Gdy wiara, nadzieja i miłość otwierają zamknięte drzwi.
Jaśmina całe życie marzyła o własnej pracowni. Na drutach potrafiła wyczarować niemal wszystko. Zakochana i ufna postanowiła odłożyć swoje marzenia na później i zainwestować w firmę narzeczonego. Chociaż przyjaciele i babcia ostrzegali ją przed Radkiem, poszła za głosem serca.
W pewną przedgrudniową noc mały chłopiec z zadartym nosem przekazuje Jaśminie wiadomość, która wywraca jej życie do góry nogami. Gdy dziewczyna już niemal traci resztki nadziei, z pomocą zjawia się tajemniczy Nieświęty Mikołaj.
Czy Jaśmina zdoła jeszcze komuś zaufać? Czy poradzi sobie z problemami, które niejednego przytłoczyłyby na dobre? Czy magia świąt zadziała? I jaką rolę odegra w jej życiu chłopiec z zadartym nosem?
Nieświęty Mikołaj i Ciebie obdaruje wiarą w świąteczne cuda.
Jest autorką, m.in. bestsellerowych powieści Uroczysko i Sezon na cuda. Pisać zaczęła, by poradzić sobie z trudną przeszłością, ale szybko okazało się, że jej książki stały się balsamem dla duszy tysięcy czytelników.
Uwielbia podróżować, czytać i gotować. Razem z mężem i dwójką dzieci mieszka w Otwocku i kiedy tylko może ucieka w Sudety, bo marzy się jej dom gdzieś wysoko w górach.
Ciepła, otulająca historia, pokazująca, że gdy wokół siebie masz kochających ludzi, to z każdą, nawet przykrą, historią sobie poradzisz.
Jaśmina to pełna życia, młoda kobieta, potrafiąca na szydełku i drutach wyczarować cudeńka wręcz o magicznej mocy. Szaleńczo zakochana w Radku, marzy o wspólnej z nim przyszłości. Ale życie to nie bajka, a królewicz okazuje się ropuchem. Gdy świat Minki się wali, na szczęście z odsieczą przybywają babcia Tomisia i ciotka Józefina o raz trzy najlepsze przyjaciółki dziewczyny. A ponieważ dziewczyna ma w sobie to coś, jakiś urok osobisty, który nawet przebija się poza nieszczęście dziewczyny, to nawet obcy jej ludzie wyciągają do niej pomocną dłoń. Magia przedświątecznych dni działa i czyni cuda.
Powieść może i przewidywalna, a historia jakich wiele, ale cudownie napisana, przez książkę wręcz się płynie. Pozytywnie nastraja i pozwala wierzyć w ludzi oraz ten czas oczekiwania na cud wigilijnej nocy.
Mince wraz z końcem jesieni, rozpadł się cały świat. Czy grudzień i magiczny pył rozsypany przez pewną staruszkę odczarują ten ponury czas?
Ciepła, wzruszająca powieść świąteczna. Taka na niepogodę, zarówno ducha, jak i tę za oknem. Jeśli potrzeba Wam zastrzyku pozytywnego nastawienia do świąt, to znajdziecie go w tej książce.
Ps. Pamiętacie Ulicę Sezamkową i sponsorujące każdy odcinek literki? Tutaj mamy podobną sytuację: tę książkę sponsoruje słowo „megalityczny” :P
Ciepła jak wełniany sweter, napisana z lekkością i humorem opowieść o tym, że czasem nawet najbardziej bolesna strata może być potrzebna, żeby mogło nadejść coś lepszego, a brak wiary w cuda nie oznacza, że żaden nie czai się za rogiem - zwłaszcza w święta.
Bardzo wciągająca opowieść. Wzrusza, jej bohaterowie są autentyczni, pełni emocji. Zdecydowanie ją polecam do czytania. Autorka stworzyła wyjątkowy klimat, historię, do której chce się wracać.
Po przeczytaniu „Nieświętego Mikołaja” wiem jedno – mam ogromną ochotę na czytanie „Wymarzonego domu Ani”. Chętnie też bym poznała historię cioci Józefiny i babci Tomisi. Przy okazji – uwielbiam imiona bohaterów w książkach Magdaleny Kordel.
Zwykle nie czytam opinii innych użytkowników Goodreads o książkach, które mnie interesują, bo zawierają mnóstwo niezoczonych spojlerów. Mogłabym napisać, że nie wiem, co mnie podkusiło, aby zrobić to w przypadku „Nieświętego Mikołaja”, ale wiem doskonale. Zaskoczyło mnie, że ta książka ma tak niskie oceny. Po przeczytaniu kilku opinii musiałam sprawdzić, czy to o tę książkę na pewno chodzi, bo o ile „Nieświęty Mikołaj” nie znajdzie się w moim TOP 5 książek Magdaleny Kordel, to na pewno nie zasługuje na tak krzywdzące recenzję, jakie zostawiła o niej część użytkowników tego portalu.
Po pierwsze – w moim egzemplarzu (z 2018 roku) nie zobaczyłam rażących błędów redakcyjnych, a – wierzcie mi lub nie – jestem na nie wyczulona. Po drugie – o ile zachowanie głównej bohaterki jest dość naiwne, potrafię je sobie wytłumaczyć i mi nie przeszkadza. Po trzecie – historia jest spójna, wciągająca, przywraca wiarę w świat i ludzi oraz daje nadzieję. No i ma w sobie to coś nieuchwytnego-Kordelowego.
Zbliżają się święta, czyli czas radości. Jednak dla Jaśminy nie zapowiada się ta wesoło. Jej chłopak okazuję się oszustem, który zabrał wszystkie dostępne pieniądze z jej firmy, a samą dziewczynę zostawił z potężnymi długami. We wszystkim ma wsparcie w babci, ciotce i przyjaciółkach, ale nie zmienia to faktu, że jej dobytek zostanie wylicytowany przez komornika. Dodatkowo częstym kompanem dla kobiety staje się Julek, dzieciak chcący zarobić na prezent dla Ojca. Czy Jaśmina zdoła jeszcze komuś zaufać? Czy tajemnica Julka wyjdzie na jaw? Wiele pytań, a odpowiedź może być zbyt trudna.
Okres przedświąteczny ostatnimi czasy rozpoczyna się już w listopadzie. Mam wręcz wrażenie, że nachalność reklam w stosunku do każdej możliwej rzeczy związanej ze świętami, osiągnęło w tym roku rekordy w zniechęcaniu ludzi do Bożego Narodzenia. Ale spokojnie, bo kultura również w tym roku zasypała nas różnymi dziełami. Na samym Netflixie naliczyłam się około dziesięciu tytułów i tyle samo seriali. Pod względem książkowym mam wrażenie, że w tym roku pod tym względem również jest wysyp powieści z tym motywem. Ja sama nie jestem jakąś wielką wielbicielką historii osadzonych w tym okresie. Jednakże nie jestem także na nie. “Nieświęty Mikołaj” to jedna z tego typu pozycji. Od kiedy podczas wakacji przeczytałam “Antolkę” Magdaleny Kordel, wiedziałam, że pozycję od niej mogę brać w ciemno. Dlatego też kwestią czasu było, kiedy zabiorę się za najnowszą powieść autorki.
Mimo tego, co sugeruje tytuł, święta mają najmniejszą wagę w całej historii. Na pierwszym planie zdecydowanie jest wsparcie, jakie Jaśmina otrzymuje, po tym, kiedy to dowiaduje się o długach zrobionych przez jej byłego. Jak się okazuje, najbliżsi, ale zupełnie obce osoby chcą pomóc dziewczynie w kłopotach. W przypadku rodziny oraz przyjaciółek pokazywało to siłę relacji, którą mógłby pozazdrościć każdy. Natomiast troszkę nie przekonuje mnie wsparcie i działanie osób obcych dla bohaterki. Może myślę jak typowy Polak, a może właśnie znam tego typu myślenie i dlatego jakoś nie wyobrażam sobie takiej bezinteresowności, tylko dlatego, że bohaterka ma czapkę z pomponem i wydaje się miła z twarzy.
Sama Jaśmina, do pewnego momentu okazuje się strasznie naiwną dziewczyną. Rozumiem, że była zaślepiona miłością do Radka, lecz tworzenie dla niego firmy, po kilku miesiącach związku było dla mnie szalenie głupie. Przykre jest również zatrzymanie jej własnych marzeń dla chłopaka. Gdyby ją rzeczywiście kochał, wspierałby ją. I tak jak w przysłowiu “Mądry Polak po szkodzie”, tak po ucieczce mężczyzny, dziewczyna zdała sobie sprawę, w jakiej relacji była i co zrobiła. Mimo że Jaśmina jest naprawdę sympatyczną bohaterką, to okazała się dla mnie raczej neutralna. Nie polubiłam jej, ale nie mam też negatywnego stosunku. Kolejnym bohaterem jest młody chłopak Julek. Kiedy jego ojciec wyjechał do pracy za granicę, zostaje z babcią. Tyle że z nią dzieje się coś dziwnego. Chłopak zaczyna “pracować” u Jaśminy, aby pod pretekstem prezentu dla ukochanego taty, zarobić na jedzenie. Julek to postać, którą nie da się nie lubić. Jest pomocny, życzliwy i darzy ogromnym uczuciem swoich najbliższych. To zdecydowanie jeden z tych literackich dzieciaków, który podbija serce czytelników.
Chyba największym minusem w tej książce okazały się ciągłe porównania życiowe w rozmowach. Autorka postanowiła zastosować je w dialogach w każdej możliwej sytuacji. Od rozmowy z prawnikiem, po organizacje sklepu. Osobiście rzadko kiedy spotykam się z tego typu porównaniami w zwykłej rozmowie. Tym bardziej więc było dla mnie dziwne używanie ich dosłownie, gdzie tylko się dało. Samą książkę czyta się dosyć lekko i szybko. Mnie zajęło to dwa dni. Dodatkowo dużo w niej humoru, zwłaszcza kiedy pojawia się babcia i ciotka Jaśminy. Dzięki temu ponura atmosfera szybko się rozluźnia.
“Nieświęty Mikołaj” okazała się lekką i rozluźniającą książką przedświąteczną. Tak jak w przypadku “Antolki” znajduje się tu dużo humoru i serdeczności. Głównym mottem książki jest Wiara, Nadzieja i Miłość. I można powiedzieć, że podczas czytania przyglądamy się, jak Jaśmina te cechy odzyskuje. Książka ta jest idealna dla fanów Magdaleny Kordel, jak i lekkich pozycji na jesienno-zimowe wieczory. Bo nie jest to powieści idealna, lecz mimo to historia czaruje od pierwszych stron.
Jedni powiedzą, że to zupełny przypadek, inni nazwą przeznaczeniem. Ja powiem, że książkę przeczytałam przez zwykłe zrządzenie losu.
Do twórczości pani Kordel zachęcała mnie jakiś czas temu koleżanka, jednak mnie tam do takiej literatury zbytnio nie ciągnie, ale gdzieś tam w głowie zapisałam, by pamiętać nazwisko. Następnie okazało się, że w paczce świątecznej od teściowej pojawiła się książka 'Nieświęty Mikołaj' tej właśnie autorki. Ale chciałam przejść nad tym do porządku dziennego i odłożyć 'na zaś'. Jednak tak się zdarzyło, że książka, którą miałam w planach czytać tamtego dnia, okazała się być tomem drugim serii, a pierwszego nie posiadam, więc plan musiał się siłą rzeczy zmienić. No i tak zebrałam to sobie do kupy i mówię sobie 'no, zrządzenie losu nas zetknęło'. A może właściwie zderzyło, mocno mnie obiło, przemieliło i wypluło z niesmakiem. Moim niesmakiem. Bo ja rozumiem - młoda, zakochana dziewczyna. Ja rozumiem, że może tą miłością nawet lekko zaślepiona i dość naiwna (każda z nas chce wierzyć, że to ten jedyny, ten rycerz na białym koniu), ale żeby aż tak? Oj, nazłościłam się na nią za to, nazłościłam. Jaśmina - nasza główna bohaterka - ma chłopaka, Radka. Radek okazał się bydlęciem (co innego miałam w głowie, ale oszczędzę sobie wulgaryzmów) i oszukał naszą biedną dziewuszkę na kupę kasy. I oczywiście zostawił. A babcia ostrzegała! I przyjaciółki ostrzegały... no, ale mleko się rozlało, zlizywać z podłogi trochę głupio, trzeba się wziąć pod boki (czy tam za bary, głowę, kolana i pięty) i raz kozie śmierć. Czy też inne takie frazeologizmy. Bo sensu w historii mało, a ich jakoś tak nadto, jak na mój gust. I błędów gramatycznych i ortograficznych też się czepię, bo taka autorka wielka, a takie gafy puścili w jej książce. Czepię się jeszcze rzeczy takiej, ale to nie tylko pod kątem tej książki - naprawdę wystarczy wejść do szpitala, powiedzieć, że się jest kimś z rodziny i żaden lekarz nie legitymuje, nikt nie sprawdza danych i od razu z radością informuje o stanie pacjentów? Na całe szczęście wszystko się skończyło. Znaczy historia się zakończyła happy endem (a nie, że tylko się cieszę, że książkę już skończyłam) - Jaśmina spełniła marzenia, znalazła nową miłość, przyjaciółki jej nie opuściły i jakoś tak ciepło, świątecznie, uroczo. Ja wiem, że taki był zamysł gatunku- tragedia, bliscy, którzy się nie odwracają i happy end. Ale to zdecydowanie nie mój konik, a to nie była dobra pozycja, by się na tego konia wgramolić i nauczyć jeździć. Na plus jest to, że Jaśmina dzierga i szydełkuje, a jej marzenie pokrywa się z moim - własna pracownia artystyczna, warsztaty dla innych, sklepik z rękodziełem. Może powinnam to traktować jako znak, że i mi się kiedyś uda? 😂
Magdalenę Kordel bardzo lubię, jej "Miasteczko" świetnie wpisało się w pewien czas w moim życiu.
Nie zrozumcie mnie źle, "Nieświęty Mikolaj" również jest opowieścią lekką, miłą i taką, w której wszystko dobrze się kończy; możliwe jednak, że przestałam mieć na takie książki ochotę.
Korekta woła tutaj o pomstę do nieba i naprawdę ktoś za nią odpowiedzialny (nie sprawdzałam nazwiska) powinien mocno się douczyć, bo jakiś błąd interpunkcyjny można wyłapać dosłownie co kilka stron.
Fragment o egzekucji z prawniczego punktu widzenia jest, przepraszam, po prostu idiotyczny. Bohaterka idzie do adwokata, aby on "przeprowadził egzekucję"; w tle jest również komornik. I nawet mogę przyjąć, że wyrok sądu czy inny tytuł egzekucyjny/wykonawczy były gdzieś tam w tle. Ale sprzedawanie całego domu razem ze wszystkimi ruchomościami (:D) zamiast pustego to już za dużo. Przeprowadzenie całego procesu sądowego najwyraźniej w jakiś miesiąc też jest po prostu nierealne. Super-ogarnięty informatyk włamujący się zdalnie do czyichś plików - tak samo. A umowa o pracę na warunkach "albo pracujesz cały okres albo nie dostajesz pieniędzy" jest po prostu niezgodna z prawem pracy i - prawdopodobnie - orzecznictwem europejskim.
Wszystkie bolączki romansów: papierowe postacie, naiwny język, jeden "złol" i pluszowa cała reszta też tutaj są.
Naprawdę wspieram również rozszerzanie słownictwa czytelników, ale użycie jakieś 30 razy na 100 stronach książki słowa "megalityczny" to trochę za dużo na moje nerwy.
Po prostu nie dla mnie. Ale 2020 będzie o wiele lepszy pod względem książkowym <3