Szalona emerytka Zofia Wilkońska tak namieszała, że trafiła za kratki. Czymże jednak jest więzienie dla zawziętej staruszki. Niczym innym jak sceną walki o godne i lepsze życie. Czy Zofia zerwie okowy wymiaru sprawiedliwości, który w tym wypadku okazał się rychliwy, ale na pewno nie sprawiedliwy?
Nie do końca wiem, co tu się wydarzyło?! Czytałam książkę i nie bardzo mogę powiedzieć, o czym ona jest. No OK - Zofia trafiła do więzienia, ma tam jakieś przygody, ale mam nieodparte wrażenie, że nic nie trzyma się kupy. Czy w tej książce jest jakaś jedna konkretna historia? Tak mi się wydaje, ale albo jest to opisane zbyt chaotycznie albo to coś ze mną jest nie tak. Reasumując - nie tego się spodziewałam! Z bólem serca daję 2/5. Głównie przez wzgląd na poprzednie części i sentyment do głównej bohaterki. Nie przeczę, było kilka żartów, ale większość na siłę. I teraz nie wiem, czy czekać z niecierpliwością czy obojętnością na kolejną część, która na pewno się pojawi...
4,5 nie ma nic śmieszniejszego niż starsi ludzie z jajami jak Zofia Wilkońska XD Ta seria to mój comfort read na gorsze dni 🥰 👌🏻 Mój ulubiony cytat, który nabrał giga znaczenia po przeczytaniu: ,,Receptą na szczęście nie są pieniądze i wygoda, ale ich brak".
Przyznam szczerze że druga część lekko mnie rozczarowała i mniej bawiła. Ale w trzeciej części pani Zofia wraca od normy i rozbawiła mnie już od pierwszych stron . Cięty język ,szczero mówna aż do bólu ,sarkastyczna a do tego terrorystka ;-) .
Uśmiałam się nie jednokrotnie , także szczerze polecam na poprawę humoru .
„Kratki się pani odbiły” polecam każdemu, na pogodę i niepogodę, na smutki i radości, na kwarantanne i na wyjazd wakacyjny. Sprawdzą się w każdej sytuacji, relaks gwarantowany, spora dawka śmiechu w cenie, lekkość i polot również. Mnóstwo historii więziennych, przezabawnych sytuacji, dziwnych zbiegów okoliczności, potyczek słownych, po prostu ubaw po pachy. https://korcimnieczytanie.blogspot.co...
Trzecia część serii o wścibskiej emerytce. Ta część mnie rozczarowała, są momenty które przyprawiają o ciarki zażenowania, nie jest tak dobra jak poprzednie dwie.
Całe szczęście ta część recenzji jest w stu procentach subiektywna i mogę sobie napisać, co mi się żywnie podoba. Nie każdy musi się zgodzić z moją opinią. Wystarczy ją uszanować i od razu na samym początku wziąć pod uwagę, że przecież ile ludzi tyle opinii.
Dlaczego o tym piszę? Powód tkwi na portalu Lubimy Czytać. Zawsze podczas tworzenia własnej recenzji, zaglądam tam, by sprawdzić czy ktoś ma podobne zdanie do tego, które ja sama wyrobiłam sobie o książce. Ku mojemu zaskoczeniu książka "Kratki się pani odbiły", którą napisał Jacek Galiński dla wielu czytelników okazała się być średnią, w miarę zjadliwą, lub nie do przyjęcia pozycją.
Czym dalej brnęłam w recenzje innych osób, tym szerzej otwierałam oczy ze zdziwienia, a to wszystko dlatego, że... kompletnie się z tym nie zgadzam! Uważam, że Jacek Galiński w swojej książce "Kratki się pani odbiły", zawarł kwintesencję tego, czego oczekiwałam od tej pozycji. "Chciała mnie wypatroszyć, poćwiartować, wypruć flaki i odciąć głowę! - Czym? - Łyżeczką. - Łyżeczką? A gdzie ta łyżeczka? - Co pan taki niezaradny?! Tylko gdzie i gdzie! A gdzie miałaby być?! W dupie! Szanowny panie strażniku, w dupie!"
Zdaję sobie sprawę, że charakter Zofii może wywołać u niektórych zniesmaczenie, czasem wręcz oburzenie, natomiast dla mnie kreacja głównej bohaterki była idealna! Oczami wyobraźni widziałam starszą panią, podpierającą się o lasce. Pełną werwy, witalności i mimo podeszłego wieku, zwinności i gibkości - nawet jeśli wyraźnie i niejednokrotnie w tekście wspominano o tym, że pani Zofia skarży się na ból biodra, który wyklucza ją z niektórych aktywności fizycznych.
Wyobrażałam sobie Zofię jako kobietę, która nie tuli swoich wnuków, gdy jest im smutno i nie mówi, że wszystko będzie dobrze. Ona rzuca w nich ścierką do mycia naczyń i krzyczy - "Ogarnij się człowieku! Nie tak wyobrażałam sobie swojego wnuka! Wstyd mi przynosisz! Pokaż co potrafisz!". I ten wnuk pokazuje! Działa! I udowadnia na co go stać z podniesioną głową prując do przodu i pokonując wszelkie przeszkody stojące mu na drodze.
W każdym razie rozumiem, że nie każdemu odpowiada taka kreacja postaci. Zarzuty padły też na całokształt, gdzie "Kratki się pani odbiły" określana jest mianem najgorszego tomu jaki napisał Jacek Galiński. Zatem niezmiernie się cieszę, że reprezentuję tą pozytywniejszą część czytelników, dla której trzeci tom okazał się być najlepszym! Bo taki był dla mnie.
Humor, groteska, przerysowanie, schematy, są wszystkim co otrzymałam do tej pory w serii o Zofii Wilkońskiej, emerytce, która wplątuje się w niesamowite sploty zdarzeń kryminalnych i niebezpiecznych nieporozumień. W związku z powyższym, aby dostać trochę luzu w tej niebywałej historii, postanowiłam sięgnąć po kolejny, już trzeci tom, nazwany „Kratki się pani odbiły”.
„To był wielki krok dla nas i w ogóle bez znaczenia dla ludzkości.”
Ta odsłona skupia się na Pani Zofii, która zostaje wsadzona za kratki pod zarzutem morderstwa, którego nie popełniła. Mamy możliwość poznać jej koleżanki z celi, prokuratora, który chce z nią iść na układ oraz wymuskanego adwokata. Nie zabraknie księdza urzędującego w więziennej kaplicy, buntu i próby ucieczki, okraszonej kolejną zagadką.
„Popatrzyłam na niego. Ogromny, przeogromny człowiek. Ile taki musiał jeść?! Przekleństwo każdej matki. Jakbym miała takiego kloca karmić, to chyba musiałabym pole kartofli kupić. I krowę. Matko jedyna. - Dużo pan je? – spytałam.”
Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie czasu przeszłego przez naszą bohaterkę. Nie ukrywam, że znowu mamy do czynienia z ciekawymi osobowościami, zgryźliwościami ze strony emerytki i wplecionymi gdzieniegdzie nieprawidłowościami systemu więziennictwa. Całość jak zwykle czyta się szybko, lekko i bezproblemowo.
„Mariolka chodziłaby w tę i z powrotem, gdyby tylko mogła. Ale powierzchnia celi na to nie pozwalała, więc po prostu stała. Chodziła za to wewnętrznie. W tę i z powrotem.”
Całą serię mogę wam polecić, bo naprawdę jest się z czego pośmiać i próżno szukać na rynku podobnej propozycji. Uważam, że warto, bo co jak co, ale ja się ubawiłam.
Trzecia część przygód niesamowitej emetyki Zofii Wilkońskiej. Dobra, ale nie tak dobra jak jej poprzedniczki. Pod względem humoru pozycja genialna. Podejście Zofii do życia więziennego było świetne. Na początku, potulna starsza pani, która nie do końca wie jak się tam znalazła i co z nią będzie. Później - główny dyrygent tej orkiestry. Poustawiała sobie wszystkich pod siebie i stała się "Panią na włościach". Miejscami, uśmiałem się do łez. Jeśli chodzi o fabułę, to mam wrażenie, że tendencja jest spadkowa z części na część. Tutaj była ona bardzo chaotyczna, wprowadzała wiele nowych wątków, nie rozwiązując poprzednich. Niektóre akcje Zofii, mimo iż docelowo miały sens, nie były dość jasno przedstawione. Czasami nachodziła mnie myśl: "ale po co ona to robi; skąd wie, że to ma jakiś związek z głównym wątkiem?". Takich sytuacji niestety było wiele. Zakończenie fabularnie przyzwoite, ale ze zbyt dużą ilością niedopowiedzeń (które prawdopodobnie nie zostaną rozwiązane w kontynuacji, gdyż nie ma to większego sensu). Ogólnie, świetna książka. Nie żałuję zakupu. Jak zwykle Pani lektor, Elżbieta Kijowska, stanęła na wysokości zadania i wprowadziła mnie w nastrój pełen radości i śmiechu. Z niecierpliwością czekam na kolejne przygody Zośki!
Chyba muszę czytać te książki z półrocznymi odstępami pomiędzy, bo inaczej Zofia jest absolutnie nie do zniesienia. Rozumiem i lubię szare postacie, ale głupota w połączeniu z taką arogancją i przekonaniem o własnej wyższości nad wszystkimi innymi to dla mnie za dużo. Gdyby chociaż potrafiła powiedzieć dziękuję albo przepraszam to byłoby znośnie. O ile wiadomo, że trafiła ze złego powodu do aresztu to szczerze mówiąc uważam, że zrobiła niejedno za co jej się ten areszt należał. Ba, z pierwszej części jasno wynika, że jej syn też zasługuje na więzienie, ale po pierwszej części sie zrobiła cisza na temat tego. Autor mógł mieć najlepsze zamiary pod słońcem ale śmieszkowanie z gwałtów mnie nie bawi. Sama zagadka dla mnie bardzo słaba.
Humor genialny, to co Pani Zofia wyrabia w więzieniu to jeden wielki majstersztyk. To jak główna bohaterka radzi sobie w kryzysowych sytuacjach to cudo. Fabuła pełna zwrotów akcji i ciekawych rozwiązań.
Uwielbiam jak Pani Wilkońska przekręca czyjeś słowa i odnosi się do tego zabawnym komentarzem. Kocham wątki, które z pozoru są błahe, a mają ogromny wpływ na fabułę i rozwiązanie całej akcji.
Aż żal, że nie mogę śledzić dalszych losów Pani Zofii. Polecam!
Gdybym przeczytał (odsłuchał) do połowy, stwierdziłbym, że to najlepsza część serii. Po słabym początku było nawet całkiem zabawnie. Spotkanie z pisarzem w więzieniu chyba najlepszym wątkiem... Ale potem znów następuje kawalkada nieścisłości, sprzeczności i zwyczajnie głupich wydarzeń... Oddziałowa dająca się namówić na ciastka od osadzonych... No heloł... Ja rozumiem, że komedia kryminalna, że ma być nieco absurdalnie, ale jakieś ramy wypadałoby zachować... A jeśli chodzi o wersję audiobook - ponownie świetnie przeczytane!
Zatrzymałam się na 15% i nie jestem w stanie przebrnąć. Wątek z księdzem... jeśli w ogóle dobrze zrozumiałam to był jakiś żart. Jak zwykle nie mam problemu ze słuchaniem książek tak tutaj złapałam się na wyłączaniu się w trakcie. Cała seria jest całkiem dobrze pomyślana; Pokazanie świata z perspektywy starszej pani jest niekonwencjonalne i wciągnęło mnie przy poprzednich dwóch częściach. Może trzeba było zostawić serię jako duplogia? Nie wiem. Dla mnie trzeci tom był już pisany delikatnie na siłę, niemniej jednak poprzednie 2 tomy uważam za świetną rozrywkę.
Pani Zofia w więzieniu? Podoba mi się jej podejście do sytuacji - jest jedzonko, opieka lekarska, za nic nie trzeba płacić :) No ale nie spodziewałam się, jak rewolucyjnie się sprawy potoczą. Naprawdę poczucie humoru autora to jest super liga. Nie wiem nawet jak potrafił tak genialnie wykreować tę postać. Audiobook ma świetną lektorkę, która pasuje do roli jak ulał. Słuchałam na potrójnej prędkości, co nadało Pani Zofii dynamizmu, którego się po niej spodziewałam ;) Jestem wielką fanką. Wątki więzienne w dziesiątkę <3
Przeczytałam nie wiedząc, że to ostatnia część ale tylko w kilku momentach coś zauważyłam. Co prawda nie miałam styczności z tym gatunkiem wcześniej ale w mojej opinii jest to książka bezpłciowa. Nie trafia w moje poczucie humoru, komedia dla starszych, lubujących się w nocach kabaretowych. Chyba wiem co autor chciał uzyskać tym stylem ale ja czułam zażenowanie niestety.
Z Panią Zofią jest tak: albo się ją kocha albo nienawidzi...
Do połowy książka super. Co ja się tam naśmialalam. Jednak potem jejku tragedia. Miałam wrażenie, że czytam zupełnie inną książkę. Gdzie humor, gdzie Zofia.
Podsumowując, nie spodziewajcie się tutaj niesamowitego kryminału, bo nie znajdziecie. Podejdźcie do tego na luzie, jako przerywnik. Wtedy powinna Wam się spodobać.
Trzeci tom przygód Zofii Wilkońskiej traci trochę impet świeżości i humoru wcześniejszych części co nie oznacza, że ta część jest kiepska. Kilka dobrych zabiegów fabularnych, idiotyzmów ogrom i humoru sytuacyjnego. Niedługo zabiorę się za póki co - ostatni tom.
na skalach: goodreads: 3,4/5 lubimyczytać: 6,8/10 u mnie: 68/100
Zabawne perypetie starszej Pani, która trafijac za kratki, musi się zmierzyć z więzienną rzeczywistością. Nie jest to dla niej łatwe, szczególnie ze względu na jej (no cóż tu dużo mówić) parszywy charakter. Ta książka to swoisty wyciskacz łez. Ale spokojnie, są to tylko i wyłącznie łzy ze śmiechu.
Ależ ja się okrutnie zawiodłam. Wilkońska po raz pierwszy bawi, po raz drugi bywa irytującą, ale w trzeciej odsłonie męczy niemiłosiernie. Nie wiem o czym miała być ta książka, ale dla mnie prowadziła donikąd.