Jako niespełna czternastolatka Anna dwa lata zmagała z doświadczaniem przemocy seksualnej ze strony osoby duchownej. Kilka lat później spisała swoje wspomnienia - świadectwo bólu, krzywd, ale i ogromnej nadziei.
To opowieść o cudzie przetrwania. O chęci życia, która trwa nawet wtedy, gdy stopa już staje na parapecie, a ręka otwiera okno na wysokim piętrze. O sile, pozwalającej dźwignąć się z najtrudniejszego położenia. O nadziei, długo uśpionej, ale wciąż żywej, która wyprowadza z ciemności. I wreszcie o wierze. Takiej, która góry przenosi.
Ale to również opowieść o upokarzaniu i krzywdzeniu. O wykorzystywaniu, manipulacjach, o złości, krzykach i przemocy. O wilku w owczej skórze.
Na drodze Anny stanął proboszcz parafii, lubiany w okolicy opiekun scholi, głoszący z ambony słowa o Bożym Miłosierdziu. I nie chciał z tej drogi zejść przez dwa długie lata.
Nigdy więcej, to uderzająca bez znieczulenia historia dziewczyny z niewielkiego miasteczka, która zawalczyła o siebie. W swojej książce nie waha się odkrywać przed czytelnikiem tego, co trudne, i tego, co piękne - z nadzieją, że jej historia przyniesie otuchę i nadzieję każdemu, kto ich potrzebuje.
To nie jest książka, którą powinno się poddawać ocenie w skali, ale nie będę ukrywać, że się rozczarowałam. Myślałam, że wywoła we mnie wiele emocji i mocno ją przeżyję, ale ilość cytatów i forma nie do końca mi odpowiadają.
Bałam się tej książki. Moja wrażliwość podpowiadała mi, że czytanie wspomnień dziewczynki, która była molestowana przez księdza, to może być dla mnie zbyt wiele. Bałam się. Niepotrzebnie. I smuci mnie ten fakt - wolałabym się bać. Annę, autorkę i główną bohaterkę książki, spotkała niewyobrażalna krzywda. Niezależnie od tego, co napiszę dalej, chcę podkreślić ten fakt. Próbowałam spojrzeć na zapisane wspomnienia jej oczami. To, co udało mi się zobaczyć, było wstrząsające. Jednak chciałabym ocenić książkę, a nie przeżycia autorki. Przeżycia poruszają do bólu. Książka - nie. Nie uroniłam ani jednej łzy. Nie byłam nawet wzruszona. Odczucia, które zarejestrowałam podczas lektury to: zdenerwowanie, poirytowanie, obrzydzenie. Ostatnie przychodziło z każdym wspomnieniem o śliniącym się księdzu, a wspomnień tych było wiele. Nie uważam tego za słaby punkt. Musicie się po prostu liczyć z tym, że je odczujecie. Zdenerwowanie i poirytowanie - połowa książki to modlitwy, słowa świętych, cytaty z książek katolickich i listy do Boga. Pół strony wspomnień autorki (zawierających wiele nawiązań do religii, rekolekcji, odnowy duchowej, obecności i nieobecności Boga) i kolejna modlitwa. Przez cały* czas. Historii samej w sobie jest niewiele. Urywki wspomnień, które mogłyby składać się równie dobrze na opowiadanie. Nie zaprzeczam, że książka porusza bardzo ważny temat. Nie zaprzeczam, że takie książki powinny powstawać. Nie zaprzeczam, że autorka jest bardzo odważna i za spisanie swoich przeżyć należy jej ogromnie podziękować. I ją wspierać, chociaż myślami. Jednak forma sprawiła, że nie potrafię przekonywać ani siebie, ani Was, że to książka, która wstrząsa, zachwyca, którą zapamiętuje się na długo. Nie potrafię. *Na końcu znajduje się wywiad z psychoterapeutką Barbarą Smolińską. Te ostatnie 20 stron przeczytałam z największym zaciekawieniem. Za to duży plus.
Nie wiem czy mi opinię przesłania moja nienawiść do religii czy co, ale przesada dla mnie jest przebaczać swojemu oprawcy, a potem spędzanie z nim czasu w więzieniu. Książka wydaje się napisana przez fanatyka, a nie przez osobę szczerze natchnioną. Dziwnie się to czytało, było wiele pytań, brak odpowiedzi, forma też taka, że 50% ta książka to modlitewnik
Książka wykraczająca poza skalę. Bardzo warto po nią sięgnąć. Nie jest długa, ale w dosadny sposób przedstawia historię Ani, która doświadczyła wielkiej traumy w życiu.
Hmm. Mam problem z tą książką. Nie wątpię, że przeżycia autorki były koszmarne lecz mam wrażenie że w książce nie do końca to czuć. Autorka nie skupia się tu na swoich przeżyciach i doświadczeniu oczyszczenia jak to sama opisuje. Moim zdaniem próbuje tą historię "spowieścić". Podkreślenie sielskich i dobrych chwil ma zapewnić wprowadzenie baśniowego stylu natomiast opisy molestowania są pisane krótkimi zdaniami tak jakby to miał być horror z akcją a nie traumatyczne wydarzenia. Ten zabieg powoduje że trudno postawić się na miejscu Pani Anny i czuje się pewien dystans. Jedno jednak się udało. Obrzydzenie wylewa się z każdej strony. No a tekst sugerujący, że molestowanie przez księdza było częścią planu Boga i trzeba to było znieść z pokorą to chyba jakiś pieprzony żart. Wywiad na koniec to jedyna pozytywna część tej książki i tylko dlatego dostała 2 ⭐ a nie jedną.
DNF, za połowa Czytając ta książkę, jedyne co to się wkurzałam, wybaczenie oprawcy, gdy on nadal ją gwałcił? Powrót na Boską drogę, po bierzmowaniu? Nie wiem co autorka chciała pokazać tą książką… Byłam przekonana, że to będzie bardzo emocjonująca lektura, a okazała się być… jedną wielką klapą Na pewno historia autorki się traumatyczna, ale opowiada o niej w taki sposób, że tej książki po prostu nie idzie przeżywać
Zawiodłam się. Spodziewałam się emocji, które zapowiadała Regina Brett w przedmowie, a dostałam zbiór cytatów z pseudo natchnionych książek. Chociaż niewątpliwie książka mówi o trudnym temacie, jest on podany w sposób, który sprawia, że czytanie jej jest mniej emocjonujące niż sprawdzenie prognozy pogody.
14-letnia dziewczynka i 50-letni zwyrodnialec, pedofil i ksiądz w jednym. "Nigdy więcej", to nic innego jak pamiętnik i zapis najgorszych dwóch lat z życia Anny Zamojskiej. Lat, które powinny być beztroskie i pełne radości, a które pod żadnym względem takie nie były... .
Powiem Wam, że już od dawna, naprawdę dawna nie czułam takiej złości i bezradności w trakcie czytania. Chociaż słowo "złość" w pełni nie oddaje moich uczuć, bardziej dobitne jest słowo wściekłość! W trakcie lektury towarzyszył mi dodatkowo ciągły niepokój, bezsilność, odraza i ochota, aby w coś naprawdę mocno uderzyć. Może Wy odpowiecie mi na pytanie, skąd się biorą tacy ludzie? Bo ja naprawdę nie jestem w stanie tego pojąć, ani czymkolwiek uzasadnić. 14-letnie dziecko (tak dziecko, bo czternaście lat to tak niewiele) i dorosły, niby dojrzały i wykształcony mężczyzna. Mężczyzna, który najpierw zdobył zaufanie, a później z siłą, perfidią i z zakłamaniem przywłaszczył sobie ciało i duszę, która do niego nie należała. To nie człowiek, to wilk w owczej skórze.
Nie chcę się tu wypowiadać na temat wiary, kościoła, czy księży. Nie chcę, bo wiem jak bardzo kontrowersyjny jest ten temat i wiem, że gdybyście tylko poznali moje zdanie, to pewnie część z Was mocno bym do siebie zraziła. Powiem tylko, że wierzę w Boga i czuję Jego obecność, ale już od dawna nie wierzę w księży. Nie mam do nich zaufania, a po każdej takiej historii jak historia Anny, moja niechęć tylko rośnie w siłę...
Zachęcam Was do sięgnięcia po książkę "Nigdy więcej" z szacunku do samej Ani. Z uwagi na jej siłę i na to, że była w stanie podnieść się po czymś tak odrażającym. Ja jestem pełna uznania dla jej osoby i uważam, że o temacie wykorzystywania seksualnego powinno się mówić więcej i głośniej!
nie chce tego oceniac, nie wiem jak. ale moment mowiacy o tym ze to wszystko to plan boga to... rozumiem, moze tak bylo latwiej to wszystko zaakceptowac autorce, nie mi oceniac jakie byly jej mysli w tamtym momencie. ale jednak czuje ze moze to byc dosc krzywdzace.
,,Nigdy więcej’’ Anny Zamojskiej to powieść – pamiętnik, fragmentaryczny spis wspomnień osoby dotkniętej przemocą seksualną ze strony księdza pedofila. Skromna, niejednoznaczna, ubrana w liryczną odsłonę proza, uderza w czytelnika po stokroć. Autorka decyduje się bowiem na specyficzną formę przekazu - pozbawiona reporterskiego wydźwięku, ubrana w mnogość metafor, niedopowiedzeń, przenośni i szeroko pojętej symboliki, nie tyle zaskakuje, co wręcz osacza; zarówno sposobem odmalowania przeżytej traumy, jak jej dosadnym wydźwiękiem. To doświadczenie, obcowanie z niezwykle intymną i szalenie przejmującą ilustracją wewnętrznych przeżyć bohaterki, stawia nas, odbiorców, w poważnej kontrze wobec natłoku trudnych do zdefiniowania emocji.
Rozgrywający się po cichu dramat – dramat ukryty przed spojrzeniem ciekawskich oczu, zakamuflowany pod grubą warstwą pozornej sielskości, codziennej beztroski – wstrząsa i poraża tym mocniej, im bardziej sobie uświadamiamy w jakich okolicznościach przyszło mu się rozgrywać; gdy śledzimy, jak sprawca – osoba duchowna, otoczona bliskością Boga, obdarzona poważaniem oraz zaufaniem zaprzyjaźnionej rodziny – wyciąga rękę w stronę dziecka. I jak wielką wyrządza mu krzywdę.
Historia absolutnie nieprzyswajalna w większych dawkach, niemożliwa do gorączkowego pochłaniania, za to wręcz konieczna w powolnej analizie i konfrontacji. Świadectwo Zamojskiej, tak kameralne, osobiste, a zarazem wymowne - bo utopione po same brzegi w głębokim cierpieniu i równie głębokiej wierze – przygniata ciężarem udręki. Momentami jednak… Budzi pewnego rodzaju podziw: ileż to siły, niezłomności, samozaparcia tkwi w kimś, kto przeżył prawdziwe piekło już tu, na Ziemi.
Nie będę dawać tej książce gwiazdek, bo nie mnie należy oceniać.
Przedmowa Reginy była słuszna. Czytając tę książkę byłam zła, sfrustrowana, było mi smutno.
Książka opowiada historię Anny, bardzo smutny rozdział jej życia, rozdział w którym była molestowana, została wykorzystana seksualnie przez księdza.
"On jest moim panem" napisała autorka, książka pokazuje jak bardzo czuła się zniewolona w tej relacji, nie wiedziała jak się wycofać...
W pewnym fragmencie możemy przeczytać "Zaplanował gwałt" a trzy linijki później mamy zacytowane słowa tego zwyrodnialca "Ja... ja nie mogę tego zrobić. Bóg mi na to nie pozwala.". Mimo, że Bóg nie pozwolił mu w tamtym momencie, później już chyba jednak dostał pozwolenie...
Opis przeżyć po wpłynięciu sprawy do prokuratury? Oczywiście, że jest obecny "Pytania nie są nieprzyjemne, bezlitosne. Jedyne, co mnie boli, to niezrozumiałe podteksty ze strony mojego pełnomocnika, który przecież powinien być dla mnie wsparciem...".
Poruszony został problem akceptacji siebie po tych traumatycznych wydarzeniach, mamy trochę o tym jak czuje się Anna po terapiach, co pomaga a co nie.
Mimo, że książka pokazuje tragiczną historię, to widzę tutaj coś co mnie niesamowicie zaskakuje - piękno wiary. Anna mimo chwil zwątpień, mimo wykorzystania przez duchownego wierzy w Boga, mówi, że to on niesie ją na rękach. Pisze do Boga, modli się do niego mimo wszystko. To jest niesamowite.
Nie potrafię przyznać tej książce oceny. Nie umiem najzwyczajniej określić „czy była dobra”, bo uważam, że się nie da w ten sposób przy tego typu literaturze. Na pewno była mocna, potrzebna i bardzo ważna.
autorka na końcu sugeruje, że molestowanie było częścią bożego planu, serio? obleśne.. musiałam aż dwa razy przeczytać ten fragment, bo myślałam, że mi się przywidziało
Najlepsza częścią tej książki był dla mnie wywiad z terapeutka. Ale ogólnie uważam ze bardzo ważna pozycja i powinna mieć większy rozgłos aby ograniczyc tego typu wykorzystania( i nie tylko)
Po przeczytaniu tej książki miałam mieszane uczucia. Widać, że autorka ma lekkie pióro. Z drugiej strony przeszkadzały mi wstawki w postaci przytoczenia słów z innych książek. Historia jest warta przeczytania, niektóre opisy są wręcz drastyczne i tak jak napisała Regina Brett może nas ogarnąć złość, ale i wypełnić radość widząc jaki jest koniec tej historii.
" "To będzie nasza tajemnica" - powtarzał niemal na każdym spotkaniu. "To będzie nasza tajemnica". Jakbym słyszała te słowa jeszcze wczoraj." ~~~ Tematy kontrowersyjne są coraz częściej poruszane także w książkach. Już teraz można przeczytać historię o wszystkim, o czym do tej pory się nawet nie mówiło. Pedofilia w Kościele. Coś o czym wiemy, że się dzieje, a jednak nadal tak mało się o tym mówi. Dlaczego? Problem jest poważny i to cholernie. Powinniśmy częściej zwracać na niego uwagę, a nie dopiero po fakcie, gdy ofiary po latach przyznają się do tego co zaszło. Anna Zamojska padła ofiarą księdza pedofila i swoje wspomnienia postanowiła spisać w postaci książki. "Nigdy więcej" to wspomnienia autorki z okresu, gdy była nastolatką. Ania miała czternaście lat w momencie, kiedy proboszcz jej parafii zaczął ją wykorzystywać seksualnie. Niewielkie miasteczko, duchowny będący przyjacielem rodziny, katechetą, mający styczność z dziećmi, za całą tą otoczką skrywał potwora. Książka jest przepełniona emocjami jakie towarzyszą ofierze oraz opisami wszystkiego co się działo. Nie pamiętam, kiedy ostatnio coś mną aż tak wstrząsnęło. Przez całą tą króciutką książkę byłam zalana łzami. Historie te są naprawdę szczegółowo opisane, a obrzydliwość czynów, jakie stosował duchowny, jeszcze bardziej wyraźna niż to mogłoby się wydawać. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą mieć problem z czytaniem tego typu treści, dlatego ostrzegam, że książka nie jest dla każdego. Emocje towarzyszyły mi na każdej stronie. Współczucie, gniew, przeogromny smutek i bezsilność. Wszystkie się przeplatały ze sobą. Ciężko jest oceniać czyjeś wspomnienia, szczególnie tak drastyczne. Mimo to książka ma ode mnie 10/10, bo każdy powinien o niej usłyszeć. Bo ten problem nie powinien być bagatelizowany i odstawiany na bok. Na samym końcu znajduje się także wywiad z psychoterapeutką, który jest bardzo ważny w całości, bo pokazuje jak można pomóc ofierze i jak w ogóle rozpoznać, że coś jest nie tak. Pokusiłam się także o przeczytanie kilku recenzji. Wielu czytelników uznało, że w książce było za mało wspomnień a za dużo modlitw. Wobec tego ostrzegam, jeżeli razi was fakt, że autorka jest wierząca i wyrażała swój żal w modlitwach i szukała oparcia w Bogu, to nie sięgajcie. Jest tego dużo, ale ja to rozumiem i to tylko nakreśla fakt, jak było jej ciężko przebrnąć przez ten mroczny czas. Po drugie, "za mało wspomnień"? Tego typu recenzje mnie tak zdenerwowały. Oczekujecie od autorki opisania ze szczegółami co się działo? Było ich już i tak dużo, że aż dziwi mnie niezaspokojenie niektórych. A nawet mocno niepokoi.