Polski reżyser teatralny, filmowy i telewizyjny, pisarz, autor sztuk, komiksów i filmów animowanych. W 1970 roku ukończył Wydział Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi (dyplom 1973). Wykładowca Akademii Teatralnej w Warszawie. Dziekan Szkoły Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich. Członek Koła Realizatorów Filmów dla Dzieci i Młodzieży Stowarzyszenia Filmowców Polskich w Warszawie.
Proza z elementami wierszy. Ten zbiór opowiadań idealnie wpasował się w mój napięty grafik. Przyjemny, nieco zawiły, ale raczej nieskomplikowany.
Cieszę się, że mogłam poznać Makawitego. Gżdacze mnie fascynują. Gluś-filmowiec przypomina wykładowce ze studiów. Te małe trybiki przypominają sadzowe duszki ze Spirited Away. A poza tym utożsamiam się z Fikanderem, choć pewnie dlatego, że każdy dziwny poeta-stworek ma u mnie miejsce w serduszku, [inny przykład w „Kappach” Agutagawy] więc w sumie każda z tych historii coś dodała dla mnie swoim kolorytem.
Przepis na tę książkę: Muminki 15 gram Kappy 10 gram stare kreskówkowe produkcje 25 gram Kraków bluesa gram i całe słowo fikuśność ułożone z makaronu z zupy literkowej
Nie wiem jak długo będę pamiętać o tych wszystkich żyjątkach, ale cieszę się, że zostały nazwane. :D
Maciej Wojtyszko ma dar pisania językiem plastycznie intrygującym, poprzez zderzanie pozornie kompletnie niepasujących do siebie skojarzeń. "Bromba i inni" to taki właśnie Wojtyszko - opowiadacz w najwyższej formie szczerego humoru; to cudownie bezpretensjonalny i ożywczy zbiór opowiastek o stworach nie z tej ziemi. Dla mnie to powrót do lektur z dzieciństwa. Ile z dziecięcych fascynacji dziwami świata dało się przywołać? Bardzo dużo, co jest zasługą talentu autora.
Bajeczki w formie absolutnie się nie zestarzały, choć pewne elementy realiów mają nieco nostalgiczny rys późnego PRL-u, ale to akurat mi to odpowiadało. Dzięki temu, współczesne dzieci wciąż będą z otwartymi oczami chłonąć historie bohaterów, a ich rodzice, co najwyżej będą mieli dodatkową przyjemność, taką reminiscencyjną.
To, co u Wojtyszki jest ponadczasowe, to bezwiedne zmuszanie czytelnika do poszerzania horyzontów myślowych poprzez nietrywialnie spojrzenie na świat. Czy można się męczyć odpoczywaniem robiąc to z całych sił? Czy można wyjść z labiryntu drogą dedukcji? To takie gimnastyki, które należy uprawiać w każdym wieku. Przecież w życiu zadajemy sobie cały czas te same pytania, tylko odpowiedzi bywają funkcją doświadczenia życiowego. Tu "Bromba i inni" jest świetnym katalizatorem przemyśleń natury filozoficznej. Nie jest ważne ile ma się lat, wystarczy mieć wyobraźnię.
Mój subiektywny przykład strumienia świadomości. Nie trzeba się wiele gimnastykować, by z bajeczek wysnuć koncepcje, które nurtowały na przykład samego Einsteina (!). Nie chciałbym zdradzać wszystkich genialnych pomysłów autora i psuć zabawy innym, ale nie mogę się powstrzymać by zacytować samego początku. Te pierwsze zdania powalają na łopatki na dowolnej warstwie interpretacji, którą czytelnik raczyłby analizować:
" Pciuch zamieszkuje Czas. To znaczy, że można go zobaczyć tylko wtedy, kiedy się żyje kiedy indziej."
Powyższy cytat świetnie współgra z innym genialnym pomysłem na powołanie do życia kolejnych abstrakcyjnych stworów:
" Czy zastanawialiście się przez chwilę, co się odbija w lustrze, które stoi naprzeciw lustra? Oczywiście to lustro, które stoi naprzeciw lustra i nawzajem. Ale takie odbijanie się nawzajem jest wystarczająco nudne, żeby po pewnym czasie któreś lustro nie odbiło czegoś, czego w tamtym drugim wcale nie ma, i żeby nie zaczęły się między lustrami wzajemne wykrzywiania, które prowadzą właśnie do powstania Vicewersów dzikich."
Oczywiście skojarzenia z Einsteinem, to mój zaledwie drobny subiektywny przykład z długiej galopady myśli podczas lektury. Każdy czytelnik odnajdzie swoje skojarzenia. I to jest właśnie najpiękniejsze. Jest u Wojtyszki o miłości, o nerowowści, o pracowitości, o przesadnej punktualności, o malarskiej abstrakcyjności czy muzycznej niedoskonałości. Autor po prostu dowodzi, że tylko wyobraźnia nas ogranicza. Same imiona bohaterów to gwarancja jego sprawności imaginacyjnej - Pciuch, Fumy, Gżdacz, Fikander, Kajetan Chrumps, Vicewersy, Psztymucle, Glisando, Gluś no i Bromba, która "jest nieco większym od wiewiórki stworzonkiem o różowym futerku, a na odrobinę za bardzo wystającym brzuszku nosi dużą żółtą torbę wypełnioną różnymi niezbędnymi przedmiotami (...)".
Gorąco zachęcam do lektury wszystkich w wieku od 3 do 103 lat. To urocza miniaturka, tak na godzinę czytania. Przyjemność gwarantowana.
PS Jeżeli ktoś chciałby po książeczkę sięgnąć, to koniecznie z kanonicznymi ilustracjami Grażyny Dłużniewskiej.
Wszyscy chwalą "Brombę", a mnie nie przypadła do gustu ani za młodu ani jak chciałam ponownie ją sprawdzić, będąc starszą osobą. Książka należy do literatury dziecięcej i bardziej jest ukierunkowana na fantastykę. Teraz może mi ktoś zarzucić, że o, za stara jestem, nie ten target wiekowy, ale jak byłam bardzo młoda to czytałam "Brombę" i wtedy też kompletnie nie byłam zainteresowana tą książką. Plusy jakie znalazłam to: bardzo ciekawe dla oka dziecięcego ilustracje (nie wiem jak późniejsze wydania, ale moje, z 1979, roku te ilustracje posiada), duża czcionka, pozwalająca dzieciom na samodzielne uczenie się czytania oraz to, że ta książka może obudzić w dziecku wyobraźnię i poszerzyć horyzonty myślowe. Mnie, po prostu, wtedy i teraz te historie nie zaciekawiły.
nie wiem, jak ocenić tę opowieść z perspektywy trzynastolatki, która musiała przeczytać ją na konkurs kuratoryjny. Uważam, że jako opowieść dla dzieci jest na prawdę w stanie przyciągnąć młodego czytelnika barwnością i różnorodnością postaci, ale też na pewno, po prostu innością. Nie jest to jedna z wielu barwnych historyjek o miłości księcia do księżniczki, lecz coś nowego, z czym na pewno wielu jeszcze się nie spotkało. Moim zdaniem trzeba po prostu patrzeć na nią jedynie z perspektywy właśnie błyskotliwej bajki dla dzieci. Jest na prawdę wartościowa, chociaż mnie nie przyciągnęła w wysokim stopniu
Brombę i jej przyjaciół poznałam za dzieciaka oglądając "Moliki książkowe". Juz wtedy zaciekawił mnie ten świat niby z marzenia sennego. W końcu zapoznałam się z papierowym pierwowzorem. Tę książkę można traktować jako wstęp do kolejnych pozycji Macieja Wojtyszki. W każdym opowiadaniu poznajemy bowiem kolejnego bohatera. Nie zaznamy tu fabuły, choć jest potencjał na interesującą historię. Zatem trzeba sięgnąć po inne książki 🤗
⭐️ „Możesz je zobaczyć w stadach, wiec nie zobaczysz ich osobno” - to chyba oczywiste skoro chodzą w stadach. Według mnie większość zdań jest w tej książce jest bez sensu jakby autor pisał je tylko po to, żeby mieć więcej liter. Jak uczeń, któremu na wypracowaniu do kompletu liczby słów zabraknie 4 i postanawia, że da kompletnie nic nie znaczące zdanie, żeby zdać. Potrafię zrozumieć czemu większość ludzi traktuje i ocenia ta książkę dobrze. Jednakże mi nie przypadła w ogóle do gustu.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Maciej Wojtyszko w swojej książce "Bromba i inni" to po prostu eksplozja wyobraźni i popis malowniczego języka. Wojtyszko stworzył świat równoległy w którym żyją takie stwory że raz po raz zaśmiewałem się to z podziwu dla doskonałego poczucia humoru, a innym razem w uznaniu dla umiejętności zamknięcia w poszczególnych bohaterach książki zestawu cech tak charakterystycznych, że aż przez to pięknych.
Maciej Wojtyszko to reżyser teatralny i filmowy, a jednocześnie pisarz, autor książek dla dzieci ale i nie tylko dla dzieci, bo myślę że nie jestem jedynym dorosłym który ubawił się do łez czytając "Brombę". Już od pierwszego spotkania z jego bajkowym uniwersum czytelnik ma poczucie, że trafił do uniwersum niebanalnego. Na pierwszy ogień dostajemy bowiem Pciucha, czyli gościa dla którego prawa fizyki nie mają znaczenia i łamie bariery czasowe niczym zapałki. Skacze, pląsa, podróżuje Pciuch przez czas i udowadnia iż nie ma rzeczy niemożliwych, bo jak będzie trzeba to ten czas naciągnie do granic możliwości. Po zapoznaniu się z Pciuchem przyjdzie czas na pozostałych, a wśród nich między innymi Fikander, którego osobowość jest tak wyrazista jak jego niebanalny wygląd, tytułowa Bromba i inni.
Czytając książkę Macieja Wojtyszki dziecko dostanie ekstra bonus w doładowaniu do rozwoju emocjonalnego i nie tylko zresztą. Takich bajek obecnie bowiem jak na lekarstwo. Dorosły natomiast ma zagwarantowany reset pod kątem dystansu do siebie i otaczającego świata, o ile oczywiście na ten proces sobie pozwoli. Wojtyszko swoją książką rozpieprza wszystkie schematy, które trzymają w kupie nasz poukładany, a przez to niejednokrotnie nudny świat. Wywraca do góry nogami rzeczywistość, a jednocześnie obdarza nas niecodzienną szansą, aby doszukać się kolorytu, który bardziej lub mniej zatraciliśmy wchodząc w dorosłość. To czy z niej skorzystamy zależy już od nas samych. Ja polecam bardzo ten "wojtyszkowy" eksperyment bo dla mnie ta krótka książeczka była okazją nie tylko do powrotu w klimaty dzieciństwa ale i również pomogła wrzucić na luz odnośnie tego całego ładu i porządku wokół, który osobiście bardzo mnie uwiera. Polecam wam również spróbować!