Kukuczka marzył o zdobyciu wszystkich czternastu ośmiotysięczników. To marzenie się spełniło. Więc gdzie jeszcze tak gnał? Przyzwyczajenie, radość ze zdobytego szczytu, spokój i ukojenie, jakie daje obcowanie z górami, przyrodą, a może coś więcej, coś jeszcze, czego nie pojmiemy. Tę wiedzę miał tylko on. Mają ją wszyscy, którzy zdobywają "swoją górę".
Południowa ściana Lhotse to jedna z najtrudniejszych ścian w Himalajach – trzy tysiące metrów wymagającego terenu z trudnościami rosnącymi wraz z wysokością. Jej przejście uznano za największe wyzwanie himalajskie XX i XXI wieku. Mierzyli się z nią najlepsi na świecie wspinacze.
Jerzy Kukuczka dwa lata wcześniej zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. I nie miał dość. Na Lhotse zaprosił dziennikarkę z Telewizji Katowice, jego rodzinnego miasta. Elżbieta Piętak miała dwie pasje, wspinaczkę i filmowanie. Podczas wyprawy prowadziła dziennik, w którym notowała zdarzenia ważne i powszednie.
Tak naprawdę potrzebne jest szczęście. Jurek zawsze mówi, że oprócz umiejętności, rozsądku i wiary trzeba mieć właśnie szczęście. Przypomniały mi się różne publikacje, które ukazywały się na temat jego wspinania, wywiady z nim. Wielokrotnie przewijało się słowo szczęście.
24 października Kukuczka nie odezwał się do bazy o umówionej godzinie. Kilka dni później świat obiegła tragiczna wiadomość: Jerzy Kukuczka zginął na południowej ścianie Lhotse.
Przez wiele lat zastanawiałam się, co by było gdyby? Gdyby wszystko zakończyło się sukcesem, a Jurek pokonałby tę cholerną ścianę. Byłaby wielka radość. […] Ale czy ma sens zastanawiać się, co by było gdyby? Ciągle myśleć i wracać do wspomnień? Ma. Bo nie da się zapomnieć tego, co przeżyliśmy. Nie da się też zapomnieć o Kukuczce.
„Oniemiały, jeszcze ciągle czekający na potężne szarpnięcie, spogląda w przepaść – pionową, trzykilometrową otchłań. Jedynym dochodzącym do niego dźwiękiem jest brzęk obijającego się o skały czekana”.
Jerzy Kukuczka był jednym z najwybitniejszych himalaistów w historii. Jako drugi człowiek na świecie zdobył Koronę Himalajów i Karakorum, i to w czasie o połowę krótszym niż poprzednik, Reinhold Messner, któremu zajęło to szesnaście lat. Kukuczka zdobył te ośmiotysięczniki w niespełna osiem. Zabiła go południowa ściana Lhotse, na której 24 października 1989 roku doszło do tragicznego wypadku.
Południowa ściana Lhotse obrosła legendą. Piekielnie trudna, zdobyta tylko raz, w 1990 roku przez rosyjski zespół. Nic dziwnego, jest to ponad trzykilometrowe urwisko, jedna z najtrudniejszych tras prowadzących na szczyty ośmiotysięczników.
Książka zawiera wspomnienia Elżbiety Piętak, dziennikarki, która uczestniczyła w wyprawie i była świadkiem tych tragicznych wydarzeń. Super, że wszystkie informacje były z pierwszej ręki, autorka nie skąpiła anegdot i ciekawostek z wyprawy. Szkoda tylko, że jej koniec był tak przerażająco smutny. 7/10
24 października 1989 roku podczas zdobywania południowej ściany Lhotse zginął Jerzy Kukuczka. Po 30 latach od tamtego smutnego wydarzenia jedna z uczestniczek wyprawy, dziennikarka Elżbieta Piętak prowadząca w TV Katowice program "Góry", po raz pierwszy opublikowała swoje prywatne zapiski z wyprawy. Nie dowiemy się z tej książki o żadnych nowych przyczynach odpadnięcia Kukuczki od ściany, to raczej dobra, podróżnicza lektura o przygotowaniach do wyprawy jak i o życiu w bazie pod Lhotse. Nie znajdziemy też żadnych technicznych aspektów czy mrożących krew w żyłach fragmentów, za to możemy poczytać o innych ciekawych stronach wyprawy, choćby o tym, dlaczego temperatura wrzenia wody na wysokości jest inna niż w normalnych warunkach, jak w górach wyrywa się zęby oraz oraz o tym, dlaczego ohydne nepalskie papierosy smakują w bazie najlepiej na świecie.
O samym Kukuczce autorka poświęciła niewiele miejsca więc jeśli ktoś spodziewa się po tej publikacji biografii o Jerzym Kukuczce to się zawiedzie. To bardziej książka w wyprawie pod Lhotse niż o himalaiście z Katowic.
"Kukuczka marzył o zdobyciu wszystkich czternastu ośmiotysięczników. To marzenie się spełniło. Gdzie więc jeszcze tak gnał? Przyzwyczajenie, radość ze zdobytego szczytu, spokój i ukojenie, jakie daje obcowanie z górami, przyrodą, a może coś więcej, coś jeszcze, czego nie pojmiemy. Tę wiedzę miał tylko on."
2⭐️ Z jednej strony spoko, bo to ciekawy obraz wyprawy Kukuczki, dokumentowany przez profesjonalnych filmowców. Mamy tu pare smaczków, ciekawostek ale to za mało. Nie leżała mi ta opowieść od początku do końca. Nic nie wniosła, zapomnę ją pewnie za tydzień. Lepiej się zabrać za inne książki o Kukuczce, ta niewiele pokazuje z jego życia czy wspinaczki.
Ciekawa, ale jeśli myślisz, ze to książka o Kukuczce to nie, ani trochę. Książka opowiada historie wyprawy na Lhotse albo to jak Elżbieta Piętak jak przeżyła, ale nic więcej.
W trakcie urlopu naszło mnie, żeby przeczytać jakąś książkę o górach, wspinaniu i himalaistach. Zachęcona tytułem "Lhotse 89. Ostatnia wyprawa Jerzego Kukuczki" sięgnęłam po publikację Elżbiety i Dariusza Piętaków. Celem Kukuczki było zdobywanie nowych dróg. Był drugim po Włochu Messnerze człowiekiem na świecie, który zdobył wszystkie położone w Himalajach i Karakorum 14 szczytów o wysokości powyżej ośmiu tysięcy metrów. Naprzeciw wielkiej sławy himalaistom, wyposażonych w ogromne pieniądze, stanął skromny, wiecznie uśmiechnięty Polak, którego jedynymi atutami była niesłychana wola walki i nieprawdopodobne umiejętności. 24 października 1989 roku podczas zdobywania południowej ściany Lhotse zginął Jerzy Kukuczka. Po trzech dekadach od tamtego smutnego wydarzenia jedna z uczestniczek wyprawy postanowiła po raz pierwszy opublikować swoje prywatne zapiski. Książka Elżbiety Piętak nie rzuca wprawdzie nowego światła na przyczyny odpadnięcia polskiego himalaisty od ściany, ale jest dobra lekturą podróżniczą, która przypadnie do gustu przede wszystkim górskim nowatorom. Polska ekspedycja liczyła 13 osób, nie licząc Nepalczyków. Jedyną kobietą w tym gronie była właśnie Elżbieta Piętak. Reporterka miała przygotować film dokumentalny z próby przejścia ściany, która do tamtej pory pozostawała niezdobyta. Dla Kukuczki było to wielkie marzenie i chciał je urzeczywistnić. Dziennikarka notowała wszystko skrzętnie w trakcie swojego pobytu. To wszystko składa się na bogato ilustrowaną książkę, która przybliża ostatnie wielkie wyzwanie w karierze Kukuczki. Książka to swego rodzaju pamiętnik Elżbiety Piętak z wyprawy na Lhotse. Autorka zrywa z pomnikowymi wizerunkami himalaistów i w swoich wspomnieniach skupia się na pozytywnych, jak i negatywnych cechach charakterów członków ekipy. Znajdziemy tu mnóstwo informacji na temat życia codziennego w bazie pod szczytem, które nie jest usłane różami i w głównej mierze skupia się na zabijaniu nudy. A Kukuczki w książce jest jak na lekarstwo. Jeśli spodziewacie się po tej publikacji czegoś więcej o himalaiście z Katowic to się zawiedziecie. To bardziej książka o wyprawie pod Lhotse. Ale i tak polecam miłośnikom gór.