Jałowe lata bez wschodów i zachodów słońca. Wspomnienia jak burza piaskowa, jak skrzypienie desek w starym domu. Smugi przeszłości płytko pod skórą. Gry komputerowe i bułgarski rap.
Maniek i Zuza mieszkają po sąsiedzku na warszawskim Mokotowie. On, były saper, próbuje spisać wspomnienia z misji w Afganistanie, mając nadzieję wreszcie stamtąd wrócić. Ona, dziecko pokolenia Y, uczy się żyć na własny rachunek i mimowolnie zatraca się w rodzinnej tajemnicy. Choć z pozoru nic ich nie łączy, ciążą ku sobie, niezdolni i niechętni do pielęgnowania więzi z otoczeniem.
Nowa książka Jakuba Małeckiego to zaskakująca opowieść o tęsknocie, przyjaźni i odwadze. O konfrontacji z zadrą – własną i cudzą. O próbach znalezienia właściwej wersji siebie.
Pisarz, autor książek: Błędy (2008), Przemytnik cudu (2008), Zaksięgowani (2009), Dżozef (2011), W odbiciu (2011), Odwrotniak (2013) i Dygot (2015).
Napisał rownież kilkanaście opowiadań ogłoszonych w prasie i w antologiach. Przełożył z języka angielskiego wiele pozycji, między innymi Brudne wojny Jeremy’ego Scahilla, Paryż wyzwolony Antony’ego Beevora, Moją prawdę Mike’a Tysona i zbiór korespondencji pod tytułem Listy niezapomniane. Publikował w „Newsweeku”, „Polityce”, Angorze”, „Znaku”, „Nowej Fantastyce” i „Tygodniku Powszechnym”.
Laureat nagrody Śląkfa w kategorii „Twórca roku”, dwukrotnie nominowany do Nagrody im. Janusza A. Zajdla. Za przekład książki Listy niezapomniane na język polski zdobył Nagrodę Literacką Miesięcznika KSIĄŻKI. Za powieść Dygot nominowany był do Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus i Nagrody Literackiej im. Jerzego Żuławskiego. Mieszka w Warszawie, z żoną Martą i zwierzętami.
Jakub Małecki znowu to zrobił! Wzruszył mnie do łez, rozłożył na łopatki pięknem swojej prozy i tym samym udowodnił po raz kolejny, że nie przez przypadek jest moim ulubionym współczesnym polskim pisarzem. „Horyzont” to opowieść o samotności, o poszukiwaniu ukojenia, o wybaczaniu samemu sobie i innym. Jak dotąd, to NAJLEPSZA polska powieść tego roku.
„Wracaliśmy z jakiegoś patrolu, słońce już zachodziło, a Miętowy stwierdził, że to wszystko to jest jednak burdel i chaos. Stary odpowiedział wtedy, że chaos jest początkiem nowego świata.”
O wojnach nie rozmawia się głośno. Oczywiście, konflikty zbrojne pojawiają się w telewizji, potrafią nie schodzić z nagłówków internetowych artykułów całymi tygodniami, tym bardziej, gdy dochodzi do kontrowersji i styku dwóch odmiennych kultur. Ale w zaciszy domowego ogniska, z dala od frontu, lepiej milczeć, nie wracać, nie myśleć. Czasami kilku kolegów przy piwku powspomina, utopi, zapomni, do następnego razu. A w sercu ból, pustka, chaos. Bezsenne noce, koszmary, niemoc, depresja, czasami próby samobójcze… Syndrom stresu pourazowego. Jakub Małecki w jedynie sobie znany sposób poruszył ten temat – delikatnie, z wyczuciem, a jednocześnie po męsku, niezwykle realistycznie, tak żeby w dosadny sposób pokazać z czym mogą zmagać się żołnierze wracający z frontu. I jak potrafią być samotni w swoim cierpieniu.
To nie przypadek, że „Horyzont” opowiada taką, a nie inna historię, że pokazuje prawdziwe życie żołnierzy w Afganistanie, to nie przypadek, że PTSD jest jego tak znaczącą częścią. Jak się okazuje, Jakub Małecki spotkał na swojej drodze parę żołnierzy, małżeństwo, które przetrwało misję na Bliskim Wschodzie, a które przybliżyło pisarzowi realia życia w bazie i realia rzeczywistości samego Afganistanu. Wielu może się ten realizm nie spodobać, może przerazić, ale ja jestem dumna, że Kuba nie bał się poruszyć tak trudnych tematów i zrobił to z takim szacunkiem. Snuje niby prostą opowieść, ale w tej prostocie zawarł wszystkie skomplikowane emocje, które mogą tłoczyć się w samotnym, zagubionym sercu żołnierza.
Przed czytelnikiem historia samotności, zagubionych ludzi-atomów, dryfujących ludzi-wyspach, którzy szukają kogoś, kto ich zrozumie, kogoś, kto zobaczy ich takimi jacy są. I pokocha. Ale „Horyzont” to także opowieść o tyle wyjątkowa, że oparta o prawdziwe doświadczenia kogoś, kogo Kuba napotkał na swojej drodze. I tą opowieścią oddaje im hołd.
Jakub Małecki to nasz literacki skarb narodowy, jego proza to perełka za perełką, ale on nie poprzestaje i wciąż podnosi sobie poprzeczkę. Kto jeszcze nie zna – czas nadrobić zaległości, czas się zachwycić!
Dwoje ludzi - Maniek i Zuza. On powrócił z misji, z Afganistanu, ma 36 lat i nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Ona żyje na własny rachunek, ma 24 lata i zaczyna odkrywać rodzinną tajemnicę. Praktycznie nic ich nie łączy, ale jednak... Matko! Ta historia była piękna. Piękna i smutna jednocześnie. Ja nie potrafię opisać słowami, co autor robi ze mną podczas lektury. Ten styl jest NIESAMOWITY. Proste historie, a jednak niezwykłe.
Mam do Małeckiego słabość, nic na to nie poradzę. Nie jestem w stanie obiektywnie oceniać jego książek, za dobrze mi się je czyta. Tę też połknęłam w jeden wieczór i chciałabym więcej.
Wydawać by się mogło, że to zwykła obyczajówka o dwojgu zagubionych w życiu ludzikach. Maniek, weteran konfliktu w Afganistanie, Zuza, obecnie w konflikcie z własnym życiem, własną historią. Oboje w malutkich kawalerkowych częściach dzielonego lokalu. Tak blisko siebie. A czytelnik obok nich, z nimi.
To nie jest historia romantyczna choć romantyzm jest. Ale inny. Nie chodzi to o miłość, ale o bliskość skaleczonych dusz ludzkich, łatanych tak przez siebie nawzajem jak i samodzielnie (co też bardzo ładnie pokazuje wciąż ta sama ilustracja uzupełniana co rozdział, to nie spojler, wszystko jest na okładce). Do tego w standardzie Jakuba Małeckiego perfekcyjnie opisane uczucia, emocje, wątpliwości, myśli, strach, obawy, czucie. Do tego niesamowity Research ws. misji zagranicznych, wojny, stresu pourazowego (PTSD). Autor wie o czym pisze. Spójna, świetnie poprowadzona historia, narracyjnie odkrywająca przed czytelnikiem walkę bohaterów z wewnętrznymi demonami. Nienachalnie, wręcz terapeutycznie.
Fabularnie książka jest doskonałą. Językowo, cóż - to Jakub Małecki. Mój typ na nobel literacki. Pierwszy raz od bardzo dawna uważam że książka jest za krótka. Pierwszy raz od bardzo dawna oceniam książkę na 10/10.
Króciutko, bo nie umiem pisać o książkach tak bardzo emocjonalnie dotykających człowieka. W typie tych co wbijają tysiąc igieł w duszę.
"Była obraźliwie ładna. Patrząc na nią, trudno było nie myśleć otych wszystkich kalekach, upośledzonych idotkniętych chorobami ludziach, którzy przedzierali się przez kolejne dni, podczas gdy ktoś taki jak ona był zdrowy ijeszcze wyglądał tak. Wściekle czarne włosy, oczy wściekle wielkie. Twarz jak zreklamy. Duże piersi. Szczupła. Miałem nadzieję, że nosi chociaż aparat na zębach albo że przynajmniej jest głupia."
To nieprawda, że "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Co cię nie zabije, zostawi na tobie blizny. Na tobie i w tobie. Te drugie są gorsze, bo nie goją się niemal nigdy. Jedyne co możesz zrobić, to nauczyć się z nimi żyć.
Wiesz, jakie może cię spotkać szczęście w nieszczęściu? Możesz poznać kogoś na podobnym poziomie zniszczenia. Nic tak nie zbliża ludzi, jak spustoszenie - w środku i na zewnątrz. Nie chodzi o to, żeby wzajemnie się "leczyć" czy pielęgnować swoje traumy. To całkiem inny rodzaj porozumienia - takiego, które opiera się na zrozumieniu swoich zachowań i potrzeb. Takiego, które pozwala czuć wsparcie i je dawać. Takiego wreszcie, dzięki któremu można czerpać radość z momentów, kiedy jest dobrze.
Zuza i Maniek, główni bohaterowie "Horyzontu", to doskonały przykład takiej relacji. Różnią się praktycznie wszystkim. Wszystkim oprócz zbliżonego stopnia zniszczenia.
Może nie jest to Małecki w szczytowej formie, ale nadal zachwyca wrażliwością, szczerością, prawdziwością. Warto.
Ja nie wiem... Nie wiem co napisać. Zaczęłam czytać rano pomiędzy zajęciami, a skończyłam o godzinie 0.45. Dawno, naprawdę dawno nie przeczytałam czegoś tak mi bliskiego, ale zarazem tak odległego. Tak dobrego, ale zarazem tak złego. Realia wojny, to mnie przeraża, jednak ta książka pokazuje że nawet problem rodzinny może nas zniszczyć. Książka ogólnie pokazuje jak łatwo można nas zniszczyć. Jak sami się niszczymy. Zazwyczaj przeszkadzają mi nazwy polskie w książkach, ale tutaj miałam wrażenie, że akcja dzieje się w mieście, gdzie się uczę, tu na Śląsku, a nie w odległej Warszawie. Ta książka dotknęła miejsca w moim sercu o którym nie miałam pojęcia. Jedna komora lewa i jedna prawa, chyba tak to jest w sercu, jednak Horyzont utknął w jakiejś trzeciej komorze mojego serca. Po prostu błagam przeczytaj to.
najlepsza ksiazka maleckiego, jaka czytalam, chociaz mowie tak z praktycznie kazda. uwielbiam tego autora, sposob, w jaki pisze, jego wrażliwosc, umijetnosc wywolywania uczuc, w czyms co normalnie, by mnie nie obeszlo. uwielbiam wielosc pokolen, charakterow, tajemnic, pokazywania emocji bohaterow otoczonych ciekawa fabula, ktoea rozklada sie na dwie czesci. zuzy ktora szuka rozwiazania rodzinnej tajemnicy oraz pomagajacej babci. mariusza, ktory musi wrocic do rzeczywistosci po misji w afganistanie, zmierzyc sie z byciem wazna osoba doa siostrzenca, przyjaciol oraz probą napisania reportazu. dodatkowo pokazana jest piekna relacja dwojki bohaterow, ktorzy bezwzględnie moga liczyc na swoja pomoc i wsparcie
Moja magiczna formuła w przypadku autorów, których twórczość dopiero dane mi było poznać, a która niezwykle przypadła mi do gustu - „to moja pierwsza, ale na pewno nie ostatnia książka tego autora”, jest w przypadku „Horyzontu” wybitnie na miejscu.
O autorze czytałem same pochlebne recenzje. Każda kolejna książka zyskiwała ogromną popularność i uznanie wśród czytelników. Autor, który tworzył z początku w moim koronnym gatunku – fantasy, przeszedł do szeroko rozumianej literatury pięknej. Dla mnie to literatura obyczajowa, pisana niemal poetyckim językiem. Tak przynajmniej odbieram „Horyzont”. To historia z pozoru zwyczajna, o ludziach którzy po pewnych zdarzeniach, jakie zaszły w ich życiu i nadały temu życiu nowy kierunek oraz wymiar, starają się sobie zwyczajnie poradzić. Poradzić z natłokiem nowych uczuć, rzeczywistością, która nie wydaje się już zupełnie znajoma oraz z bliskimi, którzy zdają się tak odlegli.
„Horyzont” to także historia, która tak jak grafika rozpoczynająca każdy rozdział, stopniowo odkrywa przed czytelnikiem kolejne warstwy z przeszłości bohaterów, zwłaszcza Mariusza i tłumaczy ich obecne położenie. Przyznam się dla mnie ta historia była bardziej emocjonująca niż niejedna zagadka kryminalna. Chciałem poznać przeszłość zarówno Mariusza, jak i tajemnicę rodziny Zuzy – drugiej głównej bohaterki „Horyzontu”.
„Horyzont” urzekł mnie od początku. Jak wspomniałem wyżej poetyckim językiem, pięknie oddającym uczucia bohaterów i to jak postrzegają świat wokół. Autor bardzo dobrze oddaje zagubienie i samotność, jaka niejednokrotnie towarzyszy ludziom w XXI wieku. Bardzo ciekawe jest także zestawienie dwojga z pozoru różnych od siebie bohaterów. Mariusz to weteran wojenny. Cierpi na zespół stresu pourazowego, ma depresję i kompletnie nie radzi sobie z życiem w cywilu. Dorabia sobie do emerytury wojskowej na różne sposoby, w końcu dostaje ofertę napisania książki, która byłaby zapisem jego przeżyć ze służby w Afganistanie. Próba spisania jej będzie dla niego szansą zmierzenia się z bolesną przeszłością i może stać się kluczem do pójścia naprzód. Zuza z kolei to młoda, wchodząca w dorosłe życie kobieta. Po wyprowadzce z rodzinnego domu, trafia do wynajmowanego mieszkania. Jej sąsiadem zostaje właśnie Mariusz. Zuza musi mierzyć się ze stratą matki, która zginęła w wypadku, gdy ta miała 8 lat oraz z powolnym odchodzeniem babci. Ta chorująca na demencję, coraz częściej myli ją ze zmarłą córką i przypadkiem wyjawia jej pewien rodzinny sekret. Tym samym próba pogodzenia się przeszłością, połączy tę dwójkę. Czy im się uda? Tego musicie dowiedzieć się z lektury „Horyzontu”.
Żałuję, że w przeciwieństwie do Jakuba Małeckiego brak mi pisarskiego talentu i w swojej opinii o książce nie jestem w stanie oddać w pełni tego, co tak zachwyciło mnie w lekturze. Z pozoru przecież nie dzieje się w niej nic nadzwyczajnego. To opowieść o życiu, o ludziach, o ich zmaganiach z życiem. A przy tym jest ona tak niezwykła. Poetycka, pełna uczuć, barwna, smutna a jednocześnie dająca nadzieję na lepsze jutro. Zachęcać do czytania także nie muszę. Fani twórczości Jakuba Małeckiego na pewno sięgną po tę książkę. Zwrócić mogę się jedynie do kogoś, kto jak ja waha się i wzbrania przed lekturą. Warto. Warto, bo dawno nie czytałem powieści, która tak do mnie przemówiła i trafiła do mojego serca. Historii z pozoru zwyczajnej, a tak wciągającej, że nie chce się przerywać lektury. Po jej zakończeniu poczułem się naprawdę usatysfakcjonowany i oczarowany. Dlatego tak jak pisałem na początku, z pewnością sięgnę po poprzednie książki autora, bo zaczynam już tęsknić za tym światem pełnym magii. Magii z pozoru zwyczajnej, ludzkiej codzienności.
Jakub Małecki to mój ulubiony polski autor. Choć nie przepadam za tematyką wojenną, to jednak historia wciągnęła mnie bez reszty. Wrażliwość tego autora i jego wyjątkowość jest naprawdę niezwykła.
To było BOSKIE! Historia nieodkładalna, momentami przygniatająca, zdecydowanie skłaniająca do refleksji nad własnym ja i swoim miejscu w otaczającym świecie. To spotkanie z tym autorem, ale z pewnością nie ostatnie!
Niby spodziewałam się tego, że będę zachwycona, a jednak TEGO nie umiałam przewidzieć. Nie napiszę za dużo - jedynie parę słów: jedna z najlepszych książek jakie czytałam. Dziękuję ♥️ " W głowie dwa postanowienia, które w kółko powtarzam: nie będę chodzić na grób tamtego człowieka i nie będę już nikim innym oprócz siebie".
Początek był mocno intrygujący i spodziewałem się, że po przeciętnym „Dygocie” w końcu trafiłem na coś, co pozwoli mi przekonać się do twórczości pana Małeckiego. Niestety, z każdą kolejną minutą audiobooka przekonywałem się, że tak się nie stanie. Na fabułę powieści składa się sporo ciekawych elementów, ale w połączeniu ze sobą ma się wrażenie niedosytu, a całość balansuje niebezpiecznie na granicy banału. Historie są mało pogłębione, średnio wiarygodne i nie mają satysfakcjonującego zakończenia. Przyjemne czytadło, ale tylko czytadło. Może jest to kwestia zbyt wysokich oczekiwań.
Jak zwykle zabrakło mi słów, żeby opisać jak dobre to było! Piękne barwne opisy, świetny styl nie pozwalający oderwać się od lektury. Opowieść o wojnie, samotności, zespole stresu pourazowego, tajemnicach, odnajdywaniu się na nowo w społeczeństwie. Wzrusza i chwyta za serce. Absolutnie wam ją polecam!
Maniek i Zuza mieszkają po sąsiedzku w Warszawie. On jest byłym saperem, a swoje działania realizował, na misji, w Afganistanie. Obecnie podpisał umowę z wydawnictwem, na wydanie książki ze wspomnieniami z tamtego miejsca, ale nie może się za to zabrać. Zespół stresu pourazowego utrudnia mu kontakty z rodziną, a całe okrucieństwo, które widział skutecznie odcisnęło swoje piętno na psychice. Natomiast ona opiekuje się swoją babcią, która traci pamięć i usilnie bierze wnuczkę za swoją córkę. Dla świętego spokoju, ale też by oszczędzić sobie dalszych bezowocnych tłumaczeń, nie wyprowadza swojej babci z błędu i udaje swoją matkę. To sprawi, że odkryje pewną skrywaną tajemnicę rodzinną.
To dobra, momentami chwytająca za serce pozycja. Maniek mierzy się z tym co widział oraz słyszał w Afganistanie. Skutkiem tych wspomnień jest teraz stres pourazowy, który ma wpływ na obecne życie, jak również na relacje z innymi ludźmi, w tym z własną rodziną. To będzie już tkwić w tym mężczyźnie do końca życia, ale zdaje sobie sprawę, że trzeba jakoś funkcjonować w obecnej rzeczywistości. Próbuje się z tym mierzyć, ale skutki tej walki są różne. Zuza trwa przy chorej babci, która bierze ją za swoją córkę. Widzi jak codziennie choroba odbiera jej bliską osobę i niezmiennie trwa przy niej. To prowadzi do tego, że babcia wyznaje jej coś co sprawi, że dziewczyna inaczej spojrzy na przeszłość swojej rodziny. Ta nowa wiedza może przewrócić wszystko do góry nogami i zmienić całkowicie postrzeganie osoby, którą dziewczyna kocha. Jednak czy ta dwójka znajdzie swego rodzaju spokój ducha to trzeba samemu sprawdzić.
Nie wiem, nie wiem jak to robi pan Jakub Malecki, ze z pozoru z prostych i zwyklych historii ludzkich potrafi wydobyc tyle emocji. To chyba niezwykla intuicja, empatia i wrazliwosc w postrzeganiu swiata i przede wszystkim umiejetnosc przelania tego na papier w piekny, prosty a zarazem poetycki sposob sprawia, ze nie sposob oderwac sie od jego opowiesci, nie sposob przestac o nich myslec zaraz po ich zakonczeniu.
On zawodowy zolnierz, weteran wojny w Afganistanie, cierpiacy na PTSD. Ona mloda dziewczyna, zaraz po studiach, odkrywa, ze jej wyidealizowana, tragicznie zmarla matka skrywala swoja wlasna historie i tajemnice. Oboje samotni, probujacy na nowo odkryc kim sa i czego pragna. Jest jeszcze babcia dziewczyny, staruszka cierpiaca na demecje, ktorej osoba w pewien sposob sprawia, ze tych dwoje zyjacych obok siebie ludzi zaczyna cos laczyc. Stopniowo zaczynaja patrzec na siebie inaczej i odkrywaja, ze sa sobie nawzajem potrzebni.
To piekna opowiesc o samotnosci, przyjazni i pokonywaniu wlasnych slabosci i lekow.
Kolejne arcydzieło. Po 100 stronie nie mogłam się oderwać nawet na chwilę. Opisy misji w Afganistanie oraz zupełnie odmienny wątek tajemnicy rodzinnej Zuzy cudownie się przeplatają. Nie jestem nawet w stanie wyrazić podziwu dla umiejętności pisarskich autora, który był w stanie napisać coś takiego w taki sposób. Czekam na ekranizację!