Były funkcjonariusz, autor „Psów prewencji” szczerze i ostro o patologiach w polskiej policji.
Norbert Kościesza, były policjant z dziesięcioletnim stażem pracy w białostockiej komendzie, wydalony ze służby za pisanie książek dla dzieci, opisuje policyjną rzeczywistość od kuchni. Odkrywa przed czytelnikiem szokującą prawdę o instytucji państwowej, której misją jest dbanie o praworządność i bezpieczeństwo.
Postacie, które przedstawia, są fikcyjne, ale opisane historie wydarzyły się naprawdę. Kościesza w brutalny i bezpardonowy sposób opisuje policyjną codzienność zasnutą oparami alkoholu, której granice wyznaczają nazwiska, znajomości i układy. Opowiada o trudnych interwencjach, po których policjanci zamykają się w radiowozach i płaczą jak małe dzieci. Szokuje obrazem ich przełożonych, dla których priorytetami są wpływy i utrzymanie stanowisk.
Autor ukazuje prawdziwy obraz polskiej policji, walcząc o godne warunki pracy swoich kolegów i uświadamiając obywatelom, co tak naprawdę dzieje się za drzwiami komendy. Skłania także do refleksji. Dlaczego jest tak źle i co zrobić, aby było lepiej?
,,Folwark komendanta" to tytuł pod którym podpisuje się były policjant - Norbert Grzegorz Kościesza. Oficjalnie zwolniony z pracy za pisanie bajek dla dzieci, nieoficjalnie za głośną krytykę środowiska i warunków swojego zawodu. Dosadnie i bezpardonowo opisuje to, co dzieje się w instytucji państwowej, której obowiązkiem powinno być dbanie o bezpieczeństwo obywateli. Otwarcie mówi o układach, przemocy psychicznej, zastarszaniu, dyskryminacji i wielu innych bolączkach trawiących to środowisko - alkoholizm, seksizm, brak zasad moralnych, przekupstwo, nieprawidłowości... Wojtek wywodzi się z rodziny z tradycją. Policjantem został jego ojciec i wujek, więc to oczywiste, że chłopak pójdzie w ich ślady. Dłamszony, bity oraz poniżany przez pijaka - tyrana, nie miał łatwego życia. W zrobieniu policyjnej kariery pomagają mu członkowie rodziny - komendant i archiprezbiter. Wojtek nie ma chęci ani nawet predyspoczji, by zostać funkcjonariuszem, a mimo to trafia do szkoły w Szczytnie. ,,Folwark..." to fabularyzowana literatura faktu. Na potrzeby książki autor wymyślił fikcyjne postacie, jednak nadał im cechy prawdziwych osób. Prawie wszystkie zdarzenia i osobiste historie są autentyczne. Język książki charakteryzuje się specyficznym slangiem i przepełniony jest wulgaryzmami, ale to zamierzony zabieg mający na celu uwiarygodnienie historii. Nie brak także dramatycznych scen przemocy oraz erotycznych epizodów, które są - delikatnie mówiąc - niesmaczne. Początkowo narracja podzielona jest między cztery osoby - Wojtka, jego ojca i dwóch wujów. W drugiej części zmienia się miejsce akcji - wraz z głównym bohaterem przenosimy się do WSPol, więc tam poznajemy przeżycia innych kadetów, wykładowców i funkcjonariuszy. Jeśli chociaż trochę obchodzi was to, co dzieje się w naszym kraju, to z pewnością wiele przytoczonych zdarzeń nie będzie zaskoczeniem. Mimo to, nie można przejść koło tytułu obojętnie. ,,Folwark..." wywołuje naprawdę sporo emocji. Już pierwsze sceny pokazały mi, że to trudna lektura. Ciężko czyta się o tak patologicznych zachowaniach czy schematach, mając świadomość, że nie są wymyślone...
Nie da się niestety tego czytać. To rzadkość kiedy nie jestem w stanie przeczytać całej książki. Ja wiem, że autor uprzedza o wulgaryzmach, nie mam nic przeciwko by się one pojawiały, ale tutaj stężenie jest za wielkie. Występują zdania, gdzie jest więcej przekleństw, niż treści. Źle się to czyta. Opisywane sytuacje są przerysowane. Dodatkowo narrator co chwila się zmienia, co jeszcze bardziej męczy podczas czytania. Cała książka sprawia wrażenie, że została napisana przez nastolatka w okresie dojrzewania. Może gdybym po tę książkę sięgnął w gimnazjum, czy szkole średniej to przypadła by mi do gustu.
Niestety znów dostałem nauczkę, że warto zainwestować dwie minuty i przeczytać komentarze. Kompletnie nie wiem co chciał osiągnąć autor, a raczej grafoman jak sam siebie określa na początku, wydając tę książkę. Kompletna strata czasu, polana obficie wulgaryzmami i obscenicznymi scenami, dzięki którym policja na pewno nie odzyska i tak już mocno nadwątlonego autorytetu i zaufania publicznego.
Jeśli tak wygląda świat początkujących policjantów, to się nie dziwię krążącym o nich dowcipom... Zdecydowanie wolę pierwszą powieść autora i nie dziwię się, że nie było następnych.