A podobno nie ma nic nudniejszego niż praca w bibliotece! Takie spostrzeżenie pojawiło się w głowie Matyldy Dominiczak, gdy stała nad leżącym w archiwum trupem jednego z czytelników, o którym mogła powiedzieć tylko tyle, że zazwyczaj nie zwracał książek w terminie. Jeszcze tego ranka niewinna bibliotekarka staje się główną podejrzaną w sprawie o zabójstwo.
Matylda nie zwykła pozostawiać w rękach innych osób tego, co da radę zrobić sama. Wbrew przeciwnościom losu, protestom męża, zakazom naczelnika policji i niechęci dyrektora biblioteki postanawia odkryć prawdę, a przynajmniej oczyścić się z zarzutów i podsunąć śledczym innego podejrzanego.
Absolwentka Pedagogiki Specjalnej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autorka powieści kryminalnych: Martwe Jezioro, Czy ten rudy kot to pies?, Zacisze 13 i Zacisze 13. Powrót. Pracuje jako asystentka osób niepełnosprawnych w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Śremie. Kocha jazdę konną i rytmy latynoamerykańskie, zwłaszcza salsę. Namiętnie czyta Joannę Chmielewską, Stephena Kinga, Joe Hilla, Tess Gerritsen i Jeffery'ego Deavera.
bardzo zabawna, porządnie napisana historia, która doskonale poprawia humor. intryga kryminalna nie jest może szczególnie wymyślna, ale za to bohaterowie fantastyczni. książka nie jest, oczywiście, dziełem literatury, ale czyta się szybko, lekko i przyjemnie. chyba w tym momencie tego mi trzeba (:
Nadal nie jestem do końca przekonana co myślę na temat komedii kryminalnych i czy jest to „gatunek” dla mnie, ale od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na taką lekką, dowcipną lekturę z intrygą kryminalną. Tym razem zachęcił mnie przede wszystkim motyw bibliotekarki jako jednej z głównych bohaterek. Po skończonej lekturze mam jednak dosyć mieszane uczucia - Olga Rudnicka zdecydowanie potrafi rozbawić czytelnika; jej bohaterowie są mocno przerysowani i co rusz wplątują się w niecodzienne, zwariowane sytuacje. Mam jednak problem z tym, w jaki sposób autorka poprowadziła wątek kryminalny - w pewnym sensie spadł on zupełnie na dalszy plan i brakowało mi satysfakcjonującego rozwiązania. Spodziewałam się czegoś więcej, ale nie zmienia to faktu, że planuję w przyszłości sięgnąć po inne powieści autorki.
Komedie kryminalne pani Olgi to gwarancja dobrej rozrywki i poprawy nastroju w listopadowe, szare dni. I choć serią o Nataliach autorka podniosła sobie bardzo wysoko poprzeczkę, i ciężko jest ją przebić, tak z wielką przyjemnością sięgnęłam po pierwszy tom nowej serii o Matyldzie Dominiczak. Pióro pani Olgi uwielbiam i niecierpliwie czekam na każdą nową powieść, cieszę się, że przede mną jeszcze drugi tom "To nie jest mój mąż". A wracając do "Oddaj albo giń" czy była to jak zawsze, w wykonaniu Rudnickiej, porcja dobrej lektury, przekonacie się czytając dalej recenzję. Zostańcie ze mną !
Matylda Dominiczak, bibliotekarka pracująca w miejskiej bibliotece, uważa, że nie ma nudniejszego zajęcia niż jej praca. Do czasu... gdy potyka się o nogę nieprzytomnego szefa, a w składziku znajduje zwłoki jednego z czytelników biblioteki, który nigdy nie zwracał książek na czas, nasza bohaterka zmienia zdanie. W jednej chwili Matylda staje się główną podejrzaną w sprawie o zabójstwo. Ale bibliotekarka nie zamierza siedzieć bezczynnie, postanawia poprowadzić własne śledztwo, by pomóc policji odnaleźć prawdziwego sprawcę i tym samym odsunąć podejrzenia od siebie, w końcu jest niewinna, na dodatek będzie to doskonałe przygotowanie do wykonywania jej wymarzonej pracy, a mianowicie pracy prywatnego detektywa.
Uwielbiam bohaterki kreowane przez panią Olgę ! Matylda to zakręcona, rozgadana (szczególnie gdy jest zdenerwowana), przeurocza bohaterka, która bawi, a czasem doprowadza do szału. Jest bystra, inteligentna, spostrzegawcza, sympatyczna, szalona w sensie pozytywnym, co rusz pakuje się w kłopoty, ale wychodzi z nich obronną ręką. Do łez bawiły mnie jej rozmowy samej ze sobą, jej gestykulacja, rozterki wewnętrzne, a także detektywistyczne działania(kamuflaże, śledzenie podejrzanych😂😂). Równie mocno bawił mnie komisarz Tomczak, to w jaki sposób przeprowadzał przesłuchania, no boki zrywać. 😁 Pozostali bohaterowie, są także bardzo oryginalni i sympatyczni, chociażby komisarz Marecki, córeczka Matyldy i Romana, Monika, czy nawrócony kryminalista Żyrafa.
Kryminały pani Rudnickiej to nie tylko porcja dobrej rozrywki, mile spędzony czas, ale także wspaniały styl autorki, zabawa słowem, humor sytuacyjny, słowny, dowcip, nietuzinkowi bohaterowie, a także fabuła, która potrafi przyciągnąć czytelnika. Jedyny zarzut miałabym do samego rozwiązania zagadki morderstwa, nie jestem nim w pełni usatysfakcjonowana, liczyłam, że będzie ono przedstawione dokładniej, a tak dostajemy rozwiązanie potraktowane po macoszemu.
Serii o Nataliach "Oddaj albo giń" nie przebiło ani nie dorównało, ale dalej jest to bardzo zwariowana, pełna wyśmieniego humoru komedia kryminalna, którą polecam fanom pióra Olgi Rudnickiej, a tym którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z jej książkami, jednak radziłabym nie sięgać po nią na pierwszy ogień, ponieważ pani Olga ma w swoim dorobku jeszcze lepsze powieści, od których warto zacząć lekturę, myślę, że "Oddaj albo giń" może niektórych zniechęcić do pozostałych książek pani Rudnickiej, a to byłaby wielka szkoda.
Ja jako wierna fanka powieści Olgi Rudnickiej z wielką ciekawością sięgnę po drugi tom przygód Matyldy, a także po pozostałe jej książki.
"Oddaj albo giń" to jednocześnie tytuł komedii kryminalnej Olgi Rudnickiej, jak i nazwa akcji bibliotecznej autorstwa pewnej szalonej bibliotekarki. Ową bibliotekarką jest roztrzepana, chaotyczna, gadatliwa Matylda Dominiczak. Pracuje ona w filii biblioteki publicznej. Bardzo rożni się od swojego flegmatycznego męża - Romana. Drze koty w Dyrektorem Pawlickim, jest żywiołowa, pełna pomysłów i werwy. Jednym z pomysłów jest właśnie projekt "Oddaj albo giń" - polegający na podrzucaniu czytelnikom przetrzymującym książki zakładki z tym jakże wymownym hasłem. Dyrektor Pawlicki jest jednak (zarówno do Matyldy, jak i jej wszelkich pomysłów) sceptycznie nastawiony. Mimo tego bibliotekarka podrzuca zakładki dwóm problematycznym czytelnikom. Jeden z nich zostaje znaleziony w bibliotece martwy. Obok leży nieprzytomny dyrektor. Co się stało? Kto kogo i dlaczego zaatakował? I tu powinna zacząć się cała kryminalna intryga, śledztwo, szukanie mordercy...Jest to jednak kryminalna komedia, z naciskiem na to drugie. Niestety według mnie główna postać jest bardzo przerysowana, wręcz karykaturalna i (niestety) dla mnie bardzo, ale to bardzo irytująca. Sama mam do czynienia z pracą bibliotekarzy i bibliotek, fakt, kilka razy się roześmiałam podczas lektury. Niestety zdecydowanie więcej razy miałam ochotę książkę odłożyć i więcej do niej nie wracać. Dobrnęłam do końca, licząc na szokujące rozwiązanie zagadki kryminalnej. Niestety, jest ono bardzo przewidywalne i spłycone. Co ciekawe, jest to pierwsza część cyklu o Matyldzie, jednak aktualnie nie mam ochoty na śledzenie dalszych przygód i perypetii niespełnionej pani detektyw i roztrzepanej życiowo bibliotekarki.
-Dlaczego ja? - Bo jesteś starszym bibliotekarzem! - Teraz mi awans wypominasz?
-Zrobiłam zakładki z napisem "Oddaj albo giń". Miało to być zabawne przypomnienie czytelnikom o terminowym oddawaniu książek, ale mój szef dostał szału i zagroził mi zwolnieniem.
- Nie miała pojęcia o pracy sekretariatu, tak samo jak większość ludzi o pracy bibliotekarza. Na ogół wszyscy sądzili, że jej jedynym obowiązkiem jest pilnowanie regałów z książkami.
-Marecki [policjant] milczał. Nie miał pojęcia, jak można być zarazem osobą spostrzegawczą i gamoniem, ale bibliotekarka łączyła w sobie te dwie cechy.
-Pawlicki tak samo działał nam na nerwy, więc lubiłyśmy trochę do obgadać. Dla zmniejszenia stresu...Jaki stres może nękać człowieka w bibliotece? Że książka mu spadnie z regału na głowę? :D
- Tu nic nie wolno. Palić, śmiecić ani krzyczeć. Kuźwa! Co to za miejsce? - Biblioteka! Przeklinać też nie wolno.
-Prokuratorze Oszymurek...Uwielbiam ją, pomyślał Marecki, słysząc, jak Matylda przekręca nazwisko Obszmurka, a ten wzdryga się za każdym razem, gdy słyszy słowa, które przejdą do historii tego komisariatu.
Trzydziestopięcioletnia bibliotekarka Matylda Dominiczak poczuła, że jej przeznaczeniem jest zawód prywatnego detektywa. Stało się to, gdy w archiwum biblioteki znaleziono trupa czytelnika, niedaleko leżał ranny jej dyrektor, a ona zaczyna kojarzyć rozmaite wydarzenia z ostatnich dni, tygodni i miesięcy.
Matylda cierpi na niepohamowany słowotok, czym doprowadza do szału wszystkich, którzy mają z nią do czynienia. Ale po pewnym czasie nawet policjanci potrafią wyłowić ustalenia i logikę z jej pokrętnych wypowiedzi. Jeśli o mnie chodzi, znacznie większy potencjał niż matka reprezentuje jej dziesięcioletnia córka Monika. Bardzo żałuję, że w pełnej krasie ujawnia go zaledwie w jednym epizodzie, podczas czytania którego ryczałam ze śmiechu. Są jeszcze przesłuchania prowadzone przez komisarza w wieku przedemerytalnym Stanisława Tomczaka, jako żywo przywodzące na pamięć kabaretowe popisy starego dobrego Teya lub inne dialogi na cztery nogi. Ale to by było na tyle.
„Oddaj albo giń!” należy moim zdaniem do słabszych powieści autorki. Intryga kryminalna jest wątła i została nieciekawie spuentowana. Relacje między bohaterami bardziej irytują niż wzbudzają zainteresowanie. A humor sytuacyjny, zawsze u Olgi Rudnickiej wywierający na mnie mniejsze wrażenie niż jej błyskotliwy język, ogranicza się do sytuacji, z których bohaterowie wychodzą na ogół z uszkodzeniami ciała.
Przezabawna historia. Bibliotekarka Matylda wpada na pomysł, że do książek czytelników którzy nie oddają terminowo książek wkładać karteczkę - zakładkę z napisem "Oddaj albo giń!". Nie podoba się to dyrektorowi biblioteki i grozi Bibliotekarka , że jeśli wprowadzi ten pomysł w życie albo jakiś inny przez siebie wymyślony to ją zwolni dyscyplinarnie. Kobieta jest wystraszona wizją utraty pracy, ale już jednamy z czytelników do trzech wypożyczonych przez niego książek włożyła właśnie takie zakładki. Postanawia odzyskać zakładki. Książkę świetnie się czyta. Dialogi są zabawne. Pośmiałam się. Bardzo mi się podoba styl pisania autorki. Na pewno będę czytała dalsza tomy tej serii.
Waham się między 2.5 a 3. Jestem przekonana, że główna bohaterka nie jest „fajną szajbuską”, tylko osobą z zaburzeniami lękowymi. Przy takich rodzicach nic dziwnego, że ich córka zachowuje się jakby miała 16, a nie 10 lat, więc to co pewnie w zamierzeniu autorki miało być śmieszne, nieco smuci. Za mało w tym było biblioteki w powieści o bibliotekarce jak dla mnie. Faktycznie znalazły się dobre fragmenty, ale nieporozumienia nie zostały wyjaśnione, a finał był dość rozczarowujący.
Seria dostarcza świetnej rozrywki, sporej dawki dobrego umoru. Akcja mknie i wciąga czytelnika w wir niesamowitych wydarzeń, dziwnych zbiegów okoliczności, zabawnych pomyłek i intryg... https://korcimnieczytanie.blogspot.co...
Całkiem fajny kryminał, a właściwie komedia kryminalna. Polubiłam się bardzo z główną bohaterką. Poza tym mamy tutaj zbrodnię w bibliotece, samo rozwiązanie jakoś mnie nie porwało, ale myślę, że fajna książka, jeśli chcecie spróbować z Rudnicką.
Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się męczyłam z przeczytaniem książki. Główna bohaterka to jedna wielka kretynka. Nie wiem co w tym śmiesznego. Nigdy więcej
Większość ksiażkoholików ciągnie do pozycji, których akcja toczy się wokół samych książek lub miejsc z nimi związanych. I tu z pomocą przychodzi najnowsza komedia kryminalna Rudnickiej.
Olga Rudnicka wydaje się być w szczytowej formie, tworzy barwnych bohaterów, sypie humorem sytuacyjnym i grą słów. Bardzo się cieszę, że autorka nie wrzuca wszystkich do jednego worka i praktycznie każda postać ma cechy zaznaczające jej indywidualizm. Muszę przyznać, że prócz Matyldy, do grona moich ulubieńców muszę zaliczyć jej dziesięcioletnią córkę i komisarza Mareckiego (nieoficjalnie prowadzącego sprawę). W „Oddaj albo giń!” akcja nie jest najważniejsza, za to bohaterowie i ich reakcje na siebie to istna komedia.
Bawiłam się naprawdę przednio. Humor kompletnie wpadł w moje gusta, bohaterowie byli przerysowanymi słodziakami, a sama zagadka kryminalna nawet mnie zainteresowała, choć i tak czytałam głównie dla żarcików.
Nie rozumiem jednak, dlaczego porównanie do Mortici Addams miałoby być w jakikolwiek sposób obrażające, skoro ta kobieta jest synonimem piękna i dostojności.