Pavilnyje užaugusio lenkų rašytojo ir režisieriaus Tadeuszo Konwickio (1926–2015) romanas atveria lietuvių skaitytojui dar nepažintus Vilniaus atminties klodus. Įtaigiai pasakojama jaunuolių meilės istorija nukelia mus į 1939-uosius, persmelktus karo ir pasaulinės katastrofos nuojautos. Vilnelės pakrantėse, Vilniaus gatvelėse Vitoldas ir Alina aistringai žaidžia gyvenimo ir mirties žaidimus.
Prose writer, screenwriter and film director. Founder of the 'cinema d'auteur' in Poland and author of 20 books. Born in 1926 in Nowa Wilejka, near Vilnius (today Naujoji Vilnia, Lithuania), died on January 7th in Warsaw at 88 years old.
Konwicki was educated at the Universities of Cracow and Warsaw and began writing for newspapers and periodicals. He served on the editorial boards of leading literary magazines and followed the official Communist Party line. His first work, Przy budowie (1950; “At the Construction Site”), won the State Prize for Literature. He began a career as a filmmaker and scriptwriter in 1956; his film Ostatni dzień lata (“The Last Day of Summer”) won the Venice Film Festival Grand Prix in 1958. By the late 1960s he had quit the Communist Party, lost his job in the official film industry, and become active in the opposition movement.
Konwicki’s work is suffused with guilt and anxiety, coloured by his wartime experiences and a sense of helplessness in confronting a corrupt and repressive society. Chief among his novels are Rojsty (1956; “The Marshes”) and Sennik wspóczesny (1963; A Dreambook for Our Time), a book that writer and critic Czesław Miłosz called “one of the most terrifying novels of postwar Polish literature.” His other works of that period are Wniebowsta̦pienie (1967; “Ascension”) and Zwierzoczłekoupiór (1969; The Anthropos-Spectre-Beast). His later books—including Kompleks polski (1977; The Polish Complex), the bitterly mocking Mała apokalipsa (1979; A Minor Apocalypse), and the lyrical Bohiń (1987; Bohin Manor)—confront Poland’s social cataclysms of the late 1970s and the ’80s. The autobiographical Wschody i zachody ksie̦życa (1981; Moonrise, Moonset) recounts some of Konwicki’s experiences during the period of martial law in Poland.
Romano ašis – abiturientų Viciaus ir Alinos romantiniai reikalai tarpukario Vilniuje, ne tokie jau tolimi nuo hipsterinio Vilniaus. Tiesa, dorovinai reikalavimai aiškiai kitokie. Romanas pradedamas vaizduojant dar nepatirtos aistros užvaldytą abiturientą, kai dabartiniai paaugliai vos prasikalus gaktiplaukiams jau būna perėję prie praktikos.
Šiaip pasakojimas pradedamas iš tolo ir iš lėto, vis įpinami platūs gamtos ar įvairių ritualų aprašymai nepasitarnauja pagrindiniam romano tikslui, kol prieini prie erotinių pasažų, pasidžiaugi, kaip gerai T. Konwickis rašo, ir nugalėjęs nuobodulį pasistumi į priekį.
Tikai praverstų romaną įtraukti į kanoną ir mokyklą: jei aštuntokų „doroviniam auklėjimui“ ir nepasitarnautų, tai trupučiuką pasitapatinti pažvengiant tikrai būtų dėl ko. Bet įtariu, kad net toks nekaltas turinys programų sudarytojams pasirodytų dekadentiškas ir nepadorus : D.
Оу, "склянка з-під бурбону" (тм) - підліткова версія. Чудові замальовки, тонкі спостереження, окремі врізи та діалоги - на межі геніальності; і ця атмосфера весни-лихоманки - ніби звично-стандартної, а на ділі такої, що межує з істерикою, - а раптом станеться ЩОСЬ? Щось неодмінно станеться. З художньою та історичною цінністю "Хроніки" сперечатися нечемно: очевидно ж, що тут родзин всохлий виноградник пубертатних пристраcтей, величних та дрібних водночас, має підкреслити масштаби біди, що наближається, трагедії зруйнованих життів та всі bittersweet принади світу, який ось-ось розвіє вітром (а заразом нагадати про прекрасні часи зеленішої трави, блакитнішого неба та гарантованої ерекції). Але:
- Так, шльондра, - повторив Вітек. - А, може, й ні. Хто винен в тому, що я кретин? Але, мабуть-таки шльондра. Узагалі.
Kampuota knygelė - tai nuobodu; tai žinau, kas bus; tai koks maloniai antakius mankštinantis žodelis ar frazė įterpta (vis galvojau, ar vertėjas tokius smagius parinko (et, tingiu vartyt ir ieškot pvz), ar ir originalo kalba skaitant taip gerai skambėtų); tai netikėtai maloniai nustebina upės…siužeto vingis. Vilniaus vietų neatpažinau, buvo sunku įsivaizduoti kažką daugiau nei mišką, o pasiskaitinėti recenzijas ar ką nors panašaus patingėjau. Blemba, jei ne ta upė - mano mėgstmiausias gyvenimo simbolis - tai daug kas būtų kitaip. Ir šitos knygos vertinime žvaigždelėmis, ir gyvenime. Viso gero, svajokliai!
Przedziwna książka, trafiająca wprost w najdalsze zakamarki wyobraźni.
"Potem z głębi nocy w słabo rozpędzonym pociągu przyszła jakaś zła ochota, żeby się wszystko pomyliło i żeby pożyć jakby w swojej, ale przecież i nie swojej skórze, żeby pożyć swoim, ale przecież i nie swoim, bo pominiętym wariantem życia."
"Nocy się bałeś czy ludzi? - Właściwie ani nocy, ani ludzi, tylko tego, że jestem, że istnieję ze swoimi myślami, a wszyscy dookoła odeszli w sny, w jakiś nieznany wymiar, oddalili się ode mnie, zostawili mnie samego i nie wiadomo, kiedy wrócą."
"Najlepiej byłoby nie myśleć, ale jak tu nie myśleć, kiedy śmierć chodzi po domu, stęka, wzdycha, zamajaczy czasem w lustrze, pochyli się znienacka nade mną, znowu odejdzie dwa kroki i czeka, czeka, a mnie wtedy licho kusi, żeby przeżyć choćby jeszcze jeden dzień, choćby jeden ranek, może być pochmurny, dżdżysty, zimny, byle był."
"Wszelkie zło bierze się z ruchu. Ruch w tym mikrokosmosie powoduje zmiany, a zmienności towarzyszy ból."
"Optymizmu pragną również wasi bliźni, co uzyskali nad wami przewagę, co podporządkowali was swojej woli, co regulują wasze postępki, dążenia, aspiracje. Oni także lubią, gdy jesteście zadowoleni, weseli i pogodni, bo nie muszą was wtedy karać, to znaczy eliminować z powszechnego ruchu lub odsyłać w znienawidzoną nicość."
"Ale i tak nie zasnę. Będę męczyć się jak zwykle do rana (...) Z boku na bok, tu duszno, tam gorąco, coraz więcej myśli takich, owakich, jakieś głupie marzenia, bezsensowne nadzieje, serce wali coraz mocniej, raptem strach, a za oknem martwota, czarna nicość i czas, który stoi w miejscu, nie może drgnąć do przodu, do brzasku, do światła, do życia."
"Greta, dajcie mi wszyscy spokój. Jestem wam wdzięczny za wszystko, wiem, że chcecie dobrze, ale ja muszę jak zwierzę sam to w sobie przeżuć. Nikt mi nie może pomóc. Naprawdę, Greta, już za późno."
"A może warto dalej żyć, przetrwać złe chwile i później z pobłażliwym zdumieniem przypominać sobie te drobne okruchy klęsk i dziwić się, że tyle mogły znaczyć kiedyś i tak niewiele brakowało do ostatecznego kroku."
"Dobrze jest uciekać przed codziennym trwaniem w jakąś wymyśloną przyszłość, w niespełnione nigdy warianty losu, w odurzenie rozwydrzonej wyobraźni, ale najlepiej jednak pójść znajomą drogą wstecz, wrócić do starego gniazda, wmieszać się między ludzi, którzy nie znają jeszcze swojego przeznaczenia, przebrać się w skórę młodości, przeinaczyć wypadki i zdarzenia, zanurzyć się w tajemniczym, niepokojącym tunelu praprzeszłości nie szukając sensu, logiki, usprawiedliwień, pragnąc jedynie szybko mijającej godziny ukojenia."
Z prozą Konwickiego mam taki problem, że czasami nie rozumiem co się dzieje, tutaj pojawiło się to pod koniec. Podobało mi się zilustrowanie bycie zakochanym nastolatkiem od strony najszczerszej- wystawanie pod oknem, robie je z siebie pośmiewiska, wyobrazanie sobie ze nasza miłość jest największa na świecie, najprawdziwsza... W ogóle bycie nastolatkiem i poznawanie diebie, próboeanie nowych rzeczy, zmienianie zdania o sobie...Biedny Witek i jego matura, biedna jego matka która upatrywała w nim przyszłego lekarza. Biedne pokolenie dwudziestolecia międzywojennego, w którym Polacy Rosjanie i Niemcy żyli razem, ale potem musieli być osobno, chociaz nie mogli byc juz w 100 procentach ani Rosjanami, ani Niemcami...
Fragment o Bogu, który nie może sie zakochac chyba sobie wydrukuję i powiesze na scianie.
I liked this book. It is beautiful and very realistic at certain times, while being absolutely surreal at others.
This book won't change your life, and it is possible it won't leave you feeling happy either. And yet, it captures a beauty found in youth and first-time love, a beauty about to be trampled. And yet, that impending doom only intensifies the vividness of it.
Finally, it is a book set in Vilnius, and if this city means anything to you, you will enjoy it even further. Having just finished "Vilnius - City of Strangers" by L. Briedis, this book somewhat answered my question: "so how did the previous inhabitants of Vilnius feel like? What was it like living there before troves of its citizens were either killed or displaced?"
W liceum to był jeden z pierwszych klasyków, jakie czytałam. Jest retro, jest lekko biograficzna, ma w sobie odrobinę magicznego realizmu, duszny klimat zamkniętej społeczności i konwenansów, wspaniale wykreowanych bohaterów (odnosi się wrażenie, że byli wzorowani na prawdziwych ludziach). Czuć nadchodzące, nieuchronne nieszczęście, kataklizm, a przy tym doskonale widać mentalność ludzi z tamtych czasów, ich rozrywki, myślenie, codzienne życie, sposób mówienia. Lekko historyczna, dużo bardziej życiowa książka o pierwszych miłościach, przeszłości, samotności, niezrozumieniu i dojrzewaniu.
Lėtai slinkau per šią knygą, o gal ji- lėtai slinko per mane. Ne blogąja prasme, tiesiog. Erzino gretutiniai veikėjai, visai neįdomu buvo, ką jie ten veikia, bet tartum toks- šiek tiek nuobodus ir melancholiškas - visas knygos fonas. Nerekomenduočiau esantiems skaitymo duobėje, ar ieškantiems kabliuojančio siužeto. Ir vis dėlto, pabaiga kažkaip viską stipriau surišo, vis tik nepamiršiu jos iškart.
Labai mėgstu knygas, kurių veiksmas vyksta Vilniuj. O šios Pavilnyj! Konwicki augo Žemojoj g. ir sudėjo tuos prisiminimus į romaną. Gal ir ne visai mano knyga, bet dabar vis tiek norisi filmą susirast pasižiūrėt.
Sunku šią knygą vertinti. Kaip ir labai greitai skaitosi, norisi skaityti, bet turinys ir veikėjai per daug nesužavi. Mane erzino knygos paaugliškumas ir normalaus siužeto nebuvimas.
czytanie tej książki ze świadomością co zrobiła ze mną adaptacja wajdy było jak jedzenie tych zatrutych poziomek. i jeszcze rojas śpiewa do ucha, że chciałby umrzeć z miłości, powiedzcie mu, żeby przestał.
Mam mieszane uczucia: styl dobry, język adekwatny, koncept fabuły ciekawy, miejsce i czas akcji, postacie satysfakcjonujące, ale wszystko zaprawione jakąś tanią filozofią…
Widać, że tutaj Konwicki już dojrzalszy, ale zostawiła lekki posmak mizoginii Mimo to 4 gwiazdki, bo bardzo podobał mi się nastrój zbliżającej się katastrofy i trochę realizmu magicznego, czyli ulub
Doceniam bardzo styl pisania, poetyckość i wyjątkowy sposób w jaki została wykreowana - pod tym względem była niesamowita, natomiast fabularnie mnie nie zachwyciła.