przyczyny, przebieg i skutki, w bardzo szczegółowy sposób. Jest to niewątpliwie bardzo wartościowa książka. Zabrakło mi w niej jednak perspektywy zwykłego człowieka. Trammer świetnie pokazuje skutki niszczenia kolei w statystykach i na wykresach, ale nie rozmawia z osobami, którym kolej wygaszono. Gdyby to zrobił, obraz kolejowego ostrego cięcia byłby o wiele pełniejszy i zapewne jeszcze bardziej przemawiający do wyobraźni.
Rzetelnie zriserczowana, bogate przypisy, czasem tylko nuży żmudnyn wyliczaniem odcinków i połączeń (ale dla mikoli będzie to zaleta) oraz brakuje szerszego kontekstu (skąd takie parcie na głupie oszczędności i redukcje, skąd takie braki pieniędzy na kolej). Warto.
O kolei i pociągach nie wiem nic. Przyznaję się bez bicia, że jestem kompletną ignorantką w tym temacie i nie próbuję nawet udawać, że jest inaczej. Co więcej, za całe swoje trzydziestoletnie życie odbyłam może w 15 podróży pociągiem, zawsze wybierając autokar, bus lub samochód, jako wygodniejszy środek transportu. Poza tym, jestem mieszkanką Krakowa, która raczej nigdy nie miała problemu z dojazdem z czy do pracy, szkoły, uczelnię, czy na wakacje. Gdybym mieszkała w mniejszej miejscowości, bardziej uzależnionej od kolei, prawdopodobnie już dawno problemy opisane przez Karola Trammera w „Ostrym cięciu” mocno wpłynęłyby na moje podróżnicze życie.
Autor w tej książce – przebogatej w przypisy do licznych źródeł – ukazuje wszelkie bolączki, które trapią polską kolej od lat 80. Obnaża wszystkie błędy, które na przestrzeni lat zostały popełnione oraz objaśnia szczegółowo ciąg przyczynowo-skutkowy każdej podjętej decyzji przez tych, którzy mieli uleczyć kolej, a zniszczyli ją jeszcze bardziej.
Nie spodziewałam się, że problem, z którym się zmagamy (mówię „my”, bo Trammer doskonale uwypuklił fakt, że problemy polskiej kolei zdają się zauważać wyłącznie pasażerowie oraz miłośnicy kolei, zaś osoby zarządzające przedsiębiorstwem oraz zasiadające w rządzie zasadniczo nie wiem o co chodzi, bo przecież wszystko jest dobrze) jest aż tak ogromny i w tak negatywnym świetle przedstawia nas za granicą. W czasach, kiedy cała Europa (autor przyjmuje w książce perspektywę wyłącznie europejską) zabrała się za naprawianie całej kolejowej infrastruktury, rozszerzanie rozkładu jazdy przez dodawanie kolejnych połączeń oraz zapewnianie podróżującym jak największego standardu, u nas cięto wszystko i wszędzie. Co więcej, PKP sabotowało samo siebie robiąc wszystko, aby jak najbardziej zniechęcić pasażerów do korzystania z ich usług, co również Trammer przedstawił wyśmienicie.
Sporo wyniosłam z tej książki i z wielu rzeczy zdałam sobie sprawę, natomiast na pewno nie byłam tak wkurzona i poirytowana informacjami w niej zawartymi jak zapewne są osoby, które sporo koleją podróżują (czy też podróżowały) i czytając ten reportaż prawdopodobnie krew je zalewa.
Bardzo wartościowa pozycja. Sporo w niej informacji, czasem można się w nich wręcz pogubić (90% nazw miejscowości nawet nie kojarzyłam więc ciężko było mi wywnioskować, czemu ten konkretny ciąg komunikacyjny był tak ważny etc.). Obnaża grzechy polskiej kolei i osób nią zarządzających.
Są ludzie, którzy lubią czytać rozkłady jazdy pociągów. W toalecie u M. zawsze można zapoznać się z trasami i czasami przejazdów pociągów w Czechach. Szanuję to. Podobnie jak szanuję wiedzę Karola Trammera o polskich kolejach. Ale na samym szacunku to my daleko nie pojedziemy. “Ostre cięcie” to książka ekspercka, pełna ważnych tez i refleksji o historii i aktualnym stanie polskiego kolejnictwa, jednocześnie jako lektura wyjątkowo nieprzyjazna czytelnikowi.
Pochodzę z miejscowości, która przez lata była pośmiewiskiem wszystkich podróżujących kolejami. Otóż na trasie Wałbrzych - Jelenia Góra odcinek Wałbrzych - Boguszów-Gorce pociąg pokonywał przez prawie godzinę, przy okazji zatrzymując się na szumnie brzmiących stacjach - Boguszów-Gorce Wschód i Zachód. Jak w dwumilionowej Warszawie. Transport kolejowy został zastąpiony lokalnym, do dzisiaj nie jestem w stanie mówić na busy jeżdżące między miastami inaczej niż “nyska”. Z jednej strony decyzja o likwidacji mniejszych przystanków wydaje się logiczna (po upadku kopalni i wszelkiego innego przemysłu wsiadających zawsze była garstka), z drugiej przerzucenie wszystkiego na transport samochodowy sprawiło wzrost korków na trasach dojazdowych (zwłaszcza przed budową obwodnic) i naraziło na większe wydatki, czy zwyczajnie uniemożliwiło komunikację osobom biedniejszym (a co to “prawdziwa bieda”, to w Boguszowie wszyscy dobrze wiedzieliśmy). Analizą tej sytuacji jest książka Trammera i jako ekspercki, publicystyczny obraz z pewnością powinna być lekturą obowiązkową dla wszystkich zajmujących się komunikacją i transportem w naszej pięknej krainie.
Jednocześnie Trammer pisze dla “swoich”, zapominając, że nie każdego będą pasjonować wyliczanki zamykanych linii kolejowych, niezelektryfikowanych odcinków i czego tam jeszcze w formie wyliczanki nie da się przedstawić. Rozumiem, że trudno oprzeć się pokusie przelania na papier całej wiedzy, którą się posiada, ale jednak warto się skomunikować z czytelnikiem, który chce poznać mechanizmy, ale niekoniecznie brnąć przez kolejne wyliczenia. Trammer opisuje fatalne zarządzanie koleją, likwidację “nierentownych” odcinków, brak odważnych decyzji, wskazuje na możliwe rozwiązania i prowadzi polemiki, to jest nawet odrobinę wciągające, ale bez jakiejkolwiek perspektywy osobistej, oddania głosu komukolwiek poza sobą i prasie specjalistycznej, czy wypowiedziom polityków, Trammer nie zbliża się do prawdziwego problemu. Rozumiem, że nie miał to być reportaż, a taki rozbudowany raport o kolejnej katastrofie, którą od lat obserwujemy, ale jednak czuję pewien zawód.
Mam też odrobinę wrażenia, że Trammer bardzo chciał udowodnić tezę, że polskie koleje były niszczone i oczywiście ma rację, ale przeszkadzają mu ostatnie statystyki - wzrostu przewozów, poprawienia się stanu pociągów, dworców, ogólnie postępująca powoli, ale jednak modernizacja tego bajzlu. Nie czuję się usatysfakcjonowany przewagą negatywnego tonu, który z tej książki wyziera, bo jednak przytaczane przez autora statystyki pokazują, że coś dobrego zaczyna się dziać. Nie chcę tu prowadzić polemiki z Trammerem, bo ja się na kolejach nie znam i widzę wszystko oczami człowieka, którego zasadniczo stać na wygodny pociąg do dużych miejscowości, a te połączenia aktualnie prezentują się dość korzystnie, do tego nie podróżuję lokalnie poza Mazowszem, na którym Koleje Mazowieckie naprawdę działają świetnie jak na moje potrzeby. Tym bardziej z książki Trammera nie udało mi się poznać perspektywy indywidualnej, zróżnicowanej, prywatnej. Myślę, że na taką książkę jeszcze czekamy, choć już przebieram raciczkami z radości, że za chwilę zacznę czytać nowy reportaż Olgi Gitkiewicz, który już pyszni się na moim kindlu, ale chwilkę musi poczekać, bo ja tu czytam teraz same kolubryny po 700 stron (Goźliński, jak mogłeś!).
Bardzo dobrą książką wnikliwie pokazująca jak Polska kolei była dla rządzących "kulą u nogi ". Przechodzimy przez historię kolei polskiej, przez to jak różne partie "naprawiały " nasza kolei oraz jak z problemami nowych czasów poradziły sobie inne kraje. Jak dla mnie mogło trochę być więcej danych do analizowania. Jednak mimo wszystko bardzo dobra pozycja pokazująca mentalność PKP... Niestety nie jest kolorowo, ale liczę że za kilka lat Polska kolei się rozwinie i będziemy mogli dorównywać Czechom czy Niemcom. ⭐⭐⭐⭐
To jest bardzo dobra, fachowa i pełna gniewu książka,
Na przykład z leżącego na północnym wschodzie Brandenburgii miasta Werneuchen pociągi do Berlina odjeżdżają zawsze dwie minuty po pełnej godzinie, czyli o: 5.02, 6.02, 7.02, 8.02, 9.02, 10.02, 11.02, 12.02, 13.02, 14.02, 15.02, 16.02, 17.02, 18.02, 19.02, 20.02, 21.02, 22.02.
tylko napisana przez mikola
Z kolei z Berlina do Werneuchen pociągi odjeżdżają o godzinach: 5.25, 6.25, 7.25, 8.25, 9.25, 10.25, 11.25, 12.25, 13.25, 14.25, 15.25, 16.25, 17.25, 18.25, 19.25, 20.25, 21.25, 22.25.
i zabrakło jej redakcji.
Na terenie miasta było siedem stacji i przystanków kolejowych: Jastrzębie-Zdrój, Jastrzębie-Zdrój Górne, Jastrzębie-Zdrój Bzie, Jastrzębie-Zdrój Moszczenica, Jastrzębie-Zdrój Szotkowice, Jastrzębie-Zdrój Zofiówka i Jastrzębie-Zdrój Ruptawa.
Lektura obowiazkowa dla kazdego, kto choc raz doswiadczyl opoznienia pociagu PKP wiekszego niz kwadrans. Znakomity research zrodel i zdolnosc objasnienia kolejowej specyfiki laikom. Temat potraktowany z pasja, ktora sprawia, ze ksiazka wciaga jak najlepszy kryminal. Zarazem zabraklo mi konkretnego podsumowania, kto z niszczycieli kolei na kryminal zasluguje. Ponadto mnogosc wymienianych polaczen i danych az prosi sie o mapki pogladowe co kilkadziesiat stron. Nie mowiac juz o szerszym opisaniu we wstepie trendow zachodnich w kolejnictwie i zalecen w dziedzinie kolei ze strony urzedow UE -- tak aby jeszcze lepiej uwidocznic, jak tragiczne decyzje podjeto przez ostatnie 30 lat.
To nie jest zwykły reportaż. To przede wszystkim kryminał, w którym ofiarą jest polska kolej - z żelazną konsekwencją niszczona przez kolejnych decydentów. Krótkowzroczność ich decyzji, nastawionych głównie na osławione „optymalizowanie” sieci kolejowej, wywołuje frustrację tym większą, że wśród licznych przykładów przytoczonych przez autora każdy odnajdzie coś z własnego podwórka. Bez melisy może być ciężko - w szczególności podczas lektury fragmentów o katastrofach kolejowych w Szczekocinach, na stacji Baby i w Korzybiu, gdyż wniosek płynie z nich jeden: „na polskiej kolei sterowanie ruchem pociągów odbywa się »na słowo honoru« w skali tak wielkiej, że usypia czujność na sytuacje nietypowe, które przy splocie niekorzystnych okoliczności łatwo mogą zakończyć się tragicznie” (s. 192).
4,5 bardzo wnikliwa i rzetelna analiza obrazu upadku polskiej kolei. szokująca bezmyślnością kierunku działań. jedyny minusik to trochę męczące wyliczanie kolejnych połączeń, co było oczywiście potrzebne dla ogółu pracy, jednak momentami było aż cięższe do przebrnięcia
Książka konkret, spora dawka wiedzy o absurdach i błędach ostatnich dekad w wykonaniu PKP, w krótkim i przystępnym formacie. Jedyne wady to momentami nadmierna szczegółowość i całkowity brak alternatywnego spojrzenia. Czytając nie mogłem się doczekać rozdziału z rekomendacjami na przyszłość i przykładami zza granicy, ale niestety temat opisany został na końcu na zaledwie kilku stronach i dość ogólnikowo, szkoda. Mimo wszystko książka zdecydowanie warta polecenia.
Trudno pisać o tej książce z perspektywy literackiej, bo Trammer nie ma literackich ambicji. "Ostre cięcie" to praca naukowa i publicystyczna w jednym, a czyta się ją w napięciu większym niż niejeden thriller. Trammer przedstawia ponad 30 lat upadku, celowego niszczenia polskich kolei, podporządkowania ich wolnorynkowej logice, zmieniających się zarządów, których jedynymi zadaniami były cięcia połączeń i likwidacje linii. Sięga do źródeł tego upadku, wskazuje odpowiedzialnych, ale też prezentuje program naprawczy, choć sam przyznaje, że wielu szkód nie uda się naprawić. Pisze o tym, jak ten proces był przemyślany - od wygaszania popytu po fizyczną rozbiórkę linii, jak modernizacje tak naprawdę pogarszały parametry linii, jak wycinano konkurencję (InterRegio, pamiętamy). To głośny akt oskarżenia przeciw wszystkim rządom, bo akurat w niszczeniu polskich kolei wykazywały niespotykaną nigdzie indziej spójność.
Bardzo dobry materiał, masa faktów, świetne pokazanie problemu. Jednocześnie za dużo wyliczanek, a za mało narracji. Widać ze Trammer siedzi w temacie ale czasem temat cierpiał na tym, ze do każdego akapitu trzeba było wymienić 17 miejscowości gdzie to sie wydarzyło. Tym niemniej, pozycja konieczna.
Gorzka recenzja polskiej kolei na przestrzeni III RP. Bardzo dobra książka w kontekście zrozumienia jaka choroba toczy PKP od kilkudziesięciu lat, jak zwykli ludzie ucierpieli na deformach systemu transportowego i dlaczego, w moim pesymistycznym odczuciu, nie zmieni się nic w kolejnych dekadach.
Porażająca lektura o tym jak politycy i zarządzający polską koleją zrobili dosłownie wszystko żeby doprowadzić ją do stanu upadku. Ich decyzje są nie tylko odpowiedzialne za tragedie setek tysięcy ludzi związanych z tym że z dnia na dzień nie mieli czym dojechać do pracy, ale też do tragedii przypłaconych życiem. W książce autor przywołuje przykłady śmiertelnych katastrof kolejowych które miały miejsce dlatego że w imię oszczędności rezygnowano z kwestii bezpieczeństwa. Najlepsze jest to że potem firma zrzucała całą odpowiedzialność na bogu ducha winnych pracowników a wymiar sprawiedliwości w tym względzie ich dopingował. Porażająca jest ta skala konsensusu w likwidacji polskiej kolei przez wszystkie rządy od 89 roku. Każda strona wywołuje tylko frustracje. Decyzje te nie były kwestią głupoty i niekompetencji (gdyby tylko tak było to można to zrozumieć). Był to celowy plan, perfidny, antyludzki i antypaństwowy. Osoby odpowiedzialne nie poniosły żadnych konsekwencji a niektórzy z nich nadal piastują czołowe stanowiska w spółkach skarbu państwa.
Trammer z wielkim znawstwem przedstawia tragiczna historie polskiej kolei, rządzonej od dekad przez ludzi, dla których kolej jako przewóz pasażerów i towarów jest raczej przeszkodą niż celem. Olbrzymie bogactwo danych, cytatów, nazwisk i liczb oraz czasem występujące powtórzenia informacji sprawiają, ze momentami książka bardziej przypomina pracę doktorską niż publikacje krypolu - również pióro Trammera nie zawsze jest zręczne i sprawne, choć czasami wyziera z niego delikatna sucha ironia podbita wyraźną goryczą i zrozumiałym żalem. Może gdyby więcej było przerywników takich jak opisy trzech katastrof i ich przyczyn? Zdecydowanie jednak warto.
Już po samej dyskusji, którą rozpętała, można wnioskować, że mamy do czynienia z czymś istotnym. A jest to książka szokująca, uwydatniająca to, co było dotąd przemilczane. Poza lokalnymi litaniami nazw miejscowości niewiele mówiących mało podróżującemu czytelnikowi, tekst ten łatwo i szybko się czyta.
Cieszę się, że powstała ta książka. To ważny, coraz bardziej istotny temat.
Bardzo ciekawa książka mówiąca o tym jak bardzo polska kolej jest w d*pie na własne życzenie. Czyta się to nieźle, choć czasami jest jak dla mnie trochę zbyt szczegółowo (wymienianie konkretnych stacji i przystanków itp. to czasami prawie cały akapit :D). Mimo wszystko warto przeczytać, zwłaszcza jeśli lubicie narzekać na naszą kolej i chcecie się dowiedzieć kto do tego doprowadził