Agent sił specjalnych ściga mężczyznę podejrzanego o zabójstwo Prezydenta i kobietę, która go ukrywa. Hubert Karling i jego żona Danka, próbują zachować życie i oczyścić swoje imię.
Znowu podobnie jak w "Ściganym": pełno niedociągnięć, niespójności czy niekonsekwencji, aczkolwiek na tyle ciekawie, że nie można się oderwać.
Nie wiem jak pani Michalak to robi, iż pisze średnie książki, jednak na tyle intrygująco, że te wszystkie wady schodzą na plan dalszy. Wątek kryminalny jako tako został wyjaśniony, chociaż mógł być bardziej dopracowany. Dodatkowo ostatnie rozdziały mnie zszokowały, bo nie przyszło mi do głowy, iż autorka tak zakończy historię Danki i Huberta. Na plus zasługuje wymieniony pod koniec "Drania" wątek z trylogią autorską pani Michalak, gdyż w ten sposób zmusza ona poniekąd czytelnika do sięgnięcia po kolejne jej książki. Na minus oczywiście niedopracowane, potraktowane zbyt pobieżnie poszczególne tematy. Dla mnie zbyt chaotycznie i niespójnie. Ogólnie jednak fabuła wciąga, dlatego daję prawie 3 gwiazdki.
Jest to swego rodzaju kontynuacja "Ściganego" i trylogii autorskiej, niestety nie miałem "przyjemności" przeczytać tych dzieł, ale nie ma to żadnego wpływu na odbiór książki, bo wszystko i tak jest pozbawione jakiegokolwiek sensu i logiki. W książce poznajemy Wiktora, który po otrzymaniu "kulki w łeb" zapadł w śpiączkę farmakologiczną. Po wybudzeniu nie pamięta praktycznie nic, kim jest, co robił, gdzie mieszkał. Przypomina sobie tylko strzępki informacji, szczególnie o swojej kochanej Nisi! (Tak, tej samej co w "Pisarce"). Z tego co wyczytałem w tym bełkocie, to Wiktor na zlecenie polskich służb specjalnych wdrożył się do jakiejś mafii gdzie został hakerem. "Gangsterzy" się zorientowali i właśnie dlatego go postrzelili... Wiktor po wybudzeniu ze śpiączki jest przetransportowany i kryty w Rumunii. Zdany jest tylko na Jana Zadre, który co miesiąc wypłaca mu rentę, i który znęca się nad naszym biedaczkiem Wiktorem ("Wielkim umięśnionym karkiem"), wmawiając mu, że jest "bandytą". Jan Zadra zawsze wita naszego bohatera słowami "Witaj bandyto", czego nasz samiec alfa nie potrafi wytrzymać, załamuje się i płacze, tak... Jan Zadra ma także drugie zadanie, poszukuje zbiegłego domniemanego zabójce Prezydenta RP, Huberta Karlinga, i jego kochankę, Danusię (Bohaterzy "Ściganego"). Żeby było ciekawie Hubert i Danusia ukrywają się akurat piętro niżej pod mieszkaniem Wiktoria, w którym często przebywa Jan Zadra. Jan wpada na ich trop dzięki majtkom Danusi, na których była polska nazwa jakiegoś kwiatu. Brzmi wiarygodnie? Niestety nie, całość jest naciągana jak guma w wyżej wspomnianych majtkach Danusi. Oczywiście jak to w książkach Michalak, pojawiają się żenujące sceny seksu, w których bohaterki "rzucają pośladkami w tył" czy "podrzucają tyłkami", jak i sceny gwałtu... Swoją drogą, bardzo chciałbym wiedzieć skąd nasza kochana Kasia bierze te wszystkie "rzucania pośladkami w tył", zna z autopsji? I gdzie można zobaczyć jak wyglądają te tajne techniki?
O książkach Michalak często się słyszy, że: "mają dużą czcionkę, szybko się czyta, nie trzeba myśleć" i o ile z dużą czcionką się zgodzę, to z dwoma kolejnymi argumentami już nie. Męczyłem się strasznie próbując rozszyfrować niektóre zdania, bo jak wiemy Michalak i składnia nie za bardzo się lubią. Ogólnie to jestem w szoku, myślałem że po "365 dniach żenady" już gorzej się zejść nie da. Myliłem się. Jest tu tyle błędów, że głowa mała. Warsztat Michalak pozostawia wiele do życzenia. Nagminnie nadużywa przecinków, myślników (zamiast przecinków) i wielokropków. Gdyby tak zebrać wszystkie wielokropki, myślniki i przecinki z tej jednej książki to można by z nich stworzyć schody do nieba. Michalak często stosuje wykrzykniki i znaki zapytania w środku zdania po czym daje przecinek i dokańcza zdanie, wygląda to bardzo dziwnie, aż sprawdzałem w słowniku czy jest to poprawne. Niestety nie jest. Często stosuje formę : "Powiedział on, Wiktor, że...", "Zrobiła ona, Danusia,...", "Co on, Wiktor, zrobiłby...". Brzmi to w większości przypadków komicznie i kiedy widziałem to co drugą stronę to aż mnie skręcało. W książce pojawia się też dużo błędów logicznych, gdzie bohaterowie zapominają co robili i myśleli kilka stron wcześniej.
Historia ciekawa, chociaż opisy brutalności w mojej ocenie zbędne. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że historia autorce się rozjechała. Zachowanie głównego bohatera w stosunku do czarnego charakteru w końcówce dziwaczna i nieprawdopodobna. Brak wyjaśnienia i zakończenia wątków pozostawia czytelnika skonsternowanego.
Bardzo mi sie nie podobalo. Główna bohaterka byla tyle razy gwałcona i jeszcze jej ukochany na to pozwalal bo tak strasznie ją kocha🙈 historia nijak nie trzyma się kupy. Mam wrazenie ze autorka nie mogla sie zdeycdować czy postawic na kryminal, romans czy nie wiem jeszcze co.
This entire review has been hidden because of spoilers.