Choły nawiedza nieznana zaraza. By ratować mieszkańców, doktor Drozd wkracza na ścieżkę bez powrotu. Zagłębia się w Las, gdzie prawdziwą władzę dają stare baśnie".
Powieść z gatunku folk-fantasy, kontynuacja Pieśni Chołów.
„Wyglądało na to, że dziura, przez którą wyjęto serce, była jedyną patologiczną zmianą w organizmie. Nie widziałem znaczących śladów po walce, więc tym bardziej zagadkowe wydawało się to, jak ten człowiek się tam znalazł. (...) byłem pewien, że odciski dłoni na ścianie za nim, pasowały do rozpiętości jego własnych dłoni. A to oznaczało, że albo sam wymalował ten symbol własną krwią, a następnie wyrwał sobie serce i spoczął, albo ktoś zaaranżował scenerię, używając jego ciała jak palety barw." ~ Odcienie Chołów.
Okej, od razu zacznę od tego, że książka momentami była bardziej ekscytująca od pierwszej części. Pierwsze 60% umiało trzymać w napięciu i były momenty, gdy miałam ,,wow, co się dzieje?''. Raczej będę tu mówić ze spoilerami, więc: chodzi o scenę rozdzielenia z Lusią i całe to postrzelenie głównego bohatera. Ba, plot twist z Trzaską był naprawdę dobry. Gorzej wypadały odkrycia związane z Lusią i Śledziem. Zauważyłam, że z Lusią była próba wprowadzenia wcześniej jakichś wskazówek, ale imo za późno było to zrobione i trochę tak znikąd, jak całe zakończenie. Niestety, po tym jak wszyscy trafili do tartaku, ciężko mi się czytało - książka straciła tempa i pomimo zagrożenia, nie było czuć, że coś się dzieje. Imo o wiele lepiej byłoby, gdyby wizyta u dzięcioła odbyła się przed ośrodkiem radzieckiem. Sama końcówka hmmm. Nie do końca rozumiem, ale całkiem spoko, w takim pokręconym stylu, no i już wcześniej przecież było o Sercu. Bardziej nie rozumiałam Gawrona, który znikąd pojawił się po środku książki xd Muszę dodać jeszcze, że podobało mi się, jak Drozd zrozumiał, że w lesie chodzi głównie o przetrwanie, jasno było widać zmianę w bohaterze. Ogólnie- było spoko. Lepiej bawiłam się przy Chołach 1, ale tam była odwrotna sytuacja, druga połowa książki bardziej mi się podobała. Mimo to, jakoś miło wraca mi się do tego uniwersum i widać też było, że książka napisana o wiele lepiej pod względem warsztatu. To tyle raczej, z pewnością będę czekać na następną cześć.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Świetne zakończenie dylogii. Zyskałam odpowiedzi na pytania, których nie było w Pieśniach, Maciej rozwinął świat i mechanikę, dołożył nawet więcej wątków i elementów światotwórczych, jak choćby humanoidalne zające, które dka mnie były zdecydowanie highlightem serii, razem z Władyżerem w spiórzonej zbroi. Pod względem typograficznym wydanie papierowe obu powieści pozostawia trochę do życzenia, ale nie ujmuje to na całości lektury.
This entire review has been hidden because of spoilers.