Ewa zbliża się do trzydziestki i prowadzi poukładane, choć nieco nudne życie. Ma świetną pracę, mieszkanie bez kredytu w centrum Poznania i całkiem niezłe auto. Nie ma za to czasu na spotkania z bliskimi i związki, o randkach nawet nie wspominając.
Kiedy jak co roku wyjeżdża na święta do rodziców, chce wykorzystać ten czas, aby odkryć, czego tak naprawdę pragnie od życia. W rodzinnym domu oprócz brata bliźniaka zastaje tajemniczego pociągającego łobuza, który od pierwszych minut działa jej na nerwy.
Spokojne święta? Dzięki intrygującemu mężczyźnie Ewa może w tym roku o nich zapomnieć. Bruno niczym huragan wprowadza ją w niebezpieczny świat, w którym żyje się szybko i na krawędzi bezpieczeństwa. Dokąd zaprowadzi ich ryzyko, którego się podejmą?
Nie był to najlepszy debiut z jakim miałam do czynienia, ale nie był też jakoś wielce zły. Przez początek się wynudziłam, a i trochę przewracałam oczami, końcówka była całkiem dobra. Ogólnie pomysł był dobry, ale już wykonanie pozostawiało trochę do życzenia. Jeśli lubicie proste romanse, przy których nie trzeba za wiele myśleć to ta książka będzie dla was w sam raz.
Wyobraź sobie, że jesteś totalnym korpo-szczurem i zaledwie dwa razy do roku, na święta, jedziesz do swoich rodziców poza miasto. Tym razem udało Ci się wziąć trochę więcej urlopu i kilka dni wcześniej opuszczasz Poznań. Na miejsce dołącza do was Twój brat bliźniak, ale... Nie jest sam! Przywozi ze sobą bardzo przystojnego, ale aroganckiego Mężczyznę, z którym od początku nie do końca się dogadujesz, ale też od pierwszej chwili między wami iskrzy. Ty będziesz mocno trzymać się swojego życia i zaraz po świętach wrócisz do korporacji, zupełnie nie oglądając się za siebie czy jednak dasz zdobyć się temu aroganckiemu Nieznajomemu? Jak będą wyglądały Twoje dalsze relacje z rodzicami, których związek nie wygląda za dobrze? Czy pomożesz im w naprawieniu swojego życia? Sięgałam po te lekturę z nastawieniem mocno erotycznym i takich scen odnalazłam tu sporo. Że świadomością jednak, że jest to zupełnie polska historia, której zdarzenia mają miejsce w polskiej rzeczywistości, miałam delikatne meh, za które delikatnie obniżę jej ocenę. Nie potrafię tego wytłumaczyć, dlaczego mi to przeszkadzało. Bo wiem, że i w Polsce narkotykowa mafia działa, ale jakoś nie bardzo mi pasowało to do takiej powieści. Z drugiej jendk strony sprawia to, że jest ona jedynie zwykłym romansem, a ma w sobie to coś. Ocena 4/5
Lekka i przyjemna. Wciągająca z wyraźnie widoczną atmosferą świąt w tle. Potrafi wywołać zarówno śmiech jak i wzruszenie. Bohaterowie, z którymi naprawdę można się zżyć a każda kolejna strona sprawia, że książki nie chce się odłożyć i tylko czeka się na więcej. Zawiera wszystko czego oczekuje się od dobrej powieści. Jednym słowem idealna.
Nie wyrobiłam się z czytaniem książek świątecznych w grudniu, zatem nadrabiam zaległości w styczniu, ale... okazuje się, że moje oczekiwania względem bożonarodzeniowych lektur są chyba zbyt wygórowane, a przecież oczekuję jedynie odpowiedniego klimatu, niewiele więcej...
Ewa jest prawie trzydziestoletnią kobietą pracującą w korporacji. Stać ją na wszystko, jednak jest to okupione ciągłym spędzaniem czasu w pracy i brakiem drugiej połówki u boku. Nie spodziewa, się że wyjazd do rodziców tak bardzo namiesza w jej życiu. Spotkanie z Brunonem, najlepszym przyjacielem brata, wywraca jej codzienność do góry nogami.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo wyczekiwałam zakończenia jakiejś powieści. Nie dość, że dłużyła mi się, to jeszcze przy czytaniu niemal każdej strony dokonywałam facepalmu. Irytujący bohaterowie na czele z Ewą, którzy nie robią nic oprócz zakupów, picia alkoholu, zażywania oraz sprzedawania narkotyków. Ach, oczywiście Ewa z Brunonem uprawiają seks zawsze i wszędzie, a jeśli tego nie robią, to myślą o współżyciu. Uwierzycie, że dzieje się to nawet podczas łamania opłatkiem? Gdyby tego było mało, nasza główna postać, która według wszystkich jest typowym korposzczurem i ma "kij w tyłku", czego dowiadujemy się co drugą przewróconą kartkę, postanawia, że handel dragami to ciekawe wyzwanie stanowiące odskocznię od codzienności. Też lubicie urozmaicać sobie czas w ten sposób? Ponadto nie mam pojęcia, jak wygląda to w większych miastach, ponieważ mieszkam w małym miasteczku, ale z tej lektury można wysnuć wniosek, iż w sporych metropoliach wszyscy zażywają narkotyki, aby odstresować się po ciężkim dniu. Serio?
Ja naprawdę w żadnym calu nie jestem pruderyjna i swego czasu nierzadko sięgałam po powieści erotyczne. Niemniej jeżeli sięgam po świąteczny romans, to oczekuję, że oprócz niegrzecznych scen znajdę również ten zapowiadany klimat, a także inne interesujące wątki. Tego mocno mi tutaj zabrakło, gdyż można byłoby zagłębić się w alkoholizm matki głównej bohaterki czy problemy w związku jej rodziców, a nie skupiać się jedynie na piciu mleka z kartonu, seksie, narkotykach, wyzywaniu się, a później godzeniu w łóżku...
Miałam nadzieję, że ta historia będzie odważna i niegrzeczna, ale jednocześnie mocno osadzona w czasie Bożego Narodzenia. Jednak jest to totalny erotyk z niezmiernie delikatną nutką świąteczności. Mam wrażenie, iż autorka przypadkowo wrzuciła bohaterów w ten klimat, bo nie miała na nich innego pomysłu. Serio, jeśli ktoś poszukuje przyjemnej, uroczej oraz magicznej opowieści, to niech omija "Wszystko, czego pragnę w te święta" szerokim łukiem.
Ostatnią ksiązką roku 2024 była powieść „Wszystko, czego pragnę w te święta” od Anny Langer i całe szczęście, że to nie jest podsumowanie mojego roku, bo 2024 był lepszy niż ta powieść. Ewa ma trzydzieści lat i w miarę poukładane życie, a nawet nudne życie. Pracuje, kupiła mieszkanie w Poznaniu bez kredytu i wsparcia rodziców i auto. Jednak to wszystko jest okupione pewnymi brakami, a mianowicie brakiem życia towarzyskiego czy też miłosnego. Na święta, jak co roku jedzie do rodziców. Chce odpocząć, ale nikt jej nie powiedział, że jej brat bliźniak Adam przywiezie ze sobą swojego kolegę Brunona. Ten od razu zagnieżdża się w jej głowie i nie tylko. Co wyjdzie z tych kilku dni spędzonych razem? Uważam, że główni bohaterowie są pozbawieni jakichkolwiek zalążków kultury. Bruno, który przyjeżdża w gości od razu zaczyna pić mleko prostu z kartonu. Nie używa nawet do tego szklanki. Serio? A może, chociaż „dzień dobry” powiedział? Oczywiście, że nie. Ewę strasznie denerwuje jego zachowanie, ale jednocześnie podnieca. I ja to rozumiem. Nie bez powodu mówi się, że kobiety wolą bad boy’ów. Jednak Ewie brakuje konsekwencji. Mówi jedno, a robi drugie. Jednak to, co mnie najbardziej zdenerwowało w tej książce to akcje sprzedawania narkotyków. Ewa uznała, że pomoc w rozporządzeniu towaru to jest to, czego Bruno potrzebuje i dzięki temu chłopak wyjdzie z długów. Zamiast pójść na policję i to wszystko zgłosić to nie… Lepiej sprzedawać dragi w klubie i jeszcze wciągnąć w to swoją przyjaciółkę z Poznania. Nie wiem, jakim cudem Ewa zaszła tak daleko w swojej karierze skoro nie dziwi jej wypasiona fura brata i to, że jest w stanie pożyczyć kumplowi kupę kasy, aby ten wyszedł z opałów. Przecież to normalne, że architekci tyle zarabiają. Serio? Ksywki w mafii typu „Buła” czy „Parówa” nawet bawią, ale jeszcze bardziej żenują. Nie mam nic przeciwko erotykom. I ta książka nie dostaje takiej oceny, dlatego, że nim jest. Dostaje, bo uważam, że jest zła i głupia. Można ją było lepiej napisać. Trzy gwiazdki za historię przeszłości Bruna, która nawet mnie wciągnęła. "Marzenia się nie spełniają. W pewnym momencie uświadamiasz sobie, że osiągnąłeś upragniony cel, ale to nie koniec, bo kolejny czeka już za rogiem. Sukces cieszy cię tylko przez chwilę, a potem pojawia się nowe wyzwanie. Kolejne wielkie plany, kolejny szczyt do zdobycia, kolejne zadanie do odhaczenia. Człowiek zapieprza całe życie i ciągle za czymś goni, gubiąc gdzieś po drodze sens tego, co najważniejsze." ~ Anna Langner, Wszystko, czego pragnę w te święta, Białostyk 2019, s. 67.
Ewa to trzydziestoletnia kobieta, która odnosi same sukcesy na polu zawodowym, jej pracoholizm niestety rzutuje na życie prywatne. Tuż przed świętami wyrusza do domu rodzinnego z solidnym postanowieniem, by przemyśleć czego tak właściwie pragnie od życia. Na miejscu poza rodzicami i bratem bliźniakiem wita ją przystojny nieznajomy - Bruno. Mężczyzna okazuje się równie irytujący, co pociągający. Skrywa jednak mroczny sekret, a Ewa musi się zastanowić, czy ta znajomość jest dla niej wybawieniem, czy przekleństwem.
Kolejna świąteczna książka od Anny Langner, którą czytałam w tym roku, okazała się niestety nieco mniej udana od poprzedniej pt. Grudzień drugich szans. Widać, że "Wszystko czego pragnę w te święta" jest jedną z pierwszych książek napisanych przez tę autorkę. Przy aktualnych pozycjach widać, jak ogromny postęp zrobiła Anna Langner.
Jeśli chodzi o "Wszystko czego pragnę w te święta" to bohaterowie byli irytujący - zwłaszcza Ewa... Świąteczny klimat był słabo wyczuwalny... Jednak w tej książce było coś, co sprawiało, że czytałam dalej, byłam ciekawa, jak potoczą się losy bohaterów i jak zostaną rozwikłane wszystkie tajemnice. Autorka ma bardzo lekkie pióro, co zdecydowanie ułatwia czytanie.
Nie była to może najlepsza książka tej autorki, jaką miałam okazję czytać, ale jeśli szukacie czegoś niezobowiązującego, lekkiego, może lekko absurdalnego, to śmiało możecie sięgnąć po tę pozycję.
Ewa to zbyt poważnie traktująca pracę trzydziestolatka, która na święta jedzie do rodzinnego domu, gdzie ma spotkać się z rodzicami oraz bliźniakiem. Problem w tym, że brat przywozi ze sobą przyjaciela, który zwiastuje same problemy.
Dawno nie rozczarowałam się tak książką. Po opisie i okładce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. A to była porażka. To moja czwarta przygoda z tą autorką i raczej ostatnia, bo moje oceny tych pozycji wahają się od 2 do 5.
Ale od początku. Ewa jest niezdecydowana - pociąga mnie, nienawidzę go, dziwny jest, fajny jest, nie chcę go, chcę go. Jeny, jak ja nie lubię takich bohaterów. Bruno to prostak, który na domiar złego opisuje swoje podboje w listach do zaginionej miłości i handluje dragami.
Rodzina Ewy wcale lepsza nie jest.
Do tego poukładana Ewa, zamroczona hormonami, wahająca się, czy chce, czy nie chce, idzie handlować dragami w dużym klubie, jakby robiła to codziennie.
No po prostu nie. Przyznaję się bez bicia... Od chwili, w której zgadza się handlować - przeskakiwalam strony i czytałam już wybiórczo. Tak złe to było. I nie rozumiem wysokich not tej pozycji, bo zdecydowanie na takie nie zalsuguje. Koszmar.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Tempo dobre, szybko się czyta, ale odnosi się wrażenie powtórki z rozrywki. Nic odkrywczego, nic ciekawszego i wartego zgłębienia (jak np. temat sponsoringu w "Syrenach" autorki). Kilka błędów logicznych, które przy szybszym czytaniu łatwo wyłapać. Temat handlu narkotykami spłaszczony i sprowadzony do komentarza "wiem, że to nie jest w porządku, ale muszę to robić". Generalnie lekkie czytadło dobre na wieczór, ale bardziej pokroju odmóżdżającego filmu niż czegoś odkrywającego nowe tereny.
„Wszystko czego pragnę w te święta” autorstwa Anny Langner.
Tytuł wzbudzający klimat, kojarzący się z przygotowaniami do świąt… Trochę prawdy w nim jest, ale zdecydowanie jest to gorętsza książka niż sam tytuł by na to wskazywał! Ewa, główna bohaterka, wraca na święta w rodzinne strony aby odpocząć od codzienności życia w mieście. W domu jednak oprócz rodziców i brata bliźniaka spotyka także jego przyjaciela, Bruna, który wywraca świat Ewy do góry nogami! Te święta już nie będą takie same jak dotychczas!
Pozycja zdecydowanie warta przeczytania, najlepiej w zimowy wieczór, z kubkiem ciepłej czekolady lub herbaty!
Głupiutkie, taki tam romans. Szybko się czyta i szybko dochodzi do wniosku, że Autorce nie brakuje wyobraźni, ale to wciąż historia miłosna, jakich masa na Wattpadzie, nic szczególnego, co zostałoby w mojej pamięci na dłużej.