Z czym dzisiaj kojarzy się Białoruś? Niektórym z mityczną krainą nad Niemnem i kresowymi dworkami, wielu z Adamem Mickiewiczem i Świtezianką, ale większości zapewne z Aleksandrem Łukaszenką, którego nazwisko przy każdej wzmiance o Białorusi odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Zdaje się, że na geopolitycznych zakrętach straciliśmy z oczu Białorusinów i ich codzienne życie, czasem zwykłe, niekiedy wyjątkowe, jak to bywa – pełne marzeń i rozczarowań.
W tym zbiorze reportaży polityka jest ważna, ale nie najważniejsza. Na pierwszym planie pojawiają się ludzie. Czasem charyzmatyczni, pełni pasji i wiary w idee, a czasem zrezygnowani i pogodzeni z reżimem.
Rozmawiają z nimi polscy, niemieccy i białoruscy reporterzy. Z tych opowieści wyłania się obraz kraju, który bywa niepokojący, czasem szokuje, ale bez wątpienia porusza i nie pozostawia obojętnym.
„Ojczyzna dobrej jakości” to bardzo przyzwoity zbiór reportaży o Białorusi. Słyszałem opinie, że jest to książka niespójna, nierówna, a do tego taka, która nie wyczerpuje tematu. Chciałbym poniżej pokazać, że to, co niektórzy odczytują jako zarzut, niekoniecznie sprawia, że ta książka jest zła. Dla mnie jest to najlepszy reportaż o Białorusi, jaki czytałem.
Zacznijmy od zarzutu, że książka ta nie wyczerpuje tematu. Zapytam: a która wyczerpuje? Nie da się napisać książki o jednym kraju, w której pojawią się wszystkie ważne wątki. Nie da się napisać książki o mieście, czy miasteczku, o której moglibyśmy powiedzieć, że nie da się już do niej nic dodać. „Ojczyzna dobrej jakości” ma niecałe 200 stron. Może mogłoby się w niej znaleźć kilka tekstów więcej, ale nie da się rozdymać książki w nieskończoność.
Jeśli zaś chodzi o zarzut, że jest to zbiór niespójny (tematycznie i stylistycznie) oraz nierówny (jedne teksty są ciekawsze, głębsze inne bardziej przewidywalne) to poniekąd musze się z tymi stwierdzeniami zgodzić. Ale bywa tak prawie ze wszystkimi zbiorami reportaży wydanymi w formie książek. Zwłaszcza, kiedy na zbiór składają się teksty różnych autorów i autorek, tak jak w przypadku „Ojczyzny dobrej jakości”.
Myślę, że w pracach zbiorowych zbiorowych nie da się takiej sytuacji uniknąć. Ale, patrząc z drugiej strony, widzę przede wszystkim różnorodność spojrzeń i stylów – a tę właściwość zbiorów reportaży zawsze odczytuję jako zaletę, nie wadę. Po prostu, wyżej cenię możliwość oglądania Białorusi z różnych punktów widzenia, niż jednorodność stylistyczną książki.
Bez wątpienia „Ojczyzna dobrej jakości” to najlepsza książka o Białorusi, jaką do tej pory czytałem. Wcześniejsze książki na temat tego kraju, które wpadały mi w ostatnich latach w ręce, skupione były wokół polityki. To ona była osią historii, a ewentualne wycieczki poza sferę polityczną, były w traktowane przez autorów i autorki jako watki poboczne – mam tu na myśli książki Andrzeja Poczobuta, Michała Kacewicza, czy Andrzeja Brzezieckiego oraz Małgorzaty Nocuń – pod redakcją Nocuń ukazała się „Ojczyzna dobrej jakości”.
To co w „Ojczyźnie…” jest najlepsze, to właśnie odwrócenie proporcji w stosunku do wcześniejszych książek o Białorusi. Osią w tym zbiorze reportaży jest zwykłe życie, codzienność Białorusinów i różnych grup społecznych, polityka pojawia się, ale jako wątek poboczny, tło opowieści.
Podobną sytuację mamy w zbiorze reportaży z Rosji „Przyszło nam tu żyć” Jeleny Kostiuczenko. To, co jest jednym z głównych atutów zbioru reportaży Kostiuczenko, to właśnie zmiana sposobu opowiadania o Rosji, pokazanie na pierwszym planie zwykłych obywateli, którzy zwykle stanowili tło opowieści o Rosji, władzy w tym kraju, elitach, walce na górze.
I o ile nad książką Kostiuczenko krytyczy i czytelnicy rozpływali się w zachwytach, o tyle nie zawsze ciepło pisało się lub mówiło o „Ojczyźnie dobrej jakości”, a są to w pewien sposób książki podobne – tzn. z podobnej perspektywy spoglądają na opisywany kraj. Oczywiście, Kostiuczenko jako obywatelka rosyjska widzi swój kraj inaczej niż reporterzy i reporterki, którzy przyjechali na Białoruś, by napisać swoje teksty (wśród autorów tekstów w „Ojczyźnie dobrej jakości” znajdziemy tylko jedną reporterkę z Białorusi), ale idea opowiadania o losie zwykłego człowieka jest wspólna dla obu tych zbiorów reportaży.
za mało się u nas mówi o krajach za naszą wschodnią granicą, wiec sama muszę się dowiedzieć
książka raczej smutna reportaże różne, niektóre ciekawe inne mniej, ale teraz już przynajmniej wiem o Białorusi coś więcej niż jak na nazwisko ma jej prezydent, chociaż myślę, że nadal za mało!!
Praca reporterska wykonana została tu dobrze, natomiast dobór tematów, jak i całościowy obraz tego zbioru trochę zawodzą. Wszystko dzieje się bardzo powierzchownie. Można sięgnąć z uwagi na niewielki format, ale wielu nowych perspektyw do zrozumienia Białorusi tutaj nie ma.
W pierwszych rozdziałach szokujące opowieści o miejscu, które znajduje się tak blisko. Kolejne rozdziały są do siebie podobne, czasem ciężko się połapać w osobach i miejscach.
Zbiór reportaży, jednych świetnie napisanych, innych trochę gorzej, jednak wszystkich bez wyjątku bardzo ciekawych. Kraj po sąsiedzku, o którym tak naprawdę niewiele wiedziałam, jak się okazuje, pokazany z różnych perspektyw i pod kątem różnorodnych zagadnień. Cytując jednego z autorów 'Białoruś to nie Europa, ale bardzo blisko". Cos w tym jest:) Warto przeczytać!
Ten reportaż to zbiór historii z Białorusi pisanych przez różnych autorów. Miałam przez to wrażenie że książka jest niespójna sama z sobą (rynek matrymonialny zaraz przed wzmiankami o ludobójstwie). Fajny przegląd różnych tematów jednak ich dobór oraz krótka forma na minus
Bardzo ciekawy zbiór reportaży, praktycznie o żadnym z poruszonych tematów nie miałam pojęcia. Niektóre zaciekawiły bardziej, niektóre mniej. Jednakże jako ogół jest to bardzo dobra pozycja dla osób ciekawych zwykłego życia Białorusinów.
Było to po prostu słabe. Poza pierwszym reportażem, żaden z kolejnych nie przykuł bardziej mojej uwagi, głównie ze względu na po prostu nudny, nieangażujący sposób opisywania wydarzeń.
Tuhle knihu jsem si chtěl přečíst hned, jak loni vyšla a s letošními událostmi kolem voleb se tato kniha stala ještě aktuálnější. O Bělorusku snad v češtině nic nevyšlo nebo o tom nevím a to samé platí i o běloruské literatuře. Jinak bych chtěl zmínit, že tato kniha je sbírkou kratších reportáží různých autorů a Małgorzata Nocuń je jen editorka této sbírky reportáží. Jinak z jednotlivých autorů reportáží je asi nejznámější Ziemowit Sczerek, kterého můžete znát díky jeho reportáží jako je Přijde Mordor a sežere nás aneb tajná historie Slovanů nebo Tatuaż z tryzubem. — Asi největší dojem na mě udělala hned první reportáž, která popisuje novou protidrogovou politiku Běloruska, kdy po několika úmrtí po aplikaci drog byl schválen drakonický zákon, díky kterému se nyní dostávají puberťáci na osm i více let natvrdo do vězení či ještě častěji do pracovního tábora za jeden nebo dva špeky. Protože stačí, když vyhulíte jointa ve dvou a už vás soudí jako organizovanou skupinu a dostanete vyšší sazbu. Kam se hrabe Slovensko, tohle je noční můra. — Další reportáže se věnují například vylidňování běloruského venkova a pár bláznům, kteří se na ten venkov vrací nebo vztahy mezi obyvateli Běloruska a cizinci, popřípadě cizinkami. Část knihy je také věnována problematickým vztahům mezi Bělorusy a Poláky z minulosti. V mnoha oblastech došlo k masovému přesidlování na obě strany polsko-ruské hranice nejčastěji na základě vyznání. Jsou zde zmíněny i další krvavé skvrny nedávné historie. — Jasně že došlo i na popis toho, jak fungují některé principy, jak funguje zdejší diktatura. Jak Lukašenko ovládá média, jak je BRSM (pohrobek Konsomolu) všudepřítomný a jak se bez členství v něm těžko funguje. Zajímavé je, že i v Bělorusku probíhá válka o pomníky, kdy Rusko agresivně zasahuje do cizí vnitřní politiky jako u nás v případě Koněva. A to nemluvě o tom, kolik různé megalomanské pomníky spolknou veřejných peněz, které pach chybí především ve zdravotnictví. — Každopádně na první seznámení se situací v Bělorusku se tato kniha hodí. Čte se dobře a jak u jiných sbírek jsou některé reportáže lepší a některé slabší ale celkový dojem je dobrý a pokud nečtete anglicky nebo rusky, tak stejně si toho o Bělorusku v knižní podobě moc nepřečtete. Každopádně palec nahoru nakladatelství Czarne za knihu vydanou ve správný čas. Jo a jen taková moje malá OT poznámka: zajímavý je i běloruský metal s mnoha folklorními prvky. tak se když tak mrkněte na Youtube.
Ojczyzna dobrej jakości brzmi jak slogan z propagandowego plakatu. Jednak tytuł ten dobrze oddaje atmosferę uchwyconą przez jedenaście reportaży o współczesnej Białorusi. Autorzy pokazują kraj, w którym rządzi prosta zasada: “nie wychylaj się, a będziesz mieć spokój.”
Na kartach książki widzimy młodzież skazaną na absurdalnie wysokie wyroki za działalność w bliżej nieokreślonej grupie przestępczej. Inni młodzi ludzie automatycznie wpisywani są do organizacji prorządowych przez swoich nauczycieli. Władza nie potrzebuje brutalnych pokazowych metod. Wystarczy cień Wielkiego Brata i powszechne przekonanie, że są niewidoczne granice, których się nie przekracza.
Kolejną grupę bohaterów stanowią emigranci z Afryki, Ameryki Południowej czy z Europy zachodniej, którzy chwalą sobie spokój, bezpieczeństwo, czystość na ulicach. Są wreszcie potomkowie przesiedleńców z Białostocczyzny, którzy do dziś ukrywają swoje pochodzenie. W tle przewija się obraz stalinowskich czystek, rusyfikacji dawnej i obecnej, Kuropaty…
Wszystkie wydarzenia i postacie spaja jedno doświadczenie: normalność można wytresować. Pełne półki i minimum dostatku, przewidywalność i bezpieczeństwo dają poczucie zadowolenia obywatelom. Reszta - język ojczysty, prawda historyczna, poszanowanie prawa jest bez znaczenia. Trudno nie mieć skojarzeń z Orwellowskim światem. Jednak zamiast brutalnej opresji jest coś subtelniejszego: kariera i rozwój możliwe są tylko pod warunkiem idealnego dostosowania się do reguł. One nie są podane wprost, ich trzeba się domyśleć, rozpoznać między wierszami, trochę jak bohaterowie jednego z reportaży - dziennikarze niezależnego pisma, którzy swoją sytuację porównują do sytuacji dziecka siedzącego przed zamkniętymi drzwiami i zastanawiającego się czy rodzice: wpuszczą je, będą na nie źli, pochwalą. Sami do tego muszą dojść.
To również książka, w której podobnie jak w “Mojej podróży po Rosji” Słonimskiego wiele można odkryć pod tym, co mówią bohaterowie. To książka, która uczy patrzeć na świat i odkrywać co jest opresją a co iluzją wolności.
Książka jest antologią powstałą w wyniku współpracy polsko-niemieckiej w ramach pewnego projektu, o którym mowa na wstępie. Tam też zostało powiedziane, że udzielają się polscy, niemieccy i białoruscy dziennikarze młodego pokolenia. Miałam nadzieję, że więcej będzie białoruskich dziennikarzy, ale na końcu książki są podane informacje o autorach i znalazłam tylko jedną białoruską dziennikarkę... Poza tym, nie wiem co dla kogo może oznaczać "młode pokolenie", gdyż w większości mają ponad 40-kilka lat, a tylko jedna wtedy miała 29 lat. Jeśli chodzi o artykuły, to z parę dobrze mi się czytało, natomiast reszta słabo albo źle. Po części były napisane chaotycznie, że gdy zapamiętałam informacje, to musiałam je potem połączyć w jedną całość, żeby mieć jakiś obraz na dany temat. Oczywiście nie brakowało chwil w których musiałam przymknąć oba oczy. Były też momenty gdzie jedno zostało powiedziane, gdzie indziej to samo brzmiało inaczej oraz naprawdę dużo było nie do końca zgłębionych tematów. Brałam pod uwagę, że może książka jest przeznaczona osobom, które o Białorusi wiedzą naprawdę wiele, ale zmieniłam zdanie znajdując fragmenty, które łopatologicznie tłumaczą co jest i jak jest. Nie skreślam zupełnie tej książki, dowiedziałam się różnych ciekawych rzeczy, bo na temat tego kraju wiedziałam tyle, co słyszy się w dziennikach. Szkoda tylko, że została ogólnie słabo napisana, tym bardziej, bo pozycji o tym kraju ze świecą szukać.
Białoruś widziana przez codzienność. 11 różnych opowieści. Inne spojrzenia, inny styl i inny język poszczególnych reportaży.
Kiedy pojawia się zbiór reportaży, istnieje ryzyko, że nie będzie równy. I tym razem ta mieszanka - według mnie - wyszła średnio. I nie chodzi mi o poziom samych reportaży, bo autorzy nie są debiutantami. Bardziej zabrakło mi spójności tematów.
O Białorusi słyszy się najwięcej w kontekście politycznym. Tym razem dostajemy reportaże, które pokazują ludzi. Choć i tak nie da zupełnie odciąć sytuacji ustroju państwa.
Bardzo ciekawy reportaż o obcokrajowcach mieszkających na Białorusi. Im się tam podoba i uważają, że to jest ich miejsce na ziemi - nie odczuwają, że żyją w państwie autorytarnym. W kolejnym reportażu dostajemy charakterystykę białoruskiego mężczyzny - na podstawie opinii kobiet został stworzony portret pamięciowy 😉 Dla mnie najlepszym reportażem z tego zbioru jest ostatni - Reportaż z Bordurii, czyli o dobrych panach Ziemowita Szczerka, więc warto doczytać do końca. Mamy też reportaże o relacjach polsko-białoruskich czy o zakrętach historii.
Szkoda tylko, że poruszone tematy są zasugerowane, a nie rozwinięte. Mam duże poczucie niedosytu, co nie oznacza, że nie warto przeczytać tego reportażu. Bo przecież warto czytać 😊
Książka pozostawia pewien niedosyt. Przez to, że jest zbiorem reportaży różnych osób, trzyma bardzo nierówny poziom. Trudno w przeglądzie utrzymać podobne napięcie. Na pewno temat Białorusi jest bardzo ciekawy i zdecydowanie sięgnę po inne pozycje z tego zakresu. Jeśli szukacie książki, która pomoże wam zabić czas w pociągu (tak jak mi, kupiłem ją w taniej książce w oczekiwaniu na regio), to jest to. Jeśli szukacie czegoś, co was przyciągnie i zostawi wrażenie na dłużej, podarujcie sobie zakup.
Zaskakująco równy poziom który określiłbym jako „pobieżny” - zarysy tematów są intrygujące, myślę że dowiedziałem się o naszym wschodnim sąsiedzie dość sporo, ale nie powalająco. Problem jest taki że w niemal żadnym z tych reportaży temat nie jest satysfakcjonująco wyczerpany. Niektóre z reportaży sa z kolei przydługawe. Najbardziej podobał mi się pierwszy oraz ten zbierający historie emigrantów którzy mieszkają w Białorusi.
Te tematy trochę dziwne, myślałam że dowiem się więcej o codziennym, zwykłym życiu a tutaj jest więcej o takich „pierdołach” moim zdaniem, choć niektóre tematy były ciekawe tak w niektórych nie mogłam się połapać o co chodzi i co ma jedno do drugiego.
Znakomity reportaż Brejwo, pozostałe są zróżnicowane poziomem, choć tekst Morawieckiego o białoruskim dziennikarstwie warto przeczytać dziś przede wszystkim ze względu na aktualne protesty.
Jak to antologia, teksty nierówne -- od bardzo dobrych, po słabe. A wrażenia? Cóż, Białorusinom życzę by książka się zdezaktualizowała. A nam, by się nie zaktualizowała...