"Malowała powoli, z przejęciem, a portrety robiła wprost latami. Model się zestarzał, wyłysiał, ożenił, okocił, schudł […] musiał pozować, chciał czy nie chciał, chyba że umarł." – Zofia Stryjeńska o Oldze Boznańskiej
Olga Boznańska. Najwybitniejsza malarka epoki. Obywatelka świata.
Jej portrety intrygowały, niepokoiły, obnażały duszę malowanej osoby. Nie uznawała banalnego piękna. Charakter, emocje, uczucia były dla niej ważniejsze niż uroda modeli.
Po Paryżu chodziła w sukni giupiurowej z trenem pełnym falban i plis. Wzbijał się za nią tuman kurzu. Na głowie miała olbrzymi, sinoczarny wał włosów wysoko w kok zaczesanych. Na nim "czarne gniazdo z dżetów i flaneli podpięte wysoko z tyłu kwiatami, spod którego spływały czarne strusie pióra". Wyglądała jak "posąg wyjęty na chwilę z ciemności piramidy".
Przez trzydzieści lat malowała w pracowni przy Boulevard Montparnasse. Bywali tam m.in. Zofia Stryjeńska, Mela Muter, Wojciech Kossak, Artur Rubinstein. Pojawiała się Maja Berezowska "ze swoimi kochasiami".
W tle kręcił się roller coaster historii: Budowa wieży Eiffla, pierwsza wojna światowa, kryzys gospodarczy, początek drugiej wojny.
Mistrzyni biografii, reporterka Angelika Kuźniak przygląda się wybitnej artystce z dociekliwością śledczej. Efektem jest napisany przepięknym językiem przenikliwy, pełen poczucia humoru portret Olgi Boznańskiej. Kobiety genialnej, delikatnej, zmysłowej, świadomej swojego talentu. Niezależnej. Portret artystki, która dla sztuki była w stanie poświęcić wszystko: miłość, dobrą opinię i święty spokój.
Angelika Kuźniak ukończyła kulturoznawstwo na Uniwersytecie Europejskim we Frankfurcie nad Odrą (studiowała także lingwistykę na Universita degli Studi di Macerata we Włoszech). Od 2000 roku współpracuje z „Gazetą Wyborczą”. Dwukrotnie uhonorowana nagrodą Grand Press (2004: za Mój warszawski szał z Włodzimierzem Nowakiem; 2008: za Zabijali we mnie Heidi). Współautorka dwóch reportaży: Noc w Wildenhagen i Mój warszawski szał, zamieszczonych w nominowanym do Nagrody Literackiej NIKE 2008 tomie Włodzimierza Nowaka Obwód głowy (współpracowała z Nowakiem także przy powstaniu tytułowego reportażu). Teksty te zostały przełożone na niemiecki (Die Nacht von Wildenhagen. Zwölf deutsch-polnische Schicksale, Eichborn 2009) i na rumuński (Mânia varşoviană, "Lettre Internationale").
Czegoś się dowiedziałam, ale być może część z tego materiału to tylko ściema? Podczas czytania trzeba mi było zastanawiać się nad rzetelnością przytaczanych informacji, a rola takich książek powinna być jednak inna. Niestety, mam wrażenie, że więcej w tej biografii autorki niż Boznańskiej. Gdybym mogła cofnąć czas, wolałabym jednak sprawić sobie w to miejsce porządny album z pracami malarki.
Wreszcie dowiedziałam się czegoś więcej o Oldze Boznańskiej, bo do tej pory znałam wyłącznie jej sztukę. Jest to opowieść, która w pewien sposób koreluje z historią Van Gogha (o którym film z Willemem Defoe jeszcze można zobaczyć w kinach) - tak samo musiała malować, bez tego nie wyobrażała sobie życia. Tak samo cierpiała biedę, zimno, brak uznania, w ostatnich latach życia zaczęła też niedomagać psychicznie. Nie są to bliźniacze losy, ale jednak w pewien sposób powiązane.
Książka o Boznańskiej to mnóstwo wycinków z listów od niej i do niej, pełno zdjęć i reprodukcji. Z książki poznajemy smutną historię malarki, trudno jednak poznać ją tak do końca. Pozostaje nadal tajemnicza, niedopowiedziana. Co naprawdę zaszło między jej jedynym narzeczonym, czemu nie miała nigdy męża - czy faktycznie wolała się poświęcić największej swojej miłości - malarstwu? Czy to samotność sprawiła, że trochę fiksowała pod koniec życia? Po tej książce mam jeszcze większą ochotę na tę biografię o Stryjeńskiej.
Interesująca biografia wybitnej polskiej malarki - Olgi Boznańskiej. Ujęły mnie fantastyczne opisy pracowni, obrazów oraz samej techniki malarskiej, jaką posługiwała się artystka. Natomiast tym, co było dla mnie uciążliwe, były drobiazgowe opisy, dla mnie zupełnie nieistotnych, rzeczy oraz przelotny brak chronologii. Sumując wady i zalety, uważam, że była to naprawdę dobra, solidna książka, z nutą mdłości. Cieszę się, że dzięki niej poznałam życie Boznańskiej; naznaczone biedą, samotnością i stratą. Jakże realne stało się to, że „Kto zbyt długo żył z samym sobą, traci zdolność kochania innych”.
To była bardzo ciekawa opowieść o życiu malarki, która choć zyskała rozgłos i zamówienia, wciąż klepała biedę. Przeczytamy tu także o technice malarki, jej próbach zyskania rozgłosu, wspierającym ojcu i wymagającej uwagi siostrze. Ciekawa, bogato ilustrowana biografia, od której trudno się oderwać.
Biografia raczej płaska, bez szczególnego zaangażowania autorki, bez tego pędu ciekawości i pragnienia tchnienia emocji prawdziwego życia, ale i tak jestem wdzięczna za dawke zdobytej wiedzy, to zawsze mnie uszczęśliwia i coraz bardziej doceniam biografie jako gatunek.
Książkę Angeliki Kuźniak czytałem już jakiś czas temu i wciąż nie mogłem zabrać się do zdania relacji. Pewnie dlatego, że szczerze mówiąc, to mnie Kuźniak zmęczyła chaotyczną drobiazgowością i zaskakującą nieumiejętnością utrzymywania napięcia. Gdy już zdawało mi się, że zaczyna wyłaniać się jakiś - choćby niespójny - obraz bohaterki, trafiałem na kilka stron kolejnych nic nie wnoszących opowieści, listów, domniemanych romansów, czy rodzinnych perypetii Boznańskiej. Autorka bardzo lubi, żeby jej bohaterki się zakochiwały, miały romanse i przedstawia je w takim lekko harlequinowym stylu, choćby on kompletnie nie pasował do opisywanej osoby. Podobnie jak w biografii Stryjeńskiej za dużo tu przepisywanych źródeł, zwłaszcza listów Boznańskiej, które niejeden raz wystarczyło streścić, tworząc z tego płynną i wartką opowieść, gdzie wnioski nasuwałyby się same. Oczywiście ma Kuźniak dobry warsztat pisarski i zrobiła rzetelny, pokaźny research, ale co z tego jeśli w efekcie czytelnik tkwi w mieliznach i chaosie postaci otaczających wybitną malarkę.
W “Non finito” autorka wzywa “świadków”, których zeznania - listy, wspomnienia, relacje mają opowiadać życie malarki. I to jest ciekawy zabieg, gdyby był konsekwentny i mniej chaotyczny. Taki sąd nad Boznańską, może niezbyt uprzejmy, ale docierający dalej niż nudne i przewidywalne opisy wybitnej postaci, niezwykłej atmosfery pracowni i obrazów. Tutaj jednak zabrakło konsekwencji, bo materiał był zbyt różnorodny i nie zawsze pasował do konstrukcji, a przeskoki pomiędzy ‘osobami mówiącymi’, które robi Kuźniak tworzą wzmiankowy już chaos.
Brakuje też bardziej zdecydowanego wyciągania wniosków na podstawie źródeł i intuicji własnej - Kuźniak ucieka od oceny zachowania Boznańskiej, wskazania co tak naprawdę kierowało decyzjami bohaterki, skąd takie a nie inne wybory. Skoro Boznańska żyła w ciągłej biedzie, po jej pracowni biegały zaprzyjaźnione z malarką szczury, a jednak jej obrazy się sprzedawały po wcale nienajgorszych cenach (zwłaszcza w Polsce), to czy można jej decyzje tłumaczyć tylko maniakalnym wręcz rozdawaniem pieniędzy? Czy decyzja o zostaniu w paryskiej pracowni była motywowana tylko niechęcią do zmian? Są też zaskakujące braki - pisze Kuźniak, że obrazy Boznańskiej kupowali Amerykanie i to czasem hurtowo. Jacy Amerykanie? Jakie były losy tych obrazów? Czy coś wiemy, jesteśmy w stanie ustalić?
Duży plus za przyjrzenie się malarstwu i ciekawe spostrzeżenia dotyczące wzroku Boznańskiej. Być może to już było w literaturze, nie wiem, nie jestem specjalistą, ale podobało mi się dostrzeżenie, że wada wzroku Boznańskiej być może bardziej wpłynęła na “nastrój” jej obrazów niż malarski rozwój twórczyni. To ciekawy wątek i Kuźniak jako reporterka dużo sprawniej przykuwa uwagę niż jako biografka korzystająca z niezliczonych źródeł. To jest dość oczywisty problem, gdy widzimy cytat, list, ciekawe wspomnienie, to niezwykle trudno jest nam wejść na poziom własnej naracji, uwolnić się od niego. Doskonale to znam i borykam się z tym na codzień w swojej pracy autorskiej, więc nie rzucę tu kamieniem, bo bym był hipokrytą, ale przyznaję, że w “Non finito” nie raz zastanawiałem się po co właściwie czytam kolejne listy, skoro wnioski z nich można było streścić dwoma zdaniami. Piękno języka? Niuanse? Możliwe, ale nie zawsze było to zrozumiałe i dostrzegalne.
Zawsze jestem wdzięczny wydawcom za pre-booki, czyli próbne wersje książek do czytania na długi czas przed premierą, ale w przypadku tej pozycji niestety skazany zostałem na czytanie książki bez ilustracji, dlatego nie mam szans ocenić jakości wydania, a podejrzewam, że dla biografii malarki to akurat dość istotna sprawa.
Nie jestem fanem pisania Kuźniak, zawsze mam poczucie, że tworzy zbyt melodramatyczne wizerunki swoich bohaterek, a nacisk kładzie na próby rozszyfrowania ich życia miłosnego, niż na opis dzieła i odważne, mało przewidywalne wnioskowanie. Tym razem jest lepiej, więcej tu skupienia się na pracowni i życiu twórczym, ale daleko mi do zachwytu nad tą książką.
Biografia Boznańskiej jest po prostu mega ! Całkiem śmiało mogę ją porównać z już przeczytaną biografią Leonarda da Vinci – nie dość ze traktuje o sprawach prywatnych malarki to jeszcze wprowadzane są analizy obrazów, a dzięki internetowi dzieła artystki można jeszcze bardziej zgłębić, powiększyć, zanurzyć się w ich szczegółach.
Poza tą całą otoczką wokół Olgi Boznańskiej uwielbiam opisy dawnych dziejów… Lata 1850+, charakterystyka prowadzenia życia w tamtych czasach, troski i pragnienia tamtejszych ludzi. Dla mnie jest to fascynujące, inspirujące i pobudzające wyobraźnię.
Biografia napisana z humorem, wypełniona anegdotami, historią miast lub miejsc w których przebywała Olga. Autorka zastosowała piękny język, który sprawia, że książka żyje i płynie się przez nią i nie chce się zatrzymać. Brawo ! aż pluje sobie w brodę, że ciągle tą pozycję odstawiałem na później…
Barwna biografia malarki Olgi Boznańskiej. Napisana żywym językiem, pełna historii i anegdot. Blaski i cienie bycia malarką na przełomie XIX i XX w. Historie z Krakowa, Monachium i Paryża. O śmietance kulturalnej tamtych czasów. Z ich wadami i zaletami. Świetnie się tego słucha.
Angelika Kuźniak zrobiła wszystko by uratować ten projekt. Niestety życie Boznańskiej nie obfitowało w punkty zwrotne, było dosyć monotonne. Mimo, że główna bohaterka mieszkała w samym centrum paryskiej bohemy, tak naprawdę do niej nie należała. Wszystko działo się obok. Książka wydana znakomicie. Brawa dla WL!
nie była to najciekawsza pozycja, trochę się musiałam zmusić, żeby dokończyć ale sama postać Boznańskiej przepiękna, bardzo też smutna oczywiście.. cały swój byt i serce podzieliła między sztukę, ludzi i myszki wspinające sie po jej sukniach
Książka w dużej mierze utkana z cytatów (nie zawsze jasno opisanych) i to nie tylko "świadków" (jak nazywa ich autorka), ale także zaczerpniętych z rozmaitych opracowań. Większość z nich czytałam i to nie raz, więc niewiele tu było dla mnie nowego. Zdaję sobie jednak sprawę, że jako historyczka sztuki, w dodatku często zajmująca się Boznańską, nie jestem "targetem" tej książki. Dla kogoś kto słabo zna biografię malarki może być to ciekawe. Nie podobały mi się natomiast niektóre udziwnienia w narracji i nadmierne "epatowanie myszami", jak to nazwałam roboczo. Pod opisami dziwactw starzejącej się Boznańskiej ginie gdzieś wybitna malarka, którą była i jest to niestety powszechna przypadłość tekstów na jej temat.
Czytając nie odnosi się wrażenia czytania biografii, czasami można zastanowić się czy przedstawione zdarzenia, czy pokazana rzeczywistość faktycznie są autentyczne a może bardziej wykreowane. Zastanawiam się ile z tego było dopowiedzeniami autorki a ile faktycznym stanem rzeczy, podoba mi się jednak forma przedstawienia zdania osób z bliskiego czy też dalszego środowiska, cytaty głównie z listów, z których lepiej można poznać może nie sama Boznańską co postrzeganie jej osoby przez innych 👍👍👍
3.5. Mam dwojakie odczucia związane z tą biografią. Z jednej strony jest ona pięknie wydana - druk, papier, zapach (!), ilustracje (mnóstwo ilustracji!) - wszystko to jest bardzo dopracowane i sprawia, że chce się mieć tę książkę w swojej biblioteczce. A w temacie biografii - mam nieodparte wrażenie, że jest ona też non finito. Nie do końca jestem przekonana, czy styl Angeliki Kuźniak mi odpowiada. A jest to styl specyficzny - złożony z cytatów, wspomnień "świadków", fragmentów listów. Mało jest w tej książce analiz, wniosków, informacji czy (przede wszystkim) interpretacji obrazów Boznańskiej, czego właściwie oczekiwałabym od tego typu biografii. Rozumiem zamysł i konstrukcję tej biografii. Mamy poznać Olgę Boznańską sami, dzięki relacjom ludzi z jej otoczenia i ich korespondencji (bo listów samej Olgi nie zachowało się zbyt wiele). Tylko że ja czasem miałam wrażenie, że zbyt wiele jest tam tych ludzi wkoło niż samej Olgi. To takie moje zastrzeżenie. Poza tym, z książki rysuje się klarowny obraz Olgi Boznańskiej (na ile rzeczywisty?). Czuć duszną, zakurzoną, oblepioną zapachem farb atmosferę pracowni i Paryża tamtych lat. Jest coś w prowadzeniu narracji przez Kuźniak, co pozwala wczuć się w klimat i jakąś taką szarość, ciemnię, duchotę, towarzyszące lekturze. Podoba mi się ta książka, bo mimo że zdaje się być niekompletną (na pewno nie wnosi zbyt wiele, jeśli ktoś zaznajomiony jest już z postacią Boznańskiej) to pozwala poznać ogólny zarys malarki i jej malarstwa i stanowi ciekawy punkt wyjścia do dalszego jej poznawania.
Przyjemnie było móc wejść do pracowni Olgii Boznańskiej, żeby dowiedzieć się jak tworzyła za swojego życia, szczególnie że lubię jej twórczość. W opisanym miejscu (oraz poza pracownią) pełnego ludzi, obrazów jak i wszędzie biegających myszy można było lepiej poznać historię polskiej malarki. Szkoda tylko, że nie wyjaśniono np. dlaczego Boznańska odrzucała niekiedy propozycje nauczania na uniwersytetach, wydawał mi się to dość ciekawy wątek. Choć może powody nie są nam znane i zostaną usłane tajemnicą.
Ale to jest dobra książka! Bardzo ciekawie napisana biografia, wiele zdjęć i obrazów. Widać, że autorka bardzo porządnie zgłębiła temat, książka jest napisana naprawdę rzetelnie. Świetnie przedstawione przemiany w Europie pod względem kulturowym i historycznym.
Angelika Kuźniak niewątpliwie ma talent do pisania biografii, ale jak sama zauważyła, życie malarki nie było ciekawe... Dlatego książka też nie jest nadmiernie zajmująca.
Kuźniak to niesamowita szczególara. Bardzo ciekawa lektura, szczególnie co do opisu dzieł, reakcji oglądających na obrazy Boznańskiej, relacji rodzinnych i podróży.
Zaczytujemy się w biografiach wielkich artystów – Picasso, Kahlo, Modigliani – nie wiedząc (lub zapominając), że na naszym rodzimym podwórku wyrosła artystka wybitna, której talent został uznany na całym świecie. Wrażliwa, dążąca do celu, dziecięco naiwna i rozbrajająco ekscentryczna – Olga Boznańska. Pracowita obywatelka świata kochająca swój kraj, ale nade wszystko przejmująco samotna kobieta.
Biografia autorstwa Angeliki Kuźniak przybliża czytelnikom niezwykle barwną postać jednej z najwybitniejszych (o ile nie najwybitniejszej) spośród polskich malarek. Ta niezbyt obszerna pozycja zawiera nieprawdopodobną ilość zdjęć i reprodukcji. Autorka z ogromną ostrożnością podeszła do materiałów źródłowych i w sposób staranny i rzetelny przedstawiła życiorys artystki. Co prawda w książce zdarzały się drobne potknięcia lub też niedopowiedzenia – na jednej stronie autorka wspomina, że Boznańska nie używała werniksu, by dalej we fragmencie dotyczącym renowacji obrazów napisać, że w trakcie prac zdjęto z obrazów poszarzały werniks. Trudno ocenić, czy w tekst w kradł się błąd, czy może we wcześniejszym fragmencie zabrakło pewnego dookreślenia (np. Boznańska na początku twórczości lub w konkretnych obrazach nie użyła werniksu, a później już tak). Podobnie jest z jedną z fotografii, na której (o ile dobrze zrozumiałam) Boznańska miała być ubrana w kimono. Co prawda na kimonach się nie znam, ale wydaje mi się, że malarka ma na sobie fartuch do malowania, a japońska jest jedynie parasolka, którą trzyma (choć oczywiście mogę się mylić).
To wszystko jednak drobiazgi, ponieważ Angelika Kuźniak wielokrotnie imponuje podejściem do faktów z życia Olgi Boznańskiej, z uporem dochodząc do dat korespondencji, rozszyfrowując prywatne notatki i zapiski, szukając nieścisłości w relacjach samej Olgi (której zdarzało się często naginać fakty, szczególnie jeśli chodzi o daty).
"Boznańska. Non finito" jest niezwykle przyjemną lekturą, napisaną nieco humorystycznym stylem (oczywiście tam, gdzie było to możliwe, a nie zawsze było, bo losy Olgi Boznańskiej są smutne, żeby nie powiedzieć, że tragiczne). Oprócz warstwy faktograficznej – dotyczącej życiorysu malarki, ale również życia w Krakowie i Paryżu na przełomie wieków – na uznanie z pewnością zasługuje starannie dopracowana szata graficzna, która czyni lekturę jeszcze przyjemniejszą.