Siedemnastoletnia Alicja, córka przedwcześnie owdowiałego barona von Tochka, zamieszkuje nawiedzaną przez duchy, gotycką rezydencję, od kilku stuleci dumnie górującą̨ nad miasteczkiem Statton. Życie dziewczyny zamienia się w pasmo udręk, gdy ojciec decyduje się na odesłanie córki z liceum w Alton i zorganizowanie jej w domu prywatnych lekcji. Zrozpaczona dziewczyna, szukając zapomnienia w ciszy pobliskiego lasu, spotyka na swojej drodze tajemniczego mężczyznę, który... właśnie zamierza popełnić samobójstwo. Wkrótce potem Alicja zdaje sobie sprawę, że darzy niedoszłego wisielca wyjątkowo silnym uczuciem. Jednak jej nowy przyjaciel okazuje się jeszcze dziwniejszy niż okoliczności, w jakich się poznali…
"Mężczyzna stał w bezpiecznej odległości i spoglądał na nią pustymi oczami. Nie było w nich życia. Niczego już w nich nie było. Tylko czarna, bezgwiezdna noc. I śmierć."
Siedemnastoletnia Alicja, córka barona von Tochka zamieszkuje rezydencję, prawdopodobnie nawiedzaną przez duchy zmarłych. Chodzą pogłoski, iż ich monumentalny pałac został wzniesiony na przeklętej ziemi. Ojciec nie poświęca dziewczynie zbyt wiele czasu, jako że szykuje się do ślubu z o wiele młodszą od siebie kochanką. Po śmierci matki Alicja czuje się na tyle samotna, że kiedy w lesie natrafia na niedoszłego wisielca postanawia oddać mu przysługę ratując go przed zatraceniem.
Opowieść traktuje głównie o miłości, tej zakazanej, nieakceptowanej i nieszczęśliwej. Gotycki obraz nawiedzonej rezydencji okraszony został onirycznymi wizjami. Tajemnicze obrazy, pokój w którym dochodzi do niestworzonych wydarzeń, a sny zlewają się z jawą, dodają pikanterii tej historii. Cmentarne sceny i zmizerniałe postaci przypominające bohaterów z filmów Tima Burtona mogą przyprawić niejednego czytelnika o dreszcze.
Książka ta jest debiutem, a na debiuty patrzę zwykle łaskawszym okiem. Autorka niezwykle ciekawie wykreowała postaci, nie są one płaskie, można wczuć się w ich emocje. Czyta się szybko, zdania są zgrabnie skonstruowane, nie czułam nudy w trakcjie lektury.
Jest jedno ale - dla mnie ta książka posiada zbyt wiele elementów romansu, a za mało dreszczowca. Przy końcu i owszem - czułam napięcie, zrobiło się wręcz klaustrofobicznie. Poleciłabym bardziej młodzieży lub czytelnikom, którzy nie są wielbicielami tego gatunku, a chcieliby spróbować poszerzyć horyzonty.
3⭐️ na dobry początek, nie za bardzo wiem w jakim kierunku pójdzie ta historia, jeżeli w romans to ja podziękuje ale jeżeli by to był dreszczowiec to może być ciekawie. Dobry klimat.
Znane powiedzenie mówi: ’Nie oceniaj książki po okładce’, ale w przypadku powieści Aleksandry Konefał, dokładnie to zrobiłam, kiedy zdecydowałam się na lekturę. Okładka horroru, skojarzyła mi się z Edgarem Allanem Poe i sam zarys fabuły poniekąd pozwolił mi myśleć, że mamy do czynienia z podobnym klimatem.
„(…) poczuła dziwny skurcz w żołądku na myśl o dotyku tych niespodziewanie ciepłych palców. Palców, na których - jak się później okazało – była krew.”
Alicja jest młodą baronówną, zamieszkującą ogromną, gotycką posiadłość, górującą nad niewielką miejscowością – Statton. Jej matka zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach i dziewczyna nie może pogodzić się z faktem, że jej ojciec znalazł nową wybrankę, z którą chce związać los. Do serii niewyjaśnionych zdarzeń dodać można jeszcze postać dziwnego mężczyzny z lasu, którego Alicja odwodzi od zamiaru powieszenia się. Osobliwy jegomość przedstawia się jako Lee Schubienik i wydaje się nie rozumieć zbyt wiele z otaczającego świata. Dziewczyna zaprzyjaźnia się z nim i chce mu pomóc, podczas gdy mroczna siła nawiedza miasteczko. Jak Alicja poradzi sobie z nadciągającymi problemami?
„- Nie wiesz, że taka jest rola wszystkich nauczycieli? Obrzydzić życie uczniowi do tego stopnia, żeby przestał oczekiwać od nich pomocy i skupił się wreszcie na sobie. Kto ci pomoże, jeśli nie ty sama?”
Książka jest pisana w trzeciej osobie czasu przeszłego i wydarzenia widzimy głównie z punktu widzenia Alicji. To ona ocenia związek dość młodej dziewczyny z jej owdowiałym ojcem, z jej perspektywy zadajemy pytania o tajemniczego mężczyznę w kapeluszu, który zawitał do miasta czy samego tytułowego Schubienika. Tylko raz, dosłownie na chwilę, wydarzenia poznajemy z punktu widzenia miejscowego księdza. Alicja mimo, że jako siedemnastolatka nie jest już podlotkiem, zachowuje się czasem infantylnie, niedojrzale i egoistycznie. Sama pcha się w paszcze niebezpieczeństwa, nie zdając sobie sprawy z podstawowych kwestii, wpajanych nam od wczesnego dzieciństwa, jak choćby „nie rozmawiaj z nieznajomym”. Kiedy jej ojciec nakazuje naukę w domu, razem z młodszym bratem swojej narzeczonej, dziewczyna bez powodu chodzi obrażona i niezadowolona. Chyba jej niestety nie polubiłam przez te huśtawki nastrojów i jakiś chłód wynikający z jej zachowania. Jednak wydarzenia z miasteczka i okolic to już inna sprawa i w tym miejscu robi się ciekawiej.
„Ludzi od zawsze fascynowało zło. Większość z nas tego nie przyzna, ale mając do wyboru historię o dobrotliwym władcy i opowieść o żądnym krwi tyranie, zawsze wybierze tę drugą. Zło przyciąga, kusi, mami. To, co tajemnicze i niezbadane, zagnieżdża się w naszej świadomości i niezmiennie od zarania dziejów nas hipnotyzuje.”
W sercu Statton ludzie zaczynają chorować na przedziwną chorobę krwi, a miejskie plotki wspominają o udziale wampira. Po okolicy snuje się kot grabarza, który jakby wyczuwa śmierć zanim ta ma nadejść, a dziwne postaci i niewyjaśnione wydarzenia z przeszłości, dodają grozy całej otoczce. Z kart powieści można delikatnie wynieść dreszczyk gotyckiej zagadki i trochę mroku, ale jednak więcej jest zwyczajnego codziennego życia we dworze i etykiety nakreślonych czasów. Kolejne rozdziały mnożą pytania na które niestety nie uzyskujemy odpowiedzi i mimo krwawego finału, czuję niedosyt! No cóż, trzeba chyba poczekać na kolejny tom, do którego przeczytania zostałam zmuszona aż zbyt sprytnie tym końcowym „cliffhangerem”. Jeśli boicie się horrorów, to jest to książka dla was, ani nazbyt natarczywa ani straszna. Mocno stonowana i obiecująca trochę więcej w kolejnej odsłonie.
Jest ona dobrze napisana, mroczna i gotycka. Do tego jeszcze dziwna. To słowo opisuje ją bardzo dobrze. Niestety zbyt wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Rozumiem, że została napisana z zamysłem serii, ale dalej chciałabym, choć niektóre odpowiedzi poznać.
Trochę szkoda potencjału tej książki, według mnie dużo rzeczy tutaj po prostu nie ma sensu (nie rozumiem np. kompletnie wątku enemies to lovers). Myślę że drugi tom mógłby więcej wnieść do fabuły, pytanie tylko czy powstanie 🧐 Daję trójeczkę na zachętę.
Było wiele momentów chwytania się za głowę 'co ty dziewczyno robisz', liczba romantycznych możliwości całkiem spora, zostało wiele niewyjaśnionych wątków, sięgnę po drugą część
Słuchałam w audiobooku - świetnie nagrane audio. Zakończenie urwane, więc z niecierpliwością czekam na dalsze tomy. Okładka świetnie oddaje klimat opowieści.