Szwajcaria. Kraj niezawodnych zegarków, słynnych serów, wysokich gór i niskich podatków. Jego mieszkańcy wydają się nam chłodni, zapracowani, niechętni do integracji z obcymi i resztą Europy. Czy tak jest naprawdę?
Niekoniecznie! Szwajcarzy, gdy tylko pogoda pozwala, wskakują do rzek, czasem nawet w przerwie od pracy. A skoro już o tych przerwach mowa, spróbujcie dodzwonić się do szwajcarskiej firmy w godzinach lunchu! Punktualnie o 12:00 szwajcarskie kiszki zaczynają grać marsza niczym kukułki w zegarach, no i trzeba wyjść coś zjeść. Szwajcarzy puszczają swoje dzieci bez opieki do szkoły, głosują w referendach przeciwko zniesieniu abonamentu radiowo-telewizyjnego i chętnie żenią się z cudzoziemkami. Jednym słowem, robią wszystko to, o co byśmy ich nie posądzali!
Zawsze wydawało mi się, że sporo wiem o Szwajcarii. Jako germanistka, germanofilka i była przyjaciółka pewnej Szwajcarki. Lampka odwraca jednak całkowicie moją perspektywę, ponieważ pisze o Helwecji z punktu widzenia Polki, która mieszka pod Genewą, czyli we francuskojęzycznej części tego kraju. Dotychczas traktowałam tę Szwajcarię po macoszemu. Z przyczyn wymienionych powyżej, ale także na podstawie moich kontaktów ze Szwajcarami pochodzącymi z francuskojęzycznych kantonów. Te kontakty były zazwyczaj zawodowe lub turystyczne i bardzo niesatysfakcjonujące. Zarówno będąc w tej części Szwajcarii, jak i przyjmując turystów stamtąd, uderzałam w barierę niezrozumienia. Mój francuski nigdy nie wyszedł poza poziom bardzo podstawowy, a wszyscy Szwajcarzy, powtarzam wszyscy jak jeden mąż, nie skalali się słowem po niemiecku. Tak więc porozumiewaliśmy się na migi lub za pomocą bardzo podstawowego angielskiego, mojej elokwencji i znajomości portugalskiego i owych paru słów po francusku. Na takiej bazie nie można zyskać żadnej wiedzy, sformułować żadnej opinii czy ukształtować swojego zdania.
Dlatego, gdy rozpoczęłam lekturę książki Lampki i zorientowałam się, że mieszka ona w owej traktowanej przeze mnie po macoszemu części Szwajcarii, bardzo się ucieszyłam. Co więcej wyczekiwałam wszystkich fragmentów i rozdziałów o stosunku Szwajcarów do siebie i punktu widzenia tych francuskojęzycznych, o pozostałych dwóch językach już nie wspominając. I nie zawiodłam się, autorka sporo na ten temat pisze. Jeśli jednak spodziewacie się, że to książka w stylu przewodnika, stricte krajo- i kulturoznawczego, to was zawiodę.
Subiektywna perspektywa autorki z wieloma dygresjami dot. życia prywatnego. Nawet jak na luźną książkę, można było spodziewać się większego stężenia faktów, merytoryczności. Momentami książka jest opisem i refleksjami z życia prywatnego ze Szwajcarią wyłącznie w tle. W moim odczuciu obserwacje są dość powierzchowne, jednak całkiem przyjemne w odbiorze. Miałam wrażenie, że słucham historyjek życiowych starszej koleżanki przy piwie. Warto zwrócić uwagę na piękne zdjęcia raczej mniej niż bardziej znanych miejsc w Szwajcarii, które są dużym elementem książki. Jeżeli ktoś chce poczuć powiew Szwajcarii w zestawie z barwami charakteru i przyjemnych w odbiorze przeżyć autorki - polecam.
Podobał mi się styl autorki i lekkość pióra. Dłuższe rozdziały były dużo lepsze niż krótsze, gdzie nagromadzenie dowcipów, mimo że trafiających w moje poczucie humoru, momentami męczyło. Przeczytałam sporo przewodników z tej serii Pascala i ten był znacznie mocniej osadzony w życiu prywatnym autorki niż inne. Historie były jednak ciekawe, zabawne, zaskakujące i całkiem mi to pasowało. Podobało mi się to, że Szwajcarię czytelnik poznaje jakby mimochodem i że jest ona tłem osobistych opowieści. Pozwala to poznać smaczki życia codziennego wychodzące poza top 10 miejsc do zobaczenia. Z drugiej strony, gdybym się jakoś specjalnie interesowała tym krajem to możliwe, że to, co uznaję za plus, byłoby dla mnie minusem i brakowałoby mi więcej podstawowych informacji na temat tego kraju.
Książka porusza ciekawe tematy, ale denerwował mnie czasami język, bo nie rozumiałam żartów autorki (i nietypowych porównań). Ale pod koniec było ich mniej, więc znacznie lepiej się czytało. Podobało mi się, ze jest to książka nie tylko o Szwajcarii, ale także o Polsce, Polakach i stereotypach ich dotyczących.
Szwajcaria to kraj na mojej liście do odwiedzenia, niestety nie jest priorytetem, więc tak ciągle ta podróż zostaje przesuwana. Kraj smacznych serów, krów, banków, czekolady i pięknych widoków.
Przygotujcie chusteczki, deskę serów, jakieś dobre winko lub inny trunek który lubicie, bo czeka was totalnie relaksująca lektura. Pełna humoru aż do łez (dlatego potrzebne chusteczki), znajdziecie tu dużo ciekawych informacji, nie jeden raz zostałam totalnie zaskoczona.🤯
Autorka przybliża nam mieszkańców, obyczaje, historie i funkcjonowanie państwa Są też zdjęcia miast, widoków, ludzi, jedzenia. Szwajcarzy to niesamowicie interesujący i fascynujący naród. Ich podejście do życia, wpływ na politykę jest niewiarygodny.
Oprócz samej Szwajcarii, dowiadujemy się co nie co, o naszej pisarce. Sytuacjach ,zdarzeniach, trudach na emigracji, barierze językowej ale i o wenie, gdy Cię dopada😉 Historia “Studnia czarownicy” 🤯..Przeczytacie to się dowiecie.
To jest naprawdę przyjemna i arcyciekawa książka. Zupełnie nie tego się spodziewałam i zostałam zaskoczona ale w ten pozytywny sposób.
Początkowo myślałam o 4 gwiazdkach, jest to lekka, weekendowa książka. Ale po przeczytaniu jednej z ostatnich historii i braku wdzięczności za uratowanie, braku refleksji, że naraziła nie tylko siebie, ale innych - znacznie obniżyła mój rating. Podobał mi się humor, choć miejscami był na granicy. Czasami można było odczuć poczucie wyższości, które zarzucała swojej mamie. Szczególnie o podróżach do innych krajów. Niektóre historie wydają się niedokończone, czasami sama autorka wzbudza niechęć przez swoje postępowanie i bycie wścibską. Ot, ludzka rzecz. Jednak brakuje mi w tej książce, szczególnie pod koniec dwóch prostych slow dziękuję i przepraszam.
Świetna książka! Nawet jeśli się nie jest specjalnie zainteresowanym Szwajcarią (jak ja), to warto przeczytać choćby dla samego pióra autorki. Lekkie pióro, ciekawe fakty i opowiedziane historie, a to wszystko opisane ze świetnym poczuciem humoru. Bardzo polecam - zarówno dla wiedzy, jak i dla śmiechu.
Niespodziewanie świetna książka! (niespodziewanie, ponieważ znalazłam ją w polecajkach Legimi, bez pomocy przyjaciół czy blogów). Dobrze napisana, wartki, barwny, trochę kolokwialny język, ciekawe spostrzeżenia i historie- nigdy nie spodziewałabym się tyle po Szwajcarii. Humor- płoszyłam momentami sąsiadów na leżakach radosnym chichotem. Bardzo polecam, z chęcią przeczytam następne. Brawo autorka 👏🏻👏🏻👏🏻
Często jest tak, że człowiekowi zamiast np dziecka rodzi się pasja i tak też jest w tym przypadku. Historie przedstawione w tej książce wpłynęły do mnie z opowieści i polecenia, które było tak zachęcające, że sięgnąłem bez wahania. Nigdy nie czytałem bloga Pani Lampki (zacznę), nigdy nie byłem w Szwajcarii (pojadę) i nigdy nie myślałem, że można pokazać Polskę i Polaków przez pryzmat innych nacji, tym bardziej tak odmiennych od nas samych jak Szwajcarzy (pomyślę). Autorka w bardzo udany sposób przestawia anegdoty i historie związane z jej obecnym miejscem zamieszkania i sprawia, że kraj ten mimo tego, że nie jawi się jak raj czy ziemia obiecana to jakoś zachęca żeby trafić, obejrzeć i wreszcie ocenić samemu.
Nietypowy przewodnik po Szwajcarii, bardziej jako ciekawodnik, przybliżenie tego kraju osobom, którzy zastanawiają sie jak tam się żyje. Najlepiej oczywiście, jeśli Szwajcaria została odwiedzona przed lekturą, bo wtedy swoje obserwacje można skonfrontować lub uzupełnić niniejszą pozycją. Pięknie wydana, dużo ładnych zdjęć, język wartki, dowcipny i aż chciałoby się z autorką na fondue usiąść i pogadać. Niektóre opowiastki z lekko niedopieczoną puentą, większość zacnych i boki zrywać. Najlepsza opowieść na koniec o pobycie w chatce, widać, że autorka ma ostre pióro, które w tej książce nie do końca jest wykorzystywane - no ale taka formuła książki. Polecam, miło się czyta.
opowieści sprawnie napisane, ale o samej Szwajcarii jest dość mało, wiele rozdziałów o prywatnym życiu autorki-może dla fanów jej bloga- interesujących, dla mnie niekoniecznie niektóre rozdziały zabawne, niektóre pływały w dzbanie pełnym kwasu, a jeszcze niektóre bardzo złe (o podróżach do Azji czy Meksyku- bardzo słabe przedstawienie siebie jako "turystki", pogarda względem obcych etc.) dobre zdjęcia i anegdoty
Autorkę czytam też na blogu, więc wiedziałam, że jej książka mi się spodoba, bo lubię jej styl pisania. Fajnie opowiada bardziej o swoim życiu podszytym Szwajcarią niż o samym kraju. Można dowiedzieć się z tej książki sporo ciekawych rzeczy i co najlepsze, samemu weryfikować prawdziwość tych informacji. Ja te książkę zdecydowanie polecam
Hmmm... ok. Książka podchodzi bardzo personalnie, jednak pod kątem Szwajcarii. Przedstawia różne problemy i jest ciekawa, ale coś mi jednak w niej nie pasuje. Myślę, że gdybym czytała o innym kraju szybko odłożyłabym tę książkę, jednak jestem bardzo zainteresowana tym miejscem. Jeżeli oczekujecie zabawnej, ciekawej ale nie jakoś mocno przepełnionej faktami książki, to polecam.
Ciekawa książka o Szwajcarii pisana z perspektywy emigrantki z Polski. Dużo informacji o kraju i jego mieszkańcach. Z drugiej strony, opis własnych przygód autorki okraszony ironicznym humorem. Warto przeczytać.
The book was recommended and borrowed from my bf. Great book. I was not really a fan of the author's style of writing at first, but I totally soaked into this book. Now I want to visit this bitter-sweet yet so beautiful country!
Podobało mi się,że autorka pokazała tu dużo różnic kulturowych i to jak ludzie reagują na obco krajowców,lecz jak dla mnie za dużo tutaj było prywatnych wstawek autorki a za mało innych ciekawostek z wiele innych dziedzin.
Nawet w audiobooku poddałam się po połowie książki. Może i jakieś pojedyncze informacje są ciekawe, ale większość to opis rozmaitych doświadczeń Autorki, i szwajcarskich, i polskich. Jak się zwraca uwagę na seksistowskie teksty i mizoginistyczne wtręty, to książka jest jeszcze bardziej nieznośna.
This is not a typical 101 /all you need to know about Switzerland. it's a very intimate account (set of small adventure's stories and reflections) of Switzerland. All in the warm and bright tone after all.
Wiele ciekawych obserwacji na temat różnic kulturowych i nie tylko. Szybko i przyjemnie się czyta, napisane trochę jak blog, ale dzięki temu jest to bardzo lekka forma.
5 gwiazd nie dla tego, że nie da się do czego przyczepić, ale dlatego że były tam rodzynki, perły i ukryte diamenty, które zmieniły mój światopogląd. Także miejscami się śmiałem, a miejscami było mi smutno.
Większość książki jest opisana tak, jakbym rozmawiał z koleżanką (po latach). I nawet nie czuć tego, że po latach. To nie: "Co słychać? No wiesz ...7 lat w Szwajcarii. Takie tam przygody..." To przygody na żywo. Jakby działo się tu i teraz. Albo w zeszły weekend.
Ogólnie o książce: Mix ciekawostek, przygód, tragedii i komedii. + Na przykład na nowo spojrzałem na neutralność Szwajcarów. A przecież sam tu mieszkam od 2014. + "Chwała Odynowi" - mam nowe hobby, do wkręcania ludzi. I już się uśmiecham na myśl o potencjalnych okolicznościach.
Co mogłoby być leprze? * Językowe tłumaczenia. Coś napisane w języku poza-Polskim może w nawiasach zawierać znaczenie tego (i kontekst). A tak jest w książce daleko nie zawsze. Ja się przeprowadziłem do kantonu niemieckojęzycznego, i z fraz francuskich znam może z 5 na krzyż. Więc w niektórych fragmentach — traciłem wątek, przywiązanie & koncentrację. W moim portfolio jest też język angielski. Więc nie było najgorzej — ale zakładam, że nie każdy czytelnik ma pakiet PL, FR, EN języków.
* Zdjęcia w książce — dzięki nim dodałem parę miejsc do zwiedzania. Jednak są one wstawione prawie że losowo. Nieraz rozbijają historię i tekst poza. Nie raz jak czytałem, myślałem — "wolałbym to zdjęcie i tekst pod nim przeczytać po dokończeniu rozdziału".
* Brakowało mi linków. (Przypisów, pod koniec książki.) Chętnie bym posłuchał po czasie muzyczki, czy obejrzał wspomniany "mam talent" pani z Genewy. Albo przeczytał o statystykach i raportach coś więcej. Takie linki na końcu książki uprościłyby mi zadanie.
Podsumowując, Polecam tę książkę wielu zainteresowanym * Imigracją * Szwajcarią * (Lekkimi) Przygodami
Poza tym w tej książce nieraz można się spotkać masę ciepłych i serdecznych wstawek. Na przykład, "czekoladowe oczy taty" albo mniej fortunny czerwony miecz Jedi. Sam zaliczyłem mega wpadkę jako wujek. Powiedziałem małej Lenie, że jej szczotka jest zrobiona z naturalnego włosia jednorożca (oryginalnie - z dzika). Dalej - lata świetlne tłumaczeń, że jej ulubione jednorożce nie są strzyżone dla szczotek. I po kilku latach zaczęła używać szczotek nieplastikowych. Ze dwa razy sam widziałem.
P.S. Miejscami mam inne zdanie od autorki. A jednak uważam, że jej dzieło za wybitne. Imigracja - nieraz mi było ciężko. Teraz - czasami. Ale, dużo częściej myślę "Jak dobrze, że się przeprowadziłem". No może rozważałbym jeszcze kilka krajów. Miałem też szczęście, że moja migracja była z wyboru, a nie wymuszona (np. wojną). Zwiedziłem około 40 krajów, i mieszkałem dłużej niż pół roku w 6. Dłużej niż 7 lat — w 3. Teraz już tu na miejscu czuje się bardziej swojsko. I mam coraz mniejszą chęć podróży, a tym bardziej re-lokacji. Jednak jak odwiedzam Polskę — to myślę, że odwiedzam "Little India". A jak włączę jeszcze Polskie TV to jestem pewien: nawet jak w Szwajcarii nie otrzymam następnej wizy — to wybiorę następny kraj do relokacji. Samolotem czy pociągiem. Byle nie do Warszawy.